Monster Hunter Now
Źródło: Niantic

Monster Hunter Now pozwala poczuć się jak łowca potworów

Monster Hunter Now dopiero co zadebiutowało, a już zdążyło pochwalić się ponad 5 milionami pobrań, kilkoma aktualizacjami oraz całkiem ciekawym gameplay’em. Postanowiłem więc sprawdzić, jak się gra w ten tytuł, i czy jest w ogóle warty uwagi.

Monster Hunter Now to namiastka bycia łowcą

Zaledwie kilka dni temu pisałem o tym, że Monster Hunter Now oficjalnie zadebiutowało. To nowa gra, wydawana przez Niantic, która pozwala nam zanurzyć się w znanym uniwersum i pobawić się w łowcę potworów. Monster Hunter trafiło na smartfony, więc postanowiłem, że to dobry powód, żeby się trochę poruszać i sprawdzić, jak faktycznie wypada ten tytuł.

Nie jest to żadne przełomowe odkrycie czy też fenomenalna produkcja, która powali graczy na kolana. Powiem więcej, jest to tytuł korzystający z gotowych rozwiązań i schematów znanych np. z Pokemon Go. Pamiętacie ten szał sprzed kilku lat na łapanie Pokemonów? Monster Hunter Now nostalgicznie nam o tym przypomni i zapewni wiele godzin nawet dobrej zabawy… podczas spacerów! :)

screen z gry monster hunter now
Tak wygląda walka w Monster Hunter Now (źródło: tabletowo.pl)

Monster Hunter Now powoli wprowadza do gry

Pokemon Go to istny fenomen, który miał wiele „klonów” czy też podobnych gier osadzonych w innych uniwersach. Jednak uczciwie mówiąc żadna produkcja „post-pokemonowa” nie przyciągnęła mnie na dłużej niż kilkadziesiąt minut. W przypadku Monster Hunter Now jest zupełnie inaczej, ponieważ tutaj świat został zaprojektowany w ciekawy sposób i po prostu zachęca do eksploracji, żeby zapolować na potwory.

Jeżeli jesteś zapalonym graczem, to zapewne znasz ten schemat – jeszcze tylko jeden meczyk, jedno zadanie, jeden napad. Tutaj jest „jeszcze tylko jeden potwór”. Niantic zbudowało ciekawy świat, do którego powoli wprowadza. Miły kociak od samego początku tłumaczy nam podstawy rozgrywki, a te nie są zbyt skomplikowane. W dużej mierze można to sprowadzić do chodzenia i zabijania kolejnych potworów. Swoją drogą, nie wiedziałem, że wokół mojego bloku grasuje tyle gadów… :)

Monster Hunter Now ma krótkie i dynamiczne walki

Monster Hunter Now korzysta z biomów. To różnica względem takiego Pokemon Go, gdzie mieliśmy ulice wypchane pokemonami. Tutaj mamy lasy, błota, rzeki i bagna, a na nich różne potwory. Tych nie brakuje, ale akurat w mojej okolicy najwięcej jest raptorów. MHN oferuje nam krótkie, ale za to bardzo dynamiczne walki. Te nie trwają zazwyczaj więcej niż kilkanaście sekund. Ba, nie miałem dłuższej niż minutę!

Sam schemat rozgrywki jest prosty – naciskając na ekran atakujemy stwora, a przeciągając czy to w lewo, czy to w prawo, robimy unik. Przydaje się to, gdy walczymy z nieco cięższymi rywalami, pokroju Great Jagras („Dużej Żaby”). Wraz z posuwaniem linii fabularnej do przodu, odblokowujemy nie tylko nowe funkcje w postaci lepszych broni czy możliwości ich ulepszania, ale także zaczyna pojawiać się więcej stworzeń.

Szybko do Jagrasa dołączyli Kulu-Ya-Ku oraz Pukei-Pukei. Każdego z nich można znaleźć w lasach i na bagnach, więc jest duża szansa, że i w Waszej okolicy się pojawi. Co ciekawe jednak każdy z tych potworów ma inną słabość. Żaba boi się ognia, Kulu wody, a Pukei piorunów, co można wykorzystać przeciw nim.

Grając w Monster Hunter Now ani razu nie natrafiłem na potwora, który byłby w stanie mnie pokonać. Ba, żaden nie zbił mi więcej niż 50 punktów życia. Wynika to z głównie faktu, że potyczki są dość proste i schematyczne. Jeżeli trafisz na większego rywala (ci są posegregowani na „small” oraz „large”), to wystarczy turlając się unikać jego ataków, a następnie zasypać gradem ciosów i powtarzać schemat dopóki nie padnie na glebę.

screen z gry monster hunter now
Gra czasem ma problemy z teksturami (źródło: tabletowo.pl)

To, że potyczki są schematyczne, nie oznacza, że nie są angażujące. Walki w Monster Hunter Now to krótkie, aczkolwiek bardzo dynamiczne starcia. A poza tym dają świetny pretekst, żeby wyjść z domu i się poruszać.

Uzbrój się po zęby

W Monster Hunter Now istnieje szereg różnych broni, z których możesz skorzystać. Mowa tutaj nie tylko o klasycznym, długim mieczu, ale także o młocie czy łuku. Arsenał jest pokaźny, a w dodatku dość szybko, bo bodajże już na piątym poziomie, możesz bez problemu ulepszyć swoją broń o kilka poziomów, dzięki czemu będziesz jeszcze szybciej unieszkodliwiał te przeklęte gady.

Warto wspomnieć, że dostosować można nie tylko rodzaj uzbrojenia, ale także swój wygląd. Kreator nie jest może jakoś mocno rozbudowany, ale i tak fajnie, że pojawiła się taka opcja. Przed wyruszeniem na większe polowanie warto jest też odwiedzić opustoszałe (w grze) miejsca i zebrać z nich ciekawe przedmioty – te mogą się nam później przydać.

Wyrusz na polowanie

Monster Hunter Now daje świetny powód, żeby wyjść i ruszyć się z domu, pozwiedzać okolice i zapolować na kilka potworów. Takie gry cenię, ponieważ są miłą odskocznią od produkcji, w które gram na co dzień przyspawany do biurka/kanapy, jak np. PayDay 3 czy EA Sports FC 24. MHN przyjęło się na tyle dobrze, że zapewne będzie także ciągle rozwijane przez twórców, a ciekawych aktywności nie brakuje.

Warto wspomnieć, że Monster Hunter Now daje nam możliwość polowania nie tylko solo, ale także w grupach. Tryb multiplayer jest ważną częścią tego uniwersum i nie pominięto go w przypadku „smartfonowej” wersji. Polując na duże potwory możemy wybrać, czy chcemy stoczyć bój samemu, czy też w grupie. Niestety, nie dane mi było przetestować drugiej z tych opcji, ponieważ nie natrafiłem na żadnego innego gracza, który chciałby walczyć ramię w ramię razem ze mną.

screen z gry monster hunter now
Większe potwory potrafią być wyzwaniem (źródło: tabletowo.pl)

Gra jednak nie jest bez minusów. Fakt, nie brakuje różnorodności potworów, ale tych „commonowych” mogłoby być po prostu więcej. Tytuł ma także problemy z wczytywaniem niektórych obiektów, co widać na załączonych wyżej screenach. Poza tym fajnie by było, gdyby twórcy odwzorowali faktycznie naszą okolicę, po której się poruszamy. Ulice i inne aspekty takie są, ale nie przypominam sobie, żebym mieszkał pośrodku pustyni.

Baw się dobrze i pamiętaj o bezpieczeństwie

Monster Hunter Now to ciekawie zaprojektowany tytuł, który ma pomysł na siebie i absolutnie nie jest kopią Pokemon Go. Niektóre elementy są bliźniaczo podobne, ale też trzeba pamiętać, że po prostu nie da się wymyślić koła na nowo. Oczywiście, gra ma kilka problemów, nie jest w 100% dopracowana, ale są to raczej drobnostki, które nie psują ogólnego odbioru.

Twórcy postarali się o to, żebyśmy faktycznie mogli poczuć się łowcami i to jest fajne. Wiele elementów przemyślano, jak np. dynamiczne walki, ulepszanie ekwipunku czy też grupowe polowanie. Ja przez tych kilka godzin spędzonych w Monster Hunter Now się świetnie bawiłem i uważam, że warto dać szansę tej produkcji – gdybym miał ją ocenić, to dostałaby mocne 7/10. Po skończonych „testach” na pewno nie zniknie z pamięci mojego smartfona. Powiem więcej, będę chodził na spacery głównie po to, żeby trochę pograć (co za ironia). :)

Grę można już pobrać w Google Play i Apple Store. Testowałem ją zarówno na nieco wysłużonym Realme 8 Pro, jak i na REDMAGIC 8S Pro, którego recenzję wkrótce przeczytacie na łamach Tabletowo. W obu przypadkach nie mogłem narzekać na spadki klatek czy złą wydajność.