Recenzja Huawei Watch Buds. Gadżet, o który nikt nie prosił, ale każdy potrzebował

Huawei Watch Buds to urządzenie, które łączy w sobie dwa sprzęty – smartwatch i słuchawki TWS. Czy takie połączenie może być udane? Dla kogo w ogóle przeznaczony może być taki gadżet? I, co chyba najważniejsze, czy w ogóle ma sens? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi – do czasu. Za chwilę postaram się na nie odpowiedzieć.

Smartwatch ze słuchawkami TWS – dla kogo taki zestaw?

Jestem osobą, która – wychodząc z domu – zawsze ma wypchane kieszenie. Klucze, telefon, niewielki portfel – to wszystko chowam po kieszeniach właśnie. Nie lubię nosić torebek ani żadnego rodzaju kołczanów prawilności, co sprawia, że jestem idealnym targetem dla najnowszego gadżetu Huawei.

Ile to razy, wychodząc z domu, np. jadąc na wieczorne spotkanie do centrum, zapomniałam wziąć słuchawek ze sobą? Podróż komunikacją miejską bez nich w uszach to wielka udręka – zwłaszcza, jeśli trwa ok. pół godziny lub więcej. Ale zapominalstwo to jedno – drugie to gdzie te słuchawki później schować? Kieszeni jest ograniczona liczba, a każda (jak już wiecie) zajęta.

Kolejna sprawa to ile razy zdarzyło Wam się zgubić słuchawki? Ja na swoim koncie nie mam żadnej zguby, choć już wielokrotnie byłam przekonana, że któreś testowe modele zaginęły w akcji (za każdym razem okazywało się, że położyłam je w miejsce, o którym na pewno nie zapomnę).

Huawei Watch Buds to remedium na powyższe problemy. Pozwala mieć przy sobie stale smartwatch, a wewnątrz niego słuchawki bezprzewodowe – co więcej, zawsze naładowane. Czas sprawdzić, jak taki duet działa w rzeczywistości i czy można na niego liczyć.

Huawei Watch Buds

Parametry techniczne smartwatcha i słuchawek

Specyfikacja Huawei Watch Buds:

  • wyświetlacz: AMOLED 1,43” o rozdzielczości 466 x 466 pikseli (326 ppi),
  • wykonanie: stal nierdzewna, skórzany pasek,
  • moduły łączności: Bluetooth 5.2 (BR+BLE+EDR), GPS, NFC,
  • pamięć: 2 GB na pliki MP3,
  • czujniki: 6-osiowe czujniki inercyjne (czujnik przyspieszenia i żyroskop), optyczny czujnik tętna 5.0, optyczny czujnik otoczenia, czujnik efektu Halla, czujnik pojemnościowy oraz komponent przewodnictwa kostnego (VACC),
  • pomiary: tętna, snu i saturacji krwi, analiza snu,
  • ponad 80 trybów sportowych, analiza treningów TrueSport, analiza treningów biegowych, zapis trasy biegu (GPS),
  • odporność na kurz i zachlapania,
  • akumulator: 410 mAh (deklarowany czas pracy: 7 dni w trybie oszczędzania energii, 3 dni przy włączonym ładowaniu słuchawek),
  • ładowanie bezprzewodowe z użyciem dedykowanej ładowarki,
  • wymiary: 47 x 47,5 x 11,99 mm (długość, szerokość, wysokość),
  • waga: ok. 66,5 g ze słuchawkami (ale bez paska),

Specyfikacja słuchawek:

  • Bluetooth 5.2,
  • A2DP, AAC, SBC, L2HC do 320 kb/s,
  • maksymalna głośność: ok. 104 dB,
  • akumulator o pojemności 30 mAh (deklarowany czas pracy – odtwarzanie muzyki: ok. 3h z ANC, ok. 4h bez ANC, rozmowy głosowe z ANC – ok. 2h lub ok. 2,5h bez ANC),
  • ładowanie z baterii smartwatcha,
  • zakres częstotliwości: 20 Hz do 20000 Hz,
  • dwa mikrofony ze wsparciem wysyłania dźwięku pod kątem redukcji szumów podczas rozmów,
  • IP54,
  • wymiary: 21,8 x 10,3 x 10,3 mm (wysokość x szerokość x głębokość),
  • waga: 4 g (każda ze słuchawek).

Zegarek ze słuchawkami to jakiś grubas musi być

Pierwsze komentarze, jakie pojawiały się na temat Watch Buds, nawiązywały głównie do jego grubości. Skoro bowiem mamy do czynienia ze smartwatchem, we wnętrzu którego znajdziemy słuchawki, to musi być strasznie gruby. Okazuje się jednak, że wcale nie jest tak źle. 

Patrząc na zegarek Huawei na nadgarstku, trudno odnieść wrażenie, by był w ogromnym stopniu grubszy niż konkurencyjne, standardowe modele. Jasne, jest to 11,99 mm, ale przywołajmy choćby Samsunga Galaxy Watch 5 Pro, który ma według specyfikacji 10,5 mm.

Huawei Watch Buds vs Samsung Galaxy Watch 5 Pro

Dodatkowo Huawei Watch Buds nie wygląda źle – ma okrągłą tarczę z ekranem AMOLED, który zapewnia świetną czytelność niezależnie od warunków, a także koronkę z 710 ćwiekami, która wygląda naprawdę dobrze. Co prawda zegarek sprzedawany jest w zestawie ze skórzanym paskiem (nie darzę takowych miłością), ale z łatwością można go wymienić, dzięki standardowym teleskopom (22 mm).

Co więcej, urządzenie na pierwszy rzut oka nie zdradza w żadnym stopniu, że jest jakkolwiek nietypowe. Dopiero bliższe przyjrzenie się pozwala dostrzec, że od strony użytkownika znajduje się przycisk o odmiennej, względem gładkiej koperty, chropowatej powierzchni. Wystarczy go wcisnąć, by górna część smartwatcha uniosła się i pokazała, co to cudo skrywa w środku.

A co w środku?

To jest niewątpliwie najciekawsza część Huawei Watch Buds. Po otwarciu konstrukcji (przez dwa tygodnie przypadkiem zdarzyło mi się to tylko raz – więc nie jest niemożliwe), wewnątrz zobaczymy umieszczone na odchylonej części dwie niewielkiej wielkości pastylki, czyli słuchawki TWS, trzymające się na swoim miejscu dzięki magnesom. 

Co ważne, nie ma znaczenia którą słuchawkę gdzie położymy, bo obie mogą służyć jako lewa lub prawa – po umieszczeniu w uszach wystarczy lekko potrząsnąć głową na boki, by przypisać je jako lewa i prawa, za co odpowiada technologia Adaptive Identification, automatycznie korygująca lewy i prawy kanał audio. Podczas dwutygodniowych testów nie zdarzyło mi się, by to nie zadziałało.

Z racji tego, że trzymają się one magnetycznie pokrywy urządzenia, a nie ulokowane są w wyżłobieniach w dolnej części, wyjmowanie ich nie sprawia najmniejszego problemu. A co, jeśli z jakiegoś powodu zapomnimy zamknąć pokrywę? Po chwili pojawia się komunikat przypominający, by to zrobić. Sprytne.

Pokrywa otwiera się i zatrzymuje w zakresie pomiędzy 10° a 75°, a jej wytrzymałość określono na ponad 100000 otwarć i zamknięć. W teorii zatem nie powinniśmy się martwić o zawias przez kilka lat użytkowania. Choć to oczywiście zależy, jak często sięgamy po słuchawki.

One same są niewielkie (21,8 x 10,3 x 10,3 mm) i ważą tyle, co nic (po 4 g). W teorii powinno to sprawiać, że będą idealnie leżeć w uszach i dłuższe sesje z nimi nie będą w żaden sposób odczuwalne dla użytkownika. Jasne, wszystko zależy od budowy naszych narządów słuchu, bo to kwestia indywidualna, ale odniosłam wrażenie, że słuchawki z zestawu Huawei Watch Buds nie są najwygodniejsze. Kilkakrotnie podczas dłuższych sesji musiałam wyjmować je z uszu na chwilę, by dać odpocząć małżowinom.

Przez wzgląd na ich prostą, cylindryczną budowę (w końcu nie są to udziwnione słuchawki o kształcie fasolki czy nie wiadomo czego jeszcze) przypominają nieco nabój. To, czy Wam się będą podobać, to kwestia gustu – mi wizualnie nie podeszły. A i w uszach wyglądają jakoś tak dziwacznie.

Czas pracy

Każda ze słuchawek skrywa w sobie akumulator o pojemności 30 mAh. Deklarowany przez producenta czas pracy na jednym ładowaniu wygląda następująco: 

  • odtwarzanie muzyki: ok. 3h z ANC, ok. 4h bez ANC, 
  • rozmowy głosowe z ANC – ok. 2h lub ok. 2,5h bez ANC,

Moje testy pokrywają się z deklaracjami producenta. Jednorazowa sesja odtwarzania muzyki z włączonym ANC to dokładnie trzy godziny i pięć minut. Bez ANC czas ten rzeczywiście wydłuża się o ok. godzinę. Jeśli chodzi o rozmowy, nie zdarza mi się rozmawiać tak długo przez telefon (w ogóle rzadko mi się to zdarza :D), więc trudno było mi to zweryfikować, ale zawsze rozmowy konsumują więcej procent baterii niż muzyka.

Słuchawki ładują się z poziomu akumulatora smartwatcha. Pełny cykl ładowania trwa dłuższą chwilę – ok. 40 minut. Tu od razu wspomnę, że jeśli zegarek ma mniej niż 10%, przestaje ładować słuchawki. A jeszcze jednak ważna rzecz jest taka, że jeśli chcemy wydłużyć czas pracy samego zegarka, można włączyć tryb oszczędzania energii, w którym słuchawki nie są stale ładowane.

O baterii samego zegarka też warto się rozpisać – przy czym zrobię to w części poświęconej smartwatchowi.

Huawei Watch Buds

Stabilność działania

Obie słuchawki wyposażone są w czujnik, który zatrzymuje odtwarzaną muzykę po wyjęciu ich z uszu. Opcja ta działa za każdym razem. Natomiast średnio raz na kilka dni doświadczałam sytuacji, w której po wyjęciu z ucha jednej słuchawki i włożeniu jej tam ponownie, muzyka nie wznawiała odtwarzania. Mimo, że na zegarku wyświetlana była informacja na temat sparowania z telefonem (Galaxy S23 Ultra), musiałam rozłączać parę i parować ponownie – co rozwiązywało problem w mgnieniu oka.

Nie znalazłam deklarowanego zasięgu słuchawek, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że zostawiając telefon w jednym kącie mieszkania, idąc na drugi koniec, czyli jakieś 15 metrów dalej w linii prostej, słuchawki zaczynają przerywać. Bezpiecznie zatem przyjąć, że do 10 metrów problemów brak.

Samo połączenie słuchawek z telefonem jest stabilne. Jeśli chodzi o oglądanie treści z dialogami, nie ma żadnego opóźnienia w przesyłaniu dźwięku względem wideo, co jest niesamowicie istotne podczas sesji z ulubionym serialem czy kanałem youtube’owym.

Oczywiście smartwatch może być podłączony do zupełnie innego smartfona niż słuchawki. Choć spotkałam na tym polu spory problem – przez pewien czas nie mogłam zmusić słuchawek do sparowania z kilkoma innymi telefonami, po prostu – mimo wejścia w tryb parowania – nie było ich widać na liście dostępnych urządzeń Bluetooth. Ostatecznie po przywróceniu ustawień fabrycznych i kilku zdrowaśkach, wszystko zakończyło się sukcesem.

Co ciekawe jednak, na ekranie smartwatcha podczas parowania wyświetla się dość kontrowersyjny komunikat “Sparowano już słuchawki. Połącz przy użyciu sparowanego urządzenia”. Trzeba go… olać i parować mimo wszystko.

A jak przełączyć słuchawki w tryb parowania? Aby to zrobić wystarczy wybrać żądaną opcję z menu zegarka, jeśli słuchawki są poza nim, lub, jeśli są wewnątrz, otworzyć pokrywę zegarka i przytrzymać przycisk boczny przez dwie sekundy.

Gesty

Gdy pierwszy raz zobaczyłam film reklamowy, przedstawiający Huawei Watch Buds, uśmiechnęłam się pod nosem na widok dziewczyny, która sterowała nimi z użyciem… małżowiny usznej. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że słuchawki faktycznie obsługuje się w ten sposób. W rzeczywistości bowiem sterowanie odbywa się przez wykonywanie gestów na słuchawkach i wokół nich. 

Domyślnie przypisane gesty wyglądają następująco:

  • dwukrotne dotknięcie: odebranie lub odrzucenie połączenia przychodzącego / odtwarzanie lub pauzowanie utworu,
  • trzykrotne dotknięcie: włączenie lub wyłączenie redukcji szumów.

W ustawieniach gestów możemy ustawić, by dwukrotne tapnięcie lewej słuchawki włączało poprzedni utwór, a prawej – kolejny. I takie ustawienie odpowiada mi chyba najbardziej – i tak to u mnie wyglądało przez czas trwania testów.

Co ciekawe, podobno czujnik przyspieszenia wraz z algorytmem AI czuwają nad niezawodnością gestów i… uczeniem się użytkownika. A jak to jest poza reklamami? Różnie.

Korzystając z gestów bezpośrednio na słuchawkach, dotykając (tapając właściwie) tyłu każdej z nich, działają one bez zastrzeżeń – no, raz na naprawdę sporą liczbę prób coś potrafi nie załapać, ale to naprawdę rzadkie przypadki. Jeśli natomiast chodzi o wykorzystywanie małżowiny usznej do sterowania słuchawkami, rzeczywiście jest to możliwe, przy czym nie zawsze działa i, w moim przypadku, udawało się w większości przypadków dotykając jej od strony bliżej oka niż tej dalszej.

Trochę brakuje mi jeszcze dodatkowego gestu, który pozwalałby na regulację głośności bez potrzeby sięgania po smartfon lub ekran smartwatcha – warto bowiem zauważyć, że głośność można zmieniać z poziomu zegarka. Zresztą, podobnie jak tryb ANC oraz efekty korektora.

Huawei Watch Buds

Jakość dźwięku

Jak doskonale wiecie, nie jestem osobą, która ma fioła na punkcie jak najwyższej jakości dźwięku płynącego z używanych słuchawek. Jasne, zwracam uwagę na to, by ten dźwięk był czysty i odpowiadał moim preferencjom, ale to nie tak, że jestem audiofilem i rozróżniam niuanse, a soczysty bas jest koniecznością. I dla takich osób Huawei Watch Buds są jak najbardziej OK. 

Śmiem nawet twierdzić, że sporo osób, którym standardowo zależy na jak najwyższej jakości dźwięku, będzie w stanie poświęcić odrobinę tej jakości na rzecz wygody, jaką zyskujemy, dzięki możliwości posiadania słuchawek zamkniętych w zegarku. Taki kompromis, moim zdaniem, jest jak najbardziej na miejscu.

No dobrze, ale co z tą jakością dźwięku w Huawei Watch Buds? Standardowo oddaję głos Kubie.

Nowy produkt Huawei, czyli kombinacja smartwatcha ze słuchawkami, to dla mnie zagadka. Z jednej strony fajnie, że powstał gadżet, który łączy dwa popularne rozwiązania, z drugiej – te słuchawki nie są dla mnie. Już tłumaczę dlaczego.

W każdej recenzji sprzętu audio Kasia prosi mnie o przetestowanie jego możliwości. Są to różne urządzenia – od dużych słuchawek nausznych po produkty dokanałowe. I muszę przyznać, że słuchawki Huawei są najmniejsze, z jakimi miałem do czynienia. Te pchełki grają naprawdę nieźle, jak na swoje rozmiary, ale właśnie przez wielkość konstrukcji ich moc jest ograniczona.

Na pochwałę zasługuje czyste brzmienie. Trochę brakuje w nich basu. Odniosłem też wrażenie, że jedna słuchawką gra głośniej (zamiana słuchawek lewa – prawa nic tu nie zmienia). W korektorze dźwięku na telefonie można podbić bas, co pozytywnie wpływa na odbiór audio. Natomiast samo ANC to kiepski żart – nie ma właściwie różnicy czy jest włączone, czy też nie.

Nie kupiłbym słuchawek Huawei Watch Buds dlatego, że bałbym się o to, że bym je zgubił – bo są dla mnie po prostu zbyt małe. Ale myślę, że te słuchawki znajdą grono odbiorców, którzy będą z nich zadowoleni – zwłaszcza z faktu, że zawsze będą mieć je przy sobie.

Huawei Watch Buds

ANC i rozmowy

Słuchawki oferują aktywną redukcję szumów, przy czym muszę zauważyć, że pasywnie bardzo skutecznie wycinają dźwięki otoczenia. Na tyle dobrze, że po włączeniu ANC właściwie nie słychać różnicy, co z kolei każe mi dojść do wniosku, że ANC jest marne. I tak też je oceniam – bo niby jest, ale działa… jakby nie działało.

Dostępny jest też tryb świadomości, który przepuszcza do naszych uszu sporo więcej dźwięków. I choć sama nie korzystam z niego praktycznie wcale, paradoksalnie nieco brakuje mi tu bajeru w postaci automatycznego przełączania się z ANC na tryb świadomości w chwili, gdy ktoś zaczyna do nas mówić (lub my coś mówimy).

Mamy ANC (mocno średnie), jest i inteligentna redukcja hałasów podczas rozmów telefonicznych. Jak Huawei Watch Buds sprawdzają się w takim zastosowaniu? Bardzo dobrze. Kuba, z którym pogadałam trochę przez te słuchawki, stwierdził, że nie jest to poziom smartfonowy, ale jakość rozmów stała na bardzo dobrym poziomie – bez żadnych zakłóceń czy rozmów ze studni, jak ja to nazywam. Nie słyszał szumiących w tle komputerów, ale już delikatne stukanie na klawiaturze – tak. Ja natomiast rozumiałam to, co mówi poprawnie, aczkolwiek słyszałam delikatne szumienie, jakby nieco metaliczne, przy czym w żadnym stopniu nie utrudniało to komunikacji.

Słuchawki już znacie, czas na sam zegarek

Zacznijmy od prawdopodobnie najważniejszej informacji – Huawei Watch Buds działają ze smartfonami na Androidzie, jak i iOS. Przy czym w pierwszym przypadku, jeśli nie macie telefonu Huawei, musicie pobrać najnowszą wersję aplikacji Huawei Health (Huawei Zdrowie) bezpośrednio ze strony producenta.

Smartwatch nie ma wbudowanego mikrofonu ani głośnika, ale nie uważam tego za wadę – w każdej chwili, gdy dzwoni telefon, wystarczy wyciągnąć słuchawki z zegarka, by móc przeprowadzić rozmowę bardziej prywatnie (w końcu rozmówcę będziemy słyszeć tylko my w słuchawkach, a nie wszyscy na głośniku). Dodatkowo jakość tej rozmowy będzie wyższa niż z poziomu zegarka.

1,43-calowy wyświetlacz ma rozdzielczość 466×466 pikseli i sprawdza się niezależnie od warunków oświetleniowych, odpowiednio automatycznie dostrajając jasność. Właściwie nie mam nic złego do powiedzenia na jego temat. Choć… może znajdzie się jedna rzecz, ale wyłącznie dla osób, które to rozwiązanie lubią – Huawei Watch Buds nie wspiera Always on Display. Można jedynie ustawić tak zwany ekran włączony, który sprawia, że wyświetlacz świeci się przez określony czas (maksymalnie 20 minut).

Z jednej strony rozumiem, że to zagranie pozwala zaoszczędzić baterię, ale z drugiej – to użytkownik powinien móc wybrać czy chce korzystać z AoD, czy z niego zrezygnować.

Fajne natomiast jest to, że dostępnych jest kilka tarczy, bezpośrednio na których wyświetlany jest procent naładowania słuchawek. Jeśli jednak korzystamy z jakiejkolwiek innej tarczy, czas pracy zarówno zegarka, jak i słuchawek, wyświetla się po ściągnięciu ekranu z góry.

Czas pracy zegarka

Huawei określa czas pracy zegarka Watch Buds na “do 7 dni w trybie oszczędnym lub ok. 3 dni z włączonym ładowaniem słuchawek”. Oczywistym jest, że czas działania zależy głównie od trzech czynników: częstotliwości korzystania ze słuchawek (i konieczności ich ładowania), używania GPS-u oraz funkcji zdrowotnych (pomiarów maści wszelkiej). Jak to wyglądało w moim przypadku?

Zacznę od tego, że nie oszczędzałam baterii zegarka – nie sprawdzałam go z włączonym trybem oszczędzania energii, bo uważam, że skoro już mam słuchawki w zegarku, to powinny być stale naładowane na wszelki wypadek. Ale za to używałam ich krócej lub dłużej w różnych cyklach. Jak to się przekładało na długość działania smartwatcha?

Gdy słuchawek używałam sporadycznie przez pierwsze dwa dni (po ok. 2 godziny), a najwięcej ostatniego, udało mi się dobić do pełnych sześciu dni pracy Huawei Watch Buds – a i tak łącznie przesłuchałam 6,5 godziny muzyki. Zakładając częstsze wykorzystanie słuchawek rozłożone w czasie mniej-więcej po równo (ok. 2 godziny dziennie), czas pracy zamykał się w trzech dniach, przy 6 godzinach odtwarzania muzyki. 

Z najkrótszym cyklem baterii miałam do czynienia w momencie, w którym chciałam sprawdzić, jak długo wytrzyma Huawei Watch Buds, gdy dziennie będę słuchała muzyki naprawdę długo – pierwszego dnia 5 godzin, drugiego – 3,5 godziny. Przy takim scenariuszu drugiego dnia wieczorem zegarek pokazał 20% naładowania, a ja zdecydowałam się go nie ładować – kolejnego dnia w planach miałam dzień spotkań na mieście, które wiedziałam, że spokojnie wytrzyma (i wytrzymał – wieczorem pokazał 6%).

A zatem sami widzicie – czas działania urządzenia Huawei zależy tylko i wyłącznie od Was i tego, jak często sięgacie po słuchawki. Uważam jednak, że jest w zupełności wystarczający jak na tego typu hybrydę.

Ładowanie zegarka odbywa się z pomocą ładowarki indukcyjnej, a – co ważne – nie trzeba korzystać z dedykowanego akcesorium. Wystarczy jakakolwiek bezprzewodowa ładowarka lub po prostu smartfon z ładowaniem zwrotnym.

Huawei Watch Buds

Monitorowanie aktywności

Nie jestem, niestety, ostatnio osobą zbyt aktywną, ale zabrałam Huawei Watch Buds na kilka spacerów. Na jednym z nich odpaliłam trening zarówno na zegarku, jak i na smartfonie (z apką Strava). W przypadku zegarka możecie wyjść bez telefonu na trening, przy czym raz na jakiś czas konieczne jest zsynchronizowanie satelitów. Łapanie fixa trwa do kilkudziesięciu sekund – trudno o nim powiedzieć, by było natychmiastowe.

Wracając do wspomnianego spaceru – co prawda trasa nie do końca pokrywała się porównując oba wykresy ze sobą (co więcej, odnoszę wrażenie, że oba są dość chaotyczne), ale długość zarejestrowanego odcinka jest zbliżona do siebie – smartwatch pokazał 2,3 km, a telefon – 2,36 km.

Podczas treningu na zegarku wyświetlają się takie dane, jak (w podziale na poszczególne karty):

  • tętno, tempo, dystans, aktualna godzina,
  • liczba kroków, kadencja, kalorie,
  • tętno,
  • trening AI (strata do asystenta) i średnie tempo,
  • intensywność treningu (faza tętna i faza tempa).

Bezpośrednio z poziomu zegarka możemy monitorować takie sporty, jak: bieg na dworze, bieg na bieżni, marsz na dworze, chód w pomieszczeniu, kolarstwo, rower stacjonarny, skakanka, orbitrek, ergometr i inne, a w sumie jest ich ponad 80. Domyślnie smartwatch ma wyłączone automatyczne wykrywanie ćwiczeń – możemy to zmienić w ustawieniach. Wtedy będzie wykrywał chodzenie, bieganie, ćwiczenia na orbitreku oraz ergometrze. Pływanie z Huawei Watch Buds jest kategorycznie odradzane ze względu na brak pełnej szczelności.

Monitorowanie snu

Odkąd mam koty zdarza mi się wstawać w nocy czy też raczej nad ranem, gdy już świta (albo jeszcze nie), bo coś ode mnie chcą (niestety, mam bardzo lekki sen, by móc to ignorować). Huawei Watch Buds miał zatem przed sobą postawione zadanie w postaci nie tylko śledzenia mojego snu, ale również rejestrowania wszelkiego rodzaju pobudek. I, cóż, poradził sobie z tym rewelacyjnie.

Jak możecie zauważyć na załączonych screenach, w okolicach godziny 5, 6 czy 7, widoczne są oznaczone kolorem żółtym pobudki. Za każdym razem zegarek Huawei bezbłędnie wykrywał to, w jakiej chwili byłam wybudzana ze snu oraz po jakim czasie udało mi się zasnąć.

Zresztą, jeśli chodzi o samo monitorowanie snu jako takiego, również radzi sobie bardzo dobrze. Poprawnie zaznacza moment, w którym prawdopodobnie zasnęłam (a nie położyłam się do łóżka, bo to przecież dwie różne rzeczy), jak i kiedy się obudziłam. Pod tym względem nie mam mu nic do zarzucenia.

Muszę natomiast wspomnieć o drzemkach. Nie jestem typem osoby, która drzemie w ciągu dnia, więc trudno mi było to przetestować. Natomiast raz, podczas długiej i męczącej podróży, zmogło mnie i rzeczywiście przespałam jakieś pół godzinki w ciągu dnia, czego smartwatch nie zarejestrował.

Trudno jednak traktować jeden przypadek jako wyrocznię – jak mówię, nie praktykuję drzemek, więc jeśli komuś zależy na śledzeniu ich, musi mi wybaczyć, nie jestem w stanie w stu procentach stwierdzić czy to na pewno nie działa (a może jednak tak).

Pozostałe funkcje

Monitorowanie stanu zdrowia z Huawei Watch Buds możliwe jest dzięki ciągłemu monitorowaniu tętna (niech Was nie zwiedzie ta nazwa – tryby są dwa: domyślny inteligentny lub działający w czasie rzeczywistym), automatycznemu pomiarowi nasycenia krwi tlenem (SpO2), a także pomiarowi poziomu stresu. Czego nie ma względem choćby Huawei Watch 3 Pro? Czujnika temperatury skóry czy pomiaru EKG, przy czym nie uważam, by były to braki, mające większe znaczenie dla sporej części użytkowników.

Z funkcji, o których przynajmniej wypadałoby wspomnieć, została możliwość pobierania muzyki do pamięci wewnętrznej zegarka, co przydaje się, gdy chcecie wyjść na trening bez telefonu. I super, że taka opcja jest, ale żałuję, że wciąż brakuje pobierania offline playlist np. ze Spotify – streaming rządzi, mało kto ma w smartfonie pliki mp3.

Z poziomu aplikacji Huawei Zdrowie mamy dostęp do aplikacji, które możemy zainstalować na zegarek z AppGallery. Przy czym wybór jest bardzo ubogi i ogranicza się do niecałych trzydziestu propozycji, z czego najbardziej przydatna może się okazać apka Petal Maps, kalkulator lub, dla posiadaczy oświetlenia Philips Hue i bramki Ikea TRÅDFRI, Hue Essentials.

W specyfikacji Huawei Watch Buds wymieniony jest moduł NFC. Niestety, na próżno szukać aplikacji do obsługi płatności zbliżeniowych. Jest natomiast zakładka Portfel Huawei, który mógłby wskazywać na rychły debiut płatności Curve na smartwatchach Huawei (skoro na smartfonach jest…), gdyby nie to, że dokładnie tak samo (z informacją, że funkcja nie jest jeszcze dostępna w naszym kraju) mieliśmy do czynienia kilka miesięcy temu w przypadku innych smartwatchy.

Oczywiście Huawei Watch Buds wyświetla wszelkie powiadomienia i, co najważniejsze, przychodzą bez żadnej zwłoki. Wciąż jednak nie ma co liczyć na wyświetlanie zdjęć z Messengera czy WhatsApp, podobnie jak emotikon. Co jednak ważne, na wiadomości (również te ze wspomnianego komunikatora Facebooka Mety) można odpowiadać szablonami lub emoji.

Na koniec standardowo muszę dodać, że jeśli uruchamiacie tryb nie przeszkadzać na smartfonie, na zegarku musicie to zrobić osobno – nie synchronizuje się pomiędzy urządzeniami.

Podsumowanie

Huawei Watch Buds to urządzenie składające się z dobrego smartwatcha i dobrych słuchawek. To nie jest tak, że któraś jego część jest przeciętna lub mierna, jak być może niektórzy spodziewali się po takim połączeniu. Mamy do czynienia z zegarkiem inteligentnym, który sprawdza się w swojej roli dokładnie tak, jak powinien, a także słuchawkami, które mamy zawsze pod ręką. Może ich jakość nie zadowoli najbardziej wymagających audiofilów (ech ten brak basu), ale moim zdaniem w przypadku takiego gadżetu można przymknąć na to oko – zwłaszcza, że jak na swoje rozmiary grają naprawdę nieźle.

Gorzej z ceną – na nią trudno nie spojrzeć. Huawei Watch Buds to sprzęt, którego cena w Polsce wynosi 2299 złotych. To sporo, biorąc pod uwagę, że niezły smartwatch i rewelacyjne słuchawki TWS można kupić za nawet połowę tej kwoty (np., żeby nie szukać daleko, Watch GT 3 SE i FreeBuds 5i – aktualnie kosztują, odpowiednio, 699 złotych i 399 złotych).

Na koniec dodam, że do 28 lutego trwa oferta przedsprzedażowa, w ramach której możecie obniżyć cenę urządzenia o 150 złotych, rejestrując się na huawei.pl (lub już mając tam konto), a dodatkowo dostaniecie wagę Huawei Scale 3 o wartości 150 złotych i możliwość dokupienia drugiej słuchawki po jej zagubieniu za połowę ceny.

Recenzja Huawei Watch Buds. Gadżet, o który nikt nie prosił, ale każdy potrzebował
Zalety
słuchawki w zegarku!!! :D
doskonały ekran AMOLED
ogólne działanie
skuteczne monitorowanie snu
niezły czas pracy
GPS
obsługa ładowania bezprzewodowego
Wady
mimo wszystko - cena
brak AoD
brak pełnej wodoszczelności (IPX4 - słuchawki, IPX7 - zegarek)
brak obsługi płatności zbliżeniowych
mało aplikacji dostępnych na zegarek
brak wersji z eSIM
7.7
Ocena