Pierwsze wrażenia z Expeditions: A MudRunner Game
źródło: materiały prasowe

Grałem w Expeditions: A MudRunner Game. Czy warto czekać?

Expeditions: A MudRunner Game będzie najnowszą propozycją dla fanów symulatorów jazdy w trudnych warunkach. Choć premiera produkcji zaplanowana jest dopiero na marzec, miałem okazję zagrać w wersję przedpremierową gry. Czy miłośnicy ekstremalnego off-roadu mają na co czekać?

Fajna ta ścigałk… a, nie, chwila

Gry samochodowe w znacznej większości przypadków kojarzyć się będą z tytułami pokroju Forza Horizon, Gran Turismo czy Need for Speed. Nie jest to rzecz jasna złe skojarzenie, gdyż wspomniane wcześniej serie są zasadniczo topowymi markami, nawet pomimo ostatniego spadku formy NFS. Istnieją jednak również „samochodówki”, których głównym motywem nie jest próba prześcignięcia rywali w maksymalnie odpicowanej furze, a skupienie się na innych, mniej oczywistych aspektach.

Przykładem wyżej wymienionych są produkcje Saber Interactive, które mają w swoim portfolio MudRunnera, SnowRunnera, a niebawem do tej wesołej zgrai dołączy także Expeditions. To właśnie w ten ostatni tytuł miałem okazję zagrać przedpremierowo i chętnie podzielę się z Wami swoimi wrażeniami z zamkniętej bety.

Czy miłośnicy symulatorów jazdy w ekstremalnych warunkach mają na co czekać?

Szczęśliwej drogi już jeszcze nie czas

W ramach wczesnego dostępu miałem możliwość ogrania kilku misji w trzech odmiennych regionach. W dniu, w którym piszę ten fragment (oraz oddaję tekst do publikacji), jeszcze nie zostały opublikowane oficjalne wymagania sprzętowe potrzebne do odpalenia produkcji. Betę ogrywałem na sprzęcie wyposażonym w Intel Core i7-11700F, RTX4070 oraz 32 GB pamięci RAM i w rozdzielczości Full HD, aczkolwiek pełną specyfikację zostawię sobie na pełnoprawną recenzję.

Mniejsza jednak o kwestie sprzętowe, na ten moment interesuje nas bowiem to, jak działa sama gra. A pomimo bycia w becie, działa naprawdę dobrze! Podczas rozgrywania swojej eksploracyjnej przygody nie uświadczyłem błędów w postaci spadków klatek albo wyrzucania do pulpitu podczas gry. To zdanie jest bardzo istotne, ponieważ podczas wychodzenia do menu głównego z menu gry, aplikacja faktycznie się zamykała. Tyle tylko, że przez wzgląd na błąd krytyczny, ale – hej – przynajmniej działa!

Mniejsza jednak o to, ostatecznie rozmawiamy o becie, więc tego typu wpadka, szczególnie tak marginalna, może zostać wybaczona. Choć rzecz jasna sprawdzę w pełnej wersji ten „feature”, niemniej mam przedziwne wrażenie, iż do marca zdąży on zniknąć. No dobrze, ale wspominałem o trzech regionach dostępnych w becie – jak się jeździło po każdym z nich?

Obudź się kierowco, mamy ekspedycję do przeprowadzenia!

Pierwszych pięć misji, a w zasadzie cztery misje oraz tryb swobodnej eksploracji, odbyło się w Little Colorado. Jeśli skojarzyliście nazwę z pewną rzeką, co się Małe Kolorado zowie, to nie jesteście w błędzie – gra rzuca nas bowiem na obszar półpustynny, a, jak wiadomo, niedaleko wspomnianej rzeki znajduje się pas Pustyni Pstrej. Geograficznie wszystko się więc zgadza i w obszarze tym jest co robić.

Można podziwiać widoki (serio, była misja, w której należało dojechać do punktów widokowych), można zmusić samochody do walki z rzecznym prądem, a i tumany piachu do opon przylepić się da. Wspominałem już może o obowiązkowych wspinaczkach na bardziej strome zbocza i odzyskiwaniu zaopatrzenia z trudno dostępnych miejsc?

Little Colorado będzie głównie robiło za plac treningowy w grze. Misji jest tam bowiem zaledwie kilka, jednak podczas nich uczymy się sterowania pojazdem oraz wykorzystywania ekwipunku. Zapoznajemy się także z innymi mechanikami, jak chociażby uszkodzeniami pojazdu oraz tym, jak go naprawić, ale o tym może więcej napiszę w pełnoprawnej recenzji.

W tym regionie zauważyłem jednak, że jeżeli jakimś nieszczęśliwym trafem wpadniemy pionowo do wody, nieważne czy maską, czy bagażnikiem do przodu, to samochód lubi w tej pozycji zostawać. Ruszanie kołami, włączanie i wyłączanie opcji, a nawet próba przepchnięcia pojazdu dronem, nic to nie daje, nie daje nic. Jedyną opcją jest przyczepić się do jakiegoś drzewa kotwiczką i wyciągnąć samochód, aczkolwiek drzew w tym obszarze jest jak na lekarstwo…

Chwała niech więc będzie cheatom opcjom administracyjnym za możliwość odwrócenia pojazdu, bo bez tego należałoby każdorazowo wracać do bazy i rozpoczynać trasę tak naprawdę od nowa.

Poza tym build ten ma bardzo, ale to BARDZO irytującą mechanikę (lub zwyczajny błąd, to się okaże w marcu), która sprawia, że po wyborze ekwipunku i użyciu go przy pomocy kursora, a nie skrótów klawiszowych na klawiaturze, zostaje włączony kursor i należy kliknąć jakiekolwiek miejsce na ekranie, by się go pozbyć. Standardowo jego obecność by mi nie przeszkadzała, aczkolwiek fakt, że blokuje on rozglądanie się, jest mi już troszkę nie nie na rękę…

Kolejnym odwiedzonym przeze mnie regionem była sama Arizona. Tak, tak, Małe Kolorado jest w Arizonie, więc pewnie nie zdziwi Was, iż growe przejście z Little Colorado do Arizony nie sprawiło, że krajobraz się przesadnie zmienił. Warunki na pierwszy rzut oka też niekoniecznie, choć faktycznie musiałem wykorzystać całą zdobytą wiedzę z zakresu opanowania pojazdu, żeby wykonać misję z powodzeniem. Tutaj nie odnotowałem niczego nowego, jeśli o błędy lub niedogodności chodzi.

Rzucając jednak okiem na inne misje, do których zapewne dostanę dostęp w okolicach premiery tytułu, zróżnicowanie terenu zdaje się znacznie większe od tego, który zaobserwowałem w przygotowanej na potrzeby testów misji. Mam zresztą taką nadzieję, gdyż nieco zmieniona szata graficzna z terenu samouczka może się szybko graczom znudzić. A przecież nie ma nic gorszego niż nudna gra, za którą przyjdzie nam zapłacić nasze ciężko zarobione pieniądze, nieprawdaż?

Ostatnim możliwym do odwiedzenia obszarem były górzyste… Karpaty! Zatwardziali fani amerykańskich górskich szlaków mogą być zawiedzeni faktem, że Expeditions przenosi nas do Europy, aczkolwiek osobiście nie mam z tym problemu. Misja polegała na eksploracji obszaru oraz przejęciu i dostarczeniu pewnej przesyłki do bazy, ale natrafiłem również na poboczne aktywności.

Chyba na tym obszarze bawiłem się najlepiej, aczkolwiek może to wynikać z faktu, iż był to teren zdecydowanie inny od tego, do którego zdążyłem już przywyknąć. Tutaj również wykorzystałem wiedzę dotyczącą pojazdu, głównie z zakresu manipulacji poziomem powietrza w oponach. Jestem jednak dziwnie spokojny, że pozostałe zadania zmuszą mnie do intensywniejszego korzystania z dostępnych opcji.

Ponadto mam szczerą nadzieję, iż w pełnej wersji pojazdy z dodatków zostaną wyraźnie oznaczone i nie będą przeplatać się z tymi, które możemy odblokować w miarę robienia postępów w grze. W wersji beta są one bowiem w zasadzie nie do odróżnienia i jedyna możliwość, aby się dowiedzieć jakiego rodzaju jest to pojazd, to próba jego zakupu w sklepie. Jeśli pojazd jest z dodatku, to dostaniemy komunikat o niemożności dokonania transakcji, przez wzgląd na brak odpowiedniego DLC.

Jeśli zaś o same pojazdy chodzi, to miałem możliwość poprowadzić kilka i muszę przyznać, że każdym jeździ się zupełnie inaczej. Ich ciężar oraz dostosowanie do konkretnych zadań zwyczajnie można poczuć, co jest tak odmienne od płynnie chodzących samochodów segmentu premium z gier wyścigowych. Co prawda wymaga to przyzwyczajenia, ale zdecydowanie daje mnóstwo frajdy!

Customizacja także zdaje się mocno rozbudowana, a z tego, co dane mi było zauważyć, jest także bardzo istotna. Zależnie od misji przydadzą nam się bowiem różne rzeczy, w różnych proporcjach, aczkolwiek nie jesteśmy ograniczeni jedynie do kwestii technicznych. Możemy również zmienić kolor naszego pojazdu do zadań specjalnych, a i z naklejką na drzwiach nie ma problemu – uważajcie tylko na pewien kod QR… ;)

Expeditions: A MudRunner Game – warto czekać?

Wydaje mi się, że jak najbardziej. Produkcja ta, poza drobnymi niedociągnięciami obecnymi w becie, o których wcześniej zresztą wspomniałem, działa w pełni stabilnie i na najwyższych ustawieniach mogłem liczyć na 90 klatek bez spadków. Graficznie jest również na wysokim poziomie, jeśli o szczegóły chodzi, a ilość rzeczy do ogarnięcia w pojeździe na początku może przytłoczyć, ale dość szybko staje się czymś naturalnym.

Prowadzone przez nas pojazdy są zgoła odmienne i każdy z nich wymaga nieco innego podejścia. Poza domyślnym widokiem z 3. osoby możemy się również przełączyć na kamerę „zza kółka”, a z tej perspektywy widzimy, jak kierowca zaciąga hamulec, albo przestawia tryb napędu. Możemy też wyjrzeć przez okno, żeby spojrzeć do tyłu, choć ja akurat preferuję mimo wszystko kamerę zza bagażnika i możliwość jej obrotu o 180 stopni, jeśli o sterowanie pojazdami lądowymi w grach chodzi.

Zasadniczo czekam z niecierpliwością na premierę, ponieważ Expeditions: A MudRunner Game zapowiada się na naprawdę solidy symulator jazdy w ekstremalnych warunkach! Mam tylko nadzieję, że pełna wersja mnie nie zawiedzie.