Recenzja Samsunga Galaxy A5 2017 – średniaka, który chciałby rywalizować z flagowcami

... ale na chęciach, w wielu aspektach, się kończy

1799 złotych – tyle przyjdzie nam aktualnie zapłacić za Samsunga Galaxy A5 2017 pochodzącego ze „średniej półki”. Prawda jest jednak taka, że w cenie tego „średniaka” od Samsunga, możemy kupić kilka propozycji innych producentów, które określane są mianem flagowca, w tym Honora 8, Xiaomi Mi 5 czy Asusa Zenfone 3. Nie wspominając już o tym, że zeszłoroczne flagowce również mocno zjechały z ceny. Tym bardziej premierowa cena Samsunga Galaxy A5 2017 wydaje się mocno kontrowersyjna. Ale to wyłącznie sprawiło, że z tą większą ciekawością podeszłam do testów tego produktu. W ostatnich tygodniach sprawdziłam, na ile warto zaprzątać sobie nim głowę. Mały spojler: jest dobrze, ale – jak zawsze – do ideału nieco brakuje. Ważna rzecz: czas pracy to konik Galaxy A5 2017.

Parametry techniczne Samsunga Galaxy A5 2017 (SM-A520F):

  • wyświetlacz Super AMOLED 5,2″ 1920×1080 pikseli,
  • ośmiordzeniowy procesor Exynos 7880 1,9GHz,
  • 3GB RAM,
  • Android 6.0.1 Marshmallow z TouchWiz,
  • 32GB pamięci wewnętrznej,
  • aparat 16 Mpix f/1.9,
  • kamerka 16 Mpix f/1.9,
  • LTE,
  • NFC,
  • GPS,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5GHz,
  • Bluetooth 4.2,
  • USB typu C,
  • slot kart microSD,
  • 3.5 mm jack audio,
  • czytnik linii papilarnych,
  • akumulator o pojemności 3000 mAh,
  • wymiary: 146,1 x 71,4 x 7,9 mm,
  • waga: 159 g,
  • SAR: głowa: 0,522 W/Kg, ciało: 1,39 W/Kg.

Wideorecenzja Samsunga Galaxy A5 2017

Wzornictwo, jakość wykonania

Patrząc na Galaxy A5 2017 na myśl przychodzi… Galaxy S3. Tak, smartfon z 2012 roku – sprzed pięciu (tak, tak, pięciu) lat. Różnic oczywiście jest masa, ale jeśli ktoś chciałby się przyczepić do smartfonowej nowości Samsunga, to pewnie „mydelniczkowatość” będzie jednym z punktów zaczepnych. Tu mamy jednak nie dość, że szklano-metalową „kanapkę” (szkło Gorilla Glass z przodu i z tyłu przedzielone metalową ramką), to jeszcze świetnie wyprofilowaną obudowę, z zaoblonymi krawędziami poprawiającymi chwyt telefonu.

Coraz częściej łapię się na tym, że w swoich wypowiedziach czy też tekstach wplatam angielskie słówka (choć wbrew pozorom bardzo tego nie lubię). Ale czasem są one dużo bardziej odpowiednie i zawierają w sobie więcej niż polskie – często dłuższe, bo opisowe – odpowiedniki. W przypadku Galaxy A5 2017 najważniejszym słowem, które go idealnie opisuje, jest szeroko pojęty feeling. Połączenie tego, jak wygląda, z tym, z jakich materiałów został wykonany oraz tego, jak – genialnie (naprawdę!) leży w dłoni. Dzięki wspomnianym zaobleniom telefon rewelacyjnie wpasuje się w dłoń, a szklana powierzchnia jest bardzo miła w dotyku. Ale ma to też swoje wady – jest przy tym bardzo śliska, przez co można się obawiać o przypadkowe wyślizgnięcie się telefonu z ręki.

Kolejna kwestia to to, że telefon sprawnie przemieszcza się po płaskich powierzchniach, a to za sprawą głównie braku wystającego obiektywu aparatu – jest on zrównany z poziomem obudowy, przez co nic nie hamuje ślizgającego się urządzenia. Ale to też sprawia, że obudowa niesamowicie szybko się rysuje – spójrzcie powyżej – tak wygląda telefon po dwóch tygodniach normalnego użytkowania…

W tym momencie koniecznie muszę poruszyć jeszcze jeden temat, mianowicie wodoszczelność. Galaxy A5 2017 spełnia normę IP68, co oznacza, że jest odporny na zanurzenie w wodzie na głębokość do 1,5 metra przez maksymalnie pół godziny. Bardziej obrazowo: gdybyście wymyślili sobie wziąć telefon ze sobą do kąpieli, nawet, jeśli wypadnie Wam z rąk i trafi pod wodę, nic mu się nie stanie. I to jest jedna z tych cech, która wyróżnia testowany smartfon na tle konkurencji w podobnej cenie.

Jeszcze szybki rzut oka na krawędzie telefonu. Górna skrywa w sobie slot kart microSD (a w wersji dual SIM jeden ze slotów kart SIM – w Polsce tylko single SIM, o czym warto pamiętać) oraz mikrofon, na przeciwległej natomiast mamy 3.5 mm jack audio (co dla mnie osobiście jest zaletą), port USB C oraz drugi mikrofon. Na lewym boku mamy przyciski do regulacji głośności oraz tackę ze slotem kart nanoSIM, na prawym z kolei – włącznik smartfona, nad którym umieszczono… głośnik (tak, tak, w nietypowym miejscu, ale ma to sporo zalet – o czym w odpowiedniej części niniejszej recenzji).

Z tyłu obudowy znalazł się niewystający z obudowy obiektyw aparatu 16 Mpix z diodą doświetlającą i logo Samsunga. Z przodu mamy natomiast 5,2-calową taflę ekranu, wokół którego są relatywne wąskie ramki, nad nią – obiektyw aparatu 16 Mpix, głośnik do połączeń telefonicznych, czujnik światła, pod nią – fizyczny przycisk Home z zaimplementowanym czytnikiem linii papilarnych oraz dwa dotykowe: wstecz (po prawej) oraz otwarte aplikacje (po lewej). Wszystkie przyciski są dobrze wyczuwalne pod palcami, do tego nie mają luzów i korzysta się z nich całkowicie bezproblemowo.

Podsumowując: jakość wykonania – świetna, ogólnie pojęty „feeling” – rewelacja, jedyne zastrzeżenia – śliskość telefonu i podatność na zbieranie odcisków palców (działa dosłownie jak lep na muchy) i zarysowania (choć akurat podczas testów egzemplarz przeze mnie maltretowany przed choćby mikrorysami udało mi się uchronić).

A tu możecie zobaczyć, w jakich wersjach kolorystycznych dostępny jest Galaxy A5 2017 i jak prezentują się te kolory na żywo:

Wyświetlacz

W Galaxy A5 2017 zastosowano matrycę Super AMOLED o przekątnej 5,2” i rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. I tu trzy rzeczy, o których wspomnieć po prostu muszę. Po pierwsze, zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 424 ppi jest idealne i trudno mieć tu jakiekolwiek zastrzeżenia do czytelności czy ostrości czcionek. Po drugie, jasność – zarówno minimalna, jak i maksymalna, pokazuje się z naprawdę bardzo dobrej strony. Po trzecie w końcu, filtr światła niebieskiego jest na tyle świetny i przydatny, że nie wyobrażam sobie korzystania z testowego telefonu bez włączenia tegoż filtru wieczorami – niesamowicie podnosi komfort użytkowania urządzenia.

Z racji tego, że mamy do czynienia z matrycą Super AMOLED, możecie się zastanawiać jak to jest z wyświetlanymi barwami. I tu cudów nie ma – w sensie, standardowo, czernie są idealne, bo Super AMOLED z tego słynie, natomiast biele wpadają w niebieskie odcienie. Inne parametry, takie jak kontrast czy kąty widzenia, są perfekcyjne, a i samej reakcji na dotyk oraz ślizgowi palca po tafli ekranu nie można nic zarzucić.

Lista ciekawostek dotyczących ekranu w Galaxy A5 2017 przedstawia się następująco:
– jasność automatyczna lub ręczna,
– filtr światła niebieskiego – włączany ręcznie lub zgodnie z harmonogramem (od zachodu do wschodu słońca lub w ustalonych godzinach),
– tryb ekranu: tryb adaptacyjny, kino AMOLED, zdjęcie AMOLED oraz podstawowy,
– tryb ułatwienia (inaczej: tryb łatwy),
– rozmiar ikon, czcionka, rozmiar czcionki,
– Always On Display.

I przy tym ostatnim warto na chwilę się zatrzymać i z całą pewnością należy zwrócić uwagę na dostępność funkcji Always On Display, bowiem jest to pierwszy „średniak” w ofercie Samsunga, który ją oferuje. Z racji tego, że Galaxy A5 2017 nie ma diody powiadomień (bo nie ma), Always On Display jest jedyną opcją, by o wszelkich pominiętych powiadomieniach dowiadywać się prosto z ekranu bez konieczności jego podświetlania. Oczywiście korzystanie z Always On Display jest dobrowolne – ja na przykład w większości mam tę funkcję wyłączoną, a włączam jedynie na spotkania towarzyskie, podczas których mam pogląd na to, czy coś ważnego się nie dzieje np. w mejlach czy na Slacku. Always On Display może wyświetlać zegar (z jednej lub dwóch stref czasowych), kalendarz lub jeden z czterech obrazów oraz – w dwóch pierwszych przypadkach – powiadomienia w postaci ikon aplikacji wraz z cyfrą oznaczającą ich liczbę.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Głośnik. Skaner linii papilarnych. Akumulator
4. Aparat. Podsumowanie

Wielkie podziękowania dla kieleckiego Samsung Brand Store za udostępnienie smartfona do testów. A kupicie go oczywiście na sklepsamsung.pl