Recenzja Motoroli G8 Power Lite. To były dziwne dwa tygodnie

Czego może się spodziewać użytkownik czteroletniego iPhone’a 7 Plus po przesiadce na taniego Androida? W moim przypadku jedynym oczekiwaniem były przynajmniej porównywalne wrażenia z codziennego użytkowania. Uzasadniałem sobie te myśli faktem, że przecież współczesne Androidy, nawet te tańsze, dorównują bardzo starym konstrukcjom, a taką jest wspomniany smartfon Apple. Jednak gdzieś z tyłu głowy zastanawiałem się czy aby nie jestem zbyt naiwny…? Jednocześnie nie dopuszczałem do siebie myśli o jakimkolwiek faworyzowaniu. To sprawiło, że z Motorolą Moto G8 Power Lite przeżyłem specyficzny czas.

W jednej z ostatnich recenzji (konkretnie w teście Oppo A31) Kasia zastanawiała się jak oceniać tanie telefony. Wiadomo przecież, że atrakcyjnej ceny nie zawdzięczają szczodrobliwości producenta, ale tanim materiałom, które zostały wykorzystane w produkcji sprzętu. Ja też miałem sporo trudności z ocenianiem Motoroli Moto G8 Power Lite, bo to urządzenie bardzo dwuznaczne. Jeśli się ktoś zastanawia czy będzie to recenzja z porównaniem do mojego telefonu to od razu uspokajam – nie będzie.

Specyfikacja Motoroli Moto G8 Power Lite:

Cena Motoroli Moto G8 Power Lite w momencie publikacji recenzji: 799 złotych

Wygląd i budowa

Kto jest na naszej grupie na Facebooku, ten będzie kojarzył (a jeśli jeszcze Cię tam nie ma, to koniecznie dołącz), że zanim otworzyłem pudełko z telefonem najpierw je powąchałem. Chciałem poczuć się jak zagraniczne gwiazdy tech, które mają takie – dość nietypowe – zwyczaje. Niestety, nie poczułem się ani jak gwiazda, ani też zapach mnie nie zachwycił. Zwykła tektura. Czy to zapowiadało, że Motorola Moto G8 Power Lite będzie miałka?

Jak wspomniałem wyżej nie uprzedzałem się. Po otworzeniu pudełka zobaczyłem naprawdę duży telefon. 6,5” cala robi swoje. Mało tego, smartfon ma też dość spore ramki wokół wyświetlacza. Największa jest bródka. Trzeba przyznać, że to standard, ale pojawiają się już zgrabniejsze konstrukcje.

Telefon jest bardzo duży i początkowo wygodne trzymanie go w dłoni sprawiało mi problemy. Tym bardziej, że Motorola jest w formacie 20:9, czyli jest nieco podłużna. Na szczęście sprawne utrzymanie słuchawki umożliwia plastik na tyle obudowy – nie jest śliski. Ta właściwość sprawia, że tył obudowy nie zbiera tak mocno odcisków palców. Trzeba by mieć mocno tłuste palce, żeby na plastiku pozostały widoczne ślady. Dla estetów może to być ważna informacja.

Esteci ucieszą się też z wyglądu tyłu obudowy. A jeśli są do tego naszymi fanami, to kolory odpowiadają tym, jakie firmują nasz portal. Granat przechodzący płynnie w niebieski (od góry do dołu) może się podobać. Jak się okazuje, efekt ombre sprawdza się nie tylko na włosach.

W tym miejscu na uwagę zasługuje prezent od producenta w postaci przeźroczystego etui, które nie jest zbyt cienkie – sprawia wrażenie solidnego i dobrze okala bryłę urządzenia. Przyczepię się jednak do tego, że masywne etui powiększa urządzenie i dodaje wagi, a ta już na starcie jest spora i wynosi 200 g. Motoroli Moto G8 Power Lite ewidentnie przydałaby się kuracja odchudzająca, ale warto pamiętać, że grubość i waga jest uzasadniona – w środku jest akumulator o pojemności aż 5000 mAh.

Na szczycie ekranu znajduje się kamerka do selfie ułożona w zgrabną łezkę (to spora różnica względem pozostałych modeli z rodziny Moto G8, które mają otwór w ekranie). Nad kamerką jest głośnik, a po jego prawej stronie dioda powiadomień. Nad nimi miejsce znalazło się dla gniazda słuchawkowego 3,5 mm. Coraz rzadziej spotykany standard tutaj ma się całkiem dobrze. Umiejscowienie otworu na górze wydaje mi się zdecydowanie bardziej ergonomiczne niż na dole.

Uważam, że każdy, kto kupi ten telefon, powinien z miejsca zaopatrzyć się w folię chroniącą ekran, ponieważ nigdzie nie doszukałem się informacji o tym, jaką taflę szkła w nim zastosowano.

Jeśli o dole mowa, to zmieścił się tam port USB w również coraz rzadziej spotykanym standardzie microUSB. Nie sposób policzyć ile razy źle trafiłem w otwór ze względu na niewłaściwie trzymany przewód. Niby szczegół, ale przyzwyczajenie do prostoty i wygody UBC typu C lub Lightning robi swoje. Na dole jest też niewielki otwór na mikrofon.

Po lewej stronie na boku umieszczono slot na dwie karty nanoSIM i kartę microSDXC. Po prawej stronie znalazły się przyciski regulacji głośności i przycisk zasilania. To, co mnie urzekło, to żłobienia na przycisku zasilania. Wydawać się może, że to nieznaczący szczegół, ale okazał się szalenie praktyczny, ponieważ łatwo rozróżnić go od pozostałych przycisków.

Na pleckach telefonu znalazł się głośnik, potrójny system kamer z diodą doświetlającą i czytnik linii papilarnych z wkomponowanym logo Motoroli.

Zwróciłem też uwagę na solidność wykonania i muszę przyznać, że w pierwszych dniach byłem pod wrażeniem. Nic nie trzeszczało i nie uginało się. Sztywność konstrukcji osiągnięto zapewne przez konstrukcję, która nie pozwala na samodzielną wymianę baterii przez użytkownika. Po kilkunastu dniach, trzymając telefon w pozycji horyzontalnej, słyszałem delikatne trzeszczenie, ale i tak jestem pod wrażeniem tego jak trwała jest to konstrukcja.

System i działanie

To są dwa elementy, które wywołały we mnie wiele ambiwalentnych emocji. Telefon działa na tzw. czystym Androidzie, chociaż oferuje kilka innych niż tylko googlowskie aplikacje. Ogromnym nieporozumieniem jest dla mnie umieszczenie w nowym telefonie Androida w wersji 9.0. Nie żeby to był kiepski system, ale tuż za rogiem czeka już wersja 11. Pozostali członkowie rodziny G8 posiadają już na starcie 10.

Uznałem, że może producent musiał zastosować taki zabieg i lada chwila pojawi się aktualizacja. Dlatego, wyda się to śmieszne, mimo włączonych automatycznych aktualizacji sprawdzałem codziennie czy pojawił się już Android 10. Niestety, nic takiego nie wydarzyło się przez cały czas testowania telefonu.

Powyższy fakt sprawił, że Moto G8 Power Lite już na starcie sporo stracił w tej kategorii. Szybko przyzwyczajam się do wygodnych rozwiązań, a tych niestety bez Androida 10 nie miałem możliwości stosować. Producent co prawda na swojej stronie zapewnia, że można używać gestów, ale to jakiś nieśmieszny żart, ponieważ te gesty to: sprawdzanie powiadomień poprzez czytnik linii papilarnych, szybkie uruchamianie aparatu wywołane szybkim podwójnym obróceniem nadgarstka z telefonem w ręku, funkcja wake up, wyciszanie poprzez jednoczesne naciśniecie przycisku zasilania i zwiększania głośności i uruchamianie latarki wywołane potrząśnięciem telefonu. To wszystkie możliwości. Bardzo mocno ogranicza to funkcjonalność. Są za to dość rozbudowane ułatwienia dostępu, a wśród nich moje ulubione zamienianie tekstu na mowę.

 

Czysty Android, mimo że w wersji 9.0, sprawia jednak, że urządzenie mimo bardzo budżetowego procesora i grafiki działało znośnie, ale momentami frustrowało. Jeśli ktoś rozważa zakup tego modelu, niech dokładnie sprawdzi, co oferuje jego obecny telefon, bo może się okazać, że lagowanie systemu normalne dla tej kategorii urządzeń będzie doprowadzało do szewskiej pasji.

Przełączanie między aplikacjami trwało niekiedy kilka sekund. Stale uruchomione były poczta, aplikacje społecznościowe, YouTube, przeglądarka, nawigacja, jedna lub dwie gry i parę pomniejszych rzeczy. Nie zabijałem procesów w tle, bo nie jestem do tego przyzwyczajony, więc musiałem się uzbroić w cierpliwość korzystając z telefonu.

Jeśli ktoś lubi mieć dostęp do świeżych newsów, to po przesunięciu palcem w lewo na ekranie startowym otrzymamy dostęp do kanału Google. Można to jednak wyłączyć.

Trzeba też przyznać, że mogący się podobać wygląd zewnętrzny zupełnie nie pasuje do tego jak wygląda system. Owszem, jest prosty, ale sprawia wrażenie archaicznego, wręcz przygnębiającego. Dla kogoś, kto zwraca uwagę na detale minimalizm w funkcjonalności może się spodobać, ale sposób, w jaki zostało to ubrane, zdecydowanie nie. Mi osobiście bardzo nie przypadło to do gustu.

Mimo braku kilku przydatnych funkcji telefon jest niewymagający w użytkowaniu, chociaż dostanie się do niektórych z nich wymagało ode mnie kilku klików więcej niż przeważnie. Braki w dodatkach sprawiły także, że korzystanie z tak dużego wyświetlacza zamiast sprawiać radość momentami było denerwujące.

Obsługa jedną ręką jest nader trudna, bo w niektórych programach elementy nawigacji znajdują się na tuż pod belką powiadomień. To sprawiło, że wolałem też poukładać aplikacje w dwóch rzędach na kilku ekranach niż korzystać z systemowej szuflady, która nawet ostatnio używane programy umieszcza na szczycie.

Szybko i sprawnie działa natomiast funkcja odblokowywania telefonu odciskiem palca. Dawno mi się to nie zdarzyło, żeby w jakimkolwiek telefonie, który miałem w swoich rękach, biometria działała tak niezawodnie. Nie jest to porównywalne do flagowców, ale działało bez przeszkód. Niestety, ale to jedyne zastosowane zabezpieczenie biometryczne. Telefonu nie można odblokować korzystając z przedniej kamerki.

Ze względu na skrupulatność testera muszę też odnotować dziwne zachowanie systemu. Otóż kilka razy telefon z niewiadomych przyczyn restartował się bez zapowiedzi. Nie zdarzyło mi się to ani razu podczas korzystania, ale dziwiło za każdym razem, kiedy po wzięciu telefonu do ręki musiałem podać wszystkie piny zabezpieczające. Dla kogoś, kto musi mieć nieustannie sprawny telefon, będzie to powodem do skorzystania z gwarancji. Zaznaczam jednak, że może być to błąd oprogramowania w testowym egzemplarzu.

Oczywiście poddałem Motorolę Moto G8 Power Lite testom w popularnych benchmarkach i stwierdziłem, że nie będę się więcej pastwił nad systemem i działaniem, bo mam z tyłu głowy, że to urządzenie za niecałe 800 zł.

Spis treści:

1. Wygląd i obudowa. System i działanie. Biometryka
2. Komunikacja. Ekran. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Komunikacja i czujniki

To jest telefon do dzwonienia i wysyłania SMS-ów. Do niedawna mówiło się tak o telefonach bez zaawansowanych systemów operacyjnych. Dziś, gdyby nie możliwości multimedialne, można by tak mówić o kategorii urządzeń budżetowych. Motorola Moto G8 Power Lite oferuje to, co najpotrzebniejsze do komunikacji, ale niestety również w odchodzących z użycia technologii.

Telefon nie miał problemów z zasięgiem i tam, gdzie to możliwe, korzystał zawsze z LTE. Urządzenie wyposażono w slot na dwie kart nanoSIM. Ważną funkcją (aczkolwiek w żaden sposób nie wyróżniającą smartfona na tle innych) jest możliwość korzystania z urządzenia jako hotspotu. Korzystałem kilkukrotnie i ani razu nie sprawiał on problemów.

tacka na karty SIM i kartę microSDXC | Krzysztof Rodziński | tabletowo.pl

Motorola prawidłowo spisywała się w połączeniach przez Bluetooth, mimo że oferuje wersję 4.2 LE. Parowanie z różnymi urządzeniami nie sprawiało trudności.

Jakość rozmów jest dobra, zarówno tych odbieranych jak i wykonywanych. Znajdujące się na pokładzie WiFi obsługuje jedną częstotliwość 2,4 GHz. Nawigacja GPS nie sprawiała problemów, a lokalizowanie działało sprawnie. Czasami mój iPhone miewa z tym problemy tym bardziej, więc byłem pełen uznania dla możliwości modułu GPS w Motoroli.

Telefon nie będzie jednak dobrym kompanem na piesze wycieczki w nieznane, ponieważ nie znalazł się w nim kompas, mamy za to akcelerometr, żyroskop, czujnik zbliżeniowy i światła.

Największym brakiem jest nieobecność NFC, ale to wciąż standard łączności, który nie jest powszechny w tej klasie urządzeń. Przeglądając recenzje podobnych telefonów i wypunktowanie, że brak w nich NFC, komentatorzy często pytali: „a po co mi to, mam BLIK-a”. Być może Motorola, robiąc badania nad sensownością wypuszczenia takiego modelu wzięła pod uwagę, że grupa docelowa nie będzie korzystać z NFC. Mam jednak nadzieję, że ten moduł łączności będzie się już pojawiał w kolejnych generacjach tej kategorii urządzeń.

Obraz i dźwięk

Uważam, że wyświetlacz to najsłabsze ogniwo tego telefonu. Odwzorowanie kolorów jest dobre i nie odbiega od standardów w tej klasie. W patrzeniu pod kątem ogromny ból oczu sprawiał mi natomiast efekt, który znam z mieniących się obrazków, które można kupić na odpuście parafialnym (w zależności od kąta patrzenia na obrazku był albo Pan Jezus, albo Najświętsza Maryja Panna). Nie znalazłem referencji w świecie technologicznym, ale ten efekt wpływa na odbiór treści, jakie się ogląda na ekranie.

Również podświetlenie jest słabszej jakości. Oglądając jakieś treści po zmroku lub nocą widać delikatne prześwietlenia na krawędziach telefonu. Przy górnej belce efekt ten zamaskowano lekkim systemowym gradientem. Jak się już zauważy ten efekt, to niestety trudno się od niego oderwać. Sama rozdzielczość 720 na 1600 pikseli na matrycy 6,5 cala sprawia, że współczynnik ppi wynosi około 270. To się zaś przekłada na widoczne piksele.

W ustawieniach systemowych mamy kilka standardowych możliwości manipulacji funkcjami wyświetlacza. W zależności od upodobań można włączyć podświetlenie nocne (które zmniejsza zmęczenie oczu) lub zmienić temperaturę kolorów.

W Motoroli Moto G8 Power Lite mamy też systemowy ciemny motyw, który jest jednak wybrakowany, bo nie wszędzie się pojawił. Nawet aplikacje, które korzystają z systemowego przełącznika, nie współpracowały z nim. Wielka szkoda, bo od kiedy można, stale korzystam z ciemnego motywu.

Multimedialne możliwości w postaci słuchania muzyki lub oglądania filmów wspomaga jeden głośnik umieszczony na pleckach telefonu. Jego umiejscowienie sprawia, że czasami można zakryć otwory palcami, więc fizycznie bardzo łatwo stłumić wydobywający się z wnętrza dźwięk.

W telefon jest wbudowana funkcja BestLoudness, która podbija jedynie poziom głośności. Nie poprawi to jednak jakości bardzo słabych basów. Poza tym, gdyby ktoś zechciał posłuchać wbudowanego Radia FM, musi skorzystać ze słuchawek przewodowych, ponieważ stanowią one antenę – nic nowego.

Aparat i zdjęcia

Za zdjęcia odpowiada system trzech kamer: aparat główny ma 16 Mpix z przesłoną f/2.0, aparat do wykrywania głębi ma 2 Mpix i przesłonę f/2.4, aparat do zdjęć makro ma 2 Mpix z przesłoną f/2.4. Wydaje mi się, że aparat do zdjęć makro został tutaj dodany trochę na siłę, by móc mówić, że to aż trzy obiektywy. Przewrotnie to z robienia zdjęć makro miałem największą radochę.

Jak się można spodziewać, jakość zdjęć oferowana przez Motorolę Moto G8 Power Lite nie powala, a nawet jest bardzo przeciętna. Przy dobrym świetle zdjęcia wychodziły w miarę ostre, ale przy słabym świetle ich jakość drastycznie spada. Oczywiście jest dioda doświetlająca, która przynajmniej częściowo rozwiązuje ten problem. Bardzo odczuwalny jest brak jakiejkolwiek stabilizacji obrazu.

Przedni aparat do selfie oferuje 8 MP z przesłoną f/2.0. Do wykonywania selfie z podwórka będzie w wystarczający, ale jeśli zdjęcia mają być wykonywane przy sztucznym świetle i w ciemniejszej scenerii to efekty będą słabej jakości. Podobnie można wypowiedzieć się o jakości nagrań wideo.

O ile hardware jest przeciętny, to oprogramowanie jest poniżej przeciętnej. Początkowo nie mogłem uwierzyć, że aplikacja do robienia zdjęć jest tak uboga. Oferuje pięć trybów: makro, bokeh, standardowe zdjęcia, nagrywanie wideo (Full HD i 30 klatek na sekundę) i tworzenie panoram. Z dodatków mamy jeszcze funkcję HDR i programowe upiększanie. Z aplikacji aparatu jest też bezpośredni dostęp do Google Lens.

Bateria

Na sam koniec zostawiłem najmocniejszy element Motoroli Moto G8 Power Lite. Bateria w tym telefonie według zapewnień producenta pozwoli na normalne użytkowanie nawet do trzech dni. Muszę przyznać, że producent w tej kwestii niewiele się pomylił. Najpierw korzystałem z telefonu jako drugiego i poziom 5% osiągnąłem dopiero po tygodniu. W tym czasie przeglądałem czasami Internet i aplikacje społecznościowe.

Kiedy zacząłem korzystać z telefonu jako mojego głównego urządzenia, miałem dwa dni wolnego od podłączania do prądu. To naprawdę mocno cieszy i sprawia, że na sprzęt patrzy się przychylniejszym okiem. Do tego wykonałem jednodniowy test na wyciśnięcie wszystkiego, czego mogłem. Słuchałem YouTube z włączonym ekranem, grałem w grę, przesiadywałem na społecznościówkach i korzystałem z nawigacji przez niemal godzinę. Wtedy SoT wynosił prawie 8 godzin (co jest moim rekordem), a i tak Motorola nie domagała się porcji energii w ciągu jednego dnia.

Zauważyłem też, że przy spadku poziomu baterii poniżej 10% szybkość rozładowywania zwiększa się, ale jest to jedynie moje subiektywne odczycie. Dobre osiągi baterii wspomagane są przez systemową funkcję oszczędności energii i tzw. cyfrowa równowaga, która pomaga tworzyć dobre nawyki.

Rysą na szkle tych bardzo dobrych wyników jest dołączona do zestawu ładowarka i kabel USB (wspomniałem na początku, że to standard microUSB). Ładowarka jest tylko dziesięciowatowa, co znacznie wydłuża proces ładowania telefonu. W moich testach przekroczona została granica 3 godzin, ale standardowo czas ładowania wahał się w granicach 2,5 godzin. Jak na dzisiejsze standardy to bardzo długo.

microUSB to stary standard | Krzysztof Rodziński | tabletowo.pl

Podsumowanie

Jak wspomniałem na początku, to był bardzo specyficzny czas. Motorola Moto G8 Power Lite to w gruncie rzeczy specyficzny telefon w ofercie tego producenta. Już sama nazwa jest nader udziwniona, jest „Power”, ale jednocześnie „Lite”. Być może gdyby nazwać ją „Lite Power” byłoby to bardziej adekwatne do jej możliwości, ponieważ jedynym rzeczywiście mocnym punktem są możliwości związane z czasem, jaki gwarantuje ogniowo 5000 mAh. Pozostałe cechy i funkcje są w wersji „Lite” i można to odczuć w każdym momencie korzystania z tego telefonu.

Gdybyśmy mieli teraz czas Komunii Świętych to myślę, że byłby to dobry prezent, jeśli przy okazji ograniczałoby się liczba sprzętów w domu (tablet byłby wtedy niepotrzebny dla dziecka). Z urządzenia będą też zadowolone te osoby, które potrzebują długiego czasu pracy na jednym ładowaniu. Najlepiej to urządzenie sprzeda się jednak w ofertach operatorów, którzy podejrzewam będą je oferować za symboliczną złotówkę.

Cena urządzenia klasyfikuje je w segmencie, gdzie znajduje się sporo propozycji, które będą realną konkurencją. Uważam, że jeśli urządzenie ma znaleźć spore grono odbiorców, to jego cena powinna być jeszcze o 100 złotych niższa. Zwłaszcza, że za 200 złotych więcej mamy nieco lepszy telefon z tej samej rodziny. Czy tak jest? Sprawdźcie, co Miłosz sądzi o Moto G8 Power – starszym rodzeństwie wersji „Lite”.

Spis treści:

1. Wygląd i obudowa. System i działanie. Biometryka
2. Komunikacja. Ekran. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Recenzja Motoroli G8 Power Lite. To były dziwne dwa tygodnie
Wnioski
Ocena użytkownika1 głos
0.2
Zalety
praca na jednym ładowaniu
dual SIM
wygląd
solidne wykonanie
slot na karty pamięci
gniazdo słuchawkowe
Wady
ekran
ładowarka 10W
lagowanie systemu
brak aktualizacji
microUSB
spore gabaryty
braki w standardach łączności
6.5
OCENA
Exit mobile version