Ładowarka GreenWay Volvo
(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Elektryczny Mad Max. Krótka historia o tym, jak szukałem działającej ładowarki

Ostatnio poczułem się prawie, jakbym żył w świecie Mad Maxa, ale zamiast paliwa musiałem, jadąc samochodem elektrycznym, szukać działającej ładowarki. Niestety, moje doświadczenia potwierdzają, że mamy jeszcze sporo do nadrobienia w kwestii infrastruktury i rozwoju elektromobilności.

Samochody elektryczne są fajne, ale…

Kiedy ostatni raz spotkaliście się z sytuacją, gdy zatankowanie paliwa było niemożliwe przez niedziałający dystrybutor? Mam prawo jazdy od 10 lat lat i jeszcze nigdy nie miałem problemów z tankowaniem. Nie musiałem też martwić się o zasięg, a tym bardziej czy dojadę do punktu docelowego.

Sytuacja nie wygląda równie dobrze w przypadku samochodów elektrycznych i punktów ładowania. Oczywiście możliwe jest już podróżowanie po Polsce, nawet po Mazurach, gdzie liczba szybkich ładowarek jest dość skromna. Wciąż jednak, podczas planowania podróży, trzeba często uwzględniać ładowarki po drodze, aby bez stresu pokonać całą trasę. Nie możemy po prostu ruszyć przed siebie i wyjść z założenia, że na pewno spotkamy szybką ładowarkę na trasie.

Nawet, jeśli szybsze ładowarki są na trasie, często oferują skromną moc 50 kW. Nadal brakuje punktów, w których moglibyśmy uzupełnić energię w akumulatorze z mocą 100, 150 czy nawet 200 kW. Powoli się to zmienia, ale do akceptowalnych warunków jeszcze trochę brakuje, nie wspominając już o warunkach, które można określić bardzo dobrymi.

BMW i4 ładowanie
Wjazd na parking ze stacją ładowania w okolicach Strykowa (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Nie zamierzam tutaj narzekać na samochody elektryczne, bowiem naprawdę lubię nimi jeździć. Przyjemna cisza i sportowe wrażenia, wynikające z charakterystyki pracy silnika elektrycznego, to jak najbardziej spora zaleta. Szkoda tylko, że problemy pojawiają się, gdy chcemy skorzystać z publicznych ładowarek.

Podładuję się do 80% i ruszę dalej

Poprzedni tydzień spędziłem z elektrycznym Volvo XC40 Recharge. Przyznam, że to naprawdę przyjemny samochód o świetnych osiągach z interesującym Android Automotive na pokładzie. Szkoda tylko, że nie zawsze mogłem go naładować na publicznych ładowarkach.

W czwartek (16 czerwca) musiałem pojechać do Łodzi i zaplanowałem ładowanie po drodze do 80% akumulatora, aby później nie szukać wolnej ładowarki w mieście. Niestety, nie mam możliwości podłączenia elektryka w domu, aby w miarę sprawnie uzupełnić energię. Wybór padł na ładowarkę po drodze, która w teorii potrafi dostarczyć nawet do 150 kW.

Wspomniała ładowarka należy do GreenWay i znajduje się przy stacji paliw Artus w okolicach Strykowa. Często z niej korzystam, bowiem mam ją po drodze do Łodzi. Zazwyczaj jest pusta, a dodatkowo zapewnia 100 lub 150 kW mocy, czyli naprawdę dobrze. Dotychczas nie miałem z nią problemów… aż do 16 czerwca.

Skręciem na parking z ładowarką, licząc, że szybko doładuję się do 80% i ruszę na sesję zdjęciową testowanego Volvo. Tak, samochód miał być prawie cały czas w ruchu lub stać w atrakcyjnym wizualnie miejscu, w którym trudno o podłączenie kabla. W związku z tym, ładowanie musiało odbyć się przed samą sesją zdjęciową.

Cóż, na miejscu okazało się, że ładowarka nie chce wystartować – wyrzucała błąd po około minucie od podłączenia samochodu. „Trudno, obok są jeszcze trzy ładowarki” – niestety, pozostałe dwie również pokazywały ten sam błąd, ostatniej nie miałem już nawet ochoty sprawdzać.

Ładowarka GreenWay
W dwóch przypadkach doładowana energia wyniosła równe 0 kWh (fot. Tabletowo.pl)

Co więcej, ładowarka w oficjalnej aplikacji GreenWay była oznaczona jako sprawna. Dodam, że w aplikacji PlugShare przy tej ładowarce mamy symbol, który zapowiada, że niekoniecznie musi ona działać, ale – jeśli dobrze kojarzę – taki symbol mamy od samego początku jej otwarcia, a wcześniej zawsze działała poprawnie. Nie sugerowałem się więc wskazaniami PlugShare.

Co zrobić w takiej sytuacji? Najlepiej zadzwonić na infolinię GreenWay i, jeśli będzie możliwość, zostanie przeprowadzona próba zdalnego restartu ładowarki. Nie miałem już jednak ochoty tego zrobić. Po pierwsze, straciłem już ponad 10 minut na próbach podłączenia auta do ładowarek. Po drugie, nie byłem pewny, czy telefon na infolinię przyniesie oczekiwany rezultat, a nie chciałem już tracić czasu przy tej ładowarce.

Odjechałem, mając ponad 10 minut w plecy i bez chociaż minimalnego uzupełnienia energii. Musiałem pojechać do następnej ładowarki po drodze. Kolejna ładowarka należy do Orlenu i oferuje skromniejsze 50 kW maksymalnej mocy ładowania. Na szczęście, ona okazała się już sprawna. Owszem, w końcu się naładowałem, ale musiałem zadzwonić do fotografa, że spóźnię się o ponad 30 minut.

Ładowarka ruszyła, ale okazała się znacznie wolniejsza

Po sesji zdjęciowej, postanowiłem coś zjeść i ponownie spróbować naładować się do 80%. Wybór padł na ładowarkę GreenWay obok KFC na ulicy Rokicińskiej. Z tej ładowarki korzystam najczęściej i zawsze, z małymi wyjątkami, działała ona bez żadnych problemów. Te małe wyjątki to jedno ze złączy przy ładowarce 150 kW, które chyba nigdy nie działało.

Podjeżdżam i widzę, że ktoś właśnie ładuje się Mustangiem Mach-E, a więc na pewno wszystko jest w porządku. Ponownie jednak moje założenia okazały się zbyt optymistyczne. Najmocniejsza ładowarka 150 kW miała awarię. Natomiast dwie ładowarki oferujące do 100 kW, owszem, można było uruchomić, ale maksymalnie były one w stanie dostarczyć mierne 35 kW.

Ładowarka GreenWay
Początkowo było około 35 kW, ale szybko spadło do 25 kW (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Przez 22 minuty uzupełniłem tylko 9,9 kWh energii w akumulatorze, co w elektrycznym Volvo XC40 pozwala na przejechanie do 50 km na autostradzie. Tak, planowałem do domu wrócić autostradą (120-140 km/h) – oczywiście po naładowaniu się do 80% i zjedzeniu czegoś w KFC. Niestety, wyruszyłem ze znacznie mniejszym poziomem naładowania i wracałem z prędkością około 100 km/h, często jadąc za tirami na prawym pasie.

Dodam, że właściciel wspomnianego Mustanga Mach-E miał ten sam problem. Korzystał on z drugiej ładowarki o mocy 100 kW i również ładował się z mocą do około 35 kW. Delikatnie mówiąc wyglądało to naprawdę słabo.

Ładowarka GreenWay
Błąd lub średnia moc 27 kW – ładowarka 100 kW obok KFC w Łodzi (fot. Tabletowo.pl)

Dobrze, że Boże Ciało postanowiłem spędzić w domu

Nie wyobrażam sobie, aby podczas dłuższej podróży, przykładowo nad polskie morze, miałbym mieć cały czas podobne problemy z ładowarkami. W bardziej optymistycznym scenariuszu dojechałbym do celu mocno spóźniony. Natomiast w tym mniej optymistycznym musiałbym wzywać lawetę, bowiem skończyłaby się energia w akumulatorze ze względu na niedziałające ładowarki.

Oczywiście możliwe, że tylko te dwa punkty GreenWay miały tego dnia poważne problemy, ale nie chciałbym dojechać do takiego punktu, mając jeszcze około 10% naładowania. Możliwe, że do następnej, już działającej, ładowarki bym nie dojechał.

Warto zaznaczyć, że szczególnie ledwo działająca ładowarka pod KFC to spora wpadka GreenWay. Mamy bowiem do czynienia z ważnym punktem na autostradzie A1, który znacząco ułatwia podróżowanie elektrykiem między północą a południem Polski.

Jasne, po drodze są również inne ładowarki, także należące do GreenWay, ale tutaj mamy jedną ładowarkę 150 kW i dwie po 100 kW, a więc w teorii możemy sprawnie naładować akumulator przed dalszą podróżą. Dodatkowo obok znajduje się stacja paliwowa (np. można kupić coś do picia) i KFC (jakby ktoś był głodny).

Nie była to pierwsza taka sytuacja

Jak już wcześniej wspomniałem, do 16 czerwca byłem zadowolony z ładowarek GreenWay, które zawsze pozwalały w miarę szybko doładować energię w akumulatorach. Dodam, że to głównie na nich oparłem mój wcześniejszy wyjazd na Mazury i wszystkie ładowarki po drodze działały bez większych zarzutów. Możliwe, że nie miałem po prostu szczęścia w Boże Ciało lub tego dnia była jakaś większa awaria.

Ionity ładowarka BMW i4
Ładowarka na MOP Nowostawy nie zawsze działa (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Niestety, wcześniej również spotkałem się z niedziałającymi ładowarkami. Dotyczy to szczególnie ładowarki Iointy na MOP Nowostawy na autostradzie A2 (droga z Warszawy w kierunku Poznania). Kilka razy, po dojechaniu do miejsca, zobaczyłem tylko komunikat, że ten punkt jest nieczynny. Odnoszę wrażenie, że ta ładowarka częściej jest popsuta niż działa. Szkoda, bowiem – gdy już jest dostępna – potrafi naprawdę sprawnie naładować samochód, teoretycznie zapewnia do 350 kW mocy.

Infrastruktura musi zostać znacząco poprawiona

Szybkich ładowarek cały czas przybywa, teoretycznie można już dojechać do każdego miejsca w Polsce, ale nadal mamy sporo do zrobienia. Przykładowo nie mogą zdarzać się sytuacje, że ładowarka nie działa lub ładuje ze znacznie mniejszą mocą.

Jasne, ładowarek jest coraz więcej, ale wciąż potrafi zabraknąć wolnego złącza – podjeżdżamy pod ładowarkę i musimy czekać 30 minut aż ktoś inny się naładuje, co potrafi być to irytujące i po prostu męczące.

Ładowarka GreenWay Volvo
Na koniec coś pozytywnego – w niedzielę, 19 czerwca, naładowałem się obok M1 w Łodzi (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Tak, infrastruktura musi zostać poprawiona, bowiem samochody elektryczne są jak najbardziej godne uwagi. Dodam, że naprawdę lubię jeździć elektrykami, ale pod jednym warunkiem – muszę mieć dostęp do działającej i akceptowanie szybkiej ładowarki, a nie czuć się jak w „elektrycznym Mad Maxie”.