Niewykluczone, że to właśnie Lenovo pokaże najciekawszy laptop 2025 roku. Model, który możemy zobaczyć przed premierą na grafikach zapowiada się zdecydowanie ponadprzeciętnie ciekawie.
Tak ma wyglądać laptop Lenovo z rozwijanym ekranem
Duży ekran w laptopie ma liczne zalety, a najważniejszą jest chyba oferowanie większej przestrzeni roboczej. Niestety, duży ekran to zazwyczaj większe rozmiary całego laptopa, co z kolei utrudnia transport urządzenia. Czasami musimy w tej kwestii poszukać kompromisu podczas kupowania sprzętu, ale w przypadku jednego z modeli Lenovo raczej tego problemu nie doświadczymy.
Co szykuje firma? Otóż mamy otrzymać laptop z rozwijanym ekranem, którego – w razie konieczności – będzie można powiększyć. W ten sposób zyskamy dodatkową przestrzeń, którą przykładowo wykorzystamy na umieszczenie tam okna innej aplikacji. Ewentualnie uruchomimy jedną aplikację w większym oknie.
Warto zaznaczyć, że nie mówimy o wizji przyszłości, która zostanie zrealizowana w bliżej nieokreślonym czasie. Evan Blass, znany z ujawniania informacji na temat różnych urządzeń przed ich premierą, tym razem podzielił się grafikami przedstawiającymi naprawdę niezwykły sprzęt. Możemy na nich zobaczyć omawianego laptopa Lenovo z rozwijanym ekranem.

Evan Blass udostępnił tylko zestaw grafik, który – owszem – sam w sobie jest zdecydowanie interesujący. Szkoda tylko, że jeszcze nie poznaliśmy specyfikacji i innych szczegółów, które w tym przypadku dla każdego geeka i miłośnika nowych technologii mogą okazać się niemniej warte uwagi.

Musimy jeszcze trochę poczekać, ale prawdopodobnie warto
Jak już napisałem na początku, laptop Lenovo z rozwijanym ekranem ma zadebiutować w 2025 roku. Dokładniejsza data premiery nie jest jeszcze znana. Co ciekawe, firma jeszcze całkiem niedawno chwaliła się konceptem, a już niebawem otrzymamy produkt w finalnej wersji, którego będzie mógł kupić każdy zainteresowany.
Podejrzewam jednak, że bardziej precyzyjnym określeniem będzie każdy zainteresowany z odpowiednio grubym portfelem. Cena raczej nie będzie należeć do niskich. Tu jednak nie chodzi o stworzenie sprzętu, który ma stać się wielkim hitem sprzedażowym, ale raczej o urządzenie, które – prawie jak Huawei Mate XT – sprawi, że serce każdego geeka zabije szybciej.