Nie mamy dobrych wiadomości dla użytkowników samochodów elektrycznych. Ceny na ładowarkach publicznych rosną, a w tym roku możliwe są kolejne podwyżki.
Wzrost cen za ładowanie samochodu elektrycznego
Owszem, podróżowanie elektrykiem może być tańsze niż autem spalinowym, ale należy spełnić jeden podstawowy warunek. Przede wszystkim użytkownik musi mieć dostęp do taniego prądu, co w przypadku publicznych ładowarek jest coraz większym wyzwaniem. Niestety, tanio już było i niewykluczone, że będzie jeszcze drożej.
W styczniu informowaliśmy Was, że Lidl podniósł ceny za prąd dla samochodów elektrycznych. To jednak nie koniec tegorocznych podwyżek u operatorów ładowarek. Przykładowo ceny na ładowarkach Polenergia eMobility w marcu wzrosły o 11% dla AC (z 1,60 do 1,78 złotych za kilowatogodzinę) i o 13% dla DC (z 2,19 do 2,48 złotych za kilowatogodzinę). Co więcej, na stacjach przy autostradzie A2 zapłacimy 2,68 złotych za 1 kWh.
Warto jeszcze wspomnieć, że przygotowana przez Orlen Charge promocja na ferie 2025 już się skończyła i operator powrócił do dotychczasowych, niestety, dość wysokich cen. Obecnie za 1 kWh na prawdziwie szybkiej ładowarce trzeba zapłacić 3,19 złotych.
Nie jest to jednak jedyny operator w Polsce, który żąda ponad 3 złotych za kilowatogodzinę – 3,14 złotych zapłacimy na Power Dot, a także na stacjach GreenWay i Ionity, aczkolwiek u tych dwóch operatorów można odczuwalnie zbić cenę za pomocą miesięcznej, płatnej subskrypcji.


Ile jednak musimy zapłacić średnio za przejechanie 100 km, gdy naładujemy się za 3 złote za 1 kWh? Ostatnio elektryczną Cuprą Tavascan wybrałem się w trasę, która składała się głównie z jazdy drogami szybkiego ruchu, aczkolwiek było też trochę jazdy z prędkością do 90 km/h. Średnie zużycie energii wyniosło 23,1 kWh/100 km, czyli koszt to prawie 70 złotych i to nie licząc strat energii podczas ładowania. Z innej trasy – co prawda temperatura była nieco niższa i padał deszcz, ale nie przekraczałem 120 km/h – zobaczyłem wynik 25,1 kWh/100 km, czyli przejechanie 100 km oznaczałoby wydatek ponad 75 złotych.
Jak zauważa Maciej Gis, kierownik kampanii elektromobilni.pl, marzec 2025 roku przyniósł kolejne wzrosty, które wcale nie muszą być ostatnie w tym roku. Możliwe, że pojawią się kolejne podwyżki u innych operatorów. Cóż, właścicielom BEV-ów pozostaje życzyć wielu stacji Ekoen na trasach, bo na nich ładowanie – między innymi za sprawą taryf dynamicznych – potrafi być wciąż całkiem tanie.
Dlaczego ceny rosną? Przecież miało być tanio, pięknie i cudownie
Maciej Gis wskazuje, że w Polsce wykorzystanie stacji ładowania wynosi kilka godzin w ciągu doby. Sprawia to, że zwrot inwestycji przy obecnej sytuacji na rynku jest bardzo długi, a to z kolei przekłada się na wysokie ceny energii na stacjach ładowania. Cóż, operatorzy muszą po prostu zarobić.
Oczywiście do tego dochodzą ogólnie wysokie ceny prądu i szereg innych zmiennych. Ciekawe, jak to będzie wyglądać w przyszłości i ile będziemy musieli zapłacić za dojechanie samochodem elektrycznym nad morze czy w okolice Zakopanego.