Motorola One Vision – jeden z ciekawszych wyborów w swojej cenie (recenzja)

Ładny design, duży ekran, 128 GB pamięci wewnętrznej, NFC, USB typu C, czysty Android z trzyletnim wsparciem, a to wszystko za 1299 złotych. Wszyscy wieścili, że Motorola One Vision to gotowy przepis na sprzedażowy hit. Czy tak faktycznie jest? Sprawdźmy to. Oto moja opinia po dwóch tygodniach korzystania z tego modelu.

Parametry techniczne Motoroli One Vision:

Cena w momencie publikacji recenzji: 1299 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Producenci dwoją się i troją, by debiutujące na rynku smartfony czymkolwiek wyróżniały się pod względem designu w porównaniu z modelami konkurencji. Po zeszłorocznym zastoju, gdzie mieliśmy atak klonów – modeli wyglądających praktycznie tak samo – nadszedł czas ciekawszych projektów. Jednym z nich, wbrew pozorom, jest Motorola One Vision.

Wszystko za sprawą tego, że podejście do wersji kolorystycznych w jego przypadku jest dość zaskakujące. Już sam fakt, że telefon jest dostępny w brązie (Bronze Gradient) intryguje – mi osobiście akurat ten kolor nie przypadł do gustu, ale jest na tyle inny względem konkurencyjnych urządzeń, że zdecydowanie wyróżnia się na ich tle. Zwłaszcza, że obudowa mieni się, przez co brąz w zależności od kąta padania światła staje się… czernią – wygląda to naprawdę ciekawie.

W moje ręce wpadł smartfon Motoroli w edycji Sapphire Gradient, czyli niebieskiej. Rzut oka na obudowę sprawia, że od razu wyróżnia się jej środkowa część, będąca ciemno-granatowa, miejscami wyglądająca jak czarna i dużo jaśniejsze, niebieskie boki. Takie zagranie sprawia, że obudowa telefonu mieni się na wiele różnych odcieni, dzięki czemu nie ma tu mowy o nudzie – nie sądzę, by ten design szybko się komuś przejadł. Dodatkowo pod warstwą płaskiego, gładkiego szkła chronionego 3D Gorilla Glass, widoczna jest pewna struktura, sprawiająca, że ta obudowa potrafi przyciągnąć do siebie wzrok.

Pozostając w temacie obudowy muszę zauważyć przede wszystkim dwie kwestie. Pierwszą jest znacznie wystający moduł aparatu, wokół którego uwielbiają zbierać się drobinki kurzu. Druga rzecz to z kolei zaoblona obudowa po bokach, co – w połączeniu z niewielką szerokością telefonu, za którą odpowiedzialne są proporcje ekranu 21:9 – sprawia, że bardzo dobrze leży w dłoni. Za to duży plus.

Jeśli chodzi o jakość wykonania – tutaj nie ma się do czego przyczepić. Z przodu szkło, z tyłu szkło, pomiędzy nimi jedynie ramka z tworzywa sztucznego, ciągnąca się wzdłuż wszystkich krawędzi. Wygląda na tyle dobrze, że początkowo dałam się nabrać, że jest jednak aluminiowa – a tu zonk ;)

Do rozmieszczenia przycisków można się szybko przyzwyczaić. Regulacja głośności znajduje się na prawym boku tuż nad włącznikiem – w obu przypadkach na niezłej wysokości; są też odpowiednio wyczuwalne pod palcami. Do ulokowania skanera linii papilarnych nie mam zastrzeżeń – według mnie znajduje się w idealnym miejscu, bo właśnie tam, w logo Motoroli, osadzone nieco pod poziomem obudowy, trafia palec wskazujący tuż po wzięciu telefonu w dłoń.

W pudełku z Motorolą One Vision znajdziemy gumowe etui, które dobrze sprawdza się w swojej roli – chroni wściekle podatną powierzchnię przed zbieraniem odcisków palców i zarysowań. Do tego warto zauważyć, że moduł aparatu lekko chowa się po założeniu etui – nie w każdym przypadku producenci o tym myślą w ten sposób. W pudełku jest też podstawowy zestaw słuchawkowy.

Wyświetlacz

Nie ukrywam, że byłam bardzo zdziwiona, gdy okazało się, że Motorola (odważnie!) postanowiła iść w ekran o proporcjach 21:9. Czy to zła czy dobra droga – pokażą zapewne wyniki sprzedażowe, w tej chwili trudno oceniać. Z mojej perspektywy ma to sens, bo nie dość, że smartfon jest węższy, przez co łatwiej jest obsługiwać go jedną dłonią, to jeszcze bardziej komfortowa staje się obsługa dwóch aplikacji jednocześnie i samo oglądanie filmów, których spora część jest przecież dostępna właśnie w proporcjach 21:9.

Inna sprawa, że część tego ekranu zajmuje otwór w lewym górnym rogu, w którym to swoje miejsce ma przedni aparat. Dziura ta automatycznie zakrywa dość spory obszar wyświetlacza podczas oglądania wszelkich treści wideo czy też grania, ale – przyznaję – dla mnie nie stanowiło to większego problemu. Nie będę jednak zdziwiona, gdy stwierdzicie, że dla Was ma to szalenie istotne znaczenie, bo otwór ten jest naprawdę duży.

Inna rzecz, że sporo aplikacji nie jest dostosowanych do proporcji 21:9, co jest dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Może nie ten fakt, a samo to, że w ustawieniach nigdzie nie znajdziemy żadnej optymalizacji wyświetlania aplikacji związanej zarówno z proporcjami ekranu, jak i otworem w ekranie. To od nas, użytkowników, powinno zależeć, czy chcemy oglądać treści np. na Netfliksie na pełnym ekranie z dziurą czy na przestrzeni do wysokości tego otworu. Tymczasem na YouTube wszelkie filmy wyświetlane są tak lub tak – w zależności od naszych preferencji, a na Netfliksie – tylko do wysokości dziury. Kuriozalna jest sytuacja, w której włączam film nagrany w 21:9, a ja – zamiast oglądać go na pełnym ekranie – widzę czarne pasy nad i pod treścią. Mam nadzieję, że stosowna aktualizacja jest już w drodze.

A teraz czas na konkrety. Motorola One Vision została wyposażona w ekran IPS o przekątnej 6,3” i rozdzielczości 2520 x 1080 pikseli. Przekłada się to na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 435 punktów, co z kolei oznacza, że ostrość czcionek jest w zupełności wystarczająca podczas typowego użytkowania telefonu.

Sporo osób pytało o same kolory wyświetlane na ekranie IPS LCD, jaki znajdziemy w One Vision. I faktycznie – są one dość blade, niezależnie od ustawionego trybu kolorów (a są trzy: naturalne, wzmocnione i nasycone – różnica pomiędzy nimi jest ledwo widoczna). Z mojej perspektywy brakuje opcji zmiany temperatury barwowej i balansu bieli.

Z innych rzeczy: jasność minimalna mogłaby być nieco niższa, natomiast maksymalna stoi na niezłym poziomie. Czujnik światła działa odpowiednio dobrze. Ślizg palca po ekranie jest płynny, kąty widzenia bez większych zarzutów, choć warto zauważyć, że podczas wyświetlania ciemniejszych treści pod dużym kątem widać lekkie załamania kolorów.

Wyświetlacz Moto. W Motoroli One Vision nie znajdziemy ani diody powiadomień (szkoda!), ani always on display. Jak to jednak w smartfonach Moto bywa, jest wyświetlacz Moto, czyli interaktywny podgląd powiadomień na wyłączonym ekranie – pojawiają się wyłącznie, gdy machniemy nad nim ręką lub lekko dotkniemy telefon.

W ustawieniach Wyświetlacza Moto mamy też opcję odpowiadającą za utrzymanie włączonego ekranu dopóki na niego patrzymy.

Działanie, oprogramowanie

Wiele osób obawiało się Exynosa 9609 – prawdopodobnie ze względu na nieznajomość tej jednostki oraz fakt, że zawsze autorskie smartfony Samsunga z tym układem działają krócej na baterii i często nieco mniej wydajnie od wersji z jednostkami Qualcomma. Czy słusznie? W mojej opinii – nie. W testach syntetycznych, które część z Was tak bardzo lubi, procesor ten uzyskał dużo lepsze wyniki od Snapdragona 636 z Xperii 10 Plus czy Kirina 710 z Huawei P30 Lite. Zainteresowanych odsyłam do poniższej tabeli:

procesor Exynos 9609 Snapdragon 636 Kirin 710
AnTuTu 149483 117313 129559
Geekbench 4 single core 1607 1344 1541
Geekbench 4 multi core 5387 4845 5402

Benchmarki benchmarkami, a rzeczywistość rzeczywistością. Ale w tym wypadku jedno pokrywa się z drugim. Testując Motorolę One Vision z ośmiordzeniowym procesorem Exynos 9609 2,2 GHz z Mali G72 MP3, 4 GB RAM i Androidem 9.0 Pie – patrząc przez pryzmat ceny – nie miałam na co narzekać. A jestem przekonana, że gdybym nie znała ceny tego modelu, przez sam pryzmat jego działania sądziłabym, że jest trochę droższy.

One Vision działa stabilnie i płynnie, może nie jakoś nad wyraz błyskawicznie, bo tego o otwieraniu aplikacji nie mogę powiedzieć – ale tu wszystko jest na swoim miejscu i gra tak, jak powinno. Pod względem kultury pracy nie ma się do czego przyczepić, choć momentami tylko 4 GB RAM daje się we znaki.

Oczywiście pograć też na One Vision można. Trochę czasu straciłam na wyścigi w Real Racing 3 i Asphalt 8: Airborne. Swego rodzaju ciekawostką jest to, że Asphalt 9: Legends pokazało mi jako grę niekompatybilną (być może ze względu na zastosowany procesor, ale to jest wyłącznie moja niepotwierdzona teoria).

Motorola One Vision działa w oparciu o Androida 9.0 Pie i w momencie publikacji recenzji ma poprawki zabezpieczeń datowane na 5 maja 2019. I nie ma się co dziwić, że są bieżące, biorąc pod uwagę, że jest to smartfon objęty programem Android One, który gwarantuje wszelkie aktualizacje na bieżąco aż przez trzy lata od momentu rynkowego debiutu. Ale skupmy się już na samym oprogramowaniu.

A tu już na wstępie dobra informacja dla osób, które są na bakier z wszelkiego rodzaju nakładkami od producentów – One Vision ma czystego Androida, bez zbędnych bajerów ani ingerencji w oprogramowanie pod względem wizualnym. Jest natomiast to, do czego klienci Motoroli zdążyli się już przyzwyczaić, czyli gesty Moto. Zaliczyć do nich możemy: robienie zrzutów ekranu przez przeciągnięcie trzech palców po ekranie w dół, włączanie latarki poprzez dwukrotne potrząśnięcie telefonem, szybkie uruchomienie aparatu obracając nadgarstek dwukrotnie czy wreszcie nawigację po systemie jednym przyciskiem – niestety, nie są to pełnoekranowe gesty, tych mi tu bardzo brakuje.

Obsługa telefonu jest banalnie prosta. Ekran główny pozwala na błyskawiczne wysunięcie górnej belki systemowej (przez przesunięcie palcem w dowolnym miejscu ekranu w dół) lub przejście do pełnej listy zainstalowanych na smartfonie aplikacji (podobnym gestem, ale w górę). Pierwszy ekran z lewej to feed Google, w którym często znajdziecie newsy z Tabletowo, z kolei ekrany w prawo od domowego zawierają skróty do aplikacji i/lub stworzone przez nas foldery.

Wśród aplikacji znajdziemy raczej rzadko spotykane radio FM. W ustawieniach z kolei chyba najbardziej interesującą funkcją jest Cyfrowa równowaga, która monitoruje użytkowanie przez nas telefonu i pokazuje użytkownikowi ile czasu spędza z nosem w telefonie w poszczególnych aplikacjach. Ja np. dowiedziałam się, że jednego dnia odblokowuję smartfon ponad 110 razy i dostaję ok. 500 powiadomień. W ramach tej funkcji możemy ustawić limit czasu na wybrane aplikacje – wydaje się to przydatną opcją.

Zaplecze komunikacyjne

Bardzo cieszy mnie fakt, że powoli w smartfonach ze średniej półki zaczyna być widoczny trend wrzucania większej ilości pamięci wewnętrznej niż dotychczas. Motorola One Vision jest jedną z pierwszych firm, które w modelu do 1500 złotych wrzuciły 128 GB pamięci (tuż obok Oppo w RX17 Neo i Honora – 20 Lite). Co ważne, szybkiej pamięci UFS, co też jest rzadko spotykane w tej półce cenowej. Do wykorzystania przez użytkownika zostaje 110 GB przestrzeni.

Test szybkości pamięci systemowej (standardowo AndroBench):

W razie potrzeby pamięć można rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD, ale tylko pod warunkiem, że nie korzystamy z dwóch kart nanoSIM (a zatem jest tu mowa o hybrydowym dual SIM).

Kolejny pozytyw to obecność USB typu C, co wciąż nie jest wcale oczywistością w tej półce cenowej, a także 3.5 mm jacka audio (ale żeby nie było tak pięknie – wolałabym go widzieć na dolnej krawędzi). A żeby jeszcze polepszyć sytuację Moto One Vision trzeba dodać, że – poza oczywistościami, jak LTE, GPS, Bluetooth (co ważne, 5.0), dwuzakresowe WiFi – oferuje też NFC. Wszystkie moduły działają całkowicie poprawnie i nie zdarzyła mi się żadna niepożądana sytuacja, o której powinnam Wam w tym momencie napisać. Jakość rozmów też bez zastrzeżeń – wszystkich rozmówców słyszałam odpowiednio wyraźnie i głośno, a oni z kolei nie skarżyli się, by cokolwiek było nie tak po mojej stronie.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Audio

Dałam Motorolę One Vision do oceny Kubie (szefowi działu hardware / gaming). Pierwsza rzecz, jaką powiedział – szkoda, że mono, z czym trudno polemizować. Druga uwaga, jaka padła w kierunku umieszczonego na dolnej krawędzi głośnika to fakt, że jest bardzo głośny, czym wyróżnia się wśród smartfonów, które ostatnio testowałam. A trzecia rzecz, jaką dodał: “Kasia, ten sprzęt ma lepszy głośnik niż flagowy Huawei P30 Pro” – co z jednej strony nie jest przesadnie trudne, a z drugiej – porównujemy tu urządzenia z totalnie różnej półki…

Co najważniejsze, jakość odtwarzanego audio stoi na naprawdę wysokim poziomie – już nawet abstrahując od ceny, która zamyka się w kwocie 1300 złotych.

Do tego dochodzi obecność 3.5 mm jacka audio, którego jakość jest po prostu w porządku i okazuje się, że Motorola One Vision staje się ciekawą propozycją również pod względem muzycznym – po prostu nie ma się czego wstydzić.

Biometryka

Skaner odcisków palców i rozpoznawanie twarzy – obie formy zabezpieczeń biometrycznych są oferowane w Motoroli One Vision. Czytnik linii papilarnych, jak już wiecie, umieszczony jest z tyłu, w górnej części obudowy, w miejscu, w którym naturalnie ląduje palec pod wzięciu telefonu do ręki. Co ważne, czytnik jest ciągle aktywny, co oznacza, że wystarczy przyłożyć do niego palec, by został odczytany. Co jednak bardziej istotne, czytnik ten oceniam pozytywnie – szybko i sprawnie odblokowuje urządzenie, bardzo rzadko się myląc. Inaczej sprawa ma się, gdy palec jest mokry – wtedy sobie nie radzi.

Jeśli chodzi o rozpoznawanie twarzy, to tutaj musimy rozróżnić pory dnia. W dzień działa w większości przypadków bezproblemowo i szybko odblokowuje urządzenie. Gdy światła jest mniej szybkość działania tej metody spada i choć proces odblokowywania trwa nieco dłużej, ale nie jest tak, że przestaje działać.

Akumulator

Pojemność 3500 mAh nie zapowiadała niczego dobrego. Pierwszy cykl działania na baterii, o którym pisałam w bardzo wstępnych pierwszych wrażeniach, również wcale nie napawał optymizmem. A jak baterię oceniam w dłuższej perspektywie czasowej? Zmieniło się niewiele. Jak było kiepsko, tak kiepsko zostało. I, cóż, to chyba właśnie akumulator jest największą bolączką Motoroli One Vision.

W rękach mniej wymagającego użytkownika telefon ten powinien wytrzymać dzień działania. W moich też się to udawało, ale bez oszałamiających wyników na włączonym ekranie. 3,5 – 4,5 godziny SoT to maksimum, jakie udało mi się uzyskać w trybie mieszanym (WiFi / LTE). Korzystając z samego WiFi udawało mi się wydłużyć czas działania do 5 godzin.

Motorolę One Vision naładujecie ładowarką TurboPower 18W – trwa to ok. 1,5 godziny. Warto pamiętać, że smartfon nie obsługuje ładowania bezprzewodowego – w ogóle w tej półce cenowej trudno o indukcję.

Aparat

48 Mpix f/1.7 brzmi dobrze, ale trzeba mieć świadomość, że rzeczywista rozdzielczość zdjęć to 12 Mpix, a wszystko za sprawą technologii Quad Pixel, czyli łączenia czterech piksel w jeden. Do tego mamy 5 Mpix f/2.2 do głębi. Aparat korzysta z dobrodziejstw sztucznej inteligencji, jednak algorytmy nie są zbyt agresywne – dodatkowo od nas zależy, czy tryb (np. jedzenie) zostanie użyty podczas robienia zdjęcia.

Zdjęcia zrobione za dnia są bardzo przyjemne dla oka, a i zdjęcia makro można ustrzelić całkiem ładne z dobrym rozmyciem. Patrząc jednak pod względem szczegółowości i ilości detali, tu mogłoby być lepiej, na co zresztą sami zwracaliście uwagę w komentarzach pod wpisem z szybkimi pierwszymi wrażeniami z użytkowania One Vision.

Motorola One Vision jest pierwszym smartfonem tej marki, w którym znajdziemy tryb nocny. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że był on w Motkach bardzo potrzebny. Bo o ile zdjęcia robione za dnia mogły się podobać, tak nocne pozostawiały bardzo wiele do życzenia. Tymczasem patrzę na zdjęcia porównawcze zrobione Motorolą One Vision w trybie automatycznym i nocnym i… widzę przepaść. Fotografie stają się jaśniejsze, wreszcie coś na nich widać, a dodatkowo szczegółowość wzrasta i w ogólnym rozrachunku zdjęcia mogą się podobać. Ode mnie jedna uwaga techniczna: podczas robienia zdjęć w trybie nocnym warto się upewnić, że na pewno nacisnęliśmy spust migawki – kilka razy zdarzyło mi się, że zdjęcie nie zostało zrobione.

Uwaga dodatkowa: podczas pierwszego uruchomienia zakupionego One Vision powinna pojawić się aktualizacja oprogramowania, która dodaje tryb nocny. Jeśli z jakichś względów pominiecie ten krok, tryb nocny możecie znaleźć też w aplikacji Moto Camera 2, którą wystarczy zaktualizować z poziomu Google Play.

W komentarzach pod recenzją Moto G7 Plus pytaliście o to, jak jakość zdjęć z niego wypada na tle One Vision i odwrotnie. Pozwólcie, że teraz wrzucę tylko kilka przykładowych zdjęć z obu modeli, a niebawem zrobię pełne porównanie obu smartfonów, by wszystko stało się jasne.

Przedni aparat (25 Mpix f/2.0) nie imponuje możliwościami. Pierwsze, co widać po spojrzeniu na przykładowe zdjęcia to fakt, że ma tendencję do prześwietlania jasnego tła – jeśli zatem robimy zdjęcia na tle bezchmurnego nieba, jest bardzo duża szansa, że niewiele poza nami będzie widać, zwłaszcza w trybie portretowym. Aby dopełnić informacji, w aplikacji aparatu do naszej dyspozycji jest automatyczny tryb upiększania (i to właśnie w nim robione były zdjęcia przeze mnie – upiększanie, jak widać, jest dość agresywne; poziom „pupci niemowlaka”), ale można go wyłączyć lub ustawiać poziom upiększania ręcznie.

Wideo możemy nagrywać maksymalnie w 4K 30 kl./s. Przednia kamerka z kolei umożliwia rejestrowanie wideo w jakości Full HD 30 kl./s. Poniżej możecie zobaczyć przykładowy materiał nagrany w Full HD w postaci vlogów z mojego ostatniego krótkiego „urlopu”.

i drugi:

Podsumowanie

Testując Motorolę One Vision nie dopatrzyłam się w tym smartfonie większych wad. Zastrzeżenia mam jedynie do ekranu, a może raczej braku kompatybilności sporej liczby aplikacji z „dziurą”, przez co nie są wyświetlane na pełnym ekranie. Sama „dziura” jest wielka i nie zdziwię się, że będzie dla kogoś sporym minusem. Podobnie jak brak polaryzacji ekranu w poziomie – sprawdzałam na dwóch różnych parach okularów przeciwsłonecznych, więc nie sądzę, by był to przypadek.

Są jeszcze mniejsze rzeczy, do których można mieć pewne „ale„. Wśród nich wymieniłabym czas pracy, który aż się prosi, by był dłuższy, brak diody powiadomień (którą stara się zastąpić wyświetlacz Moto), głośnik tylko mono (ale za to grający bardzo dobrze) czy wystający moduł aparatu, wokół którego zbiera się trudny do usunięcia kurz. Nie można zapominać też o odporności telefonu wyłącznie na podstawowe zachlapania, ale w tej półce cenowej to raczej norma.

Trochę rozdarta jestem w ocenie samego aparatu – te 48 Mpix (czyli 12 Mpix Quad Pixel) to marny zabieg marketingowy, niejako zapewniający świetną jakość zdjęć. I o ile fotografie wychodzą ładne i przyjemne dla oka, tak czar pryska po bliższym przyjrzeniu się nim – również w porównaniu do Moto G7 Plus. Super, że Motorola wreszcie zastosowała tryb nocny w swoim smartfonie, ale jednocześnie szkoda, że skupiając się na fotografii nocnej, odstawiła na dalszy plan dzienną. Pytanie tylko czy potencjalnym klientom, którzy kupią ten sprzęt za 1299 złotych, będzie to jakoś szczególnie przeszkadzało?

Mimo wszystko jednak uważam, że Motorola One Vision to jeden z ciekawszych smartfonów, jakie można kupić w tej cenie, a istotne zalety znacznie przewyższają wady. W przypadku tego urządzenia mamy bowiem do czynienia ze świetnie wyglądającą, przyciągającą wzrok obudową, NFC, bardzo dobrym działaniem, 128 GB szybkiej pamięci, dual SIM czy wreszcie czystym Androidem z 3-letnim wsparciem.

Warto jednak pamiętać, że w tej samej cenie można kupić m.in. Pocophone F1, Xiaomi Mi 8 Lite, Oppo RX17 Neo, Honora 20 Lite czy LG G6 – każdy z nich broni się na innym polu.

A co Wy sądzicie na temat Motoroli One Vision? Komentarze standardowo są do Waszej dyspozycji.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Motorola Moto One Vision
Motorola One Vision – jeden z ciekawszych wyborów w swojej cenie (recenzja)
Zalety
świetny wygląd i jakość wykonania
działanie
czysty Android
NFC
jakość głośnika
3.5 mm jack audio
128 GB pamięci UFS
USB typu C
OIS
dual SIM (choć hybrydowy)
nagrywanie wideo w 4K
Wady
duża czarna dziura w lewym rogu ekranu
czas pracy baterii
wystający aparat
głośnik mono (ale za to bardzo dobrej jakości)
tylko IP52
brak diody powiadomień
brak polaryzacji ekranu w poziomie
8
OCENA
Exit mobile version