Z Pamiętnika Recenzenta: HTC Desire HD – ależ to było bydlę

O tym telefonie we wszelkich recenzjach padało bardzo często jedno i to samo zdanie: „Obudowa jest zrobiona w całości z jednego kawałka aluminium, a ten typ obudowy to unibody”. Zresztą, tyczyło się to wtedy wielu urządzeń HTC, które w tamtych czasach uchodziły za najlepiej wykonane.

Koniec 2010 roku. Chorowałem na większość najlepszych smartfonów HTC, mimo, że nierzadko odstawały od konkurencji pod kilkoma względami. Nie podobały mi się Samsungi, za to uwielbiałem nakładkę HTC Sense UI i wykonanie tajwańskich smartfonów (dziś jest trochę na odwrót). Przekonałem więc ojca, żeby przy przedłużaniu umowy w Orange wziął HTC Desire HD. Nie lubił smartfonów, więc ja mu załatwiłem w zamian jakąś porządną Nokię i każdy był zadowolony. Bałem się, że będzie za duży i za ciężki, ale szybko się do niego przyzwyczaiłem.

Najpierw jednak kilka słów kontekstu. Kibicowałem wtedy HTC, ale widziałem jak rozpycha się Samsung swoim doskonałym modelem Galaxy S (I9000). Konkurentem HTC dla SGS był zwykły HTC Desire, który występował z ekranami AMOLED i SLCD (u nas – szczególnie później – głównie w tej drugiej wersji). Zwykły Desire nie był złym urządzeniem, ale miał kilka dość istotnych wad. Miał mniej wydajne GPU, gorszy ekran, BT 2.1 i żenująco mało pamięci wewnętrznej.

Oczywiście wtedy wszystko trzymało się na karcie SD (która to nawet była wtedy dołączana do zestawu), ale gdyby Desire miał przynajmniej tych 8 GB pamięci jak Samsung, to nie miałby tak dużych problemów z ostatnią aktualizacją systemu (2.3 Gingerbread). Początkowo HTC uznało, że w ogóle nie będzie swego flagowca aktualizować do Piernika właśnie ze względu na ograniczenia pamięci, ale po ostrej reakcji klientów tajwański producent się złamał. Ostrzegał, że system może nie działać tak dobrze jak na 2.2 Froyo, ale klient nasz pan. I tak też się stało, aktualizacja wyszła i system nie działał już tak dobrze – klienci dalej byli źli i żałowali wymuszonej na HTC decyzji.

HTC Desire HD wyszedł kilka miesięcy po Desire i Galaxy S, i dopiero on miał być prawdziwą odpowiedzią na koreańskie cudo. Smartfon naprawił błędy poprzednika, ale bez większej przesady. Niestety, fani liczyli na ekran AMOLED, a pozostał dość przeciętny LCD. Ponadto HTC porzuciło fizyczne przyciski i optycznego trackpada na rzecz dotykowych przycisków funkcyjnych. Nowy flagowiec doczekał się też sporo lepszego aparatu, nieco wydajniejszych CPU i GPU oraz więcej pamięci wewnętrznej i RAM (odpowiednio 1,5 GB i 768 MB). Smartfon działał bezbłędnie i niewątpliwie był też wybierany ze względu na doskonałą nakładkę HTC Sense UI, która funkcjonalnie (i według wielu wizualnie) wyprzedzała czystego Androida i inne nakładki o kilka lat. Dosłownie.

Przykłady? A chociażby świetna klawiatura, ten wspaniały zegar z pulpitu głównego i najlepszy dialer na rynku. Mało tego, Desire HD jako jeden z pierwszych dostał dostęp do HTCSense.com, które pozwalało namierzyć zgubiony telefon, zablokować, wysyłać SMS-y czy zdalnie spersonalizować. To coś, co dopiero lata później zostało standardem.

Aparat był lepszy od tego w Desire, ale pomimo matrycy o wyższej rozdzielczości od Samsunga i tak robił nieco gorsze zdjęcia. Mi odpowiadały, ale wtedy kierowały mną fanboizm i inne priorytety (nakładka, design), więc mogę nie mieć racji z tą akceptowalną jakością zdjęć. Prawda jest taka, że HTC zaczęło pomyślnie eksperymentować z aparatami dopiero przy modelu HTC One X, czyli dopiero dwa lata później. Niestety zdołałem zachować tylko kilka zdjęć, ale moi znajomi z jednego z największych forum o Androidzie już trochę więcej.

i PKiN:

HTC Desire HD był też świetną maszyną do zabaw z rootowaniem i wgrywaniem alternatywnych ROM-ów. Bawiłem się w to niemal codziennie i byłem pod wrażeniem, jak wtedy scena moderska sobie radziła. Z czasem do DHD trafiło nawet Sense UI 3.6 z HTC Sensation XE. Ja z kolei miałem przyjemność uruchomić… pełną wersję Baldur’s Gate właśnie na DHD – 9 lat temu i 4 lata przed pojawieniem się dedykowanej wersji Enhanced Edition. Gra była ledwo grywalna, ale udało się. No i moje mizerne wideo na YT z gameplayem zyskało wtedy dziesiątki tysięcy wyświetleń. To były czasy, teraz nie ma czasów.

Wróćmy jednak do wykonania i tego słynnego „jednego kawałka aluminium”. Robiło wrażenie, ale należy pamiętać, że przecież rok wcześniej HTC stworzyło model HD2 z Windowsem o niemal identycznej wielkości, wadze i wydajności. Przez lata myślałem, że to w zasadzie bliźniaki włącznie ze specyfikacją CPU i GPU, ale dopiero później zorientowałem się, że od środka HD2 to niemal bliźniaczy model… zwykłego HTC Desire.

HTC Desire, Desire S i Desire HD  fot. madeofgray

Mimo wszystko wielkość DHD była czymś nadzwyczajnym, a te raptem 0,3″ względem SGS robiły różnicę. Smartfon był duży, bardzo ciężki, ale też wytrzymały. Pamiętam, że raz byłem rozpędzony na rowerze do ok. 30 km/h, spadł mi z uchwytu dwukrotnie na asfaltową jezdnię i miałem jedynie drobne wgłębienia w kilku punktach obudowy. Nazwiecie to dowodem anegdotycznym, ale ja wiem swoje – trudno było go zniszczyć.

Tak wygląda fanboizm (zdj. z premiery HTC EVO 3D w Polsce)

Ekran HTC Desire HD był chyba jego największą wadą – nawet jak na standardy LCD prezentował się słabo. Niska jasność, marna paleta barw… Dopóki nie miało się porównania to trudno było narzekać, ale wystarczyło postawić obok niego Xperię arc, Galaxy S czy Desire z AMOLED-em i czar pryskał.

HTC Desire HD miał jednak nieporównywalnie więcej zalet. Szalenie dobrze go wspominam, zresztą równie miło co kilku jego następców – HTC Sensation, One X czy One, ale o nich być może przyjdzie mi jeszcze napisać innym razem w ramach tego cyklu.

Z Pamiętnika Recenzenta: Sony Ericsson Xperia arc – tak kiedyś telefony robiły zdjęcia w nocy

Z Pamiętnika Recenzenta to cykl na Tabletowo, w którym wspominam wyłącznie testowane przeze mnie na przestrzeni lat urządzenia, głównie smartfony z Androidem. Nie trzymam się żadnej chronologii, skupiam się na wspomnieniach, ale też i wrażeniach z perspektywy czasu.

Za część zdjęć i fotek smartfonu dziękuję kolegom @majczu, @krzysiec i @sardroid