Błyszcząca matryca odbija wszystko...

Tablet? Netbook? Nie, to po prostu hybryda – recenzja Acer Aspire Switch 10

Rozwiązanie hybrydowe, czyli połączenie tabletu wraz ze stacją dokującą, zyskuje coraz bardziej na popularności. Zwłaszcza, jeżeli mowa tutaj o urządzeniach z systemem Windows 8. Mocną pozycję na rynku uzyskał produkt firmy Asus – Transformer T100. Jednak tajwańska korporacja nie jest jedynym producentem hybryd. I tak głównym bohaterem tej recenzji jest Switch 10, stworzony przez firmę Acer. Jak się sprawował od czasu unboxingu? Zapraszam do lektury.

Acer Aspire Switch 10 jest bardzo ciekawą produkcją, w której solidne wykonanie zewnętrzne połączone jest z dobrymi podzespołami. Daje on możliwość użytkowania zarówno tabletu jak i urządzenia przypominającego klasycznego netbooka. Coraz częściej na takie rozwiązanie decydują się głównie studenci, którzy na uczelni mogą korzystać z zalet klawiatury fizycznej, a w domu korzystać z dotyku, relaksując się przy grach czy filmach. Jednak to nie wszystko. Może on zostać także wykorzystany do pracy, o czym na swoim przykładzie pisała wcześniej Kasia.

Acer Aspire Switch 11 1

Aktualnie na rynku znajduje się także wersja z ekranem fullHD oraz lekką zmianą kosmetyczną. Dodatkowo wkrótce powinien pojawić się model wyposażony w wbudowany modem 3G. Jeżeli 10 cali to za mało, warto poczytać o zaprezentowanym na IFA 2014 11,6-calowym modelu Switch 11 bądź też poczekać na jeszcze większy, bo aż 12,5-calowySwitch 12. Jak jednak sprawuje się sam protoplasta całej rodziny?

Opis 10-calowej hybrydy od firmy Acer rozpocznę od podania pełnej specyfikacji tabletu:

Ekran 10,1″ IPS
Rozdzielczość 1366 x 768 pikseli
Procesor 4-rdzeniowy Intel Atom Z3745
Pamięć RAM 2 GB DDR 3
Pojemność 32 GB eMMC + 500 GB HDD
Aparat 2 Mpix z przodu
System operacyjny urządzenia Windows 8.1
Łączność WiFi 802.11 a/b/g/n (2,4 GHz i 5 GHz)
Bluetooth 4.0
Złącza microUSB OTG
USB 2.0 (stacja dokująca)
microHDMI
audio miniJack 3,5 mm
czytnik kart microSD/microSDHC
Akumulator 5620 mAh
Wymiary części ekranowej 260 x 176 x 8,9 [mm]
Wymiary stacji dokującej 260 x 176 x 11,3 [mm]
Waga Tablet: 594 gramy
Stacja: 525 gramów

Wiedząc już czego możemy oczekiwać od technicznej strony urządzenia, przejdźmy do poszczególnych podpunktów. Każdy tytuł prowadzi do konkretnego etapu w wideorecenzji, także można szybko przejść do konkretnej części. Dajcie znać w komentarzach, co o tym sądzicie. Zapraszam!

Wykonanie

W części ekranowej Switch 10 zastosowano aluminiową obudowę. Dzięki temu urządzenie jest bardziej odporne na podstawowe uszkodzenia oraz ślady użytkowania. Przez okres testów nie pojawiła się na nim żadna rysa czy też przetarcie. Moje obawy budzi jednak samo logo producenta na pleckach urządzenia – jako że odstaje od reszty obudowy, może dojść do licznych zahaczeń. Producent postarał się, by użytkowanie samego tabletu należało do wygodnych i intuicyjnych. Dzięki temu klawisze kontroli głośności oraz wyłącznik znajdują się na lewej krawędzi obudowy, gdzie łatwo możemy odnaleźć je palcem wskazującym. Dodatkowo znajdziemy jeszcze przycisk dotykowy z logo Windows oraz głośniki stereo z przodu urzadzenia, pod ekranem. Umiejscowienie źródła dźwięku jest również fajnie przemyślane, gdyż praktycznie niemożliwym jest zakrycie ich podczas normalnego użytkowania.


Na górnej krawędzi nie ma żadnych przycisków czy portów. Tak samo zresztą na dole – odnajdziemy tam tylko mocowanie do stacji dokującej. Prawa krawędź natomiast jest już obfita w otwory różnej wielkości i typu. I tak odnajdziemy tutaj mikrofon, przycisk do tzw. „hard reboot” (wyłączenie tabletu przez bezpośrednie odcięcie prądu – nie mylić z przywróceniem ustawień fabrycznych), czytnik kart microSD, porty microUSB i microHDMI oraz gniazdo zasilania.

Co może zrazić pod względem estetycznym w Switch 10, to bardzo szerokie ramki. Nie jest to jakieś moje osobiste zdanie, tylko fakt. Na szerokość 26,1 cm prawie 4 cm nie wyświetli nam żadnego obrazu, gdzie przy wysokości 17,2 cm będzie to aż 5,3 cm. Oczywiście dla niektórych nie będzie to problem a może nawet i zaleta – ramka jest wystarczająco szeroka, byśmy mogli mocno chwycić tablet przy okazji nie naciskając niczego kciukami. Szkoda tylko, że tak naprawdę jest podwójna – najpierw w wersji jasno kolorystycznej, następnie czarna.

Sama wielkość hybrydy jest zadowalająca – nie otrzymujemy tutaj może grubości tabletu z serii Galaxy Tab S czy też najnowszych iPadów, jednak urządzenie daje wrażenie solidnego i trwałego, a dodatkowo nie wyślizguje się z rąk.

Klawiatura

Przy tworzeniu klawiatury Acer postanowił niestety zrezygnować z aluminium na rzecz tworzywa sztucznego. Kolorystycznie nie rzuca się to jednak w oczy i patrząc estetycznie na cały zestaw nie od razu jesteśmy w stanie wyłapać tę różnicę. Jednak w trakcie użytkowania z pewnością się to ujawni, ponieważ materiał ten będzie podatny na rysy i inne ślady. Sama stacja wyposażona została w uchwyty do trzymania ekranu, dysk twardy 500 GB oraz pełny port USB 2.0. Dodatkowo odnajdziemy w niej piny do komunikacji z tabletem. Niestety producent nie dorzucił już dodatkowego akumulatora, który mógłby wydłużyć czas działania zestawu.

Touchpad – czyli tzw. gładzik – został wyposażony w funkcję multitouch. Dzięki temu będziemy mogli przy użyciu dwóch palców nie tylko przewijać strony, ale także przybliżać/oddalać grafiki. Na dole dużej powierzchni znajdują się dwa przyciski, które jednak nie zostały w żaden sposób oddzielone od całości. Przez to dochodzi niestety czasem do niechcianego przesuwania kursora kiedy staramy się wcisnąć jeden z nich. Wątpliwość wzbudzają tutaj również gumki, na których opierać ma się zamknięty ekran. Umiejscowienie naraża je na przecieranie oraz zahaczanie naszymi dłońmi, kiedy chcemy wygodnie pisać na klawiaturze. W rezultacie może dojść do ich odpadnięcia.

Wyświetlacz

Hybryda została wyposażona w ekran IPS o rozdzielczości 1366 x 768 pikseli, zapewniający kąty widzenia do 170 stopni. Jego jasność powinna osiągać maksymalny poziom 320 cd/m2. Dodatkowo zastosowana technologia Zero Air Gap, która polega na zaniechaniu tworzenia przestrzeni pomiędzy ekranem a wyświetlaczem, ma za zadanie niwelować odblaski oraz poprawiać kontrast wyświetlanego obrazu. Podobne rozwiązanie jest teraz stosowane w najnowszych iPadach, które premierę miały dwa tygodnietemu Jak jest jednak naprawdę?

W warunkach domowych ekran sprawuje się bardzo dobrze – jest jasny, czytelny i responsywny na dotyk. Nie można tutaj również przyczepić się co do kątów widzenia. Pomijając małą przekątną ekranu nic nie stoi na przeszkodzie, by przed urządzeniem siedziało i komfortowo oglądało kilka osób. Bywa jednak, że przy ciemniejszym obrazie będą problemy z pełnym zakresem widzialności – wspominałem o tym w wideorecenzji, kiedy momentami widziałem bardzo mało. Dodatkowo błyszcząca matryca sprawuje się zatem względnie dobrze w warunkach domowych, tak długo póki nie skierujemy bezpośrednio na wyświetlacz źródła światła.

Jednak w warunkach poza domem o takie odblaski nietrudno. Wówczas szybko zauważamy brak matowej matrycy w Switch 10. Co więcej, jasność ekranu tutaj również nie powala i przy większym oświetleniu możemy odczuwać pewien dyskomfort. Przy pochmurnym popołudniu idzie jeszcze przeżyć, jednak każdy słoneczny dzień będzie już rzucał spore wyzwanie. Dlatego też należy się liczyć, że w wakacje na plaży z urządzenia skorzystamy tylko w mocno zacienionym miejscu – pod dużym parasolem bądź… nakrywając się ręcznikiem.

Sprawność (procesor, RAM, grafika, dyski)

Czterordzeniowy procesor, 2 GB pamięci RAM oraz zintegrowana grafika powinny zapewnić dobrą wydajność przy codziennym zastosowaniu. Niech nie zrazi Was fakt, że główną jednostką jest tutaj Intel Atom. Zastosowana seria Bail Trail-T oferuje ogromny skok wydajności w porównaniu do starych układów. Domyślne taktowanie (1,33 GHz) czterech rdzeni może osiągnąć maksymalną wartość 1,87 GHz. Dodatkowe wsparcie otrzymujemy ze strony pamięci RAM w standardzie DDR3, a dokładniej DDR3-1066.

Jednak nie samymi podzespołami na płycie głównej nasz Switch 10 żyje. Sprawność uruchamiania systemu oraz następnie pracy programów będzie nam tutaj zapewniała również pamięć eMMC, czyli nasz dysk główny. Jego pojemność wynosi domyślnie 32 GB, jednak po odliczeniu starego jak świat chwytu marketingowego (1 GB nie równe 1 GB*) oraz miejsca na system, do naszej dyspozycji pozostaje około 10 GB. Oczywiście rozbudować można tę pamięć dzięki czytnikowi kart pamięci microSD/SDHC który poradził sobie nawet z kartą 128 GB. Jeżeli jednak korzystamy z tabletu jako zestawu, mamy do dyspozycji również dysk twardy (HDD) o pojemności 500 GB. Najlepiej przeznaczyć go na archiwum zdjęć, filmów czy dokumentów i uważać z instalowaniem programów. Odłączając bowiem stację dokującą, przy uruchomionej aplikacji z dysku twardego, możemy doprowadzić do uszkodzenia plików.

Dla bardziej wymagających zamieszczam powyżej screeny z wynikami różnych testów. Sprawdzałem wydajność procesora, pamięci RAM, GPU oraz dysku twardego.

*domyślnie przedrostków używamy dla potęg 10 (kilo = 1000, mega = 1000000 itd.), jednak w przypadku IT mamy tutaj potęgi dwójek (kilobajt = 1024 bajtów, megabajt = 1048576 bajtów itd.). W rezultacie kiedy producent mówi, że pojemność to ’30GB’, ma na myśli 30 000 000 000 bajtów; podczas kiedy 30 GB = 32212254720 bajtów. Wówczas nasze ’30GB’ to tak naprawdę około 27,9397 GB. A zatem tracimy ponad 2 GB na takim 'chwycie marketingowym’.

Wydajność (gry, programy)

Powiedzmy sobie szczerze – tablety nie są produkowane z myślą o grach. No chyba, że mówimy o urządzeniach typu NVIDIA Shield Tablet, który trafił niedawno do nas na testy. Na innych modelach grać będziemy już raczej sporadycznie, zwłaszcza tych z systemem Windows. Niemniej tytuły, które odnajdziemy w Sklepie – przykładowo Fifa czy Asphalt – będą działały płynnie.

Co jednak, gdy zachcemy uruchomić grę w trybie desktopowym? W końcu zaletą tabletów z systemem Windows jest możliwość uruchomienia aplikacji które znamy i z których korzystamy od lat. Zainteresowanych taką opcją odsyłam przede wszystkim do artykułu Jana – znajdziecie go tutaj. Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że wiele tytułów da się uruchomić. Ale odpalenie gry na Switch 10 nie oznacza płynności. Ba, powiem więcej – większość znanych gier będzie widocznie klatkować, gdyż fpsy osiągną maksymalnie wartość 10-15. Na szczęście dla fanów znanej gry online League of Legends (czyli LoL) Switch 10 daje sobie radę z tą produkcją. Przy średnich ustawieniach osiągałem około 30 fpsów, natomiast przy minimalnej już pełną płynność jaką można uzyskać, czyli częstotliwość 60 klatek na sekundę.

Jeżeli chodzi o zaawansowane programy to głównie będzie nas tutaj ograniczała mała pamięć RAM. Zapomnijmy o programach typu Photoshop czy AutoCAD. Procesor może zawieść, gdy przykładowo użyjemy MATLABa do poważniejszych obliczeń. Renderowanie filmików? Można, jeżeli możemy poświęcić na to kilkanaście dni. Nie oszukujmy się – hybryda Switch 10 nie zastąpi nam profesjonalnej maszyny do zaawansowanej pracy.

Jeżeli jednak szukamy maszyny do pisania tekstów, prostej obróbki zdjęć, przeglądania stron internetowych czy korzystania z multimediów – filmy oraz muzyka – to nie ma większych przeciwwskazań. Dołączony do zestawu pakiet Microsoft Office 2013 (sam w sobie wart około 600 złotych) wraz z wygodną klawiaturą zaspokaja pierwsze wymaganie. Przeglądanie stron nie spowalnia pracy urządzenia, nawet jeżeli na jednej z kart otwarty mamy filmik z YouTube, natomiast zdjęcia o przeciętnej rozdzielczości możemy do woli edytować i skalować w każdym momencie. Jeżeli chodzi o filmy to z bazą kodeków i odpowiednim programem wyświetlimy praktycznie każdą produkcję. Co więcej, chociaż ekran wyświetla obraz o rozdzielczości 1366 x 768, to po podłączeniu hybrydy do zewnętrznego monitora możemy uzyskać nawet fullHD. Wszystko dzięki zintegrowanej karcie graficznej, która jest w stanie przetworzyć taką jakość. Odtwarzanie filmów WQHD również jest możliwe, jednak na 4K nie ma już zbytnio co liczyć.

Akumulator

Nasza hybryda oferuje nam wbudowany w części ekranowej akumulator o pojemności 5620 mAh. Niestety producent zrezygnował z opcji dodania dodatkowego magazynu energii w stacji dokującej. W rezultacie po podpięciu klawiaturki i korzystaniu z dysku twardego oraz pełnego portu USB popracujemy krócej niż przy samej części ekranowej. A ile ten czas pracy wyniesie? Oczywiście głównie zależy to od czynności, jakie będziemy wykonywać, ale należy się liczyć z maksymalnie 5 godzinami ciągłego użytkowania.

Nie ma co się oszukiwać – taki czas nie powala. Tym bardziej, że w większości laptopów dostępnych na rynku otrzymamy zwyczajowo do 4 godzin, natomiast tablety z Androidem, ale także z Windowsem, wytrzymają jeszcze więcej. Czy w takim razie można korzystać z Switch 10 jako netbooka podczas podróży? Można, pod warunkiem że korzystając sporadycznie będziemy pamiętali, by urządzenie przechodziło w stan wstrzymania w wolnych chwilach. Jednak przy stałej pracy może się już okazać, że będziemy musieli szukać źródła prądu. Dobrze, że sam zasilacz jest niewielkich rozmiarów.

Podczas przeprowadzonej symulacji otrzymałem wynik na poziomie 5 godzin 14 minut użytkowania. Biorąc Switch 10 na uczelnię przekonałem się, że taki czas może być lekko zawyżony. Tego dnia korzystałem z niego głównie notując na wykładzie i będąc podłączonym do internetu, całość przy połowie maksymalnej jasności ekranu. Po 1,5 godziny poziom naładowania zszedł ze 100% do 60%, natomiast po trzecich zajęciach (4,5 godziny + przerwy pomiędzy) zmuszony byłem do podładowania tabletu.

Kamerka

Zastosowana w hybrydzie kamerka internetowa została umieszczona na samym środku nad ekranem. Taka lokalizacja zapewnia wygodę korzystania z programów VoIP – jak Skype – oraz nagrywania przykładowo tzw. vlogów (video blogów). Nie ma jednak co oczekiwać fajerwerek, gdyż pomimo zastosowania 2MPix matrycy jakość filmików będzie na podstawowym poziomie. Przy dobrym łączu internetowym kamerka powinna wystarczyć do Skype. Jeżeli jednak będziemy chcieli nagrać coś ze szczegółami, to trzeba będzie skorzystać z innego sprzętu. Tym bardziej jeżeli chodzi o zdjęcia, choć tutaj samo umiejscowienie kamerki z góry ogranicza takie wykorzystania (no chyba że do „selfie”).

Szkoda tylko, że w Switch 10 zabrakło już aparatu na pleckach urządzenia. Głównie tutaj mogła by się przydać studentom, by – oczywiście za zgodą prowadzącego – robili zdjęcia slajdów na wykładach.

W filmiku znajdziecie przykładowe nagranie, które zrobiłem w zarówno w warunkach domowych jak i na dworze – przy pochmurnym oraz słonecznym dniu. Dołączyłem także kilka fotek, by widoczny był także poziom robionych zdjęć.

Wygoda użytkowania

Samo mocowanie ekranu do klawiatury odbywa się poprzez magnetyczne zawiasy. Takie rozwiązanie umożliwia korzystanie z hybrydy w kilku jej pozycjach. I tak mamy tutaj klasyczną formę netbooka, tryb prezentacji, namiot (ang. tent) oraz pogrubiony tablet. O co chodzi z tym ostatnim? Możemy wpiąć część ekranową „na odwrót”, czyli tak, by logo na pleckach urządzenia skierowane było w stronę klawiatury. Otrzymujemy wówczas możliwości zwykłego tabletu który waży i jest trochę większy niż normalnie, ale za to gwarantuje dostęp do dysku twardego oraz pełnego portu USB. Całość przypomina trochę HP Pavilion x360 czy też głównego prekursora stylu „360 stopni” czyli Yoge od Lenovo. Rozwiązanie jest o tyle ulepszone, że nie musimy martwić się o ewentualne przetarcie klawiatury, gdyż ta schowana jest wewnątrz całej hybrydy, a nie bezpośrednio na spodzie.

Dodatki

Tutaj chciałbym napisać o tym, jak sprawuje się modem 3G. Albo odbiornik GPS. Opcjonalnie moduł NFC, chociaż z niego większość osób i tak nie korzysta. Niestety nie mogę. Powód? Oprócz Wi-Fi oraz Bluetooth nie odnajdziemy tutaj niczego więcej. Niektórzy powiedzą – a po co mi GPS w takim dużym tablecie? Okej, wszystko zależy od przeznaczenia. Jednak dla osób które wybierają się gdzieś w podróż, byłby to fajny dodatek. Zwłaszcza z darmowymi HERE Maps, gdzie możemy pobrać mapy dla konkretnego kraju i korzystać z nich w trybie offline (także wyznaczanie trasy). Oczywiście możemy podłączyć odbiornik GPS przez Bluetooth oraz modem 3G przez port USB, jednak tracimy wówczas po części na mobilności.

Na pocieszenie otrzymujemy do urządzenia licencję na dożywotni pakiet Microsoft Office 2013 w opcji Home & Student. Koszt takiego produktu na stronie producenta wynosi prawie 600 złotych, także jest to bardzo fajna opcja przykładowo dla osób studiujących, które szukają jakiegoś urządzenia do notowania na wykładach. Cały pakiet jest preinstalowany na hybrydzie, to co pozostaje nam do zrobienia to przepisanie kodu aktywującego – dołączony będzie na karteczce w pudełku.

Jeszcze warto wspomnieć, że Switch 10 został wyposażony w kartę sieciową działającą na dwóch zakresach – zarówno 2,4 jak i 5 GHz. Dzięki temu będzie on współpracować również z nowszymi modemami a sama prędkość przesyłu danych znacząco wzrośnie. W przypadku Bluetooth otrzymujemy komunikację w wersji 4.0, co jest aktualnie już pewnym standardem na rynku.

Zastosowanie

Takie lekkie podsumowanie, w zależności od przeznaczenia.

[tabs]

[tab title=”Na uczelnię”]

+ pakiet Office
+ lekki i poręczny
+ klawiatura fizyczna
+ możliwość odłączenia ekranu

– brak aparatu
– słaba bateria

[/tab]

[tab title=”Do gier”]

+ gry przeglądarkowe
+ LOL na niskich ustawieniach (do 60 fps)
+ gry z trybu Metro (kafelkowego)
+ niektóre gry 3D dają radę (10-24 fps)

– nic bardziej wydajnego
– mało pamięci RAM
– zintegrowana grafika

[/tab]

[tab title=”Do domu”]

+ bezproblemowe przeglądanie stron
+ dwuzakresowe Wi-Fi
+ obsługa fullHD na wyjściu microHDMI
+ głośniki z przodu ekranu
+ możliwość odłączenia ekranu
+ kamerka internetowa

– mały ekran
– jeden port microUSB + pełny w stacji dokującej

[/tab]

[tab title=”Do pracy”]

+ mały i poręczny
+ klawiatura fizyczna
+ pakiet Office
+ dysk twardy 500 GB

– słaba bateria
– błyszczący ekran
– USB 2.0
– zawodny touchpad

[/tab]

[/tabs]

Porównanie z Asusem Transformerem

Głównym rywalem naszego Acer Aspire Switch 10 jest Asus Trasformer Book T100TA. Oba urządzenia posiadają taką samą przekątną ekranu, 4-rdzeniowe procesory, 2 GB pamięci RAM oraz stację dokującą, w której znajduje się dysk twardy 500 GB. Jednak oprócz pozornych podobieństw znajdziemy także sporo różnic. Który model wypada zatem lepiej?

Pierwszą różnicą jest procesor. Aktualnie T100TA pod względem jednostki głównej dostępny jest w 2 wariantach: Z3740 oraz Z3775. Ten pierwszy w porównaniu do Z3745 ze Switch 10 ma takie samo taktowanie procesora, jednak gorszy układ graficzny. Choć nie zauważymy tej różnicy przy codziennym odtwarzaniu filmów czy przeglądaniu stron internetowych, różnica jest i to spora. Drugi model, czyli Z3775, posiada już taki sam GPU natomiast taktowanie procesora jest większe, gdyż wynosi nawet 2,39 GHz (Acer 1,86 GHz). Tutaj ta różnica może być już bardziej zauważalna.

Co więcej, wariant z procesorem Z3775 posiada już 64 GB dysk. To duży plus, jako że oprócz systemu możemy zainstalować więcej programu na znacznie szybszym nośniku. Dodatkowo też definiuje to maksymalną pojemność urządzenia po odpięciu od stacji dokującej (chociaż zarówno w hybrydzie Asusa jak i Acera możemy zastosować dodatkowo kartę microSDHC do 128 GB).

Kolejna różnica to wykonanie. Asus w całości stworzył swój model z tworzywa sztucznego, podczas kiedy Switch 10 może pochwalić się aluminiową obudową – tylko w części ekranowej. To z pewnością będzie miało znaczenie, jeżeli zależy nam nie tylko na wyglądzie ale również trwałości urządzenia.

Nie zapominajmy także o sposobie łączenia tabletu ze stacją dokująca. Podczas kiedy w Transformerze odbywa się to w sposób czysto mechaniczny – zatrzaski – Switch 10 oferuje nam zawiasy magnetyczne. Dzięki temu możemy korzystać z zestawu nie tylko jak z netbooka, ale także w innych formach (co przedstawiałem w podpunkcie powyżej). Co więcej, Acer Switch 10 oferuje większy kąt maksymalnego wychylenia ekranu, co pomaga w komfortowej pracy.

Ważnym aspektem jest także rozmieszczenie przycisków oraz portów. Acer ma lepsze umiejscowienie głośników – z przodu ekranu, a nie na tylnej obudowie. Natomiast i jedna i druga hybryda ma podobnie rozmieszczone przyciski, czyli pod palcami lewej dłoni. Jedyna różnica to taka, że Switch 10 ma bardziej kanciastą obudowę i są one bezpośrednio na krawędzi, podczas kiedy w Transformerze T100TA otrzymujemy zaokrąglenia i przyciski bardziej na pleckach tabletu. Dla mnie rozwiązanie Acera jest wygodniejsze, jako że przyciski są widoczne dla użytkownika siedzącego przed ekranem i nie trzeba ich szukać gdzieś z tyłu. Niemniej w T100TA odnajdziemy już USB 3.0, gdzie Switch 10 oferuj etylko USB 2.0. Będzie to miało bezpośredni wpływ na możliwości zapisu oraz odczytu plików z zewnętrznego dysku twardego czy pamięci flash (o ile obsługują one interfejs 3.0).

Podświetlenie w Transformerze jest na poziomie 250 cd/m2, co daje wynik mniejszy niż w przypadku 320 u Acera. W praktyce również tę różnicę można dostrzec – pewnie dodatkowy wpływ ma tutaj technologia Zero Air Gap zastosowana w Switch 10.

Podsumowując porównanie:

Model: Switch 10 Transformer T100TA | Komentarz
Wykonanie: + | aluminiowa obudowa ekranu Acera wygrywa
Klawiatura: + | magnetczne zaczepy, więcej możliwości ustawień zestawu
Wyświetlacz: + | większa janość maksymalna oraz technologia Zero Air Gap
Sprawność: + | droższa wersja z lepszym procesorem, duża różnica w taktowaniu
Wydajność: + + | oba będą miały podobną wydajność, w zależności od wersji T100TA
Akumulator: + | akumulator ma starczyć do 11 godzin pracy
Kamerka: + | żaden nie ma aparatu z tyłu, natomiast kamerka u Acera to 2MPix a u Asusa to 1,3 MPix
Estetyka: + | kilka wariantów kolorystycznych
Dodatki: + | do obu dołączany dożywotni pakiet MS Office 2013, żaden nie posiada GPS, 3G ani NFC, jednak w T100TA można znaleźć USB 3.0

Podsumowanie

Hybryda Switch 10 to dobrze wykonane urządzenie, dla którego możemy znaleźć wiele zastosowań. Daje on możliwość korzystania zarówno z samej części dotykowej, jak i z funkcji, które oferuje fizyczna klawiatura. Zastosowany procesor oraz pamięć RAM wystarczą do codziennego użytkowania w postaci przeglądania stron, słuchania muzyki, oglądania filmów czy sporadycznego grania. Jeżeli jednak chcemy uruchomić coś bardziej wydajnego, może się okazać, że tej mocy obliczeniowej po prostu nam brakuje. Przy grach ograniczać nas głównie będzie zintegrowana grafika oraz powiązana z tym niewielka ilość zasobów pamięci.

Niemniej otrzymujemy urządzenie z pełnym systemem Windows 8.1 oraz kodem aktywacyjnym na dożywotni pakiet Microsoft Office 2013 w wersji Home & Student. Przy aktualnej cenie, która jest tak naprawdę atrakcyjna – okolice 1500 złotych – jest to jak najbardziej warty uwagi zestaw, zwłaszcza dla studentów.

Ewentualnie można się pokusić na jego młodszego brata, który dużo droższy nie jest, a posiada już ekran fullHD. Jednak wówczas tracimy dożywotni pakiet Office 2013 na rzecz rocznej subskrypcji Office 365. Korzyści? Nowszy pakiet i nielimitowana ilość dysku w chmurze OneDrive. Co się bardziej opłaca? To już pytanie, na które każdy musi odpowiedzieć już sobie indywidualnie ;-)