Recenzja Desperados III. John Cooper powrócił w świetnej formie!

Niestety, gatunek taktycznych gier akcji zajmuje w dzisiejszych czasach dość opustoszałą niszę i miłośnicy tego typu produkcji raczej nie mają zbyt wielu powodów do radości. Iskierkę nadziei wśród fanów mogła rozpalić zapowiedź Desperados III, którego tworzeniem zajęło się znane z fenomenalnego, rozdawanego jakiś czas temu za darmo Shadow Tactics: Blades of Shogun, studio Mimimi Games. Już teraz wspomnę, że fani tej kultowej serii nie będą zawiedzeni.

Powrót do korzeni

Desperados III jest przedstawicielem szalenie popularnego przed laty gatunku taktycznych skradanek, które w naszym kraju kojarzone były głównie z klasycznym już Robin Hood: Legenda Sherwood i serią Commandos. Pierwsza z tych produkcji wyszła spod klawiatur deweloperów z nieistniejącego już studia Spellbound, którego krótką historię przedstawiłem w zapowiedzi Desperados III i to właśnie dwie pierwsze odsłony cyklu o kowbojach były największymi osiągnięciami tego studia.

Prawa do marki zachowało THQ Nordic, które postanowiło przekazać ją w ręce wspomnianego wcześniej Mimi Games. Choć nie posiada ono specjalnie pokaźnego dorobku w branży, to zdążyło już pokazać, że świetnie rozumie gatunek strategicznych gier akcji. Udowodniło to również tym razem i przygotowało piekielnie satysfakcjonujący, choć bliźniaczo podobny do Shadow Tactics tytuł. Powinien on zaspokoić nawet najbardziej wymagających fanów tego typu rozgrywki, nie ograbiając go przy okazji ze staroszkolnych rozwiązań, które zostały odpowiednio zaadaptowane do dzisiejszych standardów graczy.

Desperados III w Media Expert: PC, PS4 i Xbox One

Historia o chłopcu, który miotał sztyletami

Jedną z głównych postaci w poprzednich częściach serii był John Cooper. Prolog w Desperados III to klimatyczny, całkiem pomysłowo zrealizowany samouczek, w którym graczowi dane będzie poznać młodszą wersję Johna i przy okazji odkryć skąd wzięło się jego zamiłowanie do posługiwania się nożami. Wstęp gry to całkiem kompetentne wprowadzenie w klimat dzikiego zachodu i mechanik, jakimi rządzi się rozgrywka.

Fabuła gry z początku zapowiada się całkiem interesująco, jednak im dalej w prerię, tym częściej uśmiechałem się pod nosem widząc liczne dziury logiczne i coraz bardziej naiwnie prowadzone wątki. Oczywiście Desperados III daleko pod względem narracji do chociażby Red Dead Redemption 2 i próżno szukać tu autentycznie poruszających scen, jednak przedstawiona historia ma lepsze momenty i niektóre pomysły są naprawdę niezłe.

Nie jest to zdecydowanie produkcja dla fanów poruszających serca i umysły opowieści o kowbojach i polecam w tym przypadku traktować fabułę jako niespecjalnie angażujące tło do rozgrywki, które stara się tłumaczyć podróż kierowanych przez nas postaci poprzez kolejne punkty na mapie świata gry.

Role się odwróciły. Tym razem to gracz stanie się ofiarą napadu na pociąg.

Różnorodny Dziki Zachód

W ręce gracza oddano zgraję pięciorga naprawdę sympatycznych bohaterów, których trudno nie lubić. Postacie są typowymi, wyeksploatowanymi przez filmy, książki i inne gry wideo archetypami przyjemniaczków z Dzikiego Zachodu i moim zdaniem jest to bardziej ich zaletą niż wadą.

Każdy z członków naszej drużyny posiada własny zestaw znacznie różniących się od siebie umiejętności, które mogą okazać się przydatne w skrajnie odmiennych sytuacjach. Żadna ze zdolności nie wydaje się być zbędna i znajdziemy tutaj możliwość rozgrywki (względnie) pacyfistycznej, jak i słania pustynnych ścieżek gęsto rozłożonymi trupami.

Choć broń palna jest oczywiście najbardziej powszechnym orężem dostępnym w grze, to wystrzeliwanie sobie drogi przez lokacje i wchodzenie do budynków głównym wejściem prawie nigdy nie jest dobrym pomysłem. Otwarta walka bardzo szybko przeradza się w rzeź na naszych bohaterach, więc najlepszą opcją pozostaje wyeliminowanie, albo chociaż osłabienie wrogich sił przed wykonaniem celu misji.

Każda z kierowanych przez gracza postaci ma umiejętności pozwalające na odwrócenie uwagi przeciwników, ich cichą eliminację czy bezkrwawe unieszkodliwienie. Gra premiuje i otwarcie zachęca do eksperymentowania z różnymi opcjami podejścia do wyznaczonej misji, co nierzadko zmusza do korzystania z systemu szybkiego zapisu i wczytania stanu gry.

Wbrew pozorom częste powtarzanie sekwencji nie jest nużące ani frustrujące i Desperados III momentami przeradza się w grę logiczną z prawdziwego zdarzenia, która wymaga od gracza planowania i koordynowania akcji co do sekundy.

W grze o perypetiach kowboja nie mogło oczywiście zabraknąć zabawy z dynamitem.

W praktyce zaimplementowane w grze systemy perfekcyjnie ze sobą współgrają i od bardzo dawna nie odczuwałem tak ogromnej satysfakcji i frajdy z powtarzania części etapów tylko po to, żeby sprawdzić, które wyjście okazywało się być tym najbardziej efektywnym.

Oczywiście twórcom zdarzyły się pewne potknięcia. Niektóre sekwencje są frustrujące i zdają się nie nagradzać kreatywności gracza, a liczbę nieudanych prób, jakie przyjdzie mu wykonać w przeciągu danego poziomu. Wadę tę wynagradza jednak całokształt gry, która jest po prostu szalenie wciągająca, satysfakcjonująca i bardzo dobrze zaprojektowana.

Ostrzał z działa Gatlinga zamiast skradania? Czemu nie.

Trudna, ale satysfakcjonująca przeprawa

Desperados III nie jest grą łatwą i nawet na średnim poziomie trudności określonym tutaj jako „zwykły”, zdarzały mi się momenty, kiedy nie miałem pojęcia jak poprowadzić bohaterów dalej. Niektóre lokacje są naprawdę skomplikowane, a ich rozgryzanie sprawiło mi masę frajdy.

Poszczególne zadania wymagają wyeliminowania określonych przeciwników, zebrania kilku przedmiotów czy wykonywania specjalnych czynności. Znaczna większość misji składa się z ciągu pomniejszych celów do zaliczenia i przyznam szczerze, że ani razu nie nudziłem się w trakcie ich wykonywania.

W totalnej opozycji do wymagającej pełnego skupienia konstrukcji poziomów stoi tutaj sztuczna inteligencja przeciwników, którzy – delikatnie mówiąc – są bardzo, ale to bardzo głupi. Niektóre zachowania adwersarzy całkowicie rujnują immersję i utwierdziły mnie w przekonaniu, że póki co gatunek ludzki nie musi obawiać się buntu maszyn.

Poziom trudności gry jest po prostu dobrze wyważony, choć w ciągu rozgrywki kilkukrotnie trafiałem na mocno frustrujące fragmenty, które budziły we mnie skrajne negatywne emocje. Na szczęście było ich stosunkowo niewiele i nie mają one ogromnego wpływu na odbiór całości.

Po każdym poziomie gra umożliwia nam podgląd i analizę każdego ruchu jaki wykonaliśmy w trakcie rozgrywki.

Kilka świetnych pomysłów…

Gatunek taktycznych skradanek lata świetności ma już zdecydowanie za sobą, jednak nie oznacza to, że nie da się wprowadzić do niego kilku nowych, naprawdę niezłych pomysłów. 

Jednym z ciekawszych smaczków w Desperados III jest fakt, że płeć naszych przeciwników ma istotny wpływ na mechanikę rozgrywki, a przynajmniej kiedy decydujemy się kontrolować jedną z żeńskich bohaterek. Uniknę tutaj dokładniejszego opisu rzeczonej ciekawostki i dodam tylko, że tego typu nieoczywistych detali jest w grze więcej. 

Równie przyjemnie wypadają zestawy umiejętności postaci, które poza wspomnianą wcześniej sporą różnorodnością, pozwalają na maksymalnie kreatywne wykorzystanie ich do osiągnięcia obranego celu. Inne skradanki nawet, jeśli oferują sporą dowolność, to podsuwane graczom narzędzia są mocno ograniczone i z danej sytuacji można wywiązać się na dość niewiele sposobów. Desperados III to prawdziwa „skradana piaskownica”.

Niezłe pomysły twórców nie wyczerpały się jedynie na projektowaniu rozgrywki, bo nawet przedstawiona historia ma kilka naprawdę niespodziewanych zwrotów akcji, które zaimplementowano z zachowaniem odpowiedniego wyczucia. Przyznam, że niektóre twisty fabularne, jakich uświadczyłem w trakcie ogrywania przygody Johna Coopera, były dość niespotykane jak na grę w klimacie westernu.

…i szczypta braku oryginalności

Niestety, Desperados III ma jeden, ogromny problem. Gra do bólu przypomina swojego starszego brata – Shadow Tactics: Blades of Shogun. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nowa gra studia Mimimi Games mogłaby zadebiutować jako duży dodatek do ich poprzedniej produkcji i nikt nie miałby o to pretensji. 

Inspirację, a raczej przeniesioną żywcem treść, widać tu na każdym kroku. Interfejs różni się jedynie detalami, postacie mają podobne umiejętności i nawet niektóre elementy otoczenia zdają się być podejrzanie podobne.

Wyciąganie wniosków i korzystanie z doświadczenia nabytego w ciągu produkcji poprzedniej gry to jedno, ale tworzenie odrębnej gry bazując na tytule sprzed 4 lat wygląda po prostu niefajnie. 

Nie czyni to trzeciej odsłony Desperados grą specjalnie gorszą. Osoby, które na Shadow Tactics zjadły zęby, mogą po prostu poczuć się odrobinę dziwnie, kiedy nowa gra będąca kontynuacją znanej, kowbojskiej serii, działa i wygląda podobnie do skradanki z samurajami w roli głównej. 

Niby ładnie, tylko z jednym „ale”

Oprawa graficzna Desperados III jest naprawdę nierówna i choć na pierwszy rzut oka wygląda nieźle, to dłuższe obcowanie z produkcją obnaża jej liczne wady.

Zaprezentowane lokacje wyglądają bardzo ładnie. Gdzieniegdzie można trafić na drobne smaczki w postaci nadających fabule kontekstu przedmiotów, większe miasta sprawiają wrażenie żywych, a i od strony technicznej całość wygląda naprawdę ładnie. 

Niestety, o wiele gorzej prezentują się modele postaci, które są wręcz odpychająco brzydkie. Nieostre tekstury idą tu w parze z paskudnymi portretami bohaterów umieszczonymi w interfejsie gry, a całość dopełnia fakt, że przeciwnicy są bardzo mało różnorodni pod względem modeli i właściwie ciągle napotykałem bliźniaczo podobnych do siebie złoli. 

Strona wizualna gry w efekcie wypada po prostu poprawnie, choć jest to poprawny z ogromnym plusem za ogromną różnorodność w wyglądzie lokacji i ich wystroju. Plansze mocno różnią się od siebie i widać, że twórcy gry starali się żonglować motywami tak, aby nie znudzić gracza.  

Oby takich powrotów było więcej!

Desperados III to wymarzony powrót serii i gra, która ma szanse na zreanimowanie całego gatunku.

Mnogość dostępnych do obrania taktyk, różnorodność umiejętności kierowanych bohaterów, przyzwoita oprawa i niezła fabuła to czynniki, które działają na ogromną korzyść nowej produkcji studia Mimimi i jeśli kontynuacje innych, klasycznych serii, mają tak wyglądać, to już zacieram rączki w oczekiwaniu na nową część Commandos, która podobno ma trafić na nową generację konsol. 

Kolejny odcinek przygód Johna Coopera to gra długa, satysfakcjonująca i po prostu bardzo udana. Fani poprzedników będą zachwyceni, a gracze niezaznajomieni z gatunkiem otrzymali idealny punkt odniesienia do rozpoczęcia swojej przygody z grami taktycznymi. 

Desperados III w Media Expert: PC, PS4 i Xbox One

Recenzja dotyczy wersji gry na PC.

Polecamy również: 

Recenzja Desperados III. John Cooper powrócił w świetnej formie!
Wnioski
Choć gra nie ustrzegła się kilku niedoróbek, to wciąż jest jedną z najlepszych produkcji taktycznych ostatnich lat. Ogromna swoboda działań przeplata się tutaj ze sporą różnorodnością dzięki czemu Desperados III jest autentycznie satysfakcjonujący. Pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku.
Rozgrywka
9.5
Grafika
7
Dźwięk
8
Jakość wykonania
8
Pomysłowość i wartość artystyczna
8.5
Fabuła
8
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
Satysfakcjonująca rozgrywka na wiele godzin
Ogromna dowolność w wykonywaniu powierzonych misji
Niezła fabuła
Masa frajdy z eksperymentowania z mechanikami gry
Klimat Dzikiego Zachodu
Wady
Dziury logiczne
Nierówna oprawa graficzna
Głupiutka sztuczna inteligencja przeciwników
Nieprzyzwoicie duża inspiracja poprzednią grą studia
8.5
Ocena
Gdzie kupić?