Samsung Galaxy Z Flip – nawet nie wiecie, jak potrafi od siebie uzależnić (recenzja)

składany smartfon Samsung Galaxy Z Flip foldable smartphone

Powiem wprost: Samsung Galaxy Z Flip to mój ulubiony składany smartfon spośród wszystkich dostępnych na rynku. Żaden nie przekonuje mnie do siebie na tyle mocno, co właśnie on. Po dłuższym czasie z nim spędzonym wiem też, że teraz już nic nie będzie takie samo. Wiem, to mocne słowa, ale ten model… uzależnia.

Specyfikacja Samsunga Galaxy Z Flip:

Cena Samsunga Galaxy Z Flip w momencie publikacji recenzji: 6600 złotych

Składam, rozkładam, składam, rozkładam – to się nie nudzi

Czy da się otworzyć Galaxy Z Flipa jedną ręką? Jak się trochę pokombinuje (np. włoży paznokieć między dwie części ekranu i spróbuje szybko, zamaszyście machnąć telefonem), to tak, ale nie ma to najmniejszego sensu, bo nie da się tego zrobić szybko, a i smartfon może wypaść z ręki. Zdecydowanie bardziej bezpieczną opcją jest po prostu otwieranie go przy użyciu dwóch rąk.

Jak zatem możecie wywnioskować, za rozłożenie Galaxy Z Flipa nie odpowiada żaden przycisk (w przeciwieństwie np. do Huawei Mate Xs). Z jednej strony w ogóle mi to nie przeszkadza, z drugiej – gdyby takowy przycisk był, w dodatku umieszczony w przycisku Power, w którym mamy przecież skaner odcisków palców, moglibyśmy załatwić kilka kwestii od razu – otworzyć telefon i odblokować go, bez potrzeby wykonywania dodatkowych ruchów.

Czy Galaxy Z Flip skrzypi? Nie, zdecydowanie nie. Jedynym dźwiękiem, jaki dochodzi do moich uszu w momencie, w którym składam i rozkładam smartfon, jest delikatny szmer, za który prawdopodobnie odpowiadają szczotki umieszczone w zawiasie Hideaway, zadaniem których jest usuwanie wszelkich drobinek kurzu z jego okolic.

Czy Galaxy Z Flip składa się na płasko? Nie, przez co po złożeniu ekranu widać prześwit pomiędzy oboma częściami wyświetlacza. To może być problematyczne, gdy wejdzie tam jakaś drobinka właściwie czegokolwiek – a już z pewnością, gdy będzie mowa o piasku.

Czy składanie Galaxy Z Flipa się nudzi? Zdecydowane nie! Jest w tym procesie coś uzależniającego. Coś, czego nie doświadczyłam podczas testów Galaxy Folda.

Obudowa w testowanej przeze mnie wersji jest fioletowa, choć – jak możecie zobaczyć na zdjęciach w niniejszym tekście – mieni się na różne kolory, w zależności od tego, pod jakim kątem się na nią patrzy.

Dodatkowo muszę przyznać, że – dość paradoksalnie – Samsung Galaxy Z Flip jest dla mnie pierwszym składanym smartfonem, o którego się nie bałam. Być może ma na to spory wpływ fakt, że jego przenoszenie z miejsca w miejsce nie stanowiło dla mnie problemu – chowałam do kieszeni i po sprawie. W przypadku większych składanych telefonów już niestety nie jest tak różowo.

Korzyści z zastosowanej konstrukcji – czy są, a jeśli tak, jakie?

Przede wszystkim główna i niepodważalna zaleta tego rozwiązania to fakt, że duży smartfon staje się małym, dużo łatwiejszym do przenoszenia, mieszczącym się w wąskich kieszeniach damskich spodni. Bardzo to doceniam.

Rzeczą, o której jeszcze nie wspomniałam, a zdecydowanie powinnam, jest to, że zastosowany zawias pozwala postawić Galaxy Z Flipa w dosłownie każdej pozycji. Oznacza to, że nie jesteśmy ograniczeni do korzystania z niego wyłącznie, gdy jest rozłożony na płasko. Możemy np. postawić go z ekranem otwartym o 90 stopni i przeprowadzać wideorozmowy czy też robić zdjęcia nocne (wtedy służy jako statyw) lub selfie (wystarczy pokazać otwartą dłoń do aparatu).

Moją ulubioną opcją jest jednak możliwość korzystania z dwóch aplikacji w dwóch oknach obok siebie – a właściwie jedna nad drugą. Wgłębienie w ekranie już jakby naturalnie dzieli ekran na dwie części, nam pozostaje tylko software’owe podzielenie go między poszczególne programy. O ile normalnie rzadko zdarza mi się z tej funkcji korzystać, tak na Galaxy Z Flipie polubiłam to rozwiązanie.

Mały ekran bardziej funkcjonalny niż się wydaje

Gdy na pierwszych grafikach, które wyciekały do sieci, jeszcze na długo przed premierą Galaxy Z Flipa zobaczyłam niewielki ekran na jego zewnętrznej stronie, z góry założyłam, że jego funkcjonalność będzie mocno ograniczona. Tymczasem jest to bardzo miłe zaskoczenie, którego zupełnie się nie spodziewałam. Okazuje się bowiem, że zewnętrzny ekranik jest dotykowy i oferuje sporo możliwości.

Jego główną funkcją jest wyświetlanie godziny, daty i procentów naładowania baterii, a gdy przyjdzie powiadomienie – również pomarańczowej kropki sygnalizującej ten fakt. Swoją drogą, podoba mi się to nawiązanie do smartwatchy Samsunga, w których na głównym ekranie powiadomienia są oznaczane w ten sam sposób.

Z racji tego, że ekranik jest dotykowy, wystarczy jedno przesunięcie palca, by przejść do wyświetlenia ikon powiadomień, wskazujących na aplikacje, z których je otrzymaliśmy. Aby zobaczyć pełne powiadomienie, należy przejść do dużego, wewnętrznego ekranu.

Oto kilka najważniejszych informacji na temat działania zewnętrznego ekranu:

Wydaje mi się, że o niczym nie zapomniałam, bo jednak – jak sami widzicie – możliwości wykorzystania małego ekranu jest zaskakująco dużo.

Jakieś wady? Chyba tylko jedna: ekran, podobnie zresztą, jak cała powierzchnia obudowy, błyskawicznie zbiera odciski palców, przez co ekstremalnie trudno jest go utrzymać w czystości.

Czy uważam, że ekran zewnętrzny powinien być większy? Nie – wydaje się być optymalny.

A jaki jest ekran główny? I czy się rysuje?

Wokół ekranu głównego pojawiło się wiele kontrowersji. Oficjalne informacje są takie, że wykonany jest ze szkła i pokryty cienką, ochronną warstwą polimerową, która może się dość łatwo rysować. Hardcore’owe testy Zacka z kanału JerryRigEverything nie napawają optymizmem – to fakt. A jak jest podczas typowego korzystania z telefonu?

Przez kilka pierwszych dni użytkowania Galaxy Z Flipa miałam dłuższe paznokcie, przez kolejne – krótsze, bo akurat trafiła się wizyta u kosmetyczki. Wbrew pozorom może to mieć znaczenie, biorąc pod uwagę spekulacje, jakoby ekran miał się rysować od standardowego korzystania z urządzenia. Cóż, nie mogę tego potwierdzić – na moim egzemplarzu nie widać żadnych rys.

A musicie wiedzieć, że to wcale nie było tak, że dbałam o niego jakoś szczególnie – nie, nie miał żadnej taryfy ulgowej, traktowałam go dokładnie tak samo, jak każdy inny smartfon, który przechodzi przez moje ręce.

Jeśli chodzi o kwestie typowo użytkowe… czuć, że ekran jest bardziej miękki niż standardowe szklane ekrany, ale w niczym to odczucie nie przeszkadza. Do tego trzeba pamiętać, że w połowie wysokości ekranu jest zgięcie i siłą rzeczy musi być ono zarówno widoczne dla oka, jak i wyczuwalne pod palcem. Pytanie tylko – w jak dużym stopniu. Odpowiem zgodnie z prawdą: to zależy.

Trzymając telefon pionowo i wyświetlając cokolwiek – zgięcie jest widoczne. Gdy jednak oglądamy film na Netfliksie czy YouTube w pozycji poziomej, efekt ten znika – tak, jakby go tam w ogóle nie było.

Jeśli chodzi o wyczuwalność pod palcem – tego się nie da uniknąć. Można oczywiście korzystać tylko z dolnej lub górnej części ekranu i nie dotykać jego środkowej części, co staje się dość naturalne już po kilku chwilach korzystania z Galaxy Z Flipa.

Do jakości wyświetlanego obrazu nie mam zastrzeżeń. W żadnym momencie testów nie odczułam, by była gorsza pod jakimkolwiek aspektem od innych, “zwykłych” smartfonów. Jednak co AMOLED, to AMOLED.

Nie bez powodu też zalecam od razu zmianę ustawień motywu na czarny – raz, że prezentuje się na tym ekranie po prostu świetnie, a dwa – pożera mniej energii akumulatora.

Spis treści:
1. Konstrukcja i korzyści z niej płynące. Mały ekran. Duży ekran
2. Działanie. Audio. Biometryka. Bateria. Aparat. Podsumowanie

Działa jak na flagowca przystało

Właściwie mogę zacząć i zakończyć opisywanie działania Samsunga Galaxy Z Flip na tym, że to po prostu świetny flagowiec. Nie ma się jednak czemu dziwić – ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 855+ w połączeniu z 8 GB pamięci RAM po prostu musi niezawodnie działać.

Uwagę mam właściwie tylko jedną – podczas grania obudowa Galaxy Z Flipa potrafi się nieznacznie nagrzać w okolicy obiektywów aparatu. Nie są to jednak temperatury, które w jakikolwiek sposób by były niekomfortowe dla użytkownika.

Jeśli chodzi o testy syntetyczne, wynik z Geekbench 5 wygląda następująco:
single core: 722
multi core: 2366

Oprogramowanie w postaci OneUI 2.1 na Androidzie 10 jest standardowe, jak przystało na Samsunga, więc nie będę się tu rozpisywać.

Zaplecze komunikacyjne jest bogate. Mamy tu NFC, GPS, Bluetooth 5.0, WiFi 6, a także dual SIM, przy czym należy pamiętać, że jedna karta jest standardowa – nanoSIM, a druga wirtualna – eSIM (w Polsce obsługiwana, póki co, przez tylko jednego operatora – Orange). Wszystkie moduły działają bez najmniejszych zastrzeżeń. Sama jakość rozmów stoi na bardzo dobrym poziomie, nie uświadczyłam też żadnych problemów z zasięgiem sieci komórkowej.

Do naszej dyspozycji jest 256 GB szybkiej pamięci wewnętrznej (UFS 3.0), z czego zostaje 227 GB dla użytkownika, której nie można rozszerzyć ze względu na brak slotu kart microSD.

Test pamięci systemowej, przeprowadzony w aplikacji AndroBench:

Audio

Oddaję głos Kubie:

Wyobraźcie sobie najczystszy dźwięk, jaki może wydobywać się z waszego telefonu; wyraziste głębokie basy, czyste i perfekcyjne wysokie tony, a również środek, który idealnie współgra z całością, do tego krystalicznie czysty wokal… A teraz przetnijcie swoją wizję na pół i wyjdzie wam dźwięk wydobywający się z Samsunga Galaxy Z Flip.

Wszystko dlatego, że w telefonie za prawie 7 tysięcy mamy… jeden głośnik. Gra on naprawdę dobrze, tak jak pisałem wyżej – wszystko na pół, bo mono w takim telefonie to nie anielskie chóry, a wioskowy gospel – brzmi fajnie, ale jednak czegoś brakuje.

Do tego nie ma 3.5 mm jacka audio.

Biometryka

Pod względem skanera linii papilarnych Galaxy Z Flip bardzo mocno przypomina Galaxy S10e – zarówno jeśli chodzi o jego umiejscowienie (na prawej krawędzi), jak i samo działanie (bezproblemowe).

Jego umieszczenie na prawej krawędzi telefonu było świetną decyzją – zwłaszcza, że przesuwając po nim palcem automatycznie ściągamy górną belkę systemową, a robiąc to drugi raz – ściągamy ją do końca. Gest ten można wyłączyć w ustawieniach.

Rozpoznawanie twarzy też jest obecne na pokładzie Galaxy Z Flipa, ale z racji tego, że aby z niego skorzystać, najpierw trzeba rozłożyć smartfon, uważam, że jest raczej bezużyteczne. Jeśli jednak będziecie chcieli z niego skorzystać, raczej się nie zawiedziecie – działa w porządku, choć wcale nie błyskawicznie.

Czas pracy

Spodziewałam się, że akumulator o pojemności 3300 mAh bardzo rozczaruje mnie oferowanymi czasami pracy z dala od ładowarki. Tymczasem rzeczywistość pokazała, że nie jest wcale tak źle, choć jest to mocno zależne od intensywności korzystania ze smartfona oraz włączonych modułów.

Właściwie każdego dnia testu, gdy nie korzystałam jakoś dużo z nawigacji, telefon dotrzymywał mi kroku od rana do wieczora, zapewniając od 3 do 5,5 godzin na ekranie (SoT). Jeśli natomiast miałam dzień w trasie, ok. 19 musiałam podłączać go do ładowania.

Aparat

Spotkałam się wielokrotnie ze stwierdzeniem, że Galaxy Z Flip ma aparaty takie same, jak w Galaxy S10e, co wcale nie jest prawdą. W jednym z najciekawszych modeli z 2019 roku mamy aparat główny 12 Mpix o zmiennej przysłonie f/1.5 lub f/2.4 i kącie widzenia 77°oraz aparat ultraszerokokątny 16 Mpix f/2.2 i 123°, tymczasem w najnowszym “składaku” – 12 Mpix f/1.8 78˚) oraz  ultraszerokokątny 12 Mpix f/2.2, 123˚. Faktem jest jednak, że zdjęcia wynikowe mają bardzo zbliżoną jakość – i co do tego się zgadzam.

W ogólnym rozrachunku aparat oceniam pozytywnie. Zdjęcia robione w dzień ładnie odwzorowują kolory, są ostre i mają sporo szczegółów. HDR ładnie wyciąga detale z cieni, a i bokeh może się podobać – w dodatku nie tylko w trybie Live focus, który, swoją drogą, też bardzo dobrze się sprawdza.

Tryb nocny jest dostępny zarówno w głównym aparacie, jak i w szerokim kącie, choć w tym drugim przypadku w oczy rzuca się duża ziarnistość. Maksymalny zoom raczej na nic się nie zda.

Dla porównania poniżej możecie zobaczyć zdjęcia wykonane również Samsungiem Galaxy S20 Ultra, Huawei P30 Pro i Xiaomi Mi 10.

Przedni aparat ma 10 Mpix (f/2.4, 80°) i tutaj raczej rewelacji nie ma – do przeprowadzania rozmów wideo jakość jest całkowicie wystarczająca, z kolei do zdjęć – im gorsze światło, tym gorzej. Z pozytywów: tryb szerokokątny bardzo ładnie odchudza ;)

Mój ulubiony składany smartfon? Właśnie Galaxy Z Flip

Podsumowując mój czas z Samsungiem Galaxy Z Flip zacznę od tego, że tak naprawdę urządzenie to nie ma konkurencji na rynku. Teoretycznie może nią być Motorola Razr, ale… nie, gdy spojrzymy na szczegóły.

Wystarczy wymienić tu choćby ogólnie gorsze parametry techniczne, krótszy czas pracy, tylko eSIM (ograniczające w Polsce możliwości korzystania z tego dobrodziejstwa tylko w sieci Orange), bardziej delikatną budowę oraz… wyższą cenę (7000 złotych vs 6600 złotych). Dla mnie ten pojedynek bezsprzecznie wygrywa propozycja od Koreańczyków, choć pod względem sentymentu i wspomnień do lat 90., Motoroli nie można odmówić ciekawego produktu.

Galaxy Z Flip, Galaxy Fold i Moto Razr

Idźmy dalej – na rynku są przecież inne składane smartfony, tyle że pochodzące już z innego segmentu. Jak już wiecie, ja jestem zwolenniczką smartfonów – klapek, które złożone zajmują mało miejsca i rozkładają się do dużego smartfona. Tymczasem są jeszcze smartfony, które po rozłożeniu oferują jeszcze większy, tabletopodobny wyświetlacz – i do takich modeli należy Samsung Galaxy Fold oraz Huawei Mate Xs.

O ile drugi z nich z mojego punktu widzenia jest zbyt podatny na zarysowania (ekran na zewnątrz po dłuższym użytkowaniu sam się o to prosi), tak pierwszy – przekonuje mnie nieco bardziej. Ale w porównaniu z Galaxy Z Flipem i tak u mnie przegrywa.

Galaxy S20 Ultra vs Galaxy Z Flip

Podsumowanie właściwe

Bardzo cieszy mnie, że Samsung zdecydował się na wprowadzenie na rynek dwóch różnych koncepcji składanego smartfona, dzięki czemu ze swoimi produktami trafi do dwóch całkowicie odrębnych grup odbiorców. O ile, jak już wiecie, Galaxy Folda doceniam i podoba mi się jego projekt, tak preferuję coś dużo bardziej poręcznego i mobilnego, a to zapewnia mi właśnie Galaxy Z Flip.

Powiem więcej: przed przesiadką na Galaxy Z Flipa korzystałam przez kilka dni z Galaxy S20 Ultra, po czym znów do niego wróciłam (recenzja już wkrótce). Mam syndrom odstawienia – chcę go składać… Niestety, złożyłby się tylko raz… :)

Galaxy S20 Ultra vs Galaxy Z Flip

Wydaje mi się, że idealnym podsumowaniem testów Samsunga Galaxy Z Flip jest fakt, że spokojnie mógłby pełnić rolę mojego “daily phone’a”, czyli smartfona, którego używam na co dzień. Jasne, nie jest może aż tak zaawansowany technologicznie, jak Galaxy S20 Ultra, ale on tego wcale nie potrzebuje.

Galaxy Z Flip wygrywa tym, że łączy w sobie nowoczesną formę składanej konstrukcji z bardzo dobrymi, flagowymi podzespołami. Samsung nie poszedł na skróty i nie wsadził do niego komponentów ze średniej półki i nie wycenił jak flagowca. I to mi się zdecydowanie podoba.

składany smartfon Samsung Galaxy Z Flip foldable smartphone

Mamy rewelacyjny ekran (z charakterystycznym wgłębieniem pośrodku), szybki procesor, bardzo dobry aparat, niezawodny czytnik linii papilarnych i składaną konstrukcję, która po prostu uzależnia.

Z rzeczy, które można by było poprawić, to wciąż czas pracy na baterii (przy mniej intensywnym użytkowaniu da radę wytrzymać dzień) czy dźwięk (jest super, ale to wciąż mono). Brakuje 3.5 mm jacka audio, choć wydaje się to zrozumiałe w tej konstrukcji, podobnie zresztą jak dual SIM składający się z nanoSIM i eSIM (brak miejsca na fizyczną drugą kartę).

Na koniec kwestia rysowania się ekranu, którą już poruszyłam wyżej. Trudno mi się do tego odnieść, bo mój egzemplarz przez okres niestety tylko tygodniowych testów nie zebrał ani jednej rysy.

Kończąc… Chyba nie przesadzę twierdząc, że Samsung Galaxy Z Flip jest aktualnie moim ulubionym smartfonem.

Spis treści:
1. Konstrukcja i korzyści z niej płynące. Mały ekran. Duży ekran
2. Działanie. Audio. Biometryka. Bateria. Aparat. Podsumowanie

Exit mobile version