Xiaomi Mi Band 4 po 5 miesiącach – nadal najbardziej opłacalna opaska na rynku

I pewnie do premiery Mi Band 5 nic się w tym temacie nie zmieni

Opaskę sportową Xiaomi Mi Band 4 mam na swojej ręce od ponad 5 miesięcy. To wystarczający czas, by poznać każdy szczegół urządzenia, a także sprawdzić, jak sprawuje się ono przy długotrwałym użytkowaniu. W tym czasie podzieliłem się szybkimi pierwszymi wrażeniami na jej temat, a dwa tygodnie później recenzją. Narzekałem w niej głównie na oprogramowanie, jednak zaznaczyłem, że trzymam kciuki za szybkie aktualizacje opaski, które naprawią ten największy mankament Mi Banda 4. Jak to wygląda teraz? Pora zakończyć moją trylogię tekstów o Xiaomi Mi Band 4 – oto finał i zarazem wielkie podsumowanie.

Warto postawić od razu kawę na ławę – gdybym dziś z nabytymi doświadczeniami z użytkowania jeszcze raz miał kupić to urządzenie to… zrobiłbym to bez wahania. Mogę zażartować, że z tą opaską jest trochę jak z winem – z czasem jest coraz lepsza. Co dokładnie się zmieniło, co wyszło po dłuższym czasie użytkowania, dowiecie się niżej, ale najpierw przypomnijmy sobie specyfikację techniczną Xiaomi Mi Band 4:

  • wyświetlacz: 2,5D AMOLED 0,95 cala (120 × 240 pikseli), jasność 400 nitów,
  • łączność: Bluetooth 5.0,
  • waga: 22 g,
  • bateria: 135 mAh Li Ion, czas działania: ok. 20 dni,
  • wodoodporność: do 5 ATM/50 m,
  • czujniki: akcelerometr (trzyosiowy), żyroskop (trzyosiowy) i pulsometr (optyczny),
  • synchronizacja z Androidem i iOS.

Recenzja Xiaomi Mi Band 4 – jeden (niestety duży) krok od opaski idealnej

Zaznaczam również, że opaska może widnieć w niektórych sklepach jako Xiaomi Mi Smart Band 4 – ja jednak po kilku latach korzystania z poprzednich modeli ciągle używam starego nazewnictwa. Rebranding w tym wypadku jest dla mnie dosyć mylący.

Co z tym nieszczęsnym oprogramowaniem?

Gdy opublikowano moją recenzję Xiaomi Mi Band 4 wiedziałem, że za jakiś czas powstanie tekst po dłuższym czasie użytkowania. Miałem nadzieje, że chiński producent będzie walczył z błędami swojej najnowszej opaski, tak jak było to np. w Xiaomi Mi Band 3, który również doczekał się podobnego tekstu. I cóż, firma ta nie zawiodła, a nawet miło zaskoczyła – Mi Band 4 dostał tak dużo aktualizacji… że przestałem już je liczyć! Nie każda z nich była ogromna i wprowadzała jakieś wielkie zmiany, ale skrupulatnie pozbywano się większości uciążliwych błędów. Teraz już prawie w ogóle nie zdarza się, by opaska przestawała liczyć kroki w środku dnia – co na początku wcale nie było tak oczywiste. Zniknęło większość problemów z łącznością opaski, czas potrzebny na włączenie „pilota” do obsługi muzyki też został znacząco skrócony, a także pozbyto się wielu innych pomniejszych błędów, nie wszystkich, ale te najbardziej uciążliwe zostały już usunięte. No i dodano w końcu język polski! Xiaomi w sprawie aktualizacji spisało się na piątkę z plusem!

Wielu aktualizacji doczekał się również Mi Fit – czyli aplikacja na smartfony, która zdążyła lekko zmienić swój wygląd i pozbyć się też kilku uciążliwych bugów. Dodano również kilka pomniejszych funkcji, jak chociażby edycje wibracji poszczególnych stylów czy bardzo prostą, ale potrzebną, funkcję tworzenia własnych tarcz zegara, dodano też ich sporo nowych od producenta. Jednak nadal aplikacja ta prezentuje się sporo gorzej od na przykład Galaxy Wear – szkoda, ale było to do przewidzenia.

Android vs iOS

Jakiś czas po napisaniu recenzji Xiaomi Mi Band 4 zmieniłem swojego daily phone z iPhone’a SE na Xiaomi Mi 9 SE – co zmieniło trochę moją opinię o tej opasce. Wszystko tak naprawdę rozbija się o wspomnianą wyżej aplikacje Mi Fit, która początkowo działa sporo gorzej na… smartfonie Xiaomi, pomimo tego, że opaska również pochodzi od tej firmy. I tak, dodałem aplikację do wyjątków, bo system Android ciągle ubijał ją w tle, co powodowało rozłączenia z opaską. Jednak nawet wtedy wiele powiadomień do mnie nie dochodziło lub i tak traciłem połączenie telefonu z Xiaomi Mi Band 4. Puszczam jednak to w niepamięć, bo po jakiś dwóch aktualizacjach Mi Fit zostało to z grubsza naprawione – choć i tak zaznaczam, że sporo lepiej aplikacja ta działa na iOS.

Jednak Android cechuje się o wiele większą otwartością systemu, tak więc postanowiłem to wykorzystać. Dzięki temu mój Xiaomi Mi Band 4 uzyskał ogromną liczbę całkowicie nowych, nieoficjalnych tarcz, używając aplikacji o jak dobrze dobranej nazwie… MiBand4 – WatchFace for Xiaomi Mi Band 4.

Wytrzymałość opaski i pulsometr

Opaska robi bardzo pozytywne pierwsze wrażenie, jeśli chodzi o swoje wykonanie. Obawiałem się, że duży ekran z zaokrąglonymi rogami szybko złapie ryski i innego rodzaju uszkodzenia. Nic takiego jednak nie nastąpiło, cała opaska jest dokładnie w takim samym stanie, jak wtedy, gdy wyciągnąłem ją z pudełka – a nie obchodziłem się z tym urządzeniem jak z jajkiem. Posiadałem wcześniej drugą i trzecią generację Mi Banda i na razie „czwórka” pod względem wytrzymałości radzi sobie najlepiej. Teraz czas na wodoodporność – ta, jak wspominałem wyżej, w specyfikacji występuje do 5 ATM/50 m. Sama opaska ma funkcje śledzenia treningu na basenie, więc nie oszczędzałem Mi Banda 4. Podczas prysznica czy kąpieli opaska zawsze była na mojej ręce – i tu bez żadnych zaskoczeń przetrwała wielokrotny kontakt z wodą. Kilka razy byłem z nią również na basenie i saunie i, ku mojej początkowej niepewności, opaska przeżyła to bez zarzutu. Co do samego śledzenia aktywności podczas pływania mam już mieszane uczucia, dane są średnio dokładne, ale jestem w stanie to wybaczyć ze względu na cenę. Sporo lepiej radzi sobie ze swoją podstawową rolą, czyli mierzeniem kroków i naszego tętna.

Wyniki zarówno pulsometru, jak i krokomierza, zestawiłem ze smartwatchami moich rodziców – Samsungiem Galaxy Watch Active i Samsung Gear S3 Frontier, czyli urządzeniami sporo droższymi od malutkiego Xiaomi Mi Banda 4. I, cóż, wyniki są porównywalne – jeśli chodzi o kroki, to te różniły się o ok. 3%. zaś wyniki pulsometru o jakieś 10%. Moim zdaniem są to bardzo dobre rezultaty jak na urządzenie kosztujące zaledwie „stówę” i bez problemu wystarczą do podstawowego śledzenia naszej aktywności. Wiadomo, jeśli jesteście profesjonalnymi sportowcami, to sięgniecie raczej po droższy sprzęt, ale dla przeciętnego Kowalskiego Mi Band 4 będzie wystarczający. Bardzo pozytywnie odbieram pulsometr i związane z nim funkcje, nasze wyniki bardzo przejrzyście zapisują się w aplikacji Mi Fit, co osobom z problemami zdrowotnymi, może pomóc w małym stopniu monitorować swój stan. Nie są to wyniki, które posłużą lekarskiej diagnozie – ale skoki nagłego tętna jesteśmy w stanie bezproblemowo zauważyć. Dodatkowo z pomocą przychodzą takie funkcje, jak ciągłe śledzenie naszego tętna (w różnych odstępach czasu od 1 min do 30 min) czy ustawienie alertu, gdy nasz puls osiągnie pewną wartość – wiem, powtarzam się, ale jak na tak tanie urządzenie Xiaomi Mi Band 4 pozytywnie zaskakuje swoimi możliwościami.

Bateria i ładowanie

Gdy spojrzycie na komentarze pod moją recenzją Mi Banda 4, możecie odnieść wrażenie, że wiele komentujących pisze o kompletnie różnych urządzeniach. Bo fakt, podawane czasy pracy na baterii są różne, niekiedy nawet skrajnie. Powodem tego są przeróżne ustawienia zużycia energii, jasności ekranu, a nawet to, do jakiego telefonu podłączymy samą opaskę. U mnie, po wielu aktualizacjach opaski, zmianie sposobu śledzenia mojego pulsu, a także snu, udało się podnieść wynik do ok. 18 dni. Początkowo czas pracy wahał się u mnie przy 11-12, ale jestem pewny, że gdybym musiał i ograniczył niektóre funkcje opaski, to mógłbym dobić nawet do deklarowanych przez producenta 20 dni. Tak więc to, ile opaska ta wam będzie wytrzymywać bez podpięcia do gniazdka, zależy od Was. Niezależnie jednak czy mówimy o 10 czy 20 dniach, przy takim ekranie, cenie i możliwościach wygląda to bardzo dobrze i baterię zaliczam jako jeden z największych plusów opaski od Xiaomi. Nie odnotowałem również żadnego znaczącego spadku żywotności baterii.

Jeśli chodzi o ładowanie baterii, kilka razy monitorowałem czas potrzebny do naładowania Mi Banda 4 od 0 do 100% i czas ten oscylował w okolicach 90 minut. Również nie odnotowałem żadnych problemów z samą „trumienką”, która służy do ładowania opaski, sprawdza się ona sporo lepiej od tej z Xiaomi Mi Band 3, gdzie musiałem niekiedy dociskać pastylkę do kabla, by ten zaczął ładować urządzenie.

Ostateczne podsumowanie – czy nadal warto?

Moim zdaniem: tak. Xiaomi Mi Band 4 jest już wystarczająco długo na rynku, że zostały już wyeliminowane jego największe problemy z oprogramowaniem. Dodatkowo sprzęcik ten już całkiem nieźle potaniał i zarówno w polskich sklepach, jak i tych zagranicznych, można go znaleźć w całkiem przystępnych cenach. Konkurencja oczywiście nie śpi i taki recenzowany ostatnio przez Kasię Honor Band 5 również wygląda na bardzo dobrą propozycję budżetowej inteligentnej opaski, ale… nadal jest sporo droższy od produktu Xiaomi.

Gdybym dziś miał oceniać Xiaomi Mi Band 4, to z końcowej oceny 8, zrobiłbym pewnie 8,5, a może i nawet 9. Nie wyeliminowano do końca wszystkich problemów z oprogramowaniem (choć tych najważniejszych błędów się pozbyto), ekran, co oczywiste, nadal się palcuje, a o działających płatnościach przez NFC możemy pomarzyć, ale… kupiłem tę opaskę za jakieś 90 zł w okolicach premiery i jak za taką kwotę dostałem naprawdę sporo. Tak więc mając tę cenę na uwadze (a i teraz w polskiej dystrybucji znajdziecie w niektórych miejscach Mi Banda 4 w okolicach 110 złotych), to moim zdaniem mamy tu do czynienia z najbardziej opłacalną inteligentną opaską sportową. Miło, że Xiaomi wspierało i nadal wspiera swój produkt wieloma aktualizacjami, czyniąc go jeszcze lepszym.

Na horyzoncie już widnieją pierwsze przecieki o Xiaomi Mi Band 5, a ja powoli rozglądam się za Xiaomi Mi Watch, jednak nadal uważam, że Xiaomi Mi Band 4 to świetny zakup i sprzęt, który z czystym sumieniem nadal mogę polecić.

Na koniec kilka słów innej perspektywy

Jakieś trzy miesiące temu Mi Banda 4 kupiła moja dziewczyna, której jest to pierwszy dłuższy kontakt z urządzeniem typu wearable. Poprosiłem ją o napisanie kilku słów od siebie, jako osoba, która jest swoistego rodzaju laikiem w temacie – w dobrym tego słowa znaczeniu. Uważam, że jest to dość cenna perspektywa, która może wam pomóc w podjęciu decyzji czy na przykład kupić komuś ten gadżet na zbliżające się święta.


Do zakupu Mi Band 4 namówił mnie mój chłopak, który użytkował opaskę od dłuższego czasu oraz był w posiadaniu poprzednich wersji. Już po pierwszym dniu używania wiedziałam, że była to dobra decyzja. Moja wypowiedź na temat Mi band 4 nie będzie dotyczyła zaawansowanych kwestii technicznych urządzenia, będzie natomiast spojrzeniem przez pryzmat kobiety, która nie jest zbyt wielką fanką urządzeń typu wearable.

Czego się obawiałam przed zakupem? Na pewno tego, czy fit opaska będzie czymś odpowiednim dla osoby, której ze sportem niestety nie po drodze oraz jak będzie się prezentować na bardzo szczupłym nadgarstku. Muszę przyznać, że prezentuje się dobrze, atutem jest również możliwość szybkiej wymiany paska.

Swoją drogą nie można narzekać na wykonanie urządzenia – tworzywo, z którego zrobiony jest pasek, jest dobrej jakości. Z kolei pastylka jest nieduża i przez to moim zdaniem elegancka. Można także nosić ją w zestawieniu ze zwykłą bransoletką i wygląda to całkiem ładnie. Żaden ze mnie sportowiec, nie korzystam z opcji treningowych i jestem przekonana, że nazwa aplikacji „Mi Fit” kompatybilnej z urządzeniem mogłaby być inna, ponieważ przydaje się także ludziom „nie fit”. Znalazłam sporo pozytywnych stron opaski i dzięki temu gości na moim nadgarstku już od 3 miesięcy.

 

Mi Band służy mi do mierzenia kroków, jakości snu oraz tętna. Te dwie ostanie rzeczy, a zwłaszcza pulsometr, są bardzo przydatne w moim przypadku, ponieważ przy niewielkich problemach zdrowotnych opaska to doskonałe narzędzie do szybkiej kontroli. Oczywiste jest, że nie są to pomiary perfekcyjne, ale mimo to bardzo przydatne. Świetna jest możliwość odczytywania wiadomości i powiadomień z aplikacji, kiedy nie możemy skorzystać z telefonu. Nawiązując jeszcze do oprogramowania, to jedyną wadą w moim odczuciu jest sporadyczne rozłączanie aplikacji z opaską (tu również zadbałem o nieubijanie aplikacji w tle – przyp. autora).

Chciałabym jeszcze podkreślić fakt, że bateria w opasce to absolutny hit. Myślę, że gdybym musiała codziennie ładować urządzenie, to szybko by mi się to znudziło. Przy stałym pomiarze tętna, połączeniu z kilkoma aplikacjami i powiadomieniami oraz kontroli kroków, bateria wytrzymuje średnio 12-14 dni. To bardzo duży atut. Jako osoba, która nie ma zbyt wielkiego doświadczenia z tego typu urządzeniami, jestem bardzo zadowolona z zakupu Mi Band 4. Poleciłam już opaskę swojej przyjaciółce (czeka już na kuriera), ale polecam ją też wszystkim, którzy zaczynają swoją „przygodę” z tego typu urządzeniami, ponieważ za niewielką cenę można się przekonać, czy nadaje się ono dla nas.


A co Wy uważacie o Xiaomi Mi Band 4? Jak zawsze zapraszam do działu komentarzy!