Elon Musk Twitter
Elon Musk (fot. Felixsj, Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0)

Elon Musk przyznaje, że po zakupie Twittera jest „w plecy” przynajmniej 20 miliardów dolarów

Twitter został przejęty w październiku ubiegłego roku przez samego Elona Muska, który stoi za Teslą i SpaceX. Aby przejąć tę platformę społecznościową i prowadzić ją na swoich zasadach, miliarder wydał górę gotówki. Od tego momentu minęło sporo czasu, a wartość platformy bardzo spadła. Obecnie jest to 20 miliardów dolarów.

Twitter zakupiony za 44 miliardy dolarów, traci na wartości

Przejęcie popularnej platformy społecznościowej, sygnowanej ikoną niebieskiego wróbla, kosztowało Elona Muska 44 miliardy dolarów. Była to kwota, którą przedsiębiorca wcześniej wynegocjował z zarządem firmy, o czym dowiedzieliśmy się w kwietniu ubiegłego roku.

Historia z wykupem platformy nieco się skomplikowała, ponieważ Elon Musk najpierw się rozmyślił, by później doprowadzić transakcję do końca. Finalnie CEO Tesli został prawowitym właścicielem Twittera. Od przejęcia minęło niespełna pół roku „rządów” Muska, przez które wartość platformy drastycznie spadła.

Jak podaje New York Times, miliarder wysłał do swoich pracowników wiadomości e-mail, z których treści wynika, że Twitter jest obecnie warty 20 miliardów dolarów. Oznacza to, iż w ciągu kilku miesięcy, platforma straciła na wartości… 24 miliardy dolarów, a jest to ponad połowa kwoty, za którą została zakupiona.

Co jeszcze ciekawsze, właściciel Twittera borykający się obecnie z niemałymi problemami – m.in. odchodzącymi reklamodawcami, stwierdził, że firmie grozi bankructwo. Z drugiej strony, Musk wierzy w platformę, zakładając możliwość wzrostu jej wartości… do 250 miliardów dolarów.

A tymczasem kod źródłowy platformy trafia na GitHuba

Problemy finansowe Twittera to nie koniec problemów. Z innych doniesień New York Times’a wynika, że skrawki kodu źródłowego aplikacji trafiły na GitHuba.

Co ciekawe, kod mógł znajdywać się w sieci nawet… kilka miesięcy. Pewne konto, na którym znaleziono kod źródłowy, wykazywało aktywność już w styczniu br. W związku z sytuacją, platforma wysłała pozew sądowy, który ma na celu odnalezienie osoby (osób) stojącej (stojących) za wyciekiem wrażliwych danych, ale także użytkowników, którzy pobrali skrawki kodu źródłowego.