Na Facebooku pojawiło się nowe zjawisko. W strumieniu wiadomości można natknąć się na sponsorowane posty, informujące o likwidacji sklepu z długą tradycją i związanej z nią wyprzedażą. Gdy się jednak dokładniej temu przyjrzeć, wygląda to podejrzanie i nosi znamiona oszustwa.
Nowa plaga na Facebooku
W ostatnich dniach dwukrotnie na moim strumieniu wiadomości pojawił się sponsorowany post z konta Jan & Anna Kraków o podobnej, choć nie identycznej treści. W każdym z nich znajdowała się informacja o tym, że sklep kończy działalność po 30 latach, a jego prowadzenie było – w skrócie – wspaniałym doświadczeniem dla właścicieli.
Mieli się oni jednak w końcu zdecydować przejść na zasłużoną emeryturę, żeby odpocząć i poświęcić czas rodzinie, ale wcześniej – aby „podziękować” – wyprzedać pozostały towar, wśród którego znajduje się skórzana galanteria. Klienci mogą liczyć na co najmniej 50% rabatu oraz darmową dostawę.


Do każdego postu dołączono grafikę. Na pierwszej widać mężczyznę przed sklepem z szyldem Jan & Anna Kraków i kartką z napisem Zamknięte oraz zdjęcia skórzanych kurtek dla mężczyzn. W drugim poście umieszczono zaś grafikę, przedstawiającą kobietę w sukience z torebką w ręce.


Na pierwszy rzut oka to wygląda wiarygodnie. Na drugi już na skrupulatnie przygotowane oszustwo
W pierwszej chwili można pomyśleć, że taka historia mogła się zdarzyć, ponieważ wiele osób, prowadzących własny biznes, decyduje się przejść na emeryturę, aby zacząć nowy rozdział w swoim życiu. W takich sytuacjach sprzedawcy często wyprzedają pozostały towar.
Postanowiłem jednak nieco „pogrzebać”, żeby sprawdzić wiarygodność tego ogłoszenia. W pierwszej kolejności chciałem poczytać komentarze pod postem, których miało być 59. Niestety, żaden z nich się nie wyświetlił, bez względu na to, jaki sposób sortowania wybrałem. Oznacza to, że zostały one ukryte, co wydaje się wysoce podejrzane i powinno zapalić pierwszą, czerwoną lampkę w głowie.
W następnej kolejności przeszedłem na stronę fanpejdża sklepu Jan & Anna Kraków na Facebooku. Okazuje się, że znajdują się na nim tylko… 3 posty. Wszystkie zostały opublikowane tego samego dnia – 17 kwietnia 2025 roku. To zaskakująco mało jak na sklep z 30-letnią historią. Ponadto na jednym z trzech postów widnieje para – mężczyzna i kobieta – w dość młodym wieku (na moje oko koło 30-tki). Nie wyglądają na osoby, które wybierałyby się na emeryturę, a rzekomo to też Anna i Jan.
Tutaj tak samo – Facebook informuje, że pod postem umieszczono 29 komentarze, ale żadnego nie można przeczytać.
Ostatnim krokiem było przejście na stronę internetową sklepu, gdzie (rzekomo) trwa wyprzedaż pozostałego asortymentu. Na górze umieszczono zdjęcie, na którym widać starszą parę przed sklepem. Jego witryna wygląda jednak diametralnie inaczej niż tego, który jest pokazywany na Facebooku.

Sygnałów ostrzegawczych jest zatem wystarczająco dużo, ale to nie koniec czerwonych flag. Na stronie na próżno szukać informacji na temat firmy odpowiedzialnej za sklep i jej danych kontaktowych – jest dostępny jedynie formularz kontaktowy oraz ogólny adres e-mail, zaczynający się od info@. Kolejny minus do wiarygodności.
Lepiej daruj sobie zakupy w takim sklepie
Po przeanalizowaniu widać, że cała historia nie trzyma się kupy i nosi znamiona oszustwa. Niewykluczone, że osoby, które zrobią zakupy w tym sklepie, nigdy nie otrzymają zamówionego produktu. Ewentualnie dostaną, ale towar bardzo niskiej jakości, niewarty tak wysokiej ceny.
Bardziej prawdopodobny jest jednak pierwszy scenariusz, ponieważ na stronie sklepu są zdjęcia rzekomo zadowolonych klientów z pudełkami, w które (niby) zapakowano zakupione produkty. Wyglądają one ekskluzywnie, a w przypadku ekskluzywnego sklepu martwy fanpejdż na Facebooku jest niewiarygodny. Nie mówiąc już o niepoprawnym sformułowaniu zaufany przed 80 000 zadowolonych klientów, które wygląda na przetłumaczone maszynowo z innego języka na polski.

Jeśli zatem zobaczycie na Facebooku podobną reklamę, niekoniecznie sklepu Jan & Anna Kraków, zignorujcie ją i zróbcie zakupy w miejscach, których wiarygodność nie pozostawia żadnych wątpliwości. Lepiej być mądrym Polakiem przed szkodą, a nie dopiero po szkodzie.