Polestar 2
(fot. Polestar)

Polestar raczy żartować. 1000 euro za aktualizację oprogramowania samochodu!

Mogłoby się wydawać, że aktualizacje oprogramowania, podnoszące możliwości zakupionego już produktu, powinny być darmowe. Cóż, marka Polestar jest najwidoczniej innego zdania.

Dodatkowy zastrzyk mocy po zapłaceniu

Na wstępie warto zaznaczyć, że producenci samochodów od dawna stosują politykę dopłat za wyższą moc. Nie ma w tym nic dziwnego. W końcu często oznacza to zastosowanie chociażby innego silnika, a czasami również lepszych elementów zawieszenia czy innego wyposażenia. Klient, który chce bardziej sportowych wrażeń i większej mocy, musi po prostu zapłacić więcej.

Jednak płacenie za aktualizacje oprogramowania, które podnoszą możliwości już wcześniej zakupionego samochodu, uważam za niezbyt dobre podejście do klienta. Tym bardziej, że nie mamy do czynienia z dodaniem sportowego pakietu, który dodatkowo zawierałby opcjonalne elementy wyposażenia. Fizycznie klient nie dostaje nic nowego.

Polestar zdecydował się jednak na wydanie bezprzewodowej aktualizacjEngadi systemu, która tym razem wprowadza bardziej optymalne wykorzystanie zastosowanego napędu. Nowa wersja oprogramowania dodaje 50 kW mocy i 20 Nm do maksymalnego momentu obrotowego. Przekłada się to na 350 kW (476 KM) i 680 Nm.

Co więcej, producent twierdzi, że czas sprintu od 0 do 100 km/h został skrócony do 4,4 sekundy. Dodatkowa moc i moment obrotowy są dostępne jako „doładowanie” między 70 a 130 km/h, co skutkuje jeszcze szybszym przyspieszeniem w średnim zakresie. Przyspieszenie od 80 do 120 km/h zajmuje tylko 2,2 sekundy – pół sekundy szybciej niż w standardowym samochodzie.

Lepsze osiągi za ~1000 euro

Co ciekawe, nie musimy jechać do serwisu w celu podniesienia mocy Polestara 2. Wystarczy pobrać i zainstalować aktualizację oprogramowania, co możemy wykonać bez opuszczania garażu.

Dostępna jest ona w sklepie Polestar Extras dla kwalifikujących się modeli na wybranych europejskich rynkach. Tak, trzeba za nią zapłacić ~1000 euro.

Polestar 2
(fot. Polestar)

Jak już wcześniej wspomniałem, taka aktualizacja powinna być darmowa. Wyobrażacie sobie, że za nową wersję Androida czy iOS, wprowadzającą lepszą optymalizację, musicie zapłacić? Nie wyglądałoby to zbyt dobrze.

Niestety, wiele firm motoryzacyjnych ma politykę cenową, której pozazdrościć może nawet Apple. Niektórzy producenci wymagają całkiem sporych dopłat za chociażby odblokowanie obsługi Android Auto czy CarPlay.