Recenzja Motoroli G8 Power Lite. To były dziwne dwa tygodnie

Czego może się spodziewać użytkownik czteroletniego iPhone’a 7 Plus po przesiadce na taniego Androida? W moim przypadku jedynym oczekiwaniem były przynajmniej porównywalne wrażenia z codziennego użytkowania. Uzasadniałem sobie te myśli faktem, że przecież współczesne Androidy, nawet te tańsze, dorównują bardzo starym konstrukcjom, a taką jest wspomniany smartfon Apple. Jednak gdzieś z tyłu głowy zastanawiałem się czy aby nie jestem zbyt naiwny…? Jednocześnie nie dopuszczałem do siebie myśli o jakimkolwiek faworyzowaniu. To sprawiło, że z Motorolą Moto G8 Power Lite przeżyłem specyficzny czas.

W jednej z ostatnich recenzji (konkretnie w teście Oppo A31) Kasia zastanawiała się jak oceniać tanie telefony. Wiadomo przecież, że atrakcyjnej ceny nie zawdzięczają szczodrobliwości producenta, ale tanim materiałom, które zostały wykorzystane w produkcji sprzętu. Ja też miałem sporo trudności z ocenianiem Motoroli Moto G8 Power Lite, bo to urządzenie bardzo dwuznaczne. Jeśli się ktoś zastanawia czy będzie to recenzja z porównaniem do mojego telefonu to od razu uspokajam – nie będzie.

Specyfikacja Motoroli Moto G8 Power Lite:

  • wyświetlacz IPS 6,5”, HD+ 720 x 1600, 269 ppi, 81% screen-to-body,
  • ośmiordzeniowy procesor Mediatek MT6765 Helio P35 (12nm) – 4×2.3 GHz Cortex-A53 & 4×1.8 GHz Cortex-A53 z PowerVR GE8320,
  • 4 GB RAM,
  • 64 GB pamięci wewnętrznej,
  • Android 9.0 Pie,
  • aparat: główny 16 Mpix f/2.0, makro 2 Mpix f/2.4, do głębi 2 Mpix f/2.4,
  • aparat frontowy 8 Mpix, f/2.0,
  • WiFi 802.11 b/g/n, WiFi Direct, hotspot,
  • Bluetooth 4.2, A2DP, LE,
  • LTE,
  • dual SIM,
  • GPS,
  • microUSB 2.0
  • slot kart microSD,
  • 3.5 mm jack audio,
  • akumulator o pojemności 5000 mAh, ładowarka 10W,
  • dodatkowo: czujnik odcisków palców, odporność przed zachlapaniem,
  • wymiary: 164.9 x 75.8 x 9.2 mm,
  • waga: 200 g.

Cena Motoroli Moto G8 Power Lite w momencie publikacji recenzji: 799 złotych

Wygląd i budowa

Kto jest na naszej grupie na Facebooku, ten będzie kojarzył (a jeśli jeszcze Cię tam nie ma, to koniecznie dołącz), że zanim otworzyłem pudełko z telefonem najpierw je powąchałem. Chciałem poczuć się jak zagraniczne gwiazdy tech, które mają takie – dość nietypowe – zwyczaje. Niestety, nie poczułem się ani jak gwiazda, ani też zapach mnie nie zachwycił. Zwykła tektura. Czy to zapowiadało, że Motorola Moto G8 Power Lite będzie miałka?

Jak wspomniałem wyżej nie uprzedzałem się. Po otworzeniu pudełka zobaczyłem naprawdę duży telefon. 6,5” cala robi swoje. Mało tego, smartfon ma też dość spore ramki wokół wyświetlacza. Największa jest bródka. Trzeba przyznać, że to standard, ale pojawiają się już zgrabniejsze konstrukcje.

Telefon jest bardzo duży i początkowo wygodne trzymanie go w dłoni sprawiało mi problemy. Tym bardziej, że Motorola jest w formacie 20:9, czyli jest nieco podłużna. Na szczęście sprawne utrzymanie słuchawki umożliwia plastik na tyle obudowy – nie jest śliski. Ta właściwość sprawia, że tył obudowy nie zbiera tak mocno odcisków palców. Trzeba by mieć mocno tłuste palce, żeby na plastiku pozostały widoczne ślady. Dla estetów może to być ważna informacja.

Esteci ucieszą się też z wyglądu tyłu obudowy. A jeśli są do tego naszymi fanami, to kolory odpowiadają tym, jakie firmują nasz portal. Granat przechodzący płynnie w niebieski (od góry do dołu) może się podobać. Jak się okazuje, efekt ombre sprawdza się nie tylko na włosach.

W tym miejscu na uwagę zasługuje prezent od producenta w postaci przeźroczystego etui, które nie jest zbyt cienkie – sprawia wrażenie solidnego i dobrze okala bryłę urządzenia. Przyczepię się jednak do tego, że masywne etui powiększa urządzenie i dodaje wagi, a ta już na starcie jest spora i wynosi 200 g. Motoroli Moto G8 Power Lite ewidentnie przydałaby się kuracja odchudzająca, ale warto pamiętać, że grubość i waga jest uzasadniona – w środku jest akumulator o pojemności aż 5000 mAh.

Na szczycie ekranu znajduje się kamerka do selfie ułożona w zgrabną łezkę (to spora różnica względem pozostałych modeli z rodziny Moto G8, które mają otwór w ekranie). Nad kamerką jest głośnik, a po jego prawej stronie dioda powiadomień. Nad nimi miejsce znalazło się dla gniazda słuchawkowego 3,5 mm. Coraz rzadziej spotykany standard tutaj ma się całkiem dobrze. Umiejscowienie otworu na górze wydaje mi się zdecydowanie bardziej ergonomiczne niż na dole.

Uważam, że każdy, kto kupi ten telefon, powinien z miejsca zaopatrzyć się w folię chroniącą ekran, ponieważ nigdzie nie doszukałem się informacji o tym, jaką taflę szkła w nim zastosowano.

Jeśli o dole mowa, to zmieścił się tam port USB w również coraz rzadziej spotykanym standardzie microUSB. Nie sposób policzyć ile razy źle trafiłem w otwór ze względu na niewłaściwie trzymany przewód. Niby szczegół, ale przyzwyczajenie do prostoty i wygody UBC typu C lub Lightning robi swoje. Na dole jest też niewielki otwór na mikrofon.

Po lewej stronie na boku umieszczono slot na dwie karty nanoSIM i kartę microSDXC. Po prawej stronie znalazły się przyciski regulacji głośności i przycisk zasilania. To, co mnie urzekło, to żłobienia na przycisku zasilania. Wydawać się może, że to nieznaczący szczegół, ale okazał się szalenie praktyczny, ponieważ łatwo rozróżnić go od pozostałych przycisków.

Na pleckach telefonu znalazł się głośnik, potrójny system kamer z diodą doświetlającą i czytnik linii papilarnych z wkomponowanym logo Motoroli.

Zwróciłem też uwagę na solidność wykonania i muszę przyznać, że w pierwszych dniach byłem pod wrażeniem. Nic nie trzeszczało i nie uginało się. Sztywność konstrukcji osiągnięto zapewne przez konstrukcję, która nie pozwala na samodzielną wymianę baterii przez użytkownika. Po kilkunastu dniach, trzymając telefon w pozycji horyzontalnej, słyszałem delikatne trzeszczenie, ale i tak jestem pod wrażeniem tego jak trwała jest to konstrukcja.

System i działanie

To są dwa elementy, które wywołały we mnie wiele ambiwalentnych emocji. Telefon działa na tzw. czystym Androidzie, chociaż oferuje kilka innych niż tylko googlowskie aplikacje. Ogromnym nieporozumieniem jest dla mnie umieszczenie w nowym telefonie Androida w wersji 9.0. Nie żeby to był kiepski system, ale tuż za rogiem czeka już wersja 11. Pozostali członkowie rodziny G8 posiadają już na starcie 10.

Uznałem, że może producent musiał zastosować taki zabieg i lada chwila pojawi się aktualizacja. Dlatego, wyda się to śmieszne, mimo włączonych automatycznych aktualizacji sprawdzałem codziennie czy pojawił się już Android 10. Niestety, nic takiego nie wydarzyło się przez cały czas testowania telefonu.

Powyższy fakt sprawił, że Moto G8 Power Lite już na starcie sporo stracił w tej kategorii. Szybko przyzwyczajam się do wygodnych rozwiązań, a tych niestety bez Androida 10 nie miałem możliwości stosować. Producent co prawda na swojej stronie zapewnia, że można używać gestów, ale to jakiś nieśmieszny żart, ponieważ te gesty to: sprawdzanie powiadomień poprzez czytnik linii papilarnych, szybkie uruchamianie aparatu wywołane szybkim podwójnym obróceniem nadgarstka z telefonem w ręku, funkcja wake up, wyciszanie poprzez jednoczesne naciśniecie przycisku zasilania i zwiększania głośności i uruchamianie latarki wywołane potrząśnięciem telefonu. To wszystkie możliwości. Bardzo mocno ogranicza to funkcjonalność. Są za to dość rozbudowane ułatwienia dostępu, a wśród nich moje ulubione zamienianie tekstu na mowę.

 

Czysty Android, mimo że w wersji 9.0, sprawia jednak, że urządzenie mimo bardzo budżetowego procesora i grafiki działało znośnie, ale momentami frustrowało. Jeśli ktoś rozważa zakup tego modelu, niech dokładnie sprawdzi, co oferuje jego obecny telefon, bo może się okazać, że lagowanie systemu normalne dla tej kategorii urządzeń będzie doprowadzało do szewskiej pasji.

Przełączanie między aplikacjami trwało niekiedy kilka sekund. Stale uruchomione były poczta, aplikacje społecznościowe, YouTube, przeglądarka, nawigacja, jedna lub dwie gry i parę pomniejszych rzeczy. Nie zabijałem procesów w tle, bo nie jestem do tego przyzwyczajony, więc musiałem się uzbroić w cierpliwość korzystając z telefonu.

Jeśli ktoś lubi mieć dostęp do świeżych newsów, to po przesunięciu palcem w lewo na ekranie startowym otrzymamy dostęp do kanału Google. Można to jednak wyłączyć.

Trzeba też przyznać, że mogący się podobać wygląd zewnętrzny zupełnie nie pasuje do tego jak wygląda system. Owszem, jest prosty, ale sprawia wrażenie archaicznego, wręcz przygnębiającego. Dla kogoś, kto zwraca uwagę na detale minimalizm w funkcjonalności może się spodobać, ale sposób, w jaki zostało to ubrane, zdecydowanie nie. Mi osobiście bardzo nie przypadło to do gustu.

Mimo braku kilku przydatnych funkcji telefon jest niewymagający w użytkowaniu, chociaż dostanie się do niektórych z nich wymagało ode mnie kilku klików więcej niż przeważnie. Braki w dodatkach sprawiły także, że korzystanie z tak dużego wyświetlacza zamiast sprawiać radość momentami było denerwujące.

Obsługa jedną ręką jest nader trudna, bo w niektórych programach elementy nawigacji znajdują się na tuż pod belką powiadomień. To sprawiło, że wolałem też poukładać aplikacje w dwóch rzędach na kilku ekranach niż korzystać z systemowej szuflady, która nawet ostatnio używane programy umieszcza na szczycie.

Szybko i sprawnie działa natomiast funkcja odblokowywania telefonu odciskiem palca. Dawno mi się to nie zdarzyło, żeby w jakimkolwiek telefonie, który miałem w swoich rękach, biometria działała tak niezawodnie. Nie jest to porównywalne do flagowców, ale działało bez przeszkód. Niestety, ale to jedyne zastosowane zabezpieczenie biometryczne. Telefonu nie można odblokować korzystając z przedniej kamerki.

Ze względu na skrupulatność testera muszę też odnotować dziwne zachowanie systemu. Otóż kilka razy telefon z niewiadomych przyczyn restartował się bez zapowiedzi. Nie zdarzyło mi się to ani razu podczas korzystania, ale dziwiło za każdym razem, kiedy po wzięciu telefonu do ręki musiałem podać wszystkie piny zabezpieczające. Dla kogoś, kto musi mieć nieustannie sprawny telefon, będzie to powodem do skorzystania z gwarancji. Zaznaczam jednak, że może być to błąd oprogramowania w testowym egzemplarzu.

Oczywiście poddałem Motorolę Moto G8 Power Lite testom w popularnych benchmarkach i stwierdziłem, że nie będę się więcej pastwił nad systemem i działaniem, bo mam z tyłu głowy, że to urządzenie za niecałe 800 zł.

Spis treści:

1. Wygląd i obudowa. System i działanie. Biometryka
2. Komunikacja. Ekran. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie