Szlezwik-Holsztyn, kraj związkowy Niemiec, osiągnął ważny kamień milowy w dążeniu do suwerenności cyfrowej. Nie brakuje opinii, że powinien posłużyć za przykład dla innych.
Niemcy nie chcą być zależni od Microsoftu
Owszem, w wybranych, bardziej zaawansowanych zadaniach, Microsoft Office często nie ma konkurencji. Jednak nie każdy pracuje nad rozbudowanymi projektami w Excelu czy innym programie. Do wielu zadaniach w zupełności powinien wystarczyć jeden z pakietów biurowych udostępniany jako open source.
Nie mam na myśli tylko zastosowania w domu, ale również przykładowo w urzędach, policji czy różnych organach państwowych. Nie dość, że koszty mogą być niższe, co jest dobrą wiadomością także dla podatników, to dodatkowo można w ten sposób zyskać większą niezależność cyfrową i przynajmniej w pewnym stopniu uwolnić się od korporacji.
Szlezwik-Holsztyn, najbardziej wysunięty na północ kraj związkowy Niemiec, postanowił wdrożyć w życie właśnie taki plan. W 2021 roku ogłosił zamiar odejścia od rozwiązań Microsoftu, takich jak system operacyjny Windows czy pakiet MS Office. W ramach podjętej inicjatywy zdecydował się sięgnąć po alternatywne oprogramowanie.
Taka migracja z pewnością nie należy do łatwych procesów. Nie powinno więc dziwić, że w Szlezwik-Holsztyn jeszcze nie udało się osiągnąć wszystkich zakładanych celów. Mimo tego, ostatnio wykonano ważny krok do przodu.
Outlook przestał być potrzebny
Jak wynika z najnowszych informacji, w Szlezwik-Holsztyn udało się pozbyć Exchange Server i Outlooka. Teraz wykorzystany jest Open-Xchange i klient poczty Mozilla Thunderbird. Na uwagę zasługuje fakt, że całe przedsięwzięcie, związane z przesiadką, oznaczało przeniesienie prawie 30 tys. skrzynek pocztowych oraz ponad 100 mln wiadomości e-mail i wpisów w kalendarzu.
Dirk Schrödter, minister ds. cyfryzacji w rządzie landu Szlezwik-Holsztyn, stwierdził, że mamy do czynienia ze zwycięstwem, które zbliża land do osiągnięcia cyfrowej niezależności. Zmiany udało się wdrożyć w kancelarii kraju związkowego, urzędach, policji i innych miejscach.
Może najwyższy czas, aby podobne inicjatywy zaczęły być wprowadzane w Polsce? Szczególnie, że obecnie produkty i usługi Microsoftu są niemal wszędzie, a zbytnio nikt nie chce nawet myśleć o alternatywnych rozwiązaniach. Natomiast przejście na oprogramowanie open source byłoby też sporym ułatwieniem dla wielu obywateli, którzy wreszcie nie musieliby sięgać po Worda czy Excela, aby tylko otworzyć czy stworzyć prosty plik.
Taka migracja nie zawsze kończy się sukcesem, co pokazuje przykład Monachium i planów związanych z porzuceniem Windowsa. Mimo wszystko warto spróbować.