Recenzja Asusa Zenfone 9. Maluch, którego da się lubić

O Asusie Zenfone 8 mówi się, że jest ulubieńcem recenzentów, ale nie klientów. To bardzo fajny, mały, co najważniejsze flagowy (!) smartfon, który właściwie można było karcić głównie za jakość zdjęć. Czy producent wziął sobie to do serca i poprawił aparat w jego następcy? Sprawdzamy dziś Asusa Zenfone 9!

Muszę Wam się do czegoś przyznać. Mam słabość do smartfonów Asusa. Wszystko zaczęło się w 2013 roku, kiedy to w moje ręce trafił Asus Padfone 2 – ciekawe w ogóle, czy ktokolwiek z Was jeszcze kojarzy ten sprzęt.

W tamtym czasie był to smartfon, który wybijał się na tle konkurencji niezwykle jasnym ekranem. Na tyle zapadło mi to w pamięć, że wciąż wspominam ten detal (pomijając fakt ogólnej konstrukcji Padfone’a, która wyprzedziła swoje czasy). Nieźle Asus! A czy najnowszy sprzęt tej marki, Asus Zenfone 9, również zostanie przeze mnie zapamiętany na długo?

Specyfikacja Asusa Zenfone 9:

Cena Asusa Zenfone 9 w momencie publikacji recenzji: 4299 złotych. Najtańszy wariant (8/128) kosztuje 3799 złotych, a środkowy (8/256) – 3999 złotych.

Wzornictwo, jakość wykonania

Panuje przekonanie, że Zenfone 9 jest najbardziej kompaktowym smartfonem na rynku. Cóż, nie wiem, skąd się to wzięło, ale już Grzesiek zdążył wyjaśnić w osobnym wpisie, że to błędne założenie. Jasne, ma niewielkie wymiary (zwłaszcza jak na dzisiejsze standardy), ale mówienie, że jest najmniejszy, mija się z prawdą.

Pod względem wzornictwa Zenfone 8 był zachowawczy – to chyba najlepsze słowo. W przypadku Zenfone’a 9 Asus postanowił nieco zaszaleć i gładką powierzchnię obudowy zastąpił lekko chropowatą, która ma jedną istotną wadę – wygląda, jakby miała dość szybko się wycierać (żałuję, ale nie do końca widać to na zdjęciach).

Zenfone 9, dzięki niewielkim wymiarom, doskonale leży w dłoni i pozwala na obsługę jedną ręką – również, gdy chcemy sięgnąć do górnego rzędu ikon. Kompaktowość smartfona Asusa jest tym, co zdecydowanie może przekonać potencjalnego klienta do siebie.

Szybki rzut oka na krawędzie Zenfone’a 9 i wiadomo już, że na jego górnej krawędzi mamy gniazdo 3.5 mm jacka audio, co jest miłym dodatkiem, coraz rzadziej spotykanym w smartfonach. Na przeciwległej krawędzi jest jeden z głośników (drugi jest nad ekranem), USB typu C oraz podwójne gniazdo SIM (2x nanoSIM).

Na prawym boku umieszczone zostały przyciski głośności i włącznik ze zintegrowanym czytnikiem linii papilarnych, a lewy pozostał niezagospodarowany. Z racji zastosowania aluminiowej ramki, widoczne są jedynie plastikowe przejścia antenowe.

Konstrukcja jest pyło- i wodoszczelna, co potwierdza klasa odporności IP68.

Wyświetlacz

Gdzie te czasy, w których małe smartfony miały rzeczywiście małe przekątne? Zenfone 9 ma wyświetlacz o przekątnej 5,9” i – jak na dzisiejsze standardy – jest niewielki. Do tego warto od razu dodać, że jest on płaski, a nie zakrzywiony, a jego rozdzielczość to 2400×1080 pikseli (Full HD+) – w zupełności wystarczająca do wszelkich zastosowań.

Maksymalna częstotliwość odświeżania ekranu to 120 Hz i w takim też ustawieniu testowałam smartfon. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by przestawić ją w tryb 60 Hz, 90 Hz, 120 Hz lub automatyczny. Dodam też, że jeśli przestawicie baterię w tryb wydajności, nie ma możliwości zmiany częstotliwości odświeżania na wartość inną niż 120 Hz – ta wtedy ustawiona jest na sztywno.

Wyświetlacz wykonany jest w technologii AMOLED i trudno mieć do niego większe zastrzeżenia. Jakość ekranu jest bardzo wysoka, kąty widzenia doskonałe, czerń również. Jasność w pełnym słońcu jest OK, ale momentami widać, że skala mogłaby być jeszcze odrobinę wyższa. Jasność minimalna natomiast świetnie sprawdza się wieczorami czy nocą.

Co do działania czujnika światła mam pewne zastrzeżenia – działa dość nierówno. Zdarza się, że bezproblemowo reaguje na zmieniające się warunki oświetleniowe, by jakiś czas później nie zmienić jasności lub zrobić to ze sporym opóźnieniem. Loteria.

Domyślnie na ekranie nie znajduje się żadna, nawet najbardziej podstawowa folia ochronna. Przez miesiąc użytkowania udało mi się zebrać na nim dwie widoczne rysy, przy czym dość płytkie – nie czuć ich pod paznokciem.

W ustawieniach ekranu znajdziemy przede wszystkim takie opcje, jak podświetlenie nocne (filtr światła niebieskiego), Splendid (tryby kolorów ekranu: optymalny, naturalny, kinowy, standardowy, niestandardowy; a także zmiana temperatury barw), inteligentny ekran (funkcja odpowiada za włączenie ekranu dopóki na niego patrzymy – nie usypia ekranu według ustalonego czasu, a gdy przestaniemy z niego korzystać) oraz Always-on Panel (czyli Always on Display).

Muszę przyznać, że to, jak domyślnie wygląda AoD, przekonuje mnie do siebie. Jest to godzina napisana ogromną czcionką – taką, że trudno przegapić, a gdzieś w rogu dodatkowo pojawiają się takie informacje, jak data, dzień tygodnia, godzina i ikony aplikacji, z których oczekują powiadomienia.

Always-on Panel może działać przez 10 sekund, stale lub według ustalonego czasu. Jeśli chodzi o styl zegara, to tutaj nie za bardzo jest jak poszaleć – do wyboru są dosłownie cztery różne wersje, które dodatkowo można skonfigurować, zmieniając kolory i tła.

Działanie

Jest zdecydowanie flagowo. Zenfone 9 działa dzięki ośmiordzeniowemu procesorowi Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 z Adreno 730, który współpracuje z 16 GB RAM i systemem Android 12 z ZenUI. Pod względem wydajności to jest kocur – bez dwóch zdań!

Cokolwiek chcecie zrobić na Asusie Zenfone 9 – zrobicie, a ten będzie dotrzymywał Wam kroku. Samo przełączanie się pomiędzy poszczególnymi ekranami domowymi jest satysfakcjonujące, a każda kolejna akcja wyłącznie utwierdza użytkownika w przekonaniu, że to, jak ten sprzęt działa, to zdecydowanie jedna z jego największych zalet. O ile nie największa.

Nieco gorzej jest natomiast z samą kulturą pracy, gdy znaczenie ma nie tylko wydajność, ale też temperatura urządzenia podczas działania. A z tą, niestety, bywa różnie. O ile w codziennym użytkowaniu jest odczuwalna właściwie tylko przy dłuższych posiadówkach i w większości na danych mobilnych, tak np. już podczas grania, zwłaszcza w trybie wydajności, jest obecna praktycznie cały czas.

I to do tego stopnia, że obudowa staje się wręcz gorąca – ponad 50 stopni w górnej części telefonu to tak wiele, że nie ma opcji, by utrzymać smartfon w dłoniach.

Taka sama sytuacja ma miejsce, gdy odpalimy na Zenfonie 9 testy syntetyczne. Snapdragon 8+ Gen 1 niestety ma to do siebie, że się potrafi znacznie grzać, co zresztą pokazały moje ostatnie testy choćby Samsung Galaxy Z Flip 4.

A skoro już o benchmarkach mowa – oto wyniki uzyskane przez Asusa Zenfone 9:

Testy obciążeniowe:

Samo oprogramowanie, zastosowane przez Asusa, może się podobać. To już zdecydowanie nie jest ten sam ZenUI, który pamiętam sprzed lat – cukierkowy i kolorowy do bólu. Widać wyraźnie, że przez lata autorski interfejs producenta przeszedł długą drogę w kierunku dojrzałego oprogramowania, które nie tylko dobrze działa, ale też wygląda.

Podoba mi się fakt, że – podobnie, jak w smartfonach Motoroli, włączenie trybu nie przeszkadzać blokuje pojawianie się powiadomień – dopiero jego wyłączenie odblokowuje je, automatycznie sprawiając, że stajemy się zasypani powiadomieniami, które czekały przez (w moim przypadku) noc.

Zaplecze komunikacyjne

Niczego mu nie brakuje. Jest 5G, dual SIM, Bluetooth 5.2, WiFi 6, GPS i NFC. Właściwie nie pamiętam, kiedy którykolwiek z modułów zawiódłby mnie w smartfonie tej klasy i na szczęście Zenfone 9 nie był odstępstwem od normy – wszystkie działały bez zarzutu i tak, jak trzeba.

Jeśli chodzi o łączność WiFi, spokojnie wyciągał ponad 900 Mbps pobierania / 330 Mbps wysyłania na łączu Gigabit / 300 Mbps.

W testach jakości rozmów telefonicznych pomogła mi mama i… sąsiad, koszący trawę w niedzielne południe (wyjątkowo dzięki! ;)). Co się okazało to to, że Zenfone 9 doskonale poradził sobie z wycięciem irytującego dźwięku kosiarki – na tyle, że nie było go w ogóle słychać u rozmówcy. Dla porównania, strasznie głośno szczekający pies z drugiej strony bloku przebił się do rozmowy bezproblemowo – ale z tym raczej trudno sobie poradzić mechanizmom odszumiania. Ogólnie jakość rozmów jest bardzo dobra po obu stronach. VoWiFi i VoLTE działają OK (sprawdzone w T-Mobile).

Pamięci wewnętrznej w testowanym egzemplarzu jest 256 GB. Przestrzeni nie można rozbudować z pomocą kart microSD, bo w obudowie zabrakło dla nich slotu.

Szybkość pamięci wbudowanej zmierzyłam standardowo CPDT:

Audio

Asus Zenfone 9 jest pod względem audio smartfonem wyjątkowym. I nie mam tu na myśli jakości dźwięku, bo do tej za moment przejdziemy, ale o sam fakt, że jest jednym z nielicznych smartfonów w tej półce cenowej, który jest wyposażony zarówno w głośniki stereo, jak i gniazdo jack 3.5 mm.

Asus Zenfone 9 ogólnie nie ma złych głośników, ale temat jest skomplikowany. Trzeba bowiem przyznać, że producent zastosował całkiem dobrej jakości sprzęt do odtwarzania. Mówimy tu o dźwięku stereo – mamy dwa głośniki – górny i dolny, które grają na podobnym poziomie. Problem pojawia się, kiedy te głośniki zaczynają emitować dźwięki wysokie.

Porównując ten telefon do konkurencji, jaką jest Samsung Galaxy S22 czy iPhone 13 Pro, to właśnie one wybijają się na dość pokaźne wyżyny, a to dlatego, że Asus zaczyna rezonować.

Mimo tego, że odtwarzany przez niego dźwięk potrafi być soczysty (głębi jednak brakuje, bo brakuje basu), to mimo wszystko wpada w jakiś dziwne wibracje przy wysokich tonach, co powoduje, że dźwięk jest zniekształcony i to nie jest tylko moja opinia – ale też Kasi, której mina mówiła wszystko, gdy puściłem jej kilka kawałków.

Czujecie tak, jakbyście porównywali skrzypce do gry smyczkiem na pile. W pewnym momencie gdzieś ten rezonans wpada taki, że dźwięk wydobywający się z telefonu jest nieporównywalnie gorszy od tego, co dzieje się ze skrzypcami w takim samym momencie grania.

Jednym słowem – miało być fajnie, wyszło ciekawie, ale nie powiem, że dobrze. Jednak jest to moim zdaniem wada konstrukcyjna – ktoś źle zaprojektował audio w tym telefonie, no i teraz wszystko wychodzi.

Biometria i przycisk inteligentny

Jest w Zenfonie 9 coś, co mnie cieszy i irytuje jednocześnie. To fenomenalne, aż zbyt dobre działanie czytnika linii papilarnych. Do tego stopnia, że często łapałam się na tym, że… telefon miałam odblokowany w kieszeni, bo na przykład przypadkiem dotknęłam skanera kciukiem (czyli przypisanym do niego palcem). To też pokazuje pewną przewagę czytników w ekranach – tam nie ma szans, by trafiła się podobna sytuacja.

Wracając jednak do działania skanera – rzeczywiście jest świetny. Wystarczy bardzo krótkie przyłożenie palca do niego, by w mgnieniu oka odblokował telefon. Podobnie jest zresztą z rozpoznawaniem twarzy – wystarczy podświetlić ekran, by dosłownie chwilę później dostęp do zawartości smartfona został odblokowany.

Co więcej, czytnik linii papilarnych, nazywany również klawiszem inteligentnym, można wykorzystać do ściągania górnej belki systemowej (sprawdzania powiadomień), odświeżenia strony, szybkiego przejścia do początku/końca strony internetowej, play/pause czy wstecz/dalej w przypadku odtwarzania multimediów – oczywiście wybrać możemy jedną opcję, która będzie działać po przesunięciu palca po skanerze w dół lub w górę.

Ale skaner obsługuje też podwójne naciśnięcie (wywoływanie Asystenta Google, wprowadzanie głosowe, personalizowana opcja – np. uruchamiania wybranej aplikacji, w moim przypadku Discorda), jak również wciśnięcie i dłuższe przytrzymanie (te same opcje, jak przed momentem + opcja wyłączania telefonu do wyboru).

Czas pracy

Już przy okazji pierwszych wrażeń na temat Asusa Zenfone 9 dawałam znać, że jestem pozytywnie zaskoczona jego czasem pracy. I rzeczywiście, kolejne dni wyłącznie utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest zdecydowanie lepiej, niż bym się spodziewała, patrząc na parametry techniczne i samą pojemność baterii.

Moje testy wykazały, że Zenfone 9, podłączony do internetu bezprzewodowo – przez WiFi – dotrzymuje mi kroku przez dzień, mając wieczorem jeszcze 50% zapasu energii, z SoT na poziomie ok. 3-4 h (częściej 4 h). Przeciągając cykl baterii na kolejny dzień, np. w weekend, kiedy mogę sobie pozwolić, by telefon następnego dnia rozładował się obojętnie o jakiej godzinie, Zenfone 9 rozładowywał się dopiero po południu – najczęściej ok. 18, wskazując SoT na poziomie 6-6,5h.

Przełączając się na dane mobilne jest gorzej, ale nie tak źle, jak w przypadku choćby Samsunga Galaxy Z Flip 4, którego ostatnio miałam okazję dla Was testować. Zenfone 9 w takim scenariuszu użytkowania rozładowuje się ok. 22-22:30, z SoT wynoszącym 4,5-5 h.

Skracając powyższe informacje do minimum: czas pracy Zenfone’a 9 na WiFi to najczęściej ok. 5-6,5 h SoT, a na danych mobilnych – 4-5,5 h SoT.

Proces ładowania Zenfone’a 9 dołączoną do zestawu 30-Watową ładowarką trwa 1,5 godziny. Niestety, telefon nie wspiera ładowania indukcyjnego, a szkoda, biorąc pod uwagę, że to w końcu flagowiec w małej obudowie.

Aparat

W recenzji Zenfone’a 8 Michele napisał, że smartfon ten oferuje odstające, od najlepszych flagowców, możliwości fotograficzne. W pierwszych wrażeniach z użytkowania jego następcy sygnalizowałam już, że – niestety – wygląda na to, że w jego przypadku jest zupełnie podobnie.

Choć nie można odmówić Asusowi, że nie stara się podnieść poziomu jakości fotografii. Na prebriefingu odnośnie nowości w premierowym sprzęcie sporo miejsca zostało poświęcone właśnie temu aspektowi. Pytanie zatem jak połączenie aparatu 50 Mpix f/1.9 z ultraszerokim kątem 12 Mpix f/2.2 sprawdza się w rzeczywistości.

Sprawdza się… jak to Zenfone – ogólnie nieźle, ale bez szału. Kto czytał przygotowane przeze mnie porównanie Asusa Zenfone 9 z Samsungiem Galaxy Z Flip 4 ten wie już, czego spodziewać się po fotograficznych możliwościach obu smartfonów. A w sumie nic nie zaszkodzi, żeby kilka przykładowych zdjęć z tego materiału wrzucić również tutaj (po lewej Zenfone 9, po prawej – Galaxy Z Flip 4):

Wracając jednak do samego Zenfone’a 9 – główny aparat potrafi pozytywnie zaskoczyć. Już przy okazji pierwszych wrażeń pisałam, że główna jednostka pokazuje się z dobrej strony w dzień i bez zoomowania. I podczas ponad miesiąca korzystania z tego urządzenia wyłącznie utwierdziłam się w tym przekonaniu.

Niewątpliwie jednak podoba mi się bokeh – rozmycie za fotografowanym na pierwszym planie obiektem jest naprawdę przyjemne dla oka. Tryb portretowy działa nie tylko na ludziach, ale też na wszelkiej maści obiektach i to nawet zaskakująco dobrze – tylko pamiętajcie, by dostosować skalę trybu pod swoje preferencje, bo maksymalna… sami widzicie, co robi ze zdjęciami (aż przesadza!). Szkoda trochę HDR-u, który działa nieźle, ale widać jeszcze pole do poprawy.

Z dużo gorszej strony pokazują się możliwości zoomu – brak teleobiektywu robi swoje. Do naszej dyspozycji jest tylko maksymalnie 8-krotny zoom, o którego jakości jednak nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego.

Podobnie jest zresztą z ultraszerokim kątem, który jest, bo jest, ale jakościowo nie oferuje wiele – przede wszystkim zarzuty można kierować w stronę naprawdę kiepskiej szczegółowości i różnicy w kolorach względem głównego aparatu. Dodatkowo, fotografując ultraszerokim kątem w pionie, trzeba uważać, by w kadrze nie znalazł się nasz palec – wyjątkowo często mi się to zdarzało podczas testów.

Zdjęcia nocne są nierówne. I piszę tu wyłącznie o głównym aparacie, bo ultraszeroki kąt w nocy, nawet w trybie nocnym, niestety, spisuje się poniżej oczekiwań. Zdjęcia robione Zenfonem 9 po zmroku mają dość chłodne zabarwienie i nieco brakuje im kolorytu. Co gorsza, momentami poszczególne barwy potrafią się zlewać, tworząc skupiska kolorów, a do tego widoczny jest spory szum.

Przedni aparat pokazuje się z dobrej strony – spokojnie zdjęcia zrobione z jego pomocą nadają się do publikacji w social media. Jedynie tryb portretowy jakoś dziwnie zmniejsza nasycenie barw i momentami wygląda po prostu sztuczno.

Co trzeba wiedzieć o wideo:

W przypadku Asusa Zenfone 9 i jego możliwości wideo kluczową rolę odgrywa 6-osiowy gimbal, który sprawia, że stabilizacja nagrań maści wszelkiej stoi na naprawdę świetnym poziomie – osobom vlogującym z całą pewnością może przypaść do gustu. Nagrania są płynne, ustabilizowane i, co najważniejsze, bez znamion trzęsienia podczas nagrywania z ręki. 

Zresztą, sam Asus mocno stawia na możliwości wideo, przez co w sprzedaży pojawiło się dedykowane etui Zenfone 9 Smart Backpack Mount, które można przymocować do ramienia plecaka i zamontować jak kamerę sportową (nie widziałam niestety, by akcesorium to było dostępne w Polsce).

Pomijając aspekt stabilizacji, wideo nagrywane z użyciem Zenfone’a 9 są zaskakująco poprawne – na szczególną uwagę zasługuje szybkie łapanie ostrości na pojawiających się w kadrze obiektach. Jakość za dnia jest bardzo dobra, natomiast wieczorami i nocą ilość detali spada – ale wciąż jest akceptowalnie. Przy czym muszę zaznaczyć, że przednia kamera radzi sobie sporo gorzej w tej materii.

Podsumowanie

Lubię smartfony, które czymś wyróżniają się na rynku. Asus Zenfone 9 jest jednym z nich – w końcu charakteryzuje się dość niewielkimi wymiarami, całkiem ciekawym wzornictwem z dwoma ogromnymi oczkami (i dostępnością odważnej, czerwonej wersji kolorystycznej) czy wreszcie gimbalem w głównym aparacie. Do tego oferuje topową wydajność, gniazdo 3.5 mm i głośniki stereo.

Co na minus? Przede wszystkim nagrzewanie obudowy pod obciążeniem, permanentnie brudzące się plecki, brak ładowania indukcyjnego czy wreszcie aparaty, które wciąż proszą się o dopracowanie. Szkoda też, że Zenfone 9 nie ma diody powiadomień, w którą przecież wyposażony był jego poprzednik.

No i cena… ale ta akurat może się zmienić wraz z kolejnymi miesiącami.

Recenzja Asusa Zenfone 9. Maluch, którego da się lubić
Zalety
kompaktowe wymiary
topowa wydajność podczas codziennego użytkowania
ciekawe wzornictwo
błyskawiczny czytnik linii papilarnych
pełne zaplecze komunikacyjne
gniazdo jack 3.5 mm
IP68
Wady
bardzo mocno nagrzewająca się obudowa
zdjęcia z zoomem i z ultraszerokiego kąta
brak diody powiadomień (była w poprzedniku)
permanentnie brudząca się obudowa
brak ładowania indukcyjnego
8.5
Ocena
Exit mobile version