Nie jest żadną tajemnicą, że zanim smartfon trafi do sprzedaży, musi przetrwać dziesiątki testów. W fabrykach Apple, Samsunga i Xiaomi (ale i innych producentów) urządzenia są poddawane ekstremalnym próbom, które mają jedno zadanie – sprawdzić ich wytrzymałość w realnym świecie. Jak wygląda to „od kuchni”?
Apple stawia na symulację codziennego użytkowania
Za kulisami eleganckiego designu i precyzji wykonania smartfonów Apple kryje się proces testowy, którego większość użytkowników nigdy nie zobaczy. Laboratorium trwałości Apple, czyli Durability Lab, to miejsce, w którym każde urządzenie jest poddawane dziesiątkom, jeśli nie setkom testów, mającym na celu sprawdzenie jego odporności na realne warunki użytkowania. Dokładnie tak – zanim np. iPhone 16 Pro Max trafi w wasze ręce, czeka go sporo testów.
Laboratorium to działa w strukturach Apple Hardware Test Engineering, a zespół skupia się przede wszystkim na analizie powtarzalnych scenariuszy uszkodzeń. Wśród nich znajdują się np. upuszczenie pod różnym kątem i wysokości, które ma symulować upadki z kieszeni czy wypadnięcie z rąk, które według Counterpoint jest jednym z trzech głównych powodów napraw smartfonów.
Nowe iPhone’y przed trafieniem na półki są także poddawane testowi wody, który sprawdza ich wytrzymałość pod kątem spełniania norm IP. Apple testuje swój sprzęt także na stole wibracyjnym, aby stworzyć różne środowiska wstrząsów i uderzenia, na które produkt może być narażony podczas transportu.
Apple korzysta też z innych zaawansowanych testów środowiskowych. Te pozostają jednak tajemnicą i nie zostały pokazane podczas zwiedzania zagranicznym dziennikarzom. Wrażenie robi też skala, w jakiej testowane są produkty giganta z Cupertino przed wprowadzeniem ich do sprzedaży. Mowa tu o ponad 10000 sztuk smartfonów, które trafiają do takiego laboratorium.



Samsung też testuje swoje smartfony w specjalnych laboratoriach
Równie rygorystyczne podejście prezentuje Samsung. Koreański producent od lat rozwija własne centrum testowe, w którym badane są nie tylko klasyczne smartfony, ale również składane modele z serii Galaxy Z. W jednym z oficjalnych filmów, które jakiś czas temu zostały opublikowane przez produceneta, Samsung pokazuje proces testowania Galaxy Z Flip 5 i Galaxy Z Fold 5. Można zobaczyć, jak urządzenia przechodzą testy mechaniczne, termiczne, a nawet środowiskowe.
W specjalistycznym laboratorium Samsung przeprowadza m.in. testy cykli składania, gdzie telefon jest otwierany i zamykany tysiące razy w ciągu kilku dni. Inżynierowie sprawdzają, czy zawiasy wytrzymają intensywne użytkowanie przez kilka lat. Oprócz tego urządzenia są zanurzane w wodzie, poddawane próbom zrzutów z różnych wysokości oraz wystawiane na działanie pyłu i piasku. Istotnym elementem jest też test odporności wyświetlaczy na punktowe naciski i zadrapania.
Xiaomi nie pozostaje dłużne
Z kolei Xiaomi pokazuje kulisy swoich testów wytrzymałościowych w udostępnionym filmie z laboratorium, gdzie smartfony przechodzą przez zestaw prób o jeszcze bardziej „mechanicznym” charakterze. Wśród nich znalazły się m.in. testy beczkowe (tumbling barrel test), które polegają na obracaniu urządzenia w zamkniętym bębnie, aby symulować przypadkowe upadki pod różnymi kątami.
Kolejną próbą jest steel ball test, czyli upuszczanie stalowej kulki z określonej wysokości bezpośrednio na ekran lub aparat telefonu. Celem jest sprawdzenie odporności na punktowe uderzenia i pęknięcia. Xiaomi przeprowadza też testy zrzutów (steerable drop test), w których urządzenie spada na konkretne miejsca, jak np. róg, obudowa aparatu czy dolna część ramki.
Właśnie w ten sposób producenci analizują najbardziej narażone komponenty i wprowadzają ewentualne korekty przed wdrożeniem urządzenia do produkcji.