Recenzja Motorola Moto Watch Fit. Styl na pierwszym miejscu

Giganci na rynku urządzeń mobilnych to coś więcej niż tylko smartfony. Chcąc przyciągnąć i zatrzymać użytkownika w swoim systemie, proponują również akcesoria pokroju słuchawek czy smartwatchy, które – w kooperacji z ich urządzeniem – będą stanowić idealne połączenie. Czy Motorola Watch Fit spełnia swoje zadanie?

Smartfony i słuchawki – a co z zegarkami?

Trzeba przyznać, że era wskrzeszania Motoroli przez Lenovo wychodzi całkiem nieźle. Marka ma już niemałe udziały w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce stanowi czwartą siłę z udziałem rzędu 5,32%.

Jest jednak coś, co oddziela Motorolę od podium, na którym znajdują się w naszym kraju Xiaomi, Samsung i Apple. Cała trójka oferuje solidne urządzenia wearable. Przykłady? Xiaomi ma króla opasek sportowych, Mi Banda, którego 10. generacja zadebiutowała 27 czerwca, Apple flagowego i bezkompromisowego Watcha Ultra 2, a Samsung wkroczył niedawno na niezbadane wody smart pierścieni za pomocą modelu Galaxy Ring.

Tymczasem w ofercie Motki próżno szukać konstrukcji noszonych, które aż chciałoby się połączyć z Edge 60 czy Razr 50. Poprzednie podejścia producenta, takie jak Moto Watch 70 czy Moto Watch 120, były tak naprawdę produktami licencjonowanymi, realnie opracowanym przez markę CE Brands.

Moto Watch Fit to próba dorównania najlepszym za pomocą autorskiej konstrukcji. Wygląda jednak na to, że przed Motorolą jeszcze daleka droga.

Specyfikacja Motorola Watch Fit

WyświetlaczOLED, 1,9 cala, 1000 nitów, Always on Display, szkło Corning Gorilla Glass 3
Wodoodporność5 ATM / IP68
Bateriadeklarowany czas pracy do 16 dni
ŁącznośćBluetooth 5.3, GPS
NFCbrak
Slot SIM / eSIMbrak
Mikrofon i głośnikbrak
Wagaok. 25 g
Wymiary 44,5 x 38 x 9,5 mm

Pierwsze wrażenia

Jeżeli zbieracie pudełka po zakupionych urządzeniach i zdarza Wam się puścić używane rzeczy dalej w obieg, być może ucieszy Was fakt, że karton od Moto Watch Fit wpisuje się stylistycznie w pozostałe projekty producenta, choć w tym przypadku poskąpiono intensywnych, utrzymujących się przez kilka tygodni perfum 😉. Sama zawartość prezentuje się skromnie, choć wystarczająco – jest zatem główny bohater w kolorze Pantone Trekking Green (a dokładniej taki ma kolor dołączony pasek), ładowarka, papierki oraz para zapasowych mocowań paska w neutralnym, czarnym kolorze.

Zaczynając od głównego korpusu – kopertę wykonano w większości z matowego aluminium, choć ścięcie u góry charakteryzuje się już połyskliwą powierzchnią i i płynnie przechodzi w bardzo delikatnie zaokrąglony na krawędziach ekran. Spód obudowy to klasycznie miejsce na plastik i czujniki do pomiarów, ręczne wybudzanie czy stosowanie skrótów odbywa się za pomocą bocznego przycisku, który działa z przyjemnym i wyczuwalnym skokiem.

Wrażenie „premium” psują trochę plastikowe mocowania paska, z którymi wiąże się jeszcze jedna wada. Producent na stronie zapewnia, że adaptery umożliwiają stosowanie różnych pasków ze stale powiększającej się kolekcji. Pomijając już fakt, że zegarek nie jest dostępny w żadnej innej wersji kolorystycznej (i sensownie komponuje się jedynie z Motorolą Moto G56 w wariancie Pantone Dill, ale nie będę w tej kwestii przesadnie czepialski), to zastosowanie zamkniętej konstrukcji – zamiast zdejmowalnych teleskopów – sprawia, że tak czy siak jesteśmy zdani na konkretny typ paska zamiast uniwersalnych rozwiązań.

Pozostając w temacie dodam jedynie, że szerokość paska wynosi 22 mm i jest wykonany z materiału z zapięciem na rzepy. Całość jest przyjemnie przewiewna, umożliwia niemal idealną regulację i nie zdarzyło mi się, żeby zahaczając o cokolwiek doszło do odpięcia się i zsunięcia zegarka.

Ładowarka to bardzo kompaktowa konstrukcja o długości 80 cm, do której mam tylko jeden zarzut, którego nie traktuję jako wadę. Zastosowanie jako końcówki USB typu C jest z jednej strony mocno przyszłościowe (Motorola od lat stosuje adaptery sieciowe wyłącznie z gniazdem „C”). Z drugiej strony, jeżeli żadne Wasze urządzenie, zdolne ładować urządzenia mobilne, nie ma odpowiedniego wejścia, czeka Was zakup przejściówki na typ A albo ładowarki. Na szczęście ładowarkę można podłączyć nawet do smartfona, a w 2025 roku naprawdę trudno o osobę, która używa na co dzień telefonu z gniazdem micro-USB.

Gdyby więc przymknąć oko na ubogą „ofertę paskową”, początki z Moto Watch Fit prezentują się obiecująco.

Motorola Moto Watch Fit

Wyświetlacz

Na papierze z ekranem Moto Watch Fit wszystko wydaje się całkiem ok – panel o przekątnej sięgającej dwóch cali, jasność przekraczająca 1000 nitów i technologia OLED, obiecująca Always on Display sprawia, że zegarek nie odstaje od rywali, choć zorientowani w temacie wiedzą, że konkurencja w tej cenie potrafi być większa i jaśniejsza.

W codziennym użytkowaniu pojawiają się jednak elementy, które mogą uwierać niektórych niczym kamyki w bucie. Esteci od razu dostrzegą, że ramki wokół ekranu są ciałkiem spore, przez co jasne tarcze prezentują się nie najlepiej. Fani personalizacji z pewnością wytkną natomiast fakt, że Always on Display nie zmienia dostępnych tarcz na bardziej „energooszczędne” i polega wyłącznie na jednym, bardzo surowym w formie wzorze.

Od siebie zaserwuję pocieszającą wiadomość, że 1000 nitów nie jest wcale złym wynikiem, więc ekran pozostaje czytelny przy dużym nasłonecznieniu, a całość oferuje żywe kolory i dobrze reaguje na dotyk. Niestety, sporą rysą – nomen omen – na wizerunku zegarka okazuje się zastosowane szkło ochronne Gorilla Glass 3. Choć z Moto Watch Fit obchodziłem się w miarę ostrożnie, przez ponad miesiąc front wyłapał kilka rys, w tym jedną o długości milimetra i na tyle głęboką, że można ją dostrzec z łatwością.

Motorola Moto Watch Fit

Oprogramowanie zegarka

Siła smartwatchy, podobnie jak innych urządzeń mobilnych i akcesoriów, leży w oprogramowaniu. Bez rozbudowanych trybów sportowych czy dodatkowych funkcji trudno będzie przekonać do siebie użytkownika.

Wśród dodatkowych opcji pomiarowych znajdziemy w Moto Watch Fit niezbędne minimum, czyli pomiar tętna oraz natlenienia krwi. Oprócz tego zegarek jest w stanie zmierzyć jakość snu czy poziom stresu. Dalej jednak nie spotkamy zbyt wielu ciekawostek. Możemy podejrzeć pogodę, odpalić stoper lub minutnik, sterować muzyką, znaleźć telefon, skorzystać z ćwiczeń oddechowych czy uruchomić latarkę z dostępnymi dwoma trybami – białym ekranem i czerwonym z sygnałem SOS.

Sekcja ustawień pozwala natomiast dostosować pracę wyświetlacza (AoD, ustawienia jasności i wybudzania), wibracji (moc silniczka i możliwość włączenia rakacji na dotyk) czy preferencji dot. noszenia zegarka (lokalizacja na nadgarstku i położenie przycisku). W „preferencjach” można ustawić skrót do wybranej funkcji za pomocą szybkiego, podwójnego wciśnięcia przycisku sterowania.

Co się tyczy rozwiązań sportowych, Motorola wspomina o ponad stu trybach. Szybki dostęp otrzymujemy w sekcji funkcji, gdzie z łatwością dostosujemy całość tak, aby wyświetlała najczęstsze uprawiane przez nas czynności. Aby proces przebiegał w miarę szybko, sekcja dodawania została czytelnie podzielona na kilka kategorii, m.in. ćwiczenia siłowe, kolarstwo, taniec czy gry z piłką.

Aplikacja Moto Watch

Centrum dowodzenia nowym smartwatchem Motoroli to w założeniach proste oprogramowanie podzielone na trzy typowe sekcje. Pierwsza to „Zdrowie”, gdzie możemy podejrzeć wyniki codziennej aktywności, ostatnie zarejestrowane treningi oraz wykresy dotyczące pomiarów tętna, snu, stresu i natlenienia krwi.

„Zegarek” służy natomiast do zmiany tarcz zegarka, zmiany ułożenia szybkich ustawień i aplikacji oraz dostosowania m.in. powiadomień, synchronizacji alertów pogodowych czy preferencje co do sposobu noszenia zegarka. Część ustawień powtarza się z tym, co znajdziemy bezpośrednio na zegarku.

„Moja Strona” to osobisty profil noszącego, gdzie do najważniejszych opcji należy ustawienie profilu zdrowia (opartego na płci, wzroście, wadze i wieku) oraz celów dziennych, jakie chcemy spełnić. Nie jest to może najbardziej rozbudowana baza dla zegarka, ale może chociaż całość działa perfekcyjnie, prawda?

I tu zaczęły się tak po prawdzie pierwsze problemy z Moto Watch Fit. Okazało się bowiem, że nie z każdym smartfonem dochodzi do idealnego sparowania. Kiedy za pierwszym podejściem połączyłem się z prywatną Motorolą i parę razy zerwałem połączenie Bluetooth ze smartwatchem, aplikacja pogubiła się i musiałem od nowa parować całość tracąc dane pomiędzy ostatnią synchronizacją i ponownym połączeniem.

Mając akurat pod ręką na kilka tygodnie Nubię Neo 3 GT problem nie występował i przy rozłączeniu się urządzeń bez problemu mogłem wymusić ponowne połączenie i synchronizację danych. Po zakończonych testach wróciłem do Motki i problemy wróciły – parę razy uciekłem z zasięgu telefonu i musiałem parować całość jeszcze raz.

Gdyby to chodziło o losowo wybranego producenta, stwierdziłbym, że jest to pechowy przypadek. Jeżeli jednak ktoś wyłożył kilka tysięcy złotych na nowy smartfon Motoroli i chciałby go połączyć z Moto Watch Fit, to – zamiast idealnej koegzystencji – trafia na sytuację, w której lepiej jest nie rozdzielać urządzeń na większą odległość, w przeciwnym razie może stracić informacje z całego dnia. Jest to o tyle irytujące, że zegarek wyposażono w moduł GPS, więc do śledzenia aktywności nie jest potrzebny smartfon.

Od strony personalizacji Moto Watch Fit obiecuje kilkadziesiąt tarcz do wyboru. W teorii każdy powinien znaleźć coś dla siebie – są motywy minimalistyczne, ze wskazówkami, wypełnione informacjami o codziennych aktywnościach oraz wpisujące się w klimat świąteczny czy wiosenny. Zegarek może przechowywać do 10 tarcz – chcąc dodać kolejną tarczę trzeba usunąć te znajdujące się w pamięci.

Jeżeli jednak chcielibyście zaserwować sobie coś, czego nie ma w bazie, obiecująca wydaje się opcja skorzystania ze sztucznej inteligencji Moto AI. Niestety, na oficjalnej stronie zegarka producent nie precyzuje, że „Funkcje moto ai są dostępne jedynie na wybranych urządzeniach Motorola.” Na ten moment lista nie jest zbyt długa i ogranicza się do poniższej listy:

  • Razr 60 / Razr 60 Ultra,
  • Razr 50 / Razr 50 Ultra,
  • Motorola Edge 60 Pro,
  • Motorola Edge 60,
  • Motorola Edge 60 Fusion,
  • Motorola Edge 50 Ultra,

Oznacza to, że głównie tegoroczne, flagowe konstrukcje, mają dostęp do sztucznej inteligencji motki. Jest to o tyle niezrozumiałe dla mnie, że Edge 60 Fusion, oparty na układzie mobilny Dimensity 7300, osiąga niższe wyniki od Edge 50 Pro w testach syntetycznych skupionych na AI pokroju Geekbench AI.

Co do funkcjonowania opcji odczytywania powiadomień nie mam większych zarzutów – może to dlatego, że niewiele od niej wymagałem, jedynie dostarczania notyfikacji na czas. Te potrafiły przychodziły najczęściej chwilę po pojawieniu się na telefonie. Warto zaznaczyć, że po włączeniu funkcji sami musimy wybrać, które aplikacje mogą przekazywać powiadomienia dalej. Niestety, pomimo dużego i kolorowego ekranu OLED, zegarek nie jest w stanie wyświetlać zdjęć czy materiałów wideo.

Co więcej, możliwości komunikacyjne smartwatcha mocno ogranicza brak głośnika czy mikrofonu. Z Moto Watch Fit nie napiszecie SMS-a, nie odbierzecie telefonu, nie przygotujecie głosówki ani takiej nie odsłuchacie. Pozostaje zatem skupienie się na sporcie.

Śledzenie aktywności w szczegółach

Zawiązaliśmy już sznurówki lub wyciągnęliśmy rower z piwnicy – czas rozruszać nieco mięśnie i sprawdzić, ile jest „fit” w Moto Watch Fit. Aplikacja na telefon pozwala na podejrzenie wszystkich ćwiczeń lub wybranej aktywności, z podziałem na dni, tygodnie, miesiące oraz lata. Podsumowanie dostępne od razu po wejściu w zakładkę skupia się na liczbie ćwiczeń, łącznym czasie trwania oraz odległości, spalonych kaloriach, a także średnim tętnie i prędkości.

Szczegółowych danych, jakie podejrzymy w każdej aktywności, jest o wiele więcej. Najłatwiej jest je podzielić na ogólne:

  • spalone kalorie,
  • czas trwania,
  • średnia prędkość,
  • średnie tempo,
  • liczba kroków,
  • średnie tętno,
  • rytm (mierzony w krokach na minutę),
  • długość kroku.

Oprócz tego oprogramowanie wydziela sekcję „Tętno” z przedziałami powiązanymi ze średnią – od rozgrzewki (94-113 ud./min) po maksymalną intensywność (170-189 ud./min), „Tempo” oraz „Rekordy okrążeń”. Ze względu na napięty kalendarz w czerwcu i osobiste preferencje co do aktywności sportowych skupiłem się głównie na „czynnościach chodzonych”.

Rejestrowanie aktywności można zacząć dwojako – manualnie lub zdać się na automatyczne wykrywanie. W pierwszym przypadku zegarek nie miał problemów ze złapaniem sygnału GPS, więc ćwiczenia dało się rozpocząć niemal od razu – przynajmniej w teorii. Druga opcja potrzebuje więcej niż kilku minut na rzucenie sugestią rejestrowania, ale to dobrze – w ten sposób smartwatch nie pytał się mnie, czy wyjście po bułki to już dłuższa aktywność. Dodatkowo po aktywacji Moto Watch Fit nie zaczyna aktywności od zera, tylko odwołuje się do ostatnich kilku minut, co dla zapominalskich fanów precyzyjnych pomiarów może okazać się bardzo ważne.

Dlaczego w teorii? Ponieważ praktyka, a dokładniej porównanie z aplikacją Strava ujawniło, że pomimo zaczęcia aktywności, z jakiegoś powodu rejestrowanie wyników potrafiło zacząć się kilka minut później. Na tym jednak nie kończą się problemy. Sygnał na otwartym powietrzu potrafi rozjeżdżać się do tego stopnia, że widać jak linie idą obok drogi, a nie na niej, a podgląd w aplikacji umożliwia tylko przybliżenie mapy – przesuwanie jednym, dwoma czy nawet trzema palcami nie wpływa w jakikolwiek sposób na przesunięcie widoku.

W tej beczce dziegciu jest jednak miejsce na kolejne łyżki. Korzystając z automatycznego zatrzymywania rejestrowania aktywności, dowiedziałem się nieoczekiwanie, że ręczne pauzowanie nie łączy się automatycznym powrotem do zapisu. Rozpoczęcie aktywności, pauza ręczna i powrót do ruchu kończył się zatrzymaniem trasy w punkcie pauzy i propozycją aktywacji nowej aktywności po kilkunastu minutach.

Ponadto mierzenie kroków w ujęciu całego dnia również może okazać się bardzo trudne. Algorytmy odpowiedzialne za pomiar potrafiły podbijać licznik w trakcie jazdy samochodem. I nie chodzi tu o kilka kroków na przestrzeni stukilometrowej trasy, tylko o błąd pomiarowy rzędu kilkuset „bonusowych punktów” na odcinku 50 km. Tyle dobrego, że mierząc kroki za pomocą Google Fit i prywatnego zegarka wyniki nie odbiegały znacznie od siebie – około 10-20 kroków na dystansie liczącym ok. 1000 kroków.

Przynajmniej pomiar snu mnie nie zawiódł. Choć nie miałem z czym porównać wyników, to wiedząc, że kot potrafił nieoczekiwanie obudzić mnie w środku nocy wierzę, że widoczne na wykresie przebudzenia jak najbardziej występowały.

Ponownie jednak oczekiwałbym od urządzenia mniejszej, nomem omen, ospałości w funkcji automatycznego przechodzenia w tryb snu. Dla kogoś tak wierzgającego się przed odpoczynkiem było to trochę irytujące, że przez kilka minut od ułożenia się zegarek przy machnięciu nadgarstkiem i tak się wybudzał, co przy jasnych tarczach prowadziło do oślepiania mnie i narzeczonej, co znacznie utrudniało zaśnięcie. Przynajmniej jasny ekran przy ruchu nadgarstkiem przypominał, że można też szybko włączyć tryb snu ręcznie.

Czas pracy na baterii

To, jak często będziemy zdejmowali zegarek na czas ładowania, to kwestia mocno indywidualna. Każdy bardziej precyzyjny pomiar, aktywność fizyczna czy włączony tryb Always on Display sprawi, że jeden użytkownik będzie sięgał po ładowarkę raz kilka dni, a komuś innemu uda się wydłużyć interwały do kilku tygodni.

W moim przypadku, czyli sporadycznych treningów i w miarę domyślnych ustawień co do pomiarów zdrowotnych, udało się zbadać dwa scenariusze, czyli z AoD oraz bez. W pierwszym przypadku ładowanie odbywało się co ok. 7 dni, natomiast przy wyłączonym stałym podświetleniu udało się zbliżyć do zadeklarowanych przez producenta 16 dni i zegarek ściągnąłem do ładowania dopiero po 14 dniach.

Samo ładowanie nie wymaga też od właściciela długiego pobytu przy gniazdku – od 9-10% smartwatch potrzebował plus minus 60 minut, aby uzupełnić ogniwa do pełna.

Podsumowanie

Zawsze było mi po drodze z Motorolą. Chwaliłem sobie serię Edge, proponowałem znajomym zakup modeli Moto G (i są zadowoleni z zakupu po dziś dzień), a pozytywna recenzja Moto Buds+ autorstwa Kordasa podpowiadała mi, że producent jest już na dobrej drodze do bycia mobilnym gigantem.

Niestety, o Moto Watch Fit potrafię powiedzieć dobrego jedynie tyle, że prezentuje się całkiem solidnie i każda z funkcji udostępnionych użytkownikowi zazwyczaj działa. Problemy z utrzymaniem połączenia z aplikacją w smartfonie producenta ze średniej półki, liczenie kroków w trakcie jazdy samochodem czy brak automatycznego wznawiania czynności po ręcznej aktywacji pauzy nie były jedynymi problemami, które mnie irytowały. Zastosowane szkło Gorilla Glass 3 nie daje nadziei na ładną szybkę w perspektywie kilku lat, a póki co właściciele starszych smartfonów Motoroli mogą tylko pomarzyć o generowaniu własnych tarcz.

W czasach, kiedy na rynku smartwatchy za ok. 419 złotych możemy kupić np. Amazfit Active 2, który oferuje o wiele więcej funkcji zarówno w kwestii sportu, jak i personalizacji, a dopłacając stówkę do wersji NFC zyskujemy szafirowe szkło na froncie i opcję płatności zbliżeniowych, Motorolę Moto Watch Fit jestem w stanie polecić tylko ogromnym fanom marki wierzącym, że po kilku aktualizacjach oprogramowania opisane przeze mnie problemy znikną. Wydawanie w tej chwili na ten zegarek 349 złotych może skończyć się przykrym zawodem.

Recenzja Motorola Moto Watch Fit. Styl na pierwszym miejscu
Wnioski
Na premierę Motorola Moto Watch Fit może pochwalić się jedynie nienaganną urodą. Kwestie personalizacji, jakości działania i monitorowania aspektów sportowych pozostawiają jednak sporo do życzenia.
Zalety
Aluminiowa ramka
Dobrze się prezentuje
Czytelna aplikacja na smartfony
Zbiera sporo danych dotyczących aktywności fizycznej
Wady
Łatwo rysujące się szkło ochronne
Problemy z odpowiednim liczeniem kroków
Zerwanie połączenia ze smartfonem (tego samego producenta) wymagało ponownego parowania i utraty niezsynchronizowanych informacji
Nie wznawia automatycznie aktywności po ręcznej pauzie
Funkcje Moto AI dostępne tylko dla wąskiego grona użytkowników
Uboga lista funkcji i dodatkowych aplikacji
6.5
Ocena