Turtle Beach Stealth Pivot Kontroler Pad Xbox PC Android Recenzja

Zachwyty i niespodzianki. Najlepsze gry 2024 według redakcji Tabletowo

Ostatnie dni roku to idealny moment na podsumowania, dlatego przygotowaliśmy nasze redakcyjne zestawienie najlepszych gier ostatnich 12 miesięcy. W roku 2024 na rynku pojawiło się kilka dużych i głośnych hitów, a także wiele zaskakujących tytułów niezależnych, które na długo zapadną nam w pamięć. Które produkcje przyciągnęły nas na długie godziny i zasłużyły na miejsce w tym rankingu?

Ten rok dobiega końca, a my powoli przygotowujemy się do powitania 2025 roku. Chociaż dla świata gier wideo nie był to czas szczególnie przełomowy, to – jak zawsze! – nie zabrakło emocji, zaskoczeń i wartych uwagi premier. Na dyskach twardych wielu graczy, zarówno tych PC-towych, jak i konsolowych, gościły gry o przeróżnej skali i różnorodnych gatunkach.

Jak zawsze nie doczekaliśmy się wielu obiecywanych hitów – opóźnienia i niedopracowane premiery stały się niestety normą, również w tym roku. Z drugiej strony inne, mniej oczywiste produkcje, mimo niskich oczekiwań, zdołały pozytywnie nas zaskoczyć i przypomnieć, jak wiele radości mogą dostarczyć dobrze wykonane gry, również te o mniejszej skali.

Mimo wszystko rok 2024 miał w mojej opinii swoje chwile blasku – przyjrzyjmy się im nieco uważniej, oczami redaktorów Tabletowo.

Zachwyty i niespodzianki. Najlepsze gry 2024 według redakcji Tabletowo

Balatro

Nie mogło być inaczej – moją grą tego roku, zarówno jeśli chodzi o liczbę spędzonych z nią godzin, jak i ogólną radość z rozgrywki, jest Balatro. Tytuł ten kompletnie i niespodziewanie mnie pochłonął i nie zapowiada się, żebym w najbliższym czasie przestał ciągle do niego wracać – oczywiście, „tylko na jedną partyjkę”. Tak naprawdę zwykle kończy się kilkugodzinną sesją i prawie całkowicie rozładowanym Steam Deckiem.

Balatro wciąga jak mało która inna gra wydana w tym roku. Produkcja ta cechuje się niezwykle prostym pomysłem na siebie, praktycznie perfekcyjnym wykonaniem i naprawdę dużą ilością jakościowej zawartości, a także wzorowym wręcz podejściem do klienta. To powoduje, że tytuł ten to mieszanka praktycznie idealna, tworząc perfekcyjny „pożeracz czasu”, któremu mało kto może się oprzeć – aż 98% z prawie 85 tysięcy opinii na Steam zdaje się to potwierdzać.

Warto sprawdzić Balatro, nawet gdy nie jest się fanem pokera – oczywiście, jeśli tylko jesteście gotowi na ryzyko utraty nawet kilkudziesięciu godzin w tygodniu, gdy produkcja ta, tak samo, jak mnie, kompletnie Was pochłonie.

Indiana Jones i Wielki Krąg

W tym roku trochę nie było mi po drodze z nowymi, dużymi grami. Prawdopodobnie jest to wina mojego ogólnego zmęczenia tytułami AAA, które dominowały u mnie w poprzednich latach – w minionych 12 miesiącach musiałem więc trochę od nich odpocząć. Niespodziewanie jednak moje serce skradł growy Indiana Jones, który pokazał mi, że nie jestem zmęczony samą skalą dużych gier, a ich odtwórczością i bezpiecznym podejściem do ich tworzenia przez wydawców.

Indiana Jones i Wielki Krąg wiele rzeczy robi po swojemu, jeśli chodzi o strukturę rozgrywki, czego wynikiem jest niezwykle oryginalna i „świeża” gra. To bez dwóch zdań największy atut tej produkcji, który jednocześnie może część osób od niej odrzucić, jeśli szukają oni nieco innej, bardziej „standardowej” rozgrywki. Ale czy jest w tym coś złego? Moim zdaniem nie, na rynku jest miejsce zarówno dla takich gier akcji jak Wielki Krąg, jak i serii Uncharted i Tomb Raider.

Nowy Indiana Jones to tytuł, któremu naprawdę warto dać szansę, również dlatego, że sprawdzenie go dzięki abonamentowi Xbox Game Pass to kwestia dosłownie kilkudziesięciu złotych.

Metro Awakening

To prawdopodobnie najmniej oczywisty tytuł z całego zestawienia, którego mało kto się tu mógł spodziewać. Nie mogłem jednak nie umieścić nowego Metro w swoim rankingu, nie tylko ze względu na to, że to po prostu w mojej opinii bardzo dobra gra (w dodatku w moim ukochanym uniwersum), ale też dlatego, że robi ona udanie coś, co bardzo rzadko się zdarza – robi krok wstecz względem całej serii, żeby koniec końców zrobić coś wyjątkowego i subiektywnie trafnego.

Awakening znacznie bliżej do pierwszych dwóch odsłon z serii Metro niż do fenomenalnego, ale zrywającego jednak z wieloma cechami serii Exodus. Znów mamy więc do czynienia z mocno liniową historią bez zadań pobocznych. Znów poruszamy się praktycznie w całości po wąskich, wręcz klaustrofobicznych tunelach Metra, porzucając powierzchnię.

No i znów, tak samo, jak w każdej odsłonie Metro, bawiłem się tu fenomenalnie, poznając sekrety moskiewskiego metra. Bez dwóch zdań, jest to również najlepiej napisana pod względem fabuły odsłona serii, która w końcu zrywa z niemym bohaterem, na rzecz charyzmatycznego Chana, którego fani dobrze już znają i lubią – zarówno z książek, jak i gier.

Metro Awakening to też bardzo dobry tytuł, jeśli chodzi o swoje podejście do wirtualnej rzeczywistości, udanie wykorzystujący zalety tej technologii. No właśnie, to chyba jedyny „problem” tej gry – jest to produkcja przeznaczona jedynie na gogle VR, co znacząco ogranicza potencjalną liczbę osób zainteresowanych tą grą. Jednocześnie jednak, w mojej opinii, takie produkcje pokazują siłę i potencjał tej ciągle niedocenianej platformy – i oby takich gier powstawało więcej.

Felvidek

I dosłownie rzutem na taśmę, w ostatniej chwili, muszę wymienić jeszcze jeden tytuł, który zdążyłem przejść podczas przerwy świąteczno-noworocznej. Felvidek to mała, niezależna i bardzo niepozorna gra, stworzona w większości przez dwóch Słowaków. Tytuł ten to dość klasyczny JRPG, jeśli chodzi o rozgrywkę, którego głównym wyróżnikiem jest bardzo niecodzienna oprawa graficzna, bardzo oryginalny klimat osadzony w XV-wiecznej Słowacji i wyjątkowy humor.

I, wiem, wymienienie „takiego” tytułu w zestawieniu najlepszych gier roku może wielu osobom wydawać się przesadą, ale – uwierzcie mi – ze świecą szukać tak oryginalnego projektu w tym roku, który jednocześnie sprawił mi tak dużo radości. Warto też wspomnieć o tym, że jest to jeden z najlepiej ocenianych tytułów tego roku – aż 98% pozytywnych recenzji na Steam.

Felvidek miesiąc temu otrzymał również oficjalne polskie tłumaczenie, a więc nie macie żadnych wymówek – jeśli lubicie nietypowe gry i historie, to ten tytuł jest stworzony dla Was!

Aby nie zaczynać swojego podsumowania na sucho – odnoszę wrażenie, że 2024 rok to okres, który będę wspominać w retrospektywach jako „dwanaście miesięcy zaskoczeń”. Patrząc na 2023 rok można stwierdzić, że gry z 2024 to nie ten sam poziom co Alan Wake 2 czy Baldur’s Gate 3, jednak nie brakowało tytułów, które wzięły graczy z zaskoczenia – mówię tu zarówno o pozytywnych tytułach, na które raczej nikt nie czekał (Balatro), ale też o pozycjach, które miały okazać się średniakami do potęgi (Indiana Jones i Wielki Krąg). Oczywiście nie brakowało także zawodów, ale nie po to się tutaj spotkaliśmy. Ad meritum: oto najlepsze, co miałem okazję ograć w 2024 roku i na co warto polować na obniżkach w nadchodzącym, 2025 roku.

Prince of Persia: The Lost Crown

Zawsze współczuję tytułom, które pojawiają się na początku roku. Nie zawsze udaje im się wytrwać na tyle długo w świadomości graczy, by pojawić się w plebiscytach organizowanych w listopadzie czy grudniu, a często taka statuetka to sposób na zapisanie się w historii na dłużej. Takie właśnie wnioski towarzyszą mi, gdy wracam myślami do Prince of Persia: The Lost Crown.

Zagubiona Korona nie jest tytułem, który wywraca metroidvanie do góry nogami, ale przypomina, że czasami wystarczy wziąć każdy element składowy gatunku, przyjrzeć mu się z bliska i dopieścić na tyle, na ile pozwalają zasoby studia, aby osiągnąć kapitalny efekt. Jest więc mapa z ciekawymi biomami, soczysta walka – zarówno w kwestii dynamiki, jak i widowiskowości – zapadające w pamięć kadry i elementy platformowe, przy których podziękujecie naturze, że kciuk nie ma aż tylu gruczołów potowych.

Prince of Persia: The Lost Crown może miałby problem, aby utrzymać się w TOP 10 metroidvanii wszechczasów, ale równie dużą zbrodnią byłoby zignorowanie go przez fanów gatunku. Dajcie szansę gameplaye’owi, przymknijcie oko na efekty wizualne, które nie muszą trafiać w Wasz gust, a nie pożałujecie.

Animal Well

Uprzedzam, wcale nie jestem psychofanem metroidvanii – tak się po prostu zabawnie złożyło, że w tym roku to właśnie wyżej wymieniony Prince of Persia: The Lost Crown i  Animal Well były tytułami, które znalazły się w polu mojego zainteresowania i nie żałuję ani minuty z nimi spędzonej.

O ile jednak dzieło Ubisoft Montpellier pochwaliłem za wyczucie tego, za co kochamy ten gatunek, o tyle dzieło Billy’ego Basso najprawdopodobniej nie przypomina niczego, w co graliście do tej pory w swoim życiu. W teorii będziecie poruszać się po otwartym labiryncie i rozwiązywać zagadki – w ich ukończeniu pomogą Wam nietypowe przedmioty do zebrania pokroju lampy UV, frisbee czy jo-jo. Poziom trudności od samego początku wymaga nie tylko zręcznych palców, ale także dawki nieszablonowego myślenia.

Na zrzutach ekranu może się wydawać, że Animal Well to „tylko” pixelartowa metroidvania, pozbawiona klasycznych potyczek z przeciwnikami. Nie róbcie sobie jednak tej krzywdy i nie oglądajcie żadnych gameplae’yów czy trailerów – dajcie się zaskoczyć klimatem i rozgrywką tak jak ja.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree

Decyzja komitetu doradczego The Game Awards o włączeniu do walki o tytuł Game of the Year rozszerzeń do wydanych gier to decyzja równie trafna, co lekko spóźniona. I to wcale nie dlatego, że w 2016 roku „Wiedźmin 3: Dziki Gon – Krew i Wino” ograłoby Dooma czy Uncharted 4, a w 2023 Cyberpunk 2077: Widmo Wolności miał jakiekolwiek szanse przeciwko Baldur’s Gate 3 czy Alan Wake 2. Chodzi o sam fakt docenienia DLC, które jakością i rozległością dorównują nieraz tytułom tworzonym od zera.

I tak właśnie jest z Elden Ring: Shadow of the Erdtree. FromSoftware wykreowało nowy rejon pełen cudownych krajobrazów, dodało kilka nowych klas broni i kilkadziesiąt nowych mieczy, łuków i zaklęć do istniejących już kategorii. Pojawiły się mechanizmy zachęcające graczy do większej eksploracji i umożliwiające jeszcze lepszą manipulację poziomem trudności, rozbudowano lore Ziem Pomiędzy i dodano starcia z bossami, które dla wielu okażą się równie widowiskowe, co testujące granice wytrzymałości.

DLC do Elden Ringa w połączeniu z podstawową wersją gry to nowe opus magnum Hidetaki Miyazakiego, dowód, że gracze łakną tytułów, oferujących godne wyzwanie, a przypomnienie o tym zestawie tutaj to także okazja do zasugerowania, że to najbardziej łagodne wkroczenie w świat soulslike’ów, jakiego możecie spróbować. Uwierzcie mi – warto.

Miałem duży problem z wyborem swojej trójki najlepszych gier z 2024. Pierwsze dwa miejsca dla mnie są oczywiste, ale im dalej w las, tym trudniej. No bo pozostałe tytuły mocno odstają od tego, co dostaliśmy w 2023 czy 2022 roku. Tak na dobrą sprawę, był to słaby rok i uratowały go jedynie dwie gry: Helldivers 2 i Path of Exile 2. Przy czym ta druga robi zdecydowanie większość roboty.

Path of Exile 2

Path of Exile 2 wyszedł dopiero pod koniec roku, przez co nie załapał się na plebiscyt GOTY. Takie kryteria są fatalne i niesamowicie głupie, ale jest jak jest. Gdyby nie to, jestem przekonany, że to Early Access zgarnęłoby statuetkę. Gra jeszcze nie miała oficjalnej premiery, a już jest najlepszym tytułem, w jaki grałem od co najmniej 2020 roku, jak nie dalej.

Do pełnej premiery jeszcze z rok, a już mamy 6 z 12 klas, niesamowicie rozbudowany endgame, świetne pierwsze trzy akty kampanii i wywindowany w kosmos poziom trudności. Na liczniku mam co najmniej ze 100-120 godzin i dalej nie odkryłem wszystkiego, co PoE 2 ma do zaoferowania.

Path of Exile 2 położył na kolana nie tylko Diablo IV (bo to żadna konkurencja) czy Last Epocha, ale także inne gry z szeroko rozumianego RPG. Żaden RPG wydany w ostatnich latach nie ma podjazdu do dzieła GGG. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji ograć, to przypominam, że early access jest do dorwania za niespełna 130 złotych na oficjalnej stronie producenta.

Helldivers 2

Na początku roku Arrowhead Game Studios wypuściło Helldivers 2. Gra nie miała wielkiego marketingu i na początku nawet za mało serwerów, żeby uciągnąć tylu graczy. Hype szybko się rozrósł głównie dzięki temu, że najlepszy multiplayer, wydany w tym roku, miał kilka spójnych elementów: dobry system strzelania, ciekawie zaprojektowane mapy, przemyślany system progresji i klimat, którego brakowało mi w grach. Ostatnią tak dobrą produkcją w kosmicznych klimatach było Halo 3 – wydane w 2007 roku. Trochę czasu minęło, prawda?

Obecnie Helldivers 2 jest do kupienia za 135,20 złotych na Steamie. Jeżeli lubicie strzelanki, to ta pozycja jest obowiązkowa. Szczególnie że od premiery minęło ponad 8 miesięcy, a serwery dalej tętnią życiem. W czerwcu i lipcu był chwilowy spadek na Steam do okolic 25 tys. graczy, ale – dzięki zabiegom twórców – obecnie bawi się ponad 55 tys. graczy w jednym czasie (dane tylko ze Steam, a gra jest też dostępna na PlayStation 5).

Marvel Rivals

Moje zestawienie zamyka Marvel Rivals, które jest niezłym objawieniem końcówki roku. Może nie robi takie efektu “wow” jak PoE 2, ale jest to przyjemny hero shooter, wypełniający pustkę po Overwatchu oraz jego nieudanym sequelu.

W Marvelowej odsłonie strzelanki wcielamy się w jednego z bohaterów uniwersum i rozgrywamy mecze. Rozgrywka mocno przypomina OV, ale moim zdaniem jest bardziej dopracowana. No i sam fakt, że można wcielić się w Iron Mana czy Venoma sprawia, że aż chce się grać!

A jakie są Wasze ulubione gry tego roku?

A w jakie tytuły Wy zagrywaliście się w 2024 roku? Czy były to nowe produkcje, czy może wzięliście się za gry z Waszej “kupki wstydu” z poprzednich lat? Pochwalcie się też, na jakiej platformie do grania spędziliście najwięcej czasu.

Sekcja komentarzy jak zawsze należy do Was!