Forza Horizon 5
Dodge SRT Viper GTS '13 - legendarny samochód z okładki pierwszej Forza Horizon

10 lat serii Forza Horizon – nostalgiczna aktualizacja, przez którą wróciłem do gry

Forza Horizon 5 doczekała się całkiem dużej aktualizacji, którą niektórzy nawet uznają za małe rozszerzenie do gry. Wszystko z okazji 10. urodzin pierwszej odsłony, debiutującej oryginalnie w 2012 roku na konsoli Xbox 360. Lepszej okazji nie będzie, wszak najnowsze wyścigi dzieją się w Meksyku, czyli żabi skok od USA – głównej lokacji pierwowzoru.

Szok od uruchomienia

Najzabawniejsze jest to, że nawet zapomniałem o rocznicowych planach Playground Games. Dlatego też moje zaskoczenie było znacznie większe, gdy zamiast meksykańskich gitar i bujnych lasów, moim oczom ukazał się piaszczysty kanion, a przy nim legendarny już, żółto-czarny Dodge Viper z 2013 roku. Pierwsze dźwięki tanecznego Language Portera Robinsona również nie pozostawiały złudzeń – to czołówka z oryginalnej Forzy Horizon, która wywołała niemały uśmiech na mojej twarzy.

Wspomniałem też o małym rozszerzeniu, bo w grze dzieje się znacznie więcej niż podmiana czołówki. Przede wszystkim, do rozegrania pojawiła się całkowicie nowa historia fabularna. W każdym z jej etapów, możemy raz jeszcze przejechać się okładkowym samochodem z każdej odsłony serii, rozmawiając przy okazji z narratorem o genezie i znaczeniu festiwalu Horizon. Troszeczkę zabrakło powrotu większej liczby aktorów głosowych, ale i tak jest to miła godzinka rozgrywki.

Nagrodą za każde z tych wyzwań jest piosenka, jaką odblokowujemy do nowej stacji radiowej – Horizon Mixtape. Jak nazwa wskazuje, jest to nostalgiczna mieszanka utworów z wszystkich poprzednich odsłon serii, co niewątpliwie stanowi za miły gest twórców. Forza Horizon zawsze stała klimatyczną muzyką, dlatego ponowne wykupienie kilkunastu licencji nadaje grze świeżości.

Niestety, po dziesiątkach godzin z Forza Horizon 5, standardowe utwory już są zbyt osłuchane, by czerpać z nich taką przyjemność, jak w pierwszych dniach od premiery gry.

Forza Horizon 5
Forza Horizon 5 – rocznicowy ekran tytułowy gry

Czym jest dla mnie Forza Horizon?

Zaliczając kolejne wyścigi i fotoradary z urodzinowej playlisty, zastanawiałem się, za co ja tak naprawdę lubię serię Forza Horizon. Choć wiele odpowiedzi na to pytanie jest prawidłowych, tą najszczerszą będzie chyba klimat. Pomimo, że bardzo narzekałem na odtwórczość dodatku Hot Wheels, nowa aktualizacja bardzo przypomniała mi o tym, jak relaksującym doświadczeniem jest swobodne przemierzanie Meksyku.

Nawet mając ukończoną główną kampanię gry, tu zawsze jest co robić. Można wskoczyć na kilka rundek Eliminatora, czyli samochodowego battle-royale. Można też pokonywać rekordy przyjaciół na konkretnych trasach oraz pokazówkach, ustanawiając przy tym niebotyczne rekordy prędkości oraz punktów w strefach driftu. Chcesz grać na serio? Ścigaj się po sieci lub wejdź do domu aukcyjnego. Polowanie na samochody z poprzednich zawodów to wyzwanie – tak było z Subaru Legacy RS, które przegapiłem nie grając w tytuł od ukończenia dodatku z resorakami.

Nie lubisz jazdy pod presją czasu? Nic nie szkodzi – zwiedzaj Meksyk swoim tempem, zbieraj brakujące tablice, odkrywaj punkty widokowe, podziwiaj jeden z najpiękniejszych otwartych światów w grach lub weź samochód na warsztat i pomaluj go jak tylko chcesz, za sprawą niesamowicie prostego, a zarazem zaawansowanego edytora graficznego. Projekty innych graczy oraz ich konfiguracje to aspekt społecznościowy, bez którego nie wyobrażam już sobie magii tej serii.

Przede wszystkim jednak, Forza Horizon zawsze była mieszanką tropikalnych klimatów, atmosfery klubowego festiwalu oraz egzotycznych samochodów, o jakich trudno marzyć zwykłym śmiertelnikom. To jedyna pozycja, w której można spełnić fantazję posiadania w jednym garażu Lamborghini Diablo SV, Toyota Celica i malutkiego, trójkołowego Peel P50. Niezależnie od tego, czy lecieliśmy do Australii, Wielkiej Brytanii czy Meksyku, zawsze mogliśmy liczyć na jakość najwyższej próby, pomimo okazjonalnych problemów z rozgrywką sieciową.

Niech jej gwiazdka pomyślności…

Czego więc można życzyć tak zasłużonej i utytułowanej serii? Równie ambitnej konkurencji, przez którą twórcy z Playground Games nigdy nie osiądą na laurach. Jeszcze mniej problemów z serwerami oraz udanych negocjacji z producentami samochodów – tak, by do gry trafiały wszystkie marzenia najbardziej zagorzałych uczestników społeczności.

Pozostaje mieć nadzieję, że drugie rozszerzenie do Forza Horizon 5 przyniesie przynajmniej tyle frajdy, co każdy poprzedni dodatek. Liczę na oryginalną zawartość, choć nie zdziwi mnie odświeżona mapa USA, celebrująca 10-lecie najlepszej serii gier Microsoftu. Najlepszej i najbardziej dojrzałej, pomimo młodszego stażu niż Halo.

Na koniec pytanie do Was. Czy uważacie, że jakakolwiek seria wyścigowa może w przyszłości zagrozić pozycji Forza Horizon? Szczerze mówiąc, tylko Need for Speed: Unbound jest teraz na horyzoncie i po raz pierwszy wygląda intrygująco – przynajmniej pod kątem zapowiadanego klimatu.