Nowa Skoda Kodiaq
(fot. Skoda)

Nowa Skoda zapowiada się na dobrą hybrydę. Wrażenie robi zasięg na samym prądzie

Nowa Skoda Kodiaq została oficjalnie zaprezentowana. Pod maską mamy silniki spalinowe, a nawet diesla, ale wyjątkowo interesująco zapowiada się hybryda plug-in. Co więcej, we wnętrzu znalazło się miejsce dla fizycznych pokręteł.

Nowa Skoda Kodiaq jako hybryda plug-in ze sporym akumulatorem

Skoda Kodiaq wciąż jest samochodem, w którym znajdziemy silniki spalinowe. Bez obaw, Czesi jeszcze nie zdecydowali się na pełną elektryfikację swojej oferty, aczkolwiek najpewniej wkrótce to nastąpi. Zanim jednak oferta stanie się wyłącznie elektryczna, klienci będą mogli zamówić m.in. nową generację omawianego SUV-a.

Nie będzie chyba żadnym zaskoczeniem, że nowa generacja jest trochę większa od poprzedniej. Od dłuższego czasu możemy obserwować trend zwiększania gabarytów samochodów. Szkoda tylko, że parkingi pozostają takie same i zaczyna robić się ciasno. Nowa Skoda Kodiaq 475,8 cm długości (+61 mm względem poprzedniej), szerokość wynosi 186,4 cm, a wysokość to 165,9 cm. Bez zmian pozostał jednak rozstaw osi, który ma równe 279,1 cm.

Skoda, jak już wielokrotnie udowodniła, do perfekcji potrafi wykorzystać dostępną przestrzeń. Przykładowo pojemność bagażnika to całkiem imponujące 910 litrów, a po złożeniu siedzeń mamy aż 2105 litrów. Oczywiście plug-in, ze względu na konieczność umieszczenia akumulatorów z tyłu, ma mniejszy bagażnik – 745 litrów to jednak wciąż bardzo dobry wynik.

Benzynowy, 1,5-litrowy silnik TSI dostępny jest w wersji 150 i 204 KM. W obu tych wariantach mamy napęd na cztery koła i układ miękkiej hybrydy. Jeśli chodzi o diesla, to jednostka 2.0 TDI 150 KM dostępna jest z napędem na przednie koła, a mocniejsze 2.0 TDI 193 KM przenosi moc na wszystkie koła. My jednak skupimy się głównie na hybrydzie plug-in, w której silnik spalinowy 1.5 TSI 150 KM jest połączony z silnikiem elektrycznym. Łącznie cały układ oferuje 204 KM.

Moc wrażenia nie robi, ale pojemność zastosowanego akumulatora już tak. Otóż Skoda Kodiaq ma akumulator 25,7 kWh, który ma pozwolić na przejechanie ponad 100 km. Nawet jeśli faktyczny zasięg będzie oscylował wokół 70-80 km, to jest to świetny rezultat, który w wielu scenariuszach oznacza brak konieczności korzystania z silnika spalinowego. Warto jeszcze wspomnieć o ładowaniu, którego maksymalna moc na AC wynosi 11 kW, ale na DC to już 50 kW, co pozwala na naładowanie akumulatora od 10 do 80% w 25 minut.

Pokrętła i duży ekran

Skoda Kodiaq wyposażona jest w dwa duże ekrany umieszczone na desce rozdzielczej. Główny, znajdujący się na środku, ma 13 cali. Mam nadzieję, że dostępny na nim system infotainment charakteryzuje się wyższą sprawnością niż oprogramowanie w elektrycznej Skodzie Enyaq – miałem okazję sprawdzić, jak ono działa i jest mocno przeciętnie. Drugi wyświetlacz, umieszczony tuż za kierownicą, oferuje 10 cali.

We wnętrzu pojawiły się też trzy fizyczne pokrętła, a więc element niestety coraz rzadziej spotykany w nowych samochodach. Uwagę zwraca przede wszystkim środkowe pokrętło, które jest konfigurowalne i pozwala zarządzać różnymi funkcjami – np. siłą nawiewu, przybliżaniem/oddalaniem widoku nawigacji czy sterowaniem poziomem głośności.

Skoda Kodiaq oferuje w środku 4 porty USB, ładowarkę bezprzewodową, a także obsługiwany jest Android Auto i Apple CarPlay. Nie zabrakło też rozbudowanych systemów wsparcia i bezpieczeństwa czy reflektorów Matrix LED. Tak, to nowoczesny samochód. Pierwsze egzemplarze mają trafić do klientów w pierwszym kwartale 2024 roku. Niebawem zostanie ujawniony cennik.