Apple zaliczyło niejedną wpadkę, w tym kilka naprawdę dużych, które położyły się cieniem na wizerunku firmy. Niespodziewanie jedna z największych właśnie o sobie przypomniała. Po 15 latach.
To była jedna z największych afer w historii Apple
W 2010 roku Samsung zaprezentował pierwszy flagowy smartfon Samsung Galaxy S. Miało to miejsce w marcu 2010 roku. Jego sprzedaż rozpoczęła się natomiast w czerwcu 2010 roku, czyli w miesiącu, w którym Apple oficjalnie pokazało światu model iPhone 4.
Został on entuzjastycznie przyjęty przez klientów, ale niektórzy z nich szybko zaczęli być nim rozczarowani, ponieważ zasięg sieci komórkowej drastycznie spadał, kiedy urządzenie trzymano w określony sposób. Spowodowało to wybuch jednej z największych afer w całej historii Apple, którą ochrzczono antennagate.

Steve Jobs, który pełnił wtedy rolę CEO Apple, początkowo był zdania, że użytkownicy „źle trzymają” iPhone’a. Ostatecznie producent zapewnił niezadowolonym klientom specjalne bumpery – miały one za zadanie uniemożliwić łapanie smartfona w sposób, przez który siła sygnału drastycznie malała. Firma udostępniła też aktualizację oprogramowania, która rozwiązała ten problem (otrzymały ją również iPhone 3GS i iPhone 3G).
Już 2 lipca 2010 roku Apple opublikowało oświadczenie, w którym wyjaśniło, co było przyczyną drastycznego – w opinii użytkowników – spadku zasięgu po złapaniu smartfona w określony sposób. Powodem okazał się „całkowicie błędny” wzór, którego użyto do obliczenia, ile pasków siły sygnału powinno się wyświetlać (maksymalnie mogło być pięć).
W wielu przypadkach smartfon błędnie pokazywał o 2 paski więcej niż powinien przy danej sile sygnału. Zdaniem producenta użytkownicy, którzy zgłaszali drastyczny spadek siły sygnału, trzymając iPhone’a 4 w określony sposób, najprawdopodobniej znajdowali się na obszarze o bardzo słabym sygnale. Telefon powinien wtedy wyświetlać mniej kresek zasięgu – na przykład 2 zamiast 4.
Po zauważeniu tego Apple wdrożyło zalecany przez amerykańskiego operatora AT&T wzór i jednocześnie zwiększyło wysokość pierwszego, drugiego i trzeciego paska, pokazującego siłę sygnału.
oh also in 4.0.1 they changed the height of the lower bars to be taller lmao pic.twitter.com/sxzF4YJ1Bc
— sam henri gold (@samhenrigold) October 7, 2025
Afera „antennagate” Apple znów na tapecie. Zaskakujące odkrycie
Sam Henri Gold opublikował na swoim profilu na platformie X wątek, poświęcony odkryciu związanym z aferą antennagate. Okazuje się, że do naprawienia błędu, który ją wywołał, wystarczyło… 20 bajtów. Tyle potrzeba było, aby go wyeliminować w aktualizacji do iOS 4.0.1.
hey wanna see something kinda interesting? this was the entire fix to the iPhone Antennagate in 2010. 20 bytes. pic.twitter.com/XSSBmg2rCr
— sam henri gold (@samhenrigold) October 7, 2025
Nowa wersja oprogramowania zawierała nowy schemat przeliczania siły zasięgu na liczbę kresek, wyświetlanych na ekranie smartfona – im mniejsza liczba dBm, tym więcej powinno być widocznych.
Sam Henri Gold stworzył też porównanie, jak wyglądał przelicznik w iOS 4.0 i iOS 4.0.1. Widać na nim, że iOS 4.0 znacznie dłużej pokazywał aż pięć kresek – w nowszej wersji oprogramowania przy takiej samej sile sygnału ich liczba mogła zmaleć do nawet 3.
Mapped onto a chart, you can see that it takes a lot to drop from 5 to 0 bars. It’s harder to see 5 bars, but it’s harder to plummet bars. pic.twitter.com/QFLh8IK086
— sam henri gold (@samhenrigold) October 7, 2025
Ponadto widać, że podczas gdy pięć kresek mogło być utrzymywanych bardzo długo, to przy kolejnych spadek był już bardzo szybki, co faktycznie mogło powodować wrażenie drastycznego spadku zasięgu. W iOS 4.0.1 był on bardziej „rozłożony” i – jak twierdzi Sam Henri Gold – „realistyczny”, a nie „optymistyczny”.