Recenzja Samsunga Galaxy A5 2017 – średniaka, który chciałby rywalizować z flagowcami

... ale na chęciach, w wielu aspektach, się kończy

Głośnik

Głośniki – stereo lub mono, na dolnej krawędzi lub z tyłu, w dolnej części obudowy. Wydawać by się mogło, że niczym w tej kwestii zaskoczyć nie można, podobnie jak wymyślić koła na nowo. Tymczasem Samsung pokazał, że… da się. W Galaxy A5 2017 głośnik umieszczony został na prawej krawędzi telefonu, nad włącznikiem. I choć początkowo może się to wydawać wariackim pomysłem, w ogólnym rozrachunku ma spory sens.

Wszystko za sprawą tego, że bardzo trudno jest go zasłonić czy to palcem podczas trzymania w jakiejkolwiek pozycji (najbardziej narażony jest w trybie poziomym, ale wtedy wystarczy delikatnie cofnąć palec) czy w uchwycie samochodowym. I oczywiście nie ma szans, by dźwięk był zagłuszany, gdy telefon po prostu leży na biurku czy innym blacie. Jest to o tyle istotne, że zawsze głośnik jest „na wierzchu”, przez co nie ma możliwości przeoczenia powiadomienia o połączeniu przychodzącym czy po prostu zagłuszania dźwięku podczas odtwarzania muzyki z YouTube, Spotify czy innych nośników.

A i sama jakość odtwarzanego dźwięku jest przyjemna (ale do 80% skali – później tylko gorzej) – nie twierdzę, że rewelacyjna czy ponadprzeciętna, ale do słuchania muzyki w zupełności wystarcza. Choć oczywiście wprawne ucho dosłyszy, że scena nie jest oszałamiająco szeroka, a i o basach nie może być za bardzo mowy. Ogólnie jednak jakość dźwięku można ocenić pozytywnie. Podobnie jest zresztą na słuchawkach. A mnie osobiście cieszy jeszcze fakt, że 3.5 mm jack audio umieszczony został na dolnej krawędzi – preferuję takie ulokowanie niż na przeciwległej (tj. u góry).

Wartym wspomnienia jest fakt, że dla osób bardziej zainteresowanych możliwościami audio udostępniony został korektor – zarówno zaawansowany, jak i podstawowy, jak również takie funkcje, jak wzmacniacz lampowy Pro, Surround oraz Skaner UHQ (wszystkie trzy dostępne po podłączeniu słuchawek – warto z nich skorzystać, bo zdecydowanie wpływają na jakość odtwarzanego dźwięku).

Czytnik linii papilarnych

Ewolucja czytników linii papilarnych w wykonaniu Samsunga to długa i żmudna droga, ale jedno trzeba im przyznać – w większości przypadków nie można było narzekać na ich szybkość reakcji. Początkowo, żeby odblokować urządzenie, należało przesunąć palca po czytniku z góry na dół (np. w Galaxy Note 4). Później, żeby skaner zadziałał, należało go wcisnąć i dosłownie ułamek sekundy przytrzymać na nim palec (np. w Galaxy Note 5). Teraz już, można powiedzieć – wreszcie – w Galaxy A5 2017 zastosowano aktywny czytnik linii papilarnych, co oznacza, ze aby zadziałał nie trzeba go w ogóle wciskać – wystarczy dotknąć.

I pisząc „wystarczy dotknąć” faktycznie mam na myśli fakt, że odblokowanie następuje szybko, choć może nie w mgnieniu oka – ale zaraz po tym, jak do czytnika przyłożymy odpowiedni (czyli zarejestrowany wcześniej) palec. Nie trzeba wciskać przycisku Home – całość działa naprawdę rewelacyjnie i bardzo rzadko się myli. Zarejestrowane mam dwa palce – oba kciuki – i z rozpoznawaniem każdego radzi sobie odpowiednio dobrze. Pod warunkiem, że palec lub sam czytnik nie był mokry.

Czy samo umieszczenie skanera z przodu i zaimplementowanie go w przycisku Home jest dobrym pomysłem, musicie ocenić sami, ale osobiście wydaje mi się, że jak najbardziej – głównie za sprawą tego, że mamy do niego dostęp niezależnie od tego, czy telefon leży na płaskiej powierzchni czy też jest ulokowany w uchwycie samochodowym.

Skaner można wykorzystać przede wszystkim do odblokowywania urządzenia, ale również do weryfikacji tożsamości zamiast hasła do konta Samsung oraz logowania się do stron internetowych. Jest też Bezpieczny katalog, do którego dostęp (zdjęć, wideo, notatek, aplikacji, kontaktów, a nawet skrzynki mejlowej) chroniony jest odciskiem palca. Świetne narzędzie, dzięki któremu możemy zdublować zainstalowane aplikacje i korzystać niezależnie od głównego konta na telefonie.

Akumulator

Już Galaxy A5 2016, czyli poprzedniej generacji, zaskakiwał pod względem czasu pracy. Tymczasem okazało się, że Galaxy A5 2017 spokojnie może z nim rywalizować. Mamy tu ogniwo o pojemności 3000 mAh, które… nawet w rękach najbardziej wymagającego użytkownika będzie się dobrze sprawowało. A gdy już je rozładujemy, z pomocą przyjdzie szybkie ładowanie, które pozwala naładować telefon od 0 do 100% w 1,5 godziny.

Już pierwszy cykl pracy Galaxy A5 2017 pokazał mi, że mam do czynienia z długodystansowcem – 15 godzin pracy i ponad 7 godzin na włączonym ekranie, w większości z LTE i włączoną nawigacją GPS. A kolejne też wcale nie były gorsze – na WiFi dwa dni, z czego SoT wyniósł 7 godzin i kwadrans, kolejny – też dwa dni, ale już „tylko” 5,5h SoT. Tylko dwukrotnie udało mi się zejść poniżej tych wyników i uzyskać 3h SoT, ale raz na LTE przy 1,5 dnia działania, a drugi raz – korzystając z A5 jako awaryjnego telefonu.

Podsumowując, rozładować Galaxy A5 2017 w ciągu jednego dnia jest sztuką – trzeba naprawdę intensywnie z niego korzystać, by wymusił podłączenie do ładowarki przy krytycznym stanie naładowania akumulatora. Korzystając z telefonu na LTE spokojnie wytrzyma on dzień-półtorej działania, natomiast na WiFi – dwa.

Ładowanie, jak już wspomniałam, trwa 1,5 godziny i odbywa się ładowarką dołączoną do zestawu – 9V 1,67A / 5V 2A.

Zdjęcie jest elementem kampanii Kiano

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Głośnik. Skaner linii papilarnych. Akumulator
4. Aparat. Podsumowanie