Honor 20 – średniak, który ma w sobie wiele z flagowca (recenzja)

Najnowsza seria smartfonów marki Honor składa się z trzech modeli: Honora 20 Pro, Honora 20 i Honora 20 Lite. Ostatniego z nich miałam dla Was okazję niedawno testować – do zapoznania się z jego recenzją zapraszam tutaj. Na premierę pierwszego z wymienionych modeli musieliśmy poczekać nieco dłużej niż pozostałej dwójki, ale już można go znaleźć w sklepach. Tymczasem nadeszła pora wziąć pod lupę model środkowy. Odpowiedzmy sobie zatem na pytanie: jak Honor 20 sprawdza się w codziennym użytkowaniu?

Parametry techniczne Honora 20: 

Cena Honora 20 w dniu publikacji recenzji: 1999 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Obudowa testowanego egzemplarza Sapphire Blue (jest też czarny, znany jako Midnight Black) ma kolor niebieski, fioletowy, a może czarny? Odpowiedź na to pytanie jest skomplikowana, bo wielowymiarowa szklana obudowa Honora 20 mieni się na tak wiele kolorów, że w zależności od kąta, pod którym na nią spojrzymy, zobaczymy inną barwę. Smartfon ten zdecydowanie przyciąga wzrok i może się podobać. I nie są to bynajmniej puste słowa – przez moje ręce, jak wiecie, przeszło już mnóstwo smartfonów, a obudowa żadnego z nich nie mieniła się tak nietypowo, jak urządzenia, które dziś rozkładamy na czynniki pierwsze.

Muszę jednak przyznać, że oprócz wielowarstwowego szkła, przybierającego różne kolory w zależności od kąta padania światła, które potrafi zachwycić, mamy tu do czynienia z przeciętnym, niewybijającym się ponad resztę modelem. Prosta bryła, dość gruba, bo mająca aż 8,87 mm i z modułem aparatów znacznie wystającym ponad obudowę. Jednym się ten całokształt spodoba, inni docenią wyłącznie mieniące się w świetle kolory. Ja niestety należę do drugiej z grup, choć doceniam starania projektantów.

Obudowa, pomimo tego, że wykonana jest ze szkła, nie powoduje ani tego, że smartfon ten można ładować indukcyjnie (bezprzewodowo), ani też nie podnosi w żaden sposób odporności na zalania czy zakurzenia – Honor 20 nie spełnia żadnej normy odporności. Możecie być jednak spokojni o korzystanie z niego w letnim deszczu, kilka takowych mam za sobą, a telefon dalej niezmiennie pracuje.

Miłym dla oka zabiegiem stylistycznym jest wyróżnienie czytnika linii papilarnych, umieszczonego na prawej krawędzi telefonu, matową powłoką. Bardzo ciekawie kontrastuje z błyszczącymi, aluminiowymi bokami smartfona. A skoro już przy nich jesteśmy, warto zatrzymać się nieco dłużej.

Zaczęłam od prawej, więc przy niej zostańmy – nad skanerem odcisków palców, który jest też klikalnym włącznikiem, mamy jeszcze przyciski do regulacji głośności; są odpowiednio wyczuwalne pod palcami, wystają z obudowy na odpowiednią wysokość, dobrze też reagują na ich wciskanie. Na lewym boku z kolei mamy szufladę, która kryje w sobie standardowy dual SIM (co oznacza, że nie uświadczymy tu slotu kart microSD). Co do szufladki mała dygresja – warto zaprzyjaźnić się z igiełką, która dodawana jest do zestawu z telefonu (jest na tyle nietypowo długa, że później trudno wyjąć kartę, korzystając z innej).

Górna krawędź skrywa jeden z mikrofonów i port podczerwieni, dolna natomiast – drugi z mikrofonów, USB typu C i głośnik. Z tyłu telefonu bez niespodzianek, mamy tu wyłącznie znacznie wystający ponad obudowę telefonu potrójny moduł aparatu wraz z diodą LED, obok którego znajdziemy też obiektyw macro. Przedni panel to w większości 6,26-calowy wyświetlacz z niewielką “dziurką” w lewym górnym rogu i głośnikiem nad ekranem.

Sama jakość wykonania Honora 20 jest jak najbardziej w porządku – nic tu nie skrzypi, nie ugina się, a cała konstrukcja w żadnym, nawet najmniejszym stopniu, nie poddaje się próbom wyginania.

Wyświetlacz

Ekran Honora 20, choć wykonany w technologii IPS LCD, a nie AMOLED, wcale nie jest jego słabym ogniwem. Wyświetlane kolory są poprawne, a jeśli coś komuś nie pasuje, zawsze może zmienić tryb kolorów i temperaturę barw, co pozwala dostosować ekran pod swoje preferencje. Kąty widzenia są świetne, jasność ekranu w porządku, ale nie idealna (minimalna mogłaby być odrobinę niższa, a maksymalna nieco wyższa). A wartym odnotowania jest też to, że ekran po wyjęciu telefonu z pudełka chroniony jest fabryczną folią.

Przechodząc do konkretów, matryca ma przekątną 6,26” i rozdzielczość 2340 x 1080 pikseli, co – jak łatwo policzyć – daje nam 412 ppi. Czcionki są ostre i czytelne, zdecydowanie nie mogę się tu do czegokolwiek przyczepić. Wyświetlacz ma proporcje 19,5:9 i niewielką “dziurę” w lewym górnym rogu, co może powodować ewentualne problemy z wyświetlaniem treści multimedialnych – na szczęście takowe można szybko zażegnać, przechodząc do odpowiedniej funkcji w ustawieniach (wyświetl w trybie pełnoekranowym – lub nie, jeśli wolicie inaczej).

W ustawieniach znajdziemy też tryb ochrony wzroku, czyli filtr światła niebieskiego. Brakuje czegokolwiek na kształt powiadomień na wygaszonym ekranie, ale z racji tego, że to nie AMOLED, musimy się zadowolić niewielką diodą powiadomień.

Działanie, oprogramowanie

Muszę przyznać, że z Honora 20 korzystało mi się przyjemnie. Spora w tym zasługa procesora Kirin 980 z Mali-G76 – tego samego, jaki znajdziemy w Huawei P30 Pro. Do niego wypadałoby jeszcze dorzucić 6 GB RAM i system Android 9.0 Pie z Magic UI 2.1 i mamy zestaw, który odpowiada za działanie urządzenia. Już szybki rzut oka na wyniki w testach syntetycznych wystarczy, czego mniej – więcej się po nim spodziewać.

W praktyce Honor 20 działa szybko i tak, jak przystało na sprzęt za dwa tysiące złotych. W tej kwocie oczekujemy smartfona, który będzie w stanie dotrzymać nam kroku, a ten dziś testowany niewątpliwie takim jest. Wszystkie akcje wykonuje bardzo szybko, pomiędzy aplikacjami przełącza się wprost błyskawicznie, a gdy już zajdzie potrzeba, by przeładować jakąś stronę internetową czy program, dzieje się to w mgnieniu oka. Pod względem działania Honor 20 zasługuje na szkolną piątkę, może nawet z małym plusem. Zwłaszcza patrząc na niego przez pryzmat ceny, która przecież zamyka się w dwóch tysiącach złotych.

Benchmarki:

W gry oczywiście też pogramy. I nie mam tu na myśli Board Kings, w którą ostatnio zagrywam się w wolnych chwilach, ale też takie tytuły, jak Asphalt 9: Legend czy Real Racing 3 (wciąż mam do niej jakiś nietypowy sentyment). Na smartfonie odpalimy też inne wymagające tytuły, jak choćby PubG Mobile.

Oprogramowanie i dostępne funkcje są dokładnie takie same, jak w Honorze 20 Lite, więc pozwólcie, że nie będę się powtarzać. Wszystkie informacje na ten temat znajdziecie w recenzji tańszego modelu, tymczasem poniżej załączam sporo screenów przedstawiających interfejs i wszelkie ciekawsze opcje.

Wspomnę jedynie, że podczas tych największych upałów, jakie ostatnio przechodziły przez Polskę, Honor 20 wyświetlił mi komunikat o przegrzewaniu się. W tym scenariuszu nie można normalnie korzystać z telefonu, a więc np. prowadząc auto wyłączają się mapy, a ekran ściemnia do minimalnego poziomu tak, by – jak sądzę – “odpocząć” od procesów i możliwie szybko schłodzić sprzęt.

Zaplecze komunikacyjne

Wydawać by się mogło, że pod tym względem w przypadku Honora 20 nie ma na co narzekać. I faktycznie, jest wszystko to, czego powinniśmy oczekiwać: LTE, GPS, Bluetooth 5.0, dwuzakresowe WiFi i oczywiście NFC. Zapewne ku uciesze wielu osób jest też dość rzadko spotykany port podczerwieni i dużo bardziej popularny dual SIM. Z tym, że standardowy, który kryje w sobie dwa sloty na karty nanoSIM, bez możliwości wymianki z microSD lub dołożenia tej karty w trzecim gnieździe – niestety.

Z drugiej strony, na pokładzie telefonu znajdziemy 128 GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania dostajemy 110 GB, więc całkiem sporo. Zrozumiem jednak osoby, które przechowują archiwum swoich zdjęć m.in. na karcie pamięci i chcą mieć do niego dostęp na nowym smartfonie.

Test szybkości pamięci systemowej (Androbench):

Dodam jeszcze tylko istotną rzecz – jakość połączeń telefonicznych jest bardzo dobra zarówno po stronie rozmówcy, jak i naszej.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne
2. Audio. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Audio

Największą bolączką monofonicznego głośnika Honora 20 jest fakt, że jest strasznie, ale to strasznie cichy. Dodatkowo znajduje się na dolnej krawędzi, przez co grając czy oglądając filmy, łatwo jest go zagłuszyć wewnętrzną stroną dłoni. Sama jakość jest poprawna, a Kuba podsumował ten głośnik jednym zdaniem: przeciętny głośnik, który niczym się nie wyróżnia.

Jak już zdążyłam wspomnieć, urządzenie nie jest wyposażone w 3.5 mm jacka audio, co oznacza, że wszelkie słuchawki możemy podłączyć albo bezprzewodowo, albo przewodowo, korzystając z adaptera z mini-Jacka na USB typu C. Jakość zdaje się być lepsza niż samego głośnika, ale powiedziałabym, że też raczej szału nie ma.

Czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy

Smartfonów wyposażonych w skanery odcisków palców, znajdujące się na prawej krawędzi, może nie można policzyć na palcach u jednej ręki, ale jest ich dość niewiele. Z bieżącego roku warto wymienić choćby Samsunga Galaxy S10e (którego skaner jest według mnie zdecydowanie za wysoko), Sony Xperia 1 (nieco za nisko) oraz właśnie Honora 20. I gdybym miała wskazać model, w którym ów czytnik ulokowany jest najlepiej i najrozsądniej, z całą pewnością wskazałabym testowany dziś sprzęt. Wszystko za sprawą tego, że kciuk naturalnie ląduje na skanerze, nie trzeba się w żaden sposób gimnastykować.

Ale umiejscowienie czytnika to jedno, a działanie – drugie. Na szczęście w przypadku Honora 20 idą one ze sobą w parze. Oznacza to, że działa szybko, bezproblemowo i niezawodnie. Skaner jest cały czas aktywny, co oznacza, że wystarczy przyłożyć do niego palca (dosłownie na moment), by pozytywnie zareagował. Naprawdę – czytnik linii papilarnych w Honorze 20 pokazał się z bardzo dobrej strony i nie mogę o nim powiedzieć złego słowa.

Oczywiście poza skanerem odcisków palców do naszej dyspozycji zostało oddane inne zabezpieczenie biometryczne, czyli rozpoznawanie twarzy. I tu też mam dla Was dobrą wiadomość: w dobrym oświetleniu działa bardzo dobrze, w gorszym też sobie radzi, natomiast ścianę napotyka dopiero, gdy jest dość ciemno. Z okularami korekcyjnymi radzi sobie pozytywnie, gorzej jest z przeciwsłonecznymi.

Czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy można wykorzystać także do blokady dostępu do wybranych aplikacji, sejfu oraz przestrzeni prywatnej.

Akumulator

Za czas pracy Honora 20 odpowiada akumulator o pojemności 3750 mAh. Zasada w jego przypadku jest prosta – korzystając z telefonu wyłącznie na LTE, będzie pracował dzień, z czego na włączonym ekranie (SoT) ok. 5 godzin. Przy mniej intensywnym użytkowaniu i trybie mieszanym (WiFi / LTE), pod koniec dnia poziom naładowania baterii wciąż potrafi pokazać powyżej 30%, mając na liczniku ok. 4 godziny SoT, a przy bardziej intensywnym – w ciągu dnia potrafi dobić do 6 godzin. To niezłe wyniki, pokazujące, że nie jest tak łatwo rozładować Honora 20.

A jeśli już jednak to zrobicie, dobra wiadomość jest taka, że Honor 20 wspiera szybkie ładowanie 22,5 W, dzięki któremu proces ładowania od 0 do 100 % trwa ok. godziny i piętnastu minut. Niestety, nie uświadczymy tu ładowania indukcyjnego.

Aparat

Cztery obiektywy powinny być zwiastunem czegoś dobrego – najwyższa pora sprawdzić, czy tak jest w Honorze 20. Znajdziemy tu zestaw, na który składa się aparat 48 Mpix f/1.8, ultraszeroki 16 Mpix f/2.2 117°, 2 Mpix f/2.4 do głębi oraz, dość nietypowa jednostka, 2 Mpix f/2.4 do macro.

Zacznijmy od standardowych możliwości Honora 20. Niby mamy możliwość robienia zdjęć w 48 Mpix, ale sam producent wydaje się, jakby zachęcał nas do 12 Mpix. Wszystko zapewne za sprawą tego, że przełączenie się na 48 Mpix skutkuje automatycznie wydłużeniem procesu fotografowania do 3 sekund, a tu już jednak przydałby się statyw. Żeby było ciekawiej, gdy wyjdziemy z aparatu i wejdziemy do aplikacji ponownie, ustawienia same wracają zawsze do 12 Mpix.

Oczywiście nie mogło obyć się bez sztucznej inteligencji, z pomocy której korzystać możecie, ale wcale nie musicie. Jej działanie pokazałam Wam między innymi na kotlecie, który w rzeczywistości wyglądał może niezbyt apetycznie (a był przepyszny!), a AI zrobiło z niego obiekt, który aż chce się “zjeść oczami”.

Tryb nocny to też ciekawa kwestia. Mając obok siebie dwa zdjęcia nocne wykonane Honorem 20, bardzo łatwo jest odróżnić które z nich zostało zrobione w trybie automatycznym, a które w nocnym. To pierwsze charakteryzuje się prześwietleniami lamp, czarnym jak smoła niebem i niedoświetlonym całokształtem. Tryb nocny, dzięki kilku-sekundowemu naświetlaniu, podbija jasność zdjęcia, ale automatycznie powoduje też wzrost szumu widocznego w ciemniejszych miejscach fotografii. Kadr może się podobać, dopóki go nie zobaczymy w oryginalnej rozdzielczości.

Kolejna rzecz to oczywiście ultraszeroki kąt, który pozwala uchwycić dużo więcej niż standardowy szeroki – w tym przypadku 117°. Fotografując widać sporą różnicę w balansie bieli między poszczególnymi obiektywami. Co ważne i wcale nie takie oczywiste, tu również jest dostępny tryb nocny, choć działa nieco mniej spektakularnie niż w głównym aparacie.

Na koniec zostawiłam coś, czego nie mają inne smartfony, a mianowicie obiektyw dedykowany fotografii macro. Optymalna odległość aparatu od obiektu to 4 cm i jest to bardzo istotne z punktu widzenia ostrzenia – fotografując za jego pomocą nie można sterować ostrością, ta jest stała, przez co trzeba tak manewrować telefonem, by odpowiednio wyostrzyć fotografowany obiekt.

Nie jest to łatwe. Ba, trudno powiedzieć, by było to coś więcej niż tylko zwykły bajer, którym Honor chce wyróżnić się z tłumu.

W ogólnym rozrachunku wydaje mi się, że możliwości zestawu aparatów Honora 20 jest adekwatny do ceny, jaką przyjdzie nam za niego zapłacić – tj., aktualnie, 1999 złotych. Chętnie też poznam Waszą opinię na ten temat, a teraz czas na autoportrety.

Do selfie mamy kamerkę 32 Mpix f/2.0 z AIS. W mojej opinii zdjęcia wychodzą bardzo udane, a tak naprawdę największym wyzwaniem dla smartfona jest walka z prześwietlaniem jasnych scenerii, z czym Honor 20 nie zawsze sobie w pełni radzi. Rozmycie za fotografowaną postacią jest ładne, czasem tylko można dostrzec, że jest go za dużo na kosmykach włosów – w pozostałych scenariuszach radzi sobie dobrze.

Wideo nagramy przednią kamerą tylko w Full HD (1080p) w 30 kl./s., a tylną – w 4K (ale też 30 kl./s.). Warto wiedzieć, że nie uświadczymy tu OIS, czyli optycznej stabilizacji obrazu, a cyfrowa radzi sobie jak może, ale nie zawsze jest wystarczająca.

Podsumowanie

Lista bardzo interesujących smartfonów, które można kupić za 1999 złotych, jest niesamowicie długa. Wystarczy tu przytoczyć takie modele, jak Xiaomi Mi Mix 3 i Mi 9 (oba 6 / 128 GB), Honor View 20 (8 / 256 GB), HTC U12+ (6 / 64 GB) czy LG G7 (4/ 64 GB). Niewątpliwie trudny orzech do zgryzienia mają osoby, które aktualnie zastanawiają się nad wejściem w posiadanie urządzenia z tej półki cenowej. Bo tu nie ma złych wyborów. Są dobre i lepsze, a to, który sprzęt wybierzemy, zależy wyłącznie od naszych preferencji i niuansów w postaci designu, oprogramowania, jak również oczywiście czasu pracy i jakości zdjęć.

W tytule recenzji napisałam, że Honor 20 jest średniakiem, który ma w sobie wiele z flagowca. I faktycznie tak jest, ale zarówno w pozytywnym aspekcie tych słów, jak i negatywnym. Ze świetnej strony pokazuje się działanie urządzenia, piękne wzornictwo za sprawą mieniącej się obudowy, 128 GB pamięci, bezproblemowo działający czytnik linii papilarnych, NFC czy wreszcie niezły akumulator. Ale flagowy jest też – niestety – brak 3.5 mm jacka audio czy slotu kart microSD.

A z racji tego, że Honor 20 jest dużo tańszy od flagowców, na czymś producent musiał dodatkowo zaoszczędzić, a objawia się to przede wszystkim brakiem normy odporności czy ładowania indukcyjnego, a także głośnikiem mono.

Dodatkowo jednak Honor kusi promocją lotniczą, w ramach której nabywcy Honora 20 otrzymują po cztery bilety (dla siebie i osoby towarzyszącej) do jednego z szesnastu krajów europejskich – więcej na jej temat pisaliśmy w tym wpisie.

Tylko czy promocja lotnicza (skądinąd według mnie będąca świetnym pomysłem) jest w stanie pomóc wypromować Honora 20?

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne
2. Audio. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Exit mobile version