Recenzja Sony Xperia 1 VII. Gatunek na wymarciu

Choć większość producentów smartfonów nie oferuje drastycznych zmian co roku w swoich flagowych urządzeniach, to za wzór niechęci do takich praktyk wciąż uważa się Sony. Nie inaczej jest z flagowym modelem przygotowanym na 2025 rok. Sony Xperia 1 VII, bo o niej mowa, po raz pierwszy skłoniła mnie jednak do nieprzyjemnej refleksji.

Ileż można?

Tym razem odpuszczę sobie wstęp związany z przewidywalnością i powtarzalnością Sony na polu smartfonów – w końcu ile razy można wałkować temat, który każdemu interesującemu się urządzeniami mobilnymi nawet od kilku lat jest doskonale znany? Wszyscy możemy się zgodzić, że japoński producent nie słynie z radykalnych zmian co 12 miesięcy i obecnie istnieje gdzieś na peryferiach androidowego rynku, gdzie dominuje Samsung, Xiaomi czy Vivo.

Gdyby Sony Xperia 1 VII po prostu pojawił się na rynku, recenzja w tym roku byłaby nieco bardziej przewidywalna. Nieszczęśliwie dla japońskiego producenta, flagowiec nie ustrzegł się sporej wpadki, która trochę skomplikowała całą sytuację. Przemyślenia na ten temat czekają na Was na końcu, jednak zachęcam do lektury całego tekstu.

Specyfikacja Sony Xperia 1 VII

EkranOLED, powered by Bravia, 6,5″, Full HD+ (2340 x 1080 pikseli), adaptacyjna częstotliwość odświeżania 120 Hz
CPUSnapdragon 8 Elite
GPUAdreno 830
RAM12 GB
Pamięć wewnętrzna256 GB
System operacyjnyAndroid 15, 4 lata wsparcia + 6 lat poprawek bezpieczeństwa
Aparat z tyłu #1główny, 52 Mpix Exmor T, przysłona f/1.9, długość ogniskowej 24 mm
Aparat z tyłu #2ultraszerokokątny, 50 Mpix Exmor RS, f/2.0, 16 mm
Aparat z tyłu #3teleobiektyw, 12 Mpix Exmor RS, f/2.3-f/3.5, 85-170 mm
Aparat z przodu12 Mpix Exmor RS, f/2.0, 24 mm
Akumulator5000 mAh, szybkie ładowanie Power Delivery max 30 W, ładowanie bezprzewodowe do 15 W
Łączność i komunikacjaWi-Fi 7, Bluetooth 6.0, GPS, NFC
microSDtak, do 2 TB
Gniazdo ładowaniaUSB-C 3.2
Minijack 3,5 mmtak
AudioStereo, Hi-Resolution Audio, Hi-Resolution Audio Wireless (LDAC), wsparcie 360 Reality Audio, Dolby Atmos, DSEE Ultimate, aptX Adaptive
Wymiary162 x 74 x 8,2 mm
Waga197 g
Wodoszczelność i wytrzymałośćIP68, Gorilla Glass Victus 2 z przodu i Gorilla Glass Victus z tyłu
Opracowano na podstawie Sony.pl

Pierwsze wrażenia

Testując flagowy smartfon Sony trzeci raz z rzędu i, mając jeden z nich wciąż pod ręką, spodziewałem się, że nie będzie w tym wszystkim jakiegokolwiek zachwytu nad formą – zarówno w kwestii pudełka i zawartości, jak i samego urządzenia. Ponownie więc otwieram ekologiczne i specyficzne w dotyku pudełko, odrzucam na bok papierki i sięgam po znajomy kształt.

Sony Xperia 1 VII ma jeszcze mniej zewnętrznych nowości do zaoferowania niż poprzednie dwie generacje w serii. „Piątka” (Sony Xperia 1 V) zrywała z gładkimi pleckami i ramką na rzecz bardziej przyczepnej faktury i – po usunięciu czujnika TOF – mieściła wszystkie aparaty, LED-y czy mikrofony na wyspie. „Szóstka” (Sony Xperia 1 VI) zaproponowała natomiast zupełnie nowe proporcje, które nie każdemu przypadły do gustu.

W „siódemce” – względem poprzednika – zobaczenie nowości to trochę zabawa w „Gdzie jest Wally”. Są to głównie detale pokroju bardziej kanciastej wysepki i ramki, przeniesienie napisu „Zeiss *T” pod szkło obiektywu, szerszego otworu na mikrofon czy atrapy obok diody LED. Najważniejsze wyróżniki smartfonów Sony – pokroju tacki niewymagającej szpilki czy gniazda słuchawkowego 3,5 mm – pozostały na swoim miejscu. Wszystko to sprawia, że przesiadka z poprzednich generacji flagowca na Xperię 1 VII powinna przejść bez jakichkolwiek zgrzytów.

Wyświetlacz

Sony udowadnia, że współpraca popłaca – nie tylko w świecie gier wideo. W końcu przy uczynieniu ekranu jak najlepszym w Xperiach pomagają specjaliści odpowiedzialni za telewizory Bravia. Nie żeby w tym roku mieli zbyt dużo roboty do wykonania – w końcu zarówno przekątna, jak i wiele innych parametrów, pozostaje identycznych w porównaniu do zeszłorocznego modelu.

Choć wciąż tęsknię za węższymi proporcjami, które ostatni raz widzieliśmy w Xperii 1 V, nie mogę złego słowa powiedzieć o ogólnych wrażeniach z panelu zastosowanego w testowanym modelu. Wysoki poziom jasności połączony z dobrą automatyką ściemniania sprawia, że nie zdarzyło się, aby ekran w pełnym słońcu stał się nieczytelny.

Chętni do poprawienia fabrycznych ustawień mają także możliwość wykazania się, operując odpowiednimi suwakami, jednak na moje oko całość wyglądała świetnie zarówno w trybie naturalnym, jak i z podświetleniem nocnym, ograniczającym emisję światła niebieskiego.

Niestety, jedną z rys na wizerunku wyświetlacza wciąż pozostaje brak rozbudowanego Always on Display – sprzęt nadal może pokazywać godzinę, kolory czy skrót do Home Assistant, ale tylko wtedy, kiedy jest podpięty do źródła ładowania. Druga to opcje związane z częstotliwością odświeżania. Pomimo faktu, że mamy do czynienia z panelem LTPO, przed użytkownikiem postawiono w zasadzie jeden wybór – albo włączamy 120 Hz, albo pozostajemy przy 60 Hz. Dla flagowych wrażeń postanowiłem nie zmieniać suwaka i całość testów przeprowadziłem na 120 Hz, z wyjątkiem kilku dni w trybie Stamina, wymuszającym niższą częstotliwość odświeżania.

Sony Xperia 1 VII

Wydajność

Nikt raczej nie spodziewa się po Sony szalonej zagrywki pokroju odpuszczenia sobie najnowszego układu mobilnego w topowym urządzeniu czy pójścia do mediatekowej konkurencji, więc siłą rzeczy Xperia 1 VII musiała zostać wyposażona w Snapdragona 8 Elite. Można zatem oczekiwać od niej wysokich wyników w benchmarkach i płynnej rozgrywki w większości mobilnych tytułów.

Do sprawdzenia pierwszej kwestii wystarczył klasyczny duet w postaci Geekbench 6 i 3D Mark. Wyniki osiągnięte przez Japończyka można porównać spokojnie do tych z OnePlusa 13 czy Xiaomi 15. Nieco gorzej wypada kwestia stabilności – nie dość, że w takim Wild Life Extreme oscyluje w okolicach 51%, to – na domiar złego – temperatury sięgają prawie 50C.

Praktyka z ostatnich lat pokazała jednak, że wysokie obciążenie w testach nie musi wiązać się z szybkim nagrzewaniem się urządzenia na co dzień. W przypadku zwyczajnych, codziennych czynności, nie zauważyłem, aby kiedykolwiek smartfon zaczął być nieprzyjemnie ciepły. Nawet nagrywanie w 4K i 60 klatkach na sekundę przez 30 minut odczuwalnie podnosiło temperaturę Xperii, ale oprogramowanie nie wymuszało zamknięcia aplikacji.

W przypadku gier wszystko oczywiście zależy od Waszych preferencji. Nakładka Sony umożliwia wybór jednego z gotowych trybów lub ustawień niestandardowych oraz podgląd fps-ów czy temperatury – niestety, bez opcji obserwowania zmian w czasie rzeczywistym. Ogrywając zarówno kilka mniej, jak i bardziej popularnych tytułów, nie odnotowałem problemów ze stabilnością (za którą przyjmuję 60 klatek na sekundę) na wysokich ustawieniach i w trybie wydajności.

XperiaUI w 2025 roku

Ostrzegałem rok temu, że Sony zaczyna odjeżdżać konkurencja i, jeżeli nie zrobią nic rewolucyjnego w kwestii nakładki, czeka ich przegrana nie tylko z czołówką, ale też z o wiele bardziej przystępnymi cenowo propozycjami.

Oczywiście japoński gigant musi iść swoją drogą nawet, jeżeli ma to poskutkować otrzymaniem łatki zacofanego. Mówię tu zarówno o braku rozbudowanych opcji Always on Display, jak i dodatkowych funkcjach, które mogłyby wyróżnić Xperię 1 na tle konkurencji.

Jest schludnie, można wygodnie przeglądać zdjęcia za pomocą aplikacji Google czy poużywać dwóch nowych funkcji wideo wspomaganych AI, ale to za mało, aby dogonić konkurencję.

Nie można oczywiście pominąć słonia w składzie porcelany, którym jest wpadka, która wstrzymała sprzedaż smartfona na całym świecie. Półtora miesiąca po premierze okazało się, że Xperię 1 VII trapi problem na poziomie hardware’u, powodujący losowe zawieszanie się i restart urządzenia. Telefon wrócił na półki sklepowe półtora miesiąca później, a osoby, które kupiły urządzenie wcześniej, powinny otrzymać darmową wymianę na naprawiony model.

Tyle dobrego, że Xperia 1 VII jeszcze bardziej wydłużyła okres wsparcia oprogramowania – teraz wynosi on cztery duże aktualizacje i sześć lat poprawek bezpieczeństwa.

Sony Xperia 1 VII

Komunikacja i zabezpieczenia

W bezkompromisowym flagowym smartfonie ta część recenzji zawsze powinna być najkrótsza – w końcu wystarczy zastosować najświeższe standardy związane z łącznością i zabezpieczeniami oraz sprawić, żeby działały szybko i bezproblemowo.

W tej pierwszej kwestii Xperia 1 VII jest absolutnie niezawodna – mamy dostęp do Wi-Fi 7, Bluetooth 6.0, NFC i różnych standardów nawigacji i żaden nie sprawiał kłopotów w trakcie testów. Również tradycyjne rozmowy telefoniczne po obu stronach były głośne i wyraźne.

Co do zabezpieczeń, Sony nadal preferuje czytnik linii papilarnych umieszczony w przycisku zasilania. Jest to rozwiązanie, które od lat działa wręcz błyskawicznie i po zapisaniu odcisku nie zdarzyło mi się, abym męczył się odblokowaniem urządzenia.

Niestety, producent nadal lepiej wie, co jest bezpieczne, a co nie, dlatego nie uświadczymy tutaj dostępu do urządzenia za pomocą rozpoznawania twarzy, realizowanego przez przedni aparat. Odblokowanie przy wykorzystaniu urządzenia Bluetooth również pozostaje poza zasięgiem flagowych Xperii.

Sony Xperia 1 VII

Audio

Najwyższa półka smartfonów od jakiegoś czasu udowadnia, że nie musi wstydzić się starcia z lepszymi głośnikami bezprzewodowymi czy laptopami – trochę technologii i inżynieryjnej magii wystarczyło, żeby puszczenie muzyki z takiego głośnika nie było powodem do wstydu.

Oczywiście dobicie do wysokiego poziomu niesie ze sobą dwie konsekwencje – próba zbliżenia się do ideału może kosztować niemałą sumę, a eksperymentując łatwo o pogorszenie parametrów odsłuchu. Jak to wygląda w przypadku Xperii 1 VII?

Porównując ją z modelem sprzed dwóch generacji słychać, że Sony udało się podbić maksymalną głośność o kilka decybeli. Bez względu jednak na to, czy dźwięk leciał „na surowo” czy wszystkie ulepszacze pokroju DSEE Ultimate czy Dolby Sound wchodziły do gry, kilka ostatnich poziomów głośności wciąż podtrzymywało ciepły ton całego głośnika. Skoki głośności były minimalne, a granica dobrego brzmienia delikatnie przekroczona, przez co bas zaczynał dominować nad resztą tonów.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli – to nadal kapitalnie brzmiący telefon, tyle że do 80% suwaka głośności. Dalsze podkręcanie może i sprawia, że trochę zagłuszyłby starszych braci, ale nie każdemu spodobałyby się wyczuwalne straty na jakości.

Sony Xperia 1 VII

Jakie zdjęcia robi Sony Xperia 1 VII?

Przeglądając od czasu do czasu ślepe testy aparatów w smartfonach czy analizując testy flagowców w naszej redakcj, często odnoszę wrażenie, że bez przyglądania się pojedynczym pikselom na ekranie i wysilaniu matryc w warunkach nocnych, wybór smartfona na podstawie jakości zdjęć to wyłącznie kwestia gustu w domyślnych ustawieniach – jedni wolą chłodniejsze tonacje, inni natomiast lubią jak rzeczywistość jest lekko ożywiona przez algorytmy.

Nie będę zatem ukrywał, że od czasów Xperii 1 V smartfony Sony są dla mnie wyborem numer jeden w mobilnej fotografii. Najpierw kupiono mnie głównym obiektywem z nieprzesadną cukierkowatością na zdjęciach i miłym dla oka efektem bokeh. Xperia 1 VI przekonała mnie natomiast, że teleobiektywy to świetny dodatek – pod warunkiem, że oferuje zmienną ogniskową, maksymalne przybliżenie sięga 7,1x (lub 21,3x hybrydowo), a oczko może także służyć do makrofotografii.

W Xperii 1 VII największą nowością – w porównaniu do poprzedników – jest natomiast obiektyw ultraszerokokątny, w którym sensor w końcu dogonił główną matrycę i umożliwia robienie zdjęć nie w 12, a w 48 Mpix. Czy to oznacza, że smartfon osiągnął fotograficzną perfekcję?

Zanim się o tym przekonamy, najpierw seria ujęć z głównego aparatu:

Choć pogoda w ostatnim czasie nie była zbyt łaskawa dla wychodzących z aparatem, to jej zmienność udowadnia, że Xperia 1 VII nadal radzi sobie świetnie w każdych warunkach. Aparat pięknie podkreśla obiekty na pierwszym planie, nie gubi szczegółów szerokiego kadru i ratuje HDR-em fotki, na których szare, jesienne niebo, mogłoby dać wybieloną papkę.

Napomknę również w tym miejscu o trybie portretowym, ukrytym w aplikacji pod bod bardziej profesjonalną nazwą „bokeh”. Algorytm radzi sobie nie tylko z ludzką sylwetką i jest w stanie odseparować na pierwszym planie również inne obiekty. Oczywiście do rozmazanych teł jeszcze wrócimy.

Znajomą jakość spotkałem także testując teleobiektyw o zmiennej ogniskowej, dzięki czemu jego zakres pracy zaczyna się na 3,5-krotnym zoomie, a kończy na 21,3-przybliżeniu hybrydowym, łączącym „dłuższy” obiektyw z cyfrowym powiększeniem.

Gdybym miał jednak oceniać cały zakres możliwości aparatu do ujęć z daleka, byłbym nieco rozdarty. Konkurencja nie śpi i producenci smartfonów starają się rozpieszczać fanów teleobiektywów matrycami o wyższej rozdzielczości czy optyką o dłuższej ogniskowej. Xperia 1 VII wciąż trzyma się jednak sensora 12 Mpix, na czym cierpią zdjęcia z cyfrowym zoomem i wykonane w trybie makro o „długości ogniskowej” 360 mm.

Możemy już przejść na spokojnie do ultraszerokokątnej optyki. Przyglądając się zdjęciom zamieszczonym w zeszłorocznej recenzji nie mam wątpliwości, że przesiadka na matrycę o wyższej rozdzielczości widocznie poprawiła jakość zdjęć, dzięki czemu zniknęła lekka ziarnistość, jaką można było spotkać na niektórych fragmentach kadru, a zdjęcia nieco trudniej odróżnić od tych z głównego aparatu – pod warunkiem, że nie zestawicie ich obok siebie. Wtedy bowiem ujawnia się lekka rozbieżność barw, gdzie ultraszeroki kąt daje delikatnie bardziej żółtą scenerię.

Porównując całe trio od x0.7 do x21.3 może obejrzeć poniżej:

Osobną kwestią, którą warto zamknąć temat aparatów z tyłu, są zdjęcia nocne. Xperia 1 VII umożliwia ręczne wyłączenie trybu podbijającego jakość zdjęć przy słabym oświetleniu – i nie jest to wydmuszka, a faktycznie działające narzędzie.

Na przodzie czeka nas do zbadania przednia kamerka i powrót do „bokeh”. Do efektów tego ostatniego zdążyłem się już nieco przyzwyczaić wiedząc, że algorytmy w dobrych aparatach i tak mają problemy z pojedynczymi włosami odstającymi od głowy, więc nie spodziewam się w tej kwestii cudów.

Co do jakości samych zdjęć, jest zgodnie z oczekiwaniami – szczegóły na bliższym i dalszym planie nie są rozpikselowane, a kamerka radzi sobie zarówno w pełnym słońcu, jak i w pochmurny dzień w pomieszczeniu bez dodatkowego oświetlenia.

Osobną kwestią są możliwości wideo w Sony Xperia 1 VII. Japończycy ponownie stawiają na sprawdzone rozwiązania bez wodotrysków, więc na próżno szukać tutaj np. obsługi 8K. Zamiast tego mamy maksymalnie dostęp do 4K i 120 klatek na sekundę na każdym obiektywie z tyłu. Aby móc się przełączać pomiędzy aparatami bez przerywania nagrywania, jesteśmy niestety ograniczeni do 4K/60 fps.

Jedynym dodatkiem, przyprawionym sztuczną inteligencją przez Sony, są możliwości wideo. Filmowanie AI to rodzaj stabilizacji obrazu wspomagany sztuczną inteligencją, jednak nie do końca sprawdza się przy nieprzewidywalnych osobach czy przedmiotach. Odniosłem wrażenie, że smartfon łatwo gubił focus i wymagał ponownego „łapania ostrości”.

Druga nowinka to automatyczne przycinanie wideo, które stara się przygotować filmik z zachowaniem głównego obiektu w centrum kadru. Pozostałe, oczekiwane przez użytkowników rozwiązania, takie jak inteligentna gumka, usuwanie rozmycia czy szumów, dostarczył menedżer plików Google Files.

Sony Xperia 1 VII

Czas pracy

O ironio, flagowe smartfony to ostatnie miejsce, gdzie spodziewam się rewolucji w kwestii akumulatorów. W 2025 roku średnia półka chętnie idzie w krzemowo-węglowe ogniwa o pojemnościach 6000 mAh i wyższych oraz szybkie ładowanie o trzycyfrowych liczbach. Tymczasem zarówno Google Pixel 10 Pro, Samsung Galaxy S25 Ultra czy iPhone 17 Pro Max wolą pozostawać przy zakresie pojemności 5000-5200 mAh i maksymalnej mocy od 30 do 45 W.

Na ich tle Xperia 1 VII nie wyróżnia się ani trochę – zastosowano w niej akumulator o pojemności 5000 mAh, który obsłuży ładowanie w standardzie PowerDelivery 3.0 do 30 W i bezprzewodowo do 15 W. Żeby zabłysnąć, sprzęt Sony musiałby oferować nadzwyczajnie długi czas pracy.

Cudu nie ma, jednak Xperia 1 VII broni podejścia Sony udowadniając, że optymalizacja ma znaczenie. Przy średnim obciążeniu urządzenia i obecności przez większość czasu w zasięgu Wi-Fi smartfon osiągał ok. 4-5 godzin SoT i – po odpięciu od ładowarki rano – telefon przy moim użytkowaniu wymagał interwencji wieczorem dwa dni później. Jeśli bardziej intensywnie korzystacie z telefonu, prawdopodobnie będziecie ładować go co dzień.

Pełne ładowanie od 5-15% do maksimum trwa około 90-115 minut. Jako że producent nie zapewnia nic oprócz smartfona, testy wykonywałem na ładowarce Motoroli obsługującej standard PD 3.0 o mocy do 120 W, więc w pełni wykorzystałem możliwości smartfona.

Podsumowanie

Wiecie, dlaczego Xperia 1 VII została nazwana przeze mnie „gatunkiem na wymarciu”? Taki frazes można odczytać dwojako. W pierwszym wariancie możemy po prostu stwierdzić, że na flagowej półce producenci ścigają się na aparaty z największą sumą Mpix, najjaśniejszy ekran czy najlepsze wykorzystanie topowych chipsetów. Sony natomiast żyje sobie w swojej bańce, nie pokazuje 20 nowych sposobów na AI, nie stworzyło matrycy 300 Mpix na wyłączność czy skanera siatkówki oka do wykorzystania do odblokowywania urządzenia.

W drugim znaczeniu… chciałbym, żeby Sony jednak odważyło się „zresetować” serię Xperia 1. Rozwijana od 2019 roku koncepcja niby się sprawdza, ale widząc, jak z każdym rokiem konkurencja odjeżdża, nawet sympatycy japońskiej korporacji mogą mieć problemy z uzasadnieniem takiej strategii. Sytuacji nie poprawia dodatkowo wakacyjna wpadka, która nie powinna się w ogóle wydarzyć.

Xperia 1 VII to świetny smartfon, którym z przyjemnością robiłem zdjęcia z każdego możliwego obiektywu. Nowa matryca ultraszerokokątna czy bardziej kanciaste kształty to jednak za mało, aby przekonać właścicieli poprzednich generacji lub osoby zrażone innymi flagowcami do przesiadki. Tym bardziej, że jest to sprzęt, który kosztuje… ok. 7000 złotych.

Chciałbym wierzyć, że zaprezentowana we wrześniu 2025 roku Xperia 10 VII to znak, że kolejna generacja flagowego smartfona będzie nowym otwarciem zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Czy tak będzie? Czas pokaże.

Recenzja Sony Xperia 1 VII. Gatunek na wymarciu
Wnioski
Zalety
Świetny zestaw aparatów
Elegancka sylwetka
Wyśmienity ekran
Flagowa jakość dźwięku
Wady
Mała liczba zmian względem poprzednika
Problem z ładowaniem po aktualizacji do Androida 16
Ubogi zestaw sprzedażowy
Personalizacja wciąż poniżej oczekiwań
Ustawienia odświeżania ekranu
"Szybkie" ładowanie tylko do 30 W
6.8
Ocena