fotoreporter dziennikarz journalist
fot. Alexas_Fotos | Pixabay

Streszczali clickbaitowe artykuły, żebyście nie musieli klikać. Nagle zniknęli. Co się stało?

Profil „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” zniknął z Facebooka. Internauci nie pozostawili suchej nitki na jego twórcach, a kolejne słowa krytyki nie przestają spływać.

Profil „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” zniknął z Facebooka

Profil „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” powstał po to, aby demaskować clickbaitowe tytuły, które kiedyś były charakterystyczne dla brukowców, a dziś są standardem w mediach internetowych, nawet tych – wydawałoby się – „poważnych”. W ciągu 1,5 roku zyskał 36 tysięcy obserwujących, co wydaje się niewielką liczbą, jak na fanpejdż, o którym dużo i często się mówiło – pojawiały się nawet publikacje na jego temat w dużych mediach internetowych.

Twórcy strony nigdy nie ujawnili swojej tożsamości, co było ich świadomą decyzją, ponieważ nie zależało im na personalnej popularności. Zapewniało im to też ochronę, bowiem od początku swojej działalności dostawali wiadomości o niekoniecznie przyjaznej treści. Pisały do nich jednak również osoby pracujące w mediach, które tłumaczyły, że nie zawsze autor artykułu jest też autorem tytułu – czasami odpowiada za niego wydawca, który musi sprawić, aby pojawił się on przede wszystkim w Google i zwrócił uwagę internautów.

W maju profil „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” niespodziewanie zniknął z Facebooka. Po wejściu na fanpejdż pojawia się komunikat o treści:

Te materiały nie są teraz dostępne. Dzieje się tak zwykle, gdy właściciel udostępnił zawartość tylko małej grupie osób, zmienił jej widoczność lub ją usunął.

Dlaczego profil „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” zniknął z Facebooka? Co się stało?

29 maja 2025 roku na Facebooku pojawił się nowy profil o nazwie „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać”, który opublikował post z informacją, że Meta – właściciel platformy – usunął fanpejdż i nie ma możliwości jego przywrócenia.

Osoby odpowiedzialne za profil, który „demaskował” clickbaitowe tytuły artykułów w internecie, przekazały jednak serwisowi Wirtualne Media, że nie są one właścicielami przywołanej powyżej strony i ktoś się pod nich podszywa. Administratorzy poinformowali też, że ich fanpejdż został „chwilowo zablokowany z innych powodów” – ich własną decyzją (16 maja 2025 roku). Jak powiedzieli – niestety w końcu ktoś się za nas wziął i zaczął nas straszyć procesem sądowym.

Profil „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” na Facebooku oskarżony o niewdzięczność i skrytykowany za poglądy lewicowe

W komentarzach na nieautoryzowanym profilu „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” na Facebooku pojawiły się dziesiątki komentarzy, w których internauci nie pozostawili suchej nitki na „demaskatorach clickbaitów”. Przede wszystkim wytykają im brak wdzięczności za to, że inny, znacznie większy pod względem liczby obserwujących profil – „Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem” – polecił swoim obserwującym fanpejdż „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać”. Ponadto zarzucają właścicielom „zdjętej” strony propagowanie lewicowych poglądów i wartości.

Na profilu „Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem” pojawił się długi post, w którym autor pisze, że prowadzący fanpejdż „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” ani razu mu nie podziękowali, że polecił ich stronę – dali jedynie reakcję pod postem polecającym. Ta wówczas była bowiem znacznie mniej popularna, ale właścicielowi „Razprozaka” spodobało się to, że walczy ona z „klikbejtozą” i pomimo różnicy w poglądach zdecydował się polecić ten profil swoim Czytelnikom.

W dalszej części postu „Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem” można przeczytać, że fanpejdż „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” z każdym kolejnym dniem „zrzucał maskę bezstronnego i coraz wyraźniej szedł w lewo, wyśmiewając prawicowe czy konserwatywne clickbaity i paski, a coraz łagodniej traktując te mainstreamowe i postępowe”.

„Razprozak” wytknął też, że „Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać” narzekał na cenzurę na Facebooku, która miała być coraz mniejsza, a ostatecznie to właśnie ten ostatni – wielki sojusznik cenzury internetowej – został kopnięty w tyłek przez… swoich własnych sojuszników. Tutaj trzeba jednak przypomnieć, iż właściciele „zdjętej” strony powiedzieli, że strona została chwilowo zablokowana z innych powodów, nie z powodu ingerencji Mety.