Google Stadia
Agent 47 przyszedł po Google Stadia (źródło: Google)

Stadia po cichu zwija interes. Co dalej z grami w Google?

Trudno zaufać Google w kwestii jakiejkolwiek platformy do gier, jeżeli to wykazało się już wieloletnią tendencją do zabijania świeżych projektów. Wszystko wskazuje na to, że Stadia zostanie skrócona o głowę. Nie oznacza to jednak, że technologia pójdzie na marne.

Początek był ambitny

Pierwsze informacje o Google Stadia jawiły projekt jako kompetentną alternatywę dla stacjonarnych platform, całkowicie opartą o chmurę. Było jednak mnóstwo zastrzeżeń. Chodzi przede wszystkim kupowanie gier na własność oraz brak możliwości uruchomienia ich poza chmurą w wypadku jakiejkolwiek awarii lub przedwczesnej śmierci usługi.

Były jednak małe sukcesy. Premiery takich tytułów, jak Cyberpunk 2077, Borderlands 3 oraz Destiny 2 pokazały, że firma z Mountain View potrafi współpracować z zewnętrznymi partnerami, dowożąc przy tym zawartość na swoją platformę.

Raporty są jednak bezlitosne – serwis Google przynosi straty na wszystkich frontach. Z tego powodu Phil Harisson raportuje już nie do szefa działu sprzętowego, Jasona Rosenthala, a do wiceprezydenta ds. usług subskrypcyjnych, Ricka Osterloha. Mając na uwadze kulturę korporacyjną Google, jest to ogromna degradacja dla całego projektu Stadia. Czy można ten ruch traktować jako rzeczywiste postawienie krzyżyka na usłudze? Niekoniecznie.

Phil Harisson towarzyszył firmom z branży w ich najgorszych momentach. Okropne początki PlayStation 3 oraz Xbox One, ostatnie oddechy Atari, a teraz Google Stadia. Co mogło pójść nie tak? (źródło: Polygon)
Phil Harisson towarzyszył firmom z branży w ich najgorszych momentach. Okropne początki PlayStation 3 oraz Xbox One, ostatnie oddechy Atari, a teraz Google Stadia. Co mogło pójść nie tak? (źródło: Polygon)

Stadia, czyli produkt z białą etykietą

Obecni pracownicy firmy z Mountain View wspominają, że aktualnie celem projektu Stadia jest zapewnienie jak największej liczby umów z innymi partnerami biznesowymi. Na przykład takimi jak AT&T, które oferuje swoim klientom Batman: Arkham Knight na podstawie przemodelowanej technologii Google. Produkty z białą etykietą działają w taki sposób, że końcowy użytkownik nie jest świadomy, że tak naprawdę korzysta z usługi innej firmy niż ta, która dostarcza serwis.

Jednocześnie pracownicy bardzo chcą kontynuować pracę nad Google Stadia jako serwisem dla graczy. Trudno jednak wyobrazić sobie przyszłość projektu, gdy wewnętrzne studia zostały pozamykane, a Microsoft oraz NVIDIA zagarniają sporą część studiów, mogących podpisać potencjalne, ekskluzywne umowy z serwisem Stadia. Trzeba mimo wszystko oddać, że użytkownicy abonamentu Pro rzeczywiście mają dostęp do około 50 gier, a w samym 2022 do usługi trafi 100 nowych produkcji.

Innym przykładem klienta oczekującego białych etykiet jest Peloton. Jest to serwis, który strumieniuje ćwiczenia fitness na monitorach własnych rowerów stacjonarnych, a także w aplikacji dostępnej na smartfonach. Tam również jest używana technologia, która może zostać wkrótce zareklamowana jako Google Stream, po tym, jak Stadia zawinie żagiel. Miejcie to na uwadze, jeżeli zdecydujecie się na jakiekolwiek zakupy na tej platformie.