Motorola Edge 30 Ultra

Motorola Edge 30 Ultra boi się tylko fotograficznej konfrontacji (recenzja)

Motorola od lat jawi się jako przyzwoity producent smartfonów, który może nie błyszczy na tle konkurencji, ale jego mocną stroną jest przeważnie solidność. Nikogo zatem nie zadziwię twierdząc, że Motorola nie jest już tym samym brandem, co kiedyś. Marka ta była swego czasu jedną z najpopularniejszych, a jej produkty były obiektami pożądania. Dzisiaj Motorola nadal jest obecna na rynku, ale atakuje swoich konkurentów z cienia, będąc nieco wycofaną. Nie oznacza to jednak, że producent ten nie ma czym powalczyć, jest wręcz przeciwnie. Najnowsza, flagowa Motorola Edge 30 Ultra, jest świetnym przykładem na to, że markę stać jeszcze na produkowanie urządzeń mających walczyć z najlepszymi na rynku. Czy to na pewno najlepsza droga do walki z najlepszymi? Tego dowiecie się z tej recenzji.

Design, ergonomia i jakość wykonania

Motorola Edge 30 Ultra została zapakowana w średniej wielkości opakowanie, które swoim rozmiarem, a przede wszystkim wagą sugeruje, że skrywa coś więcej niż sam smartfon. W środku czeka na nas urządzenie wraz z przezroczystym, silikonowym etui, kablem do ładowania USB typu A i typu C, niemała ładowarka, szpilka do wyjmowania tacki SIM i zestaw dokumentacji. Szczególne słowa uznania należą się producentowi za dołożenie do zestawu ładowarki, tym bardziej, że mowa o superszybkiej kostce o mocy 125 W.

Edge 30 Ultra występuje w dwóch wariantach kolorystycznych – perłowej bieli Starlight White i czarnym Interstellar Black. Do testów otrzymałem tą pierwszą wersję, która na żywo prezentuje się całkiem przyjemnie. Dawno nie testowałem białego urządzenia, więc jest to miła odmiana od często burych testowych sampli.

Motorola Edge 30 Ultra

Wracając do smartfona, jest matowo, ale jednocześnie świetliście. Całość przypomina mocno perłę, przez co z pewnością nie jest nudno – przynajmniej do czasu nałożenia etui, wtedy czar pryska.

Matowy tył to oczywiście szkło – producent podaje, że zastosował w tym przypadku Corning GorillaGlass 5. Z kolei ramka i korpus urządzenia zostały wykonane z aluminium. Takie połączenie jest niezwykle eleganckie, ale jednocześnie smartfon jest przez to dość śliski. Podoba mi się dbałość o szczegóły – ramka ma delikatny szlif dokoła, przez co wrażenie obcowania z produktem premium jest jeszcze większe. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do spasowania testowanego smartfona – oczywiście nic nie skrzypi, nie trzeszczy i nie ugina się pod naciskiem.

Uczucie elegancji potęguje również spora symetria w budowie urządzenia. Zacznijmy od tego, że smartfon ma nie dość, że duży wyświetlacz, to dodatkowo jest on obustronnie dość mocno zakrzywiony. Motorola – chcąc zadbać o komfortowy chwyt urządzenia – postanowiła zaoblić plecki smartfona. Podoba mi się to, że zakrzywienie tyłu pokrywa się z tym, co widzimy na froncie. Jeśli do tego dołożymy płaską górną i dolną krawędź, to otrzymujemy naprawdę elegancki smartfon.

Dobrego wrażenia nie psuje również interesująco wyglądająca wyspa na aparaty, która nie jest specjalnie duża i została podzielona na dwie części – na górnej znajduje się duży, główny obiektyw 200 Mpix, a poniżej dwa pozostałe aparaty – ultraszerokokątny i teleobiektyw. Jest ona też dwukolorowa, górna część jest srebrna i aluminiowa – jak ramka urządzenia, a dolna pokryta jest czarnym szklanym panelem.

Motorola Edge 30 Ultra z pewnością nie jest urządzeniem małym. Jego wymiary wynoszą 161,8×73,5×8,4 mm. Na szczęście odpowiednio zaoblony tył sprawia, że sprzęt dość dobrze wpasowuje się do dłoni i gwarantuje pewny chwyt. Doceniam również niezłe wyważenie, a sama waga 199 gramów wcale mocno nie daje się we znaki.

Prawa krawędź zawiera w zasadzie najważniejsze elementy sterowania. Nieco nad połową wysokości został umieszczony włącznik. Podoba mi się to, że przycisk ten ma przyjemną i wyczuwalną fakturę, która dodatkowo pokazuje dbałość o szczegóły ze strony producenta. Nad nim znajduje się regulator głośności. Na lewej krawędzi nie znalazło się kompletnie nic. Wielka szkoda, bo w innych modelach znajdziemy tam dodatkowy, programowalny przycisk, który domyślnie wywołuje asystenta Google.

Góra urządzenia skrywa w sobie dodatkowy mikrofon do redukcji szumów, a na dole odnajdziemy centralnie umieszczony port USB C, tackę kart SIM, mikrofon i maskownicę głośnika. Wielka szkoda, że zabrakło miejsca na wyjście audio jack 3,5 mm.

Przód urządzenia niemal w całości wypełniony jest wyświetlaczem o przekątnej 6,67 cala, który również został pokryty szkłem Corning GorillaGlass 5. Jak wspomniałem wcześniej, panel jest obustronnie zakrzywiony, przez co urządzenie zyskuje nieco na smukłości. Dobrze wypadają niewielkie ramki, a także mało inwazyjny, niewielki aparat do selfie, umieszczony centralnie w górnej części wyświetlacza.  

Hardware

Ekran   6,67″ P-OLED 1080 x 2400 px,144 Hz
Procesor            Snapdragon 8+ Gen 1 (4 nm)
Pamięć RAM/masowa12/256 GB
Aparat tylny200 Mpix f/1.9 – główny
50 Mpix f/2.2 – ultraszerokokątny
12 Mpix f/1.6 – teleobiektyw 2x
Aparat przedni60 Mpix f/2.2
Bateria 4610 mAh z ładowaniem przewodowym do 125 W i bezprzewodowym do 50 W
Obsługa sieci     dual nanoSIM: 5G/4G/3G/2G
Łączność              Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac/ax/6E, Bluetooth 5.2, NFC
Geolokalizacja  GPS, GLONASS, Galileo, Beidou, QZSS
Wymiary161,8 x 73,5 x 8,4  mm
Wodoszczelność i pyłoszczelność uszczelniona konstrukcja, niepotwierdzona certyfikatem
Waga    199 g
System My UX (Android 12)
Cena     4499 złotych

Motorola Edge 30 Ultra jest napędzana superszybkim procesorem Snapdragon 8+ Gen 1. To dobrze znana, 64-bitowa jednostka, wykonana w 4-nanometrowym procesie technologicznym TSMC i wyposażona w 8 rdzeni. Jest to ulepszona wersja modelu 8 Gen 1, ale z wyższymi zegarami procesora i sporymi usprawnieniami energetycznymi. Procesor wspierany jest przez 12 GB pamięci RAM.

Taka specyfikacja sporo po sobie obiecuje, ale jej dopełnieniem jest równie szybka pamięć UFS 3.1 o rozmiarze 256 GB. Niestety, ale zabrakło możliwości rozszerzenia jej o zewnętrzną kartę microSD. To wszystko sprawia, że na papierze wszystko wskazuje na to, że mamy tutaj flagowca z krwi i kości.

Dalej też nie jest gorzej. Jeśli chodzi o aparaty, zestaw fotograficzny składa się z łącznie czterech sensorów. Tylny to potrójna konfiguracja obiektywów o wielkościach: 200 Mpix, 50 Mpix i 12 Mpix, zaś z przodu znajduje się kamerka o rozdzielczości 60 Mpix. Bateria z kolei ma nieimponującą, ale też nieodstraszającą pojemność 4610 mAh – pod tym względem nie ma na co narzekać.

Nikogo nie zaskoczę twierdząc, że Motorola Edge 30 Ultra została wyposażona we wszelkie niezbędne moduły łączności. Znajdziemy tu wsparcie dla Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/ax, jak również dla Wi-Fi 6E, Dual SIM z dwoma slotami nanoSIM, Bluetooth w wersji 5.2 (z A2DP, LE i z aptX HD), możliwość udostępniania swojego łącza poprzez WiFi Hotspot/Tethering, Wi-Fi Direct. Nie zabrakło również cenionego przez wielu NFC.

Motorola Edge 30 Ultra

Pod względem łączności komórkowej Motorola Edge 30 Ultra mnie nie zawiodła. Tam, gdzie spodziewałem się być w zasięgu, to w nim byłem, a jednocześnie nie spotkała mnie żadna przykra niespodzianka w postaci braku usługi. Bez problemu zadziałało również VoLTE i VoWiFi. Przyzwoicie wygląda też obsługa 5G, chociaż nie ma też co ukrywać, że obecna infrastruktura nie pozwala w pełni ocenić możliwości smartfona pod tym względem.

Ważne jest to, że jakość prowadzonych rozmów jest na bardzo dobrym poziomie i nie odbiegają jakościowo od tego, co jest standardem na rynku smartfonów. Mam jednak zastrzeżenia co do głośnika – jest on w mojej opinii zdecydowanie zbyt cichy.

Motorola Edge 30 Ultra nie ma też żadnych problemów ze sprawnym połączeniem Bluetooth czy WiFi – niezależnie od sprzętu, który chciałem sparować ze smartfonem, połączenie było silne i stabilne. Sprawdziłem również działanie GPS na około 1500 kilometrowej trasie i nie stwierdziłem nic niepokojącego – byłem precyzyjnie prowadzony do celu w nawigacji Google Maps.

Motorola Edge 30 Ultra

Ekran i multimedia

To, na czym z pewnością się nie zawiodłem, jest ekran. Panel OLED o rozdzielczości Full HD+ i przekątnej 6,67 cala nieźle wpasowuje się do tej klasy urządzenia. Owszem, nie zaszkodziłaby wyższa rozdzielczość, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że ekran 1080p jest niewystarczający – mamy tutaj bowiem zagęszczenie pikseli na poziomie ~395 ppi. Nieźle wypada również odwzorowanie kolorów, a wisienką na torcie jest ponadstandardowe odświeżanie na poziomie 144 Hz.

Na początku powiem, że nie jest to najlepszy OLED, jaki widywałem w smartfonach, ale jednocześnie nie jest to zły panel. Warto docenić, że jest to wyświetlacz organiczny, a to samo w sobie oferuje szereg zalet. Do tego prawdziwe czernie i wysoki kontrast sprawiają, że ogólnie na ten wyświetlacz spogląda się z przyjemnością.

Przeciętnie wypadają za to kąty widzenia – o ile te w poziomie nie doskwierają, o tyle odchyłki w pionie powodują dość spory rozjazd wyświetlanych kolorów.

Motorola Edge 30 Ultra

Nie brakuje tu wyrazistości, nasycenia i jasności, która stoi na dobrym poziomie. Producent deklaruje 1250 nitów w szczycie, ale to nie cyferki są tutaj najważniejsze. Istotne jest to, że niezależnie od warunków byłem w stanie korzystać z urządzenia, a miałem je ze sobą w słonecznej Italii, gdzie na brak słońca padającego na ekran nie mogłem narzekać.

Jeśli jednak miałbym się do czegoś przyczepić, to byłoby to działanie czujnika odpowiedzialnego za automatyczne dostosowanie poziomu jasności. W mojej ocenie jest on zbyt leniwy w swoich poczynaniach i rzadko kiedy Motorola Edge 30 Ultra trafia z automatyczną jasnością w „punkt”.

Motorola Edge 30 Ultra

Nie zaszkodziłaby za to nieco lepsza fabryczna kalibracja tego ekranu, ale na szczęście z delikatną, wręcz symboliczną pomocą, przychodzi systemowe dostrojenie wyświetlanego obrazu. Tutaj można co nieco poprawić. Oczywiście system oferuje również wspomaganie czytania w postaci trybu nocnego, redukującego męczący dla ludzkiego oka kolor niebieski.

Motorola Edge 30 Ultra

Nieco rozczarowałem się dźwiękiem, jaki wydobywał się z testowanego urządzenia. Może nie tyle jego jakością, bo ta jest dobra, co głośnością. Mamy tutaj zestaw stereo i wsparcie dla Dolby Atmos i to faktycznie sprawuje się nieźle. Problem w tym, że głośniki nie są zbyt mocne, szczególnie ten od rozmów, który ma wspomagać ten główny.

Z uwagi na brak wyjścia audio jack 3,5 mm zrobiłem odsłuch muzyki na dobrze mi znanych słuchawkach Bluetooth Huawei Freebuds Pro. Tutaj obyło się bez niespodzianek – czysto, przyjemnie i stabilnie.

Motorola Edge 30 Ultra

System, wydajność i komfort korzystania

Co prawda na rynku zdążył już zadebiutować Android 13, a niektóre flagowce innych producentów już dostały ową aktualizację, ale opisywany sprzęt dostarczany jest do klientów z preinstalowanym Androidem 12. To nic złego, tym bardziej, że plany aktualizacji do najnowszej wersji nie są odległe.  

Motorola Edge 30 Ultra

Pierwsze uruchomienie i konfiguracja to dość rutynowe działania – nie znalazłem tutaj nic, co by mnie zaskoczyło. Po ostatnich różnych przygodach doceniłem to, że pierwsze uruchomienie nie było męczące i zbytnio angażujące – przeszedłem przez podstawowe ustawienia, udzieliłem niezbędnych zgód i Motorola Edge 30 Ultra była gotowa do działania w dosłownie minutę.

System Android został tutaj delikatnie przykryty subtelną producencką nakładką Moto My UX. Względem tego, co pamiętam sprzed kilku miesięcy z modelu Motorola moto g200, to zmian nie ma zbyt wiele. To nadal niezły system, pozwalający na skromną personalizację i mogący się pochwalić kilkoma praktycznymi dodatkami.

Nie sposób nie zauważyć, że zainstalowane oprogramowanie jest dość czyste i surowe w swojej postaci – brakuje tutaj wyraźnej nakładki, jak u innych producentów. To taki trochę Pixelowy, minimalistyczny styl.

Nie oznacza to jednak, że producent nie dodał nic od siebie, wręcz przeciwnie. Znajdziemy tu kilka autorskich rozwiązań, które podnoszą komfort użytkowania. Są to rzeczy, z których Motorola słynie od lat – gesty, skróty, ułatwienia dostępu. Niby nic wielkiego, a jednak potrafią się przydać w nieoczywistych sytuacjach. Warto jednak podkreślić, że o ile były to rozwiązania unikalne parę lat temu, o tyle teraz nie robią specjalnego wrażenia.

Również pod względem możliwości konfiguracyjnych jest dość skromnie. Nieco zawodu mogą doświadczyć zwolennicy modyfikacji i ustawiania wszystkiego pod siebie – opcji bowiem jest niewiele. Co więcej, nie znajdziemy ich w ustawieniach urządzenia, a w odrębnej aplikacji Moto – kompletnie nie rozumiem dlaczego.

Nie zmienia to jednak tego, że te najbardziej podstawowe ustawienia się tutaj znalazły – można zmodyfikować kształt ikon pulpitu i ikon szybkich ustawień czy kolor tych drugich, a nawet ustawić kolor akcentu systemowego. Jeśli jednak ktoś planuje bardziej ambitne projekty strony głównej, to przyda się zewnętrzny launcher.

System możemy obsługiwać za pomocą gestów, albo klasycznych, ekranowych przycisków. Te pierwsze działają dobrze, szybko, precyzyjnie i nie znalazłem żadnego powodu, dla którego miałbym korzystać z paska nawigacyjnego, który zabiera cenne miejsce na ekranie.

Nie zabrakło też tutaj również trybu ciemnego, który z uwagi na ekran OLED jest nie tylko efektowny, ale również efektywny. Jest on dobrze zaadaptowany i bezbłędnie wykrywany przez aplikacje firm trzecich, co wcale nie jest takie oczywiste. Ciemny motyw można uruchomić na stałe lub zaplanować jego działanie wedle harmonogramu.

motorola edge 30 ultra

Mamy tutaj również namiastkę Always on Display, którą Motorola nazywa podglądem powiadomień. To taki ambientowy ekran, który odpala się po tapnięciu w ekran lub poruszeniu smartfonem. Działa to naprawdę bardzo dobrze i obecność takiego rozwiązania sprawia, że wcale nie odczuwałem potrzeby posiadania AoD z prawdziwego zdarzenia. Podoba mi się możliwość szybkiego podglądnięcia treści powiadomienia prosto z takiego ekranu, bez zbędnego jego wybudzania.

Motorola Edge 30 Ultra otrzymała 12 GB pamięci RAM. Na tę ilość nikt nie powinien narzekać – jest ona aż nadto wystarczająca do naprawdę sprawnego zarządzania smartfonem. Pod względem zachowywania działań w tle, smartfon spisywał się bardzo dobrze. Owszem, nie trzymam w RAM nie wiadomo jak wiele wymagających programów, ale nawet te dłuższą chwilę nie używane aplikacje, czekały na mnie w gotowości.

Trudno mi jednak stwierdzić czy jest to wymagająca nakładka. Czuć tutaj lekkość niemal na każdym kroku, system nie jest przeładowany zbędnymi dodatkami, ale jednocześnie trzeba wziąć pod uwagę specyfikację urządzenia. Motorola Edge 30 Ultra to bowiem pod względem specyfikacji flagowiec z krwi i kości. Trudno zatem od takiej specyfikacji oczekiwać tego, że nie będzie w stanie bezproblemowo napędzać smartfona.

W efekcie wszystko, co robimy na smartfonie, dzieje się szybko i bez żadnych opóźnień. Jeśli do tego dołożymy wysokie odświeżanie ekranu, to tym bardziej trudno mieć jakiekolwiek zarzuty co do płynności działania urządzenia. Na końcu warto dodać, że w systemie znajdziemy wyłącznie jedną preinstalowaną i „niechcianą” aplikację – TikTok, którą na szczęście w można odinstalować – brawo za takie podejście.

Nie jestem mobilnym graczem, ale nie mogłem nie sprawdzić, jak zachowuje się Motorola Edge 30 Ultra w roli mobilnej maszynki do grania. Wygląda na to, że nie ma w tej chwili mobilnej gry, która stanowiłaby jakiekolwiek wyzwanie dla testowanego sprzętu. Te najbardziej popularne tytuły, które ogrywam przy okazji testów, takie jak PUBG, Asphalt 9, Call of Duty Mobile czy Real Racing 3, nie zrobiły na testowanym modelu żadnego wrażenia. Granie było niezwykle satysfakcjonujące – zarówno przez płynność samej rozgrywki, jak również niezłe doświadczenia serwowane przez sam ekran.

Motorola Edge 30 Ultra

Pomimo zastosowania nieco poprawionego pod względem energetycznym procesora Snapdragon 8+ Gen 1, to Motorola Edge 30 Ultra nadal wykazuje lekką tendencję do nagrzewania. Na szczęście nie natrafiłem na taki moment, w którym podczas normalnej pracy i zwykłego użytkowania smartfon miał z tego powodu obciąć wydajność. Owszem, ma to miejsce, ale wyłącznie w benchmarkach i stress testach.

Motorola Edge 30 Ultra

Przekonały mnie do siebie za to wibracje. Mamy tutaj bowiem całkiem przyjemną haptykę, ale jednocześnie urządzenie potrafi dość klasycznie zawibrować. Pod tym względem nie mam specjalnych wymagań – najważniejsze, że motor nie brzęczy.

Aparat

Motorola Edge 30 Ultra ma na papierze imponującą specyfikację fotograficzną. Testowany przeze mnie model został wyposażony w potrójny zestaw aparatów. Główny obiektyw to sensor o wielkości 200 Mpix i przysłonie f/1.9, który dodatkowo ma optyczną stabilizację obrazu (OIS). Zdjęcia wykonywane za jego pomocą zapisywane są standardowo w rozdzielczości 12,6 Mpix.

Motorola Edge 30 Ultra

Główny moduł wspierany jest przez ultraszeroki obiektyw o wielkości 50 Mpix, przysłonie f/2.2 i kącie patrzenia 114°. Tutaj na próżno jednak szukać optycznej stabilizacji obrazu. Ostatni z modułów to teleobiektyw o rozdzielczości 12 Mpix i przysłonie f/1.6.

Aplikacja do aparatu jest dość przewidywalna i raczej niczym nie powinna nikogo zaskoczyć. Zarówno jej stylistyka, jak i możliwości nie odbiegają za bardzo od tego, co oferuje konkurencja. Raczej każdy powinien się tutaj odnaleźć po krótkiej chwili.

Motorola Edge 30 Ultra

Ostatnia testowana przeze mnie Motorola nie zrobiła na mnie zbyt dobrego wrażenia pod względem aparatu, ale akurat tamten model wcale tego nie miał robić. Sprawa wygląda nieco inaczej w tym przypadku. Motorola Edge 30 Ultra została bowiem wyposażona w taki zestaw, który pobudza wyobraźnię i sprawia, że wymagania względem tego urządzenia z automatu rosną.

Okazuje się jednak, że cyferki nie zawsze powinny być stawiane na pierwszym miejscu. Zdjęcia, owszem, są przyjemne w odbiorze, ale szczerze mówiąc oczekiwałem czegoś znacznie lepszego. O ile nie mogę narzekać na algorytmy i dobór parametrów przez oprogramowanie, o tyle szczegółowość zdjęć i ich plastyczność pozostawia według mnie sporo do życzenia. Tutaj Motorola Edge 30 Ultra nieco mnie rozczarowała.

Za dnia zdjęcia wykonane przy pomocy nowej Motoroli są przyjemne w odbiorze. Nie przekonuje mnie jednak do końca wspomniana wcześniej szczegółowość – gdzieś tutaj po drodze gubi się trochę detali. Co więcej, nawet zdjęcia wykonane w 200 Mpix nie poprawiają tej sytuacji, a pliki te potrafią zająć nawet ponad 80 MB.

Nie przypadła mi również do gustu kolorystyka zdjęć wykonanych Motorolą Edge 30 Ultra – to na szczęście można skorygować w preinstalowanej aplikacji Zdjęcia Google. Nie zmienia to faktu, że dla przeciętnego użytkownika zdjęcia te będą się wydawać naprawdę ładne. W istocie tak jest, ale przez moje ręce przechodzi na tyle dużo smartfonów, że nie mam wątpliwości, że konkurencja robi pod tym względem zdecydowanie lepszą robotę. Zresztą, musicie mi uwierzyć na słowo, że kolory rejestrowane przez Motorolę odbiegają od tych, które są w rzeczywistości.

Z kolei po zmroku nie jest źle. Tryb nocny potrafi nieco uratować sytuację i automatyka często sama go uruchamia. O ile w przypadku moto g200 miałem wrażenie, że chociażby Oppo, OnePlus czy Xiaomi z podobnej półki cenowej, mają zdecydowanie sprawniejszy tryb nocny, tak tutaj nie za bardzo mam się do czego przyczepić. Nie wiem, czy to kwestia poprawionych algorytmów, czy po prostu zastosowane obiektywy lepiej radzą sobie podczas niedoboru światła – ważne, że efekty są niezłe.

Nieco mieszane uczucia towarzyszą mi, kiedy myślę o aparacie ultraszerokokątnym. Po pierwsze bez szału jest kąt patrzenia wynoszący tylko 114°. Po drugie, kolorystyka znacząco odbiega od obiektywu głównego, a jeszcze bardziej od tego, co widziało moje nieuzbrojone oko.

Natomiast, powtórzę to raz jeszcze, że problem z kolorystyką można szybko zniwelować albo samemu w zewnętrznym oprogramowaniu, albo liczyć na stosowną aktualizację aplikacji Aparatu i towarzyszącej jej algorytmów.

Obiektyw ten jest również wykorzystywany do fotografii makro i sprawdza się on w tej kwestii dość dobrze – ostrość jest już łapana od około 3 cm od obiektu.

Na końcu mamy również teleobiektyw, który jak na flagowca, wypada naprawdę skromnie. Przede wszystkim dlatego, że oferuje tylko 2-krotny zoom – to dość mało. Jest to natomiast obiektyw stosunkowo jasny (f/1.6), więc nie ma problemów w fotografowaniu podczas niedoboru światła. Szkoda jednak, że zabrakło tutaj stabilizacji OIS – zdjęcia niejednokrotnie są delikatnie poruszone.

Sugerowałbym również nieposiłkowanie się zoomem cyfrowym. Ten co prawda pozwala maksymalnie na 16-krotny zoom, ale jednocześnie pozbawia on nas jakiejkolwiek jakości – zdjęcia wyglądają na takim przybliżeniu po prostu słabo.

Nie chciałbym jednak w tym miejscu wyjść na strasznego malkontenta i kogoś, kto całkowicie przekreślił możliwości fotograficzne smartfonu Motorola Edge 30 Ultra. Oczywiście, że nie jest tak, że zdjęcia są fatalne i do niczego się nie nadają, jest wręcz przeciwnie. Nowa Motorola potrafi pstryknąć naprawdę urokliwie wyglądające fotografie. Po prostu od początku testu mam nieodparte wrażenie, że zamiast jakością, Motorola Edge 30 Ultra chce walczyć marketingiem i cyferkami. Najbardziej boli jednak dość duży rozjazd kolorystyczny i jakościowy pomiędzy trzema obiektywami, co dość dobrze pokazuje poniższe porównanie kadrów.

Fajnie wypada natomiast wideo – być może dlatego, że nie mam co do niego zbyt wielu oczekiwań. Nagrania wypadają dobrze i to zarówno pod względem jakości, jak i stabilności nagrań. Muszę jednak znowu delikatnie ponarzekać. W zasadzie, to napotkałem na jeden problem związany z nagrywaniem. Okazuje się, że z nieznanych mi przyczyn, występuje kłopot z łapaniem ostrości podczas kręcenia filmów i to niezależnie od rozdzielczości i ustawień – wygląda mi to na błąd oprogramowania.

Motorola Edge 30 Ultra oferuje nagrania w maksymalnej rozdzielczości 8K w 30 klatkach na sekundę. Oprócz tego, możemy zarejestrować nagrania w 4K i Full HD w 60 FPS. Szkoda, że zabrakło tutaj możliwości nagrywania w 4K i 120 FPS. Jeśli natomiast potrzebujemy wyższego klatkażu, to w trybie zwolnionego tempa możemy nagrywać w 120, 240 lub 960 klatkach na sekundę w rozdzielczości Full HD. Szkoda natomiast, że nagrań w 4K nie można zrealizować przy pomocy aparatów ultraszerokokątnego i teleobiektywu.

Nie mogę za to złego słowa powiedzieć na aparat do selfie. Zarówno pod względem jakości, szczegółów i kolorystyki byłem w pełni usatysfakcjonowany. Co prawda, algorytmy odcinania tła mogłyby nieco lepiej działać, ale to nie jest zarzut skierowany konkretnie w stronę obiektywu.

Ogólnie rzecz ujmując, selfie wypadają przyzwoicie. Plusem jest to, że podczas mało sprzyjających warunków, interfejs aplikacji staje się jasny, dodatkowo doświetlając naszą twarz – to naprawdę pomaga.

W ogólnym rozrachunku Motorola Edge 30 Ultra okazuje się nie być flagowym sprzętem do fotografowania i to wbrew temu, co mogłaby sugerować fotograficzna specyfikacja. Niemniej, jeśli jakość zdjęć nie jest priorytetem, to będziecie zadowoleni. Zdjęcia mogą się bowiem podobać, ale konkurencja jest jednak daleko z przodu.

Czytnik biometryczny

Motorola Edge 30 Ultra została wyposażona w optyczny czytnik linii papilarnych, który został umieszczony pod ekranem. Muszę przyznać, że działa on bardzo dobrze – jest niesamowicie szybki i do tego dość precyzyjny. Podoba mi się również jego umiejscowienie dość blisko dolnej krawędzi, co sprawia, że czytnik jest zawsze w zasięgu kciuka.

W systemie znalazła się również opcja odblokowania smartfona przy pomocy rozpoznawania twarzy. Rozwiązanie to oparte zostało wyłącznie o przedni aparat do selfie, co oznacza, że trudno mówić o jakimkolwiek stopniu zabezpieczenia. Funkcja ta zapewnia jednak dość łatwy dostęp do telefonu. Co więcej, Motorola Edge 30 Ultra wyświetli powiadomienia na ekranie blokady wyłącznie wtedy, kiedy rozpozna twarz – działa to dość sprytnie.

Bateria

Akumulator, jaki został zamontowany w testowanej Motoroli Edge 30 Ultra, ma pojemność 4610 mAh. Wartość ta nie powala, ale patrząc na dotychczasowy czas spędzony z urządzeniem muszę powiedzieć, że daje radę. Nie doświadczyłem sytuacji, abym nie skończył roboczego dnia z co najmniej 20% zapasem energii – to całkiem niezły wynik.

Początkowo jednak nie byłem w stanie określić dokładnych możliwości urządzenia pod względem działania na baterii, co zresztą opisywałem w pierwszych wrażeniach, zaznaczając, że bateria musi się rozkręcić. Moje przypuszczenia okazały się słuszne i w zasadzie nie licząc pierwszych 3-4 dni, kiedy to Motorola Edge 30 Ultra była niekonwencjonalnie przeze mnie użytkowana i konfigurowałem wiele rzeczy i żonglowałem kartami SIM, to sprzęt zaczął w końcu notować powtarzalne wyniki.

Okazuje się, że producent zadbał o to, aby Motorola Edge 30 Ultra mogła długo i spokojnie działać nieprzerwanie na jednym ładowaniu. Osiągi SoT w przedziale 6-8 godzin z włączonym ekranem w ciągu dwóch dni roboczych to naprawdę świetny wynik, szczególnie, że osiągany wyłącznie na mobilnej transmisji danych i aktywnych dwóch kartach SIM w roamingu z niespecjalnie mocnym sygnałem sieci.

Jeśli do tego dołożymy jasny ekran o wysokiej częstotliwości odświeżania i wydajną specyfikację, to tym bardziej wyniki te powinny być zadowalające. To o tyle fajnie, że ani przez chwilę nie musiałem pilnować stanu naładowania – nie było bowiem obawy, że nie dokończę dnia na baterii. Owszem, mocniejsze przyciśnięcie urządzenia w czasie gier potrafi mocno naruszyć to ogniwo, ale w przypadku normalnego korzystania i pracy sprzęt wytrzymuje trudy dnia codziennego.

Gdyby jednak komuś było mało, to z pomocą przychodzi szybkie ładowanie w wykonaniu Motoroli. Motorola Edge 30 Ultra obsługuje bowiem przewodowe ładowanie z mocą do 125 W. Co więcej, takowa ładowarka została dołączona do zestawu – brawo!

Co to oznacza? W praktyce tyle, że ładowanie od zera do 100% zajmuje około 25 minut, a więc jeśli tylko mamy ładowarkę pod ręką, to żadna awaryjna sytuacja i niepełny stan baterii nie będzie nam straszny. W urządzeniu nie zabrakło też bezprzewodowego ładowania i to z mocą do 50 W.

Motorola Edge 30 Ultra

Flagowiec, któremu niestraszne nic oprócz zdjęć

Motorola Edge 30 Ultra towarzyszyła mi przez ostatnie dwa tygodnie i, przyznaję, że były one dość ciekawym okresem. Motorola bowiem na tyle wypadła z mojej świadomości, że powrót do tej marki po czasie napawał mnie ciekawością. Okazuje się, że to jednak flagowiec z Androidem, który w zasadzie nie odstaje od tego, co oferuje konkurencja – nie ma co się spodziewać innego podejścia czy filozofii.

To, czym jednak zaskoczyła mnie Motorola Edge 30 Ultra, to budowa i prezencja. Tutaj naprawdę czuć, że projektanci zadbali o każdy szczegół – sprzęt wygląda dobrze, prosto, a co za tym idzie naprawdę elegancko. Jakość użytych materiałów i ich spasowanie dodatkowo dopełniają dobre odczucia.

Jeśli do tego dołożyć wydajną specyfikację, która na dziś niczego się nie obawia, bardzo dobry ekran OLED o wysokiej częstotliwości odświeżania i długo działającą baterię, to okazuje się, że mamy do czynienia z naprawdę świetnym urządzeniem, które nie powinno się obawiać flagowej konkurencji.

Z drugiej jednak strony jest ten nieszczęsny aparat, który może imponuje cyferkami, ale w boju okazuje się nieco odstawać od tego, co oferują konkurenci. Zdjęcia mogą się co prawda podobać, ale widać, że pozostali producenci potrafią nieco więcej wykrzesać z mniej imponujących obiektywów.

Motorola Edge 30 Ultra

Mam problem z oceną tego smartfona. Motorola Edge 30 Ultra to bez wątpienia dobry sprzęt, ale niemiałbym problemu ze wskazaniem lepszych propozycji. Być może dlatego, że jego cena ustalona na poziomie 4499 złotych wydaje się być spora. Owszem, flagowce konkurencji potrafią kosztować więcej, ale potrafią też zaoferować nieco więcej w niemal każdej dziedzinie. Pozostaje też fakt wsparcia – to, jak długo Motorola będzie dbała o swojego najnowszego flagowca, nie do końca pozostaje jasne.

Dla kogo jest to zatem smartfon? Myślę, że ktoś, kto celuje w półkę premium i jest gotowy wydać taką kwotę na smartfon, śmiało może spoglądnąć w tym kierunku – Motorola Edge 30 Ultra to bowiem flagowe urządzenie. Najważniejsze, aby nie dać się zwieść cyferkom towarzyszącym specyfikacji aparatu. Jeśli możliwości fotograficzne stoją niżej niż wydajność, jakość wykonania czy czas pracy na baterii, to nowa Motorola Edge 30 Ultra może okazać się strzałem w dziesiątkę.

Motorola Edge 30 Ultra

Motorola Edge 30 Ultra to sprzęt robiący świetne pierwsze wrażenie, które z czasem wcale się nie zaciera. Urzekło mnie to, jak przyjemnie, prosto i szybko byłem się w stanie przyzwyczaić do tego urządzenia. To jeden z tych smartfonów, które bierzesz bowiem do ręki i od razu wiesz, że praca z nim będzie przyjemnością.

A jakie Wy macie zdanie na ten temat? Czy flagowe wykonanie i topowa wydajność może zatuszować braki fotograficzne w tej półce cenowej? Dajcie koniecznie znać, co o tym sądzicie w komentarzach!

Motorola Edge 30 Ultra
Motorola Edge 30 Ultra boi się tylko fotograficznej konfrontacji (recenzja)
JAKOŚĆ WYKONANIA I UŻYTE MATERIAŁY
9
ERGONOMIA
8.5
HARDWARE
9.5
EKRAN I MULTIMEDIA
8.5
SYSTEM I WYDAJNOŚĆ
8.5
APARAT
8
BATERIA
9
Zalety
świetna wydajność
flagowa jakość wykonania
superszybkie ładowanie przewodowe do 125 W i bezprzewodowe do 50 W
skromne, ale dopracowane i dobrze działające oprogramowanie
Wady
aparaty odstające od flagowej konkurencji
brak możliwości nagrywania w 4K aparatem ultraszerokokątnym i teleobiektywem
brak wyjścia audio 3,5 mm
brak slotu karty pamięci
brak certyfikowanej ochrony przed pyłem i wodą
8.7
Ocena