iPad Air iPadOS

iPadOS 16 (beta) na iPadzie bez M1? Przyjemna ewolucja

Coroczny cykl wydawania systemów Apple jest dla mnie niezwykle imponujący. Producent zapewnia co roku jedną dużą aktualizację do każdego ze swoich głównych systemów operacyjnych. Jak zapowiada się tegoroczny iPadOS 16 z perspektywy starszego iPada?

Przez ostatnie miesiące iPad stał się jednym z moich głównych narzędzi pracy na Tabletowo i Oiot. Zawsze wzbraniałem się od wykorzystywania tabletów do czegoś więcej niż do rozrywki, jednak po wymianie swojego starego iPada Air na nieco nowszego iPada Pro, przekonałem się do pracy (głównie z tekstem) na tablecie. Dotykowa klawiatura zaskakująco dobrze sprawdza się w pisaniu recenzji w podróży, w niektórych przypadkach gwarantując mi nawet większy komfort niż w przypadku — nie tak dużego przecież — Macbooka 12. Dowodem na to może być to, że jakieś 80% czytanego przez Was teraz tekstu, została napisana właśnie na iPadzie.

Nic więc dziwnego, że staram się być jak najbardziej na bieżąco z nowościami w systemie Apple. Z tego też powodu, przez ostatnie dwa tygodnie testowałem otwartą betę iPadOS i… nie widzę znaczącej różnicy pomiędzy „szesnastką” a „piętnastką”.

iPad Pro 2020 iPadOS
iPad Pro 2020 (fot. Miłosz Starzewski/Tabletowo.pl)

iPadOS 16 – wspierane urządzenia

Zacznę od podstaw, czyli od tego, które urządzenia Apple są w ogóle kompatybilne z nowym systemem. Niestety, nie wszyscy posiadacze tabletów Apple z iPadOS 15 będą mogli „przeskoczyć” na wyższą wersję systemu. iPadOS 16 wymaga bowiem układu Apple A9 lub nowszego, co oznacza, że iPad Mini 4 i iPad Air 2 nie będą już wspierane głównymi aktualizacjami (choć można się spodziewać, że Apple nadal będzie dostarczać na te urządzenia małe aktualizacje bezpieczeństwa do iPadOS 15).

Jak więc łatwo wywnioskować, iPadOS 16 dostępny jest na następujących urządzeniach:

  • iPad (5. generacji),
  • iPad (6. generacji),
  • iPad (7. generacji),
  • iPad (8. generacji),
  • iPad (9. generacji),
  • iPad Air (3. generacji),
  • iPad Air (4. generacji),
  • iPad Air (5. generacji),
  • iPad mini (5. generacji),
  • iPad mini (6. generacji),
  • iPad Pro 9,7‑calowy,
  • iPad Pro 10,5‑calowy,
  • iPad Pro 12,9‑calowy (1. i 2. generacji),
  • iPad Pro 11‑calowy (1. generacji),
  • iPad Pro 11‑calowy (2. generacji),
  • iPad Pro 11‑calowy (3. generacji),
  • iPad Pro 12,9‑calowy (3. generacji),
  • iPad Pro 12,9‑calowy (4. generacji),
  • iPad Pro 12,9‑calowy (5. generacji).

Ja testowałem betę iPadOS 16 na iPadzie Pro 10,5 cala.

Stary iPad i nowy system

Przyznam, że iPadOS 16 na pierwszy, drugi, a nawet i setny rzut oka, nie różni się jakoś bardzo od swojego poprzednika. Wizualnych zmian nie znajdziemy tu zbyt wiele – chyba największą graficzną nowością jest tu zmieniony wygląd zegara na ekranie blokady, który przeszedł małą metamorfozę. Co jednak ciekawe, nie znajdziemy tu tak bogatych opcji personalizacji samego zegara, jak i ogólnie całego ekranu głównego, jak w iOS 16. Nie uważam jednak, żeby brak wizualnych nowości był tutaj czymś złym, bowiem w mojej opinii iPadOS nadal fantastycznie broni się, jeśli chodzi o kwestie wizualne.

Znacznie ważniejsze są nowe funkcje i ulepszenia, których jest tu całkiem sporo, ale nie da się ukryć, że większość z nich nie jest niczym dużym. Przez to też uważam, że nie ma sensu wymieniać tu pełnej listy nowości, bo takową znajdziecie na stronie Apple. Ja więc skupię się w pełni na tym, co rzeczywiście zwróciło moją uwagę podczas ostatnich dni.

Aplikacja Pogoda — mała rzecz, a cieszy. Nie jest to nic innego, jak przeniesiona i specjalnie zmodyfikowana aplikacja z iOS, której w sumie trochę mi brakowało na iPadzie. Przyznać trzeba, że Pogoda od Apple to jedna z najlepszych aplikacji pogodowych na smartfony (i teraz też na tablety), która oprócz świetnej strony wizualnej, pochwalić się może bardzo szczegółowymi danymi.

Nowe funkcje Safari — tych jest tu kilka i na każdą miałem okazję się natknąć przypadkiem podczas testowania „szesnastki”. Między innymi mowa tu o Kluczach w Safari, czyli jeszcze większemu naciskowi na bezpieczeństwo naszych danych do logowania w sieci, z którego na co dzień korzystam. Bardzo przydatne jest również udostępnianie grup kart w iPadOS 16, którymi dzielić się możemy np. w obrębie jednej rodziny, planując zakupy czy ze znajomymi organizując wycieczkę. Na plus możliwość ustawienia w grupach kart głównej strony, w której możemy personalizować tło czy ulubione strony – bardzo przydatna rzecz dla osób pracujących w sieci.

Tłumaczenie na język polski — osobno wymienię nowe języki tłumaczenia w Safari, w tym również język polski! Wspieranie naszego języka przez Apple nie należy do zbyt częstych widoków, tak więc każdy taki ruch warto podkreślać. Może już w końcu czas na polską Siri?

Nowe ułatwienie dostępu w grach — nie jest to co prawda coś, z czego mam potrzebę korzystać, ale jest to temat mi bliski ze względu na temat mojej pracy licencjackiej, więc nie mógłbym o tym nie wspomnieć. Jeśli kojarzycie funkcję Copilot z Xboksów to… Apple zrobiło coś identycznego u siebie. Od tej pory osoba niepełnosprawna, grająca na iPadzie przy pomocy kontrolera, będzie mogła być wspomagana przez drugą osobę z drugim kontrolerem.

Zabezpieczanie notatek hasłem — coś, czego brakowało mi w iPadach i iPhone’ach od dawna. Od tej pory notatki w iPadOS będą mogły być szyfrowane przy pomocy naszego hasła lub TouchID. Prosta rzecz, ale jestem przekonany, że wiele osób będzie z niej korzystać.

Edycja i usuwanie wiadomości w aplikacji… Wiadomości – co tak długo? Aplikacja Wiadomości (Messages) w końcu pozwoli na edytowanie, a nawet usuwanie ostatnio wysłanych wiadomości. Ciekawie wygląda również nowa funkcja umożliwiająca wspólne oglądanie np. serialu, wraz z grupą w Wiadomościach.

Żeby jednak nie było aż tak różowo, to wspomnieć muszę też o błędach, które w becie „szesnastki” się u mnie znalazły. Najbardziej doskwierał mi bug w przeglądarce Safari, który nie pozwalał mi na podstawowe czynności, takie jak wchodzenie na strony czy cofanie się po nich (zresetowanie aplikacji zwykle pomagało rozwiązać ten problem). Zanotowałem również drobne problemy z baterią, która potrafiła się nieco szybciej rozładowywać. Jednak już do samej płynności działania nie mam żadnych zastrzeżeń – nadal jest piekielnie szybko i responsywnie. Jak na betę jest więc więcej niż dobrze, tym bardziej, że w przeszłości zdarzały się Apple w tej kwestii drobne potknięcia.

Nowe sztuczki (ale tylko dla nielicznych)

Żadna z powyższych nowości nie wywraca dobrze nam znanego iPadOS do góry nogami. Fakt, wszystkie nowe funkcje i ulepszenia trzeba zaliczyć zbliżającemu się systemowi na jego korzyść, ale trudno mówić tu o jakiejkolwiek rewolucji. „Szesnastka” ma jednak jeszcze jednego asa w rękawie, który dostępny jest niestety tylko dla nielicznych, a który – moim zdaniem – zapowiada nam przyszłość, jaka czeka tablety Apple.

iPadOS 16 Stage Manager
iPadOS 16 – Stage Manager | Źródło: Apple

Mowa tu o Stage Managerze, który w teorii całkowicie zmienia sposób użytkowania iPada. Stage Manager to nowy rodzaj zarządzania aplikacjami w iPadOS, co przekłada się między innymi na dowolne ustawianie wielkości okna wielu aplikacji, a także jeszcze większe niż do tej pory możliwości odpalenia kilku programów na jednym ekranie. Nie wygląda to, co prawda identycznie jak w Macbookach czy komputerach z Windowsem, ale w połączeniu z dodatkowym ekranem, klawiaturą, a także myszką, robi się z tego zaskakująco dobre środowisko do pracy.

Jak to działa w praktyce? Nie wiem, bo niestety nie miałem okazji przekonać się o tym na własnej skórze. Stage Manager dostępny jest tylko na iPadach wyposażonych w procesor M1, co znacząco ogranicza listę kompatybilnych z tą funkcją sprzętów. Choć nawet i to nie jest do końca prawdą, bo posiadacze najtańszego iPada Air z 64 GB pamięci wbudowanej, również nie będą mogli z nowej funkcji iPadOS16 skorzystać, ze względu na brak wsparcia dla pamięci wirtualnej w tym modelu. I w ogóle mnie to nie dziwi, bo Stage Manager – według wstępnych opinii posiadaczy najnowszych iPadów Pro i Air – rzeczywiście pozwala na niespotykaną jak dotąd wielozadaniowość na rynku tabletów, co wymaga odpowiedniej mocy obliczeniowej. A to skłania mnie do pewnych refleksji.

Przyszłość iPadOS

Biorąc tu powyższe w całość, trudno mówić o jakiejkolwiek rewolucji, jeśli chodzi o iPadOS 16. Nawet słowo „ewolucja” wydaje mi się tu lekko na wyrost, choć jednocześnie wszystkie ulepszenia nowego iPadOS zaliczam mu na plus. To właśnie takie detale i ciągłe dążenie do perfekcji sprawia, że – w mojej opinii – systemy operacyjne od Apple przewyższają swoją jakością, designem i przede wszystkim wygodą, rozwiązania od konkurencji. ”Szesnastka” na tabletach ma zaszytą w sobie jedną dużą nowość w postaci Stage Managera, która zarezerwowana jest tylko dla najnowszych tabletów Apple i która ukazuje kierunek, jaki firma może obrać w najbliższych latach.

Jeszcze nie tak dawno, iPady dzieliły z iPhone’ami praktycznie jednakowy system, który różnił się zaledwie paroma detalami. Wraz z czerwcem 2019 roku nadeszła mała rewolucja w tabletach Apple, która wyraźnie oddzieliła od siebie iPady i iPhone’y, jeśli chodzi o system operacyjny i możliwości obu rodzin tych urządzeń. Moim zdaniem był to świetny ruch ze strony giganta z Cupertino, który pozwolił otworzyć furtkę iPadom, jako urządzeniom, które naprawdę mogą konkurować z tradycyjnymi laptopami w segmencie, chociażby edukacyjnym. Teraz widać, że Apple robi kolejny krok w kierunku zbliżenia do siebie iPadów i MacBooków, którego wynikiem może być nawet zastąpienia iPadOS… MacOS!

iPad Pro iPadOS
iPad Pro 2020 (fot. Miłosz Starzewski/Tabletowo.pl)

Do niedawna nie byłoby to jeszcze możliwe, chociażby ze względu na ograniczenia technologiczne. Pomimo tego, że same iPady – w szczególności z serii Pro – mogły i nadal mogą się pochwalić ponadprzeciętną wydajnością (jak na tablety w tej cenie), to nie było nigdy mowy o odpaleniu na nich pełnoprawnego MacOS. Jednak od jakiegoś czasu Apple zaczęło stosować w swoich iPadach (ze średniej i wyższej półki) procesory M1 – te same, które znajdziemy w zeszłorocznych Macbookach. Nowe iPady dodatkowo wyposażone są w uniwersalny port USB-C, który oprócz ładowania pozwala chociażby na wymianę plików przy pomocy zewnętrznego nośnika, a nawet podłączenie dodatkowego monitora.

Teraz dodatkowo sam system (w przypadku tabletów wyposażonych w M1) pozwala na większą wielozadaniowość, jeszcze bardziej zbliżając iPady do pełnoprawnych komputerów Apple. Czy w takim razie za parę lat Apple zdecyduje się na zrezygnowanie z iPadOS na rzecz macOS na iPadach?

Moim zdaniem to wysoce prawdopodobne.