Z czym kojarzą się włoskie supersamochody, takie jak Lamborghini? Raczej nie z elektrycznymi SUV-ami. W przyszłości może się to jednak zmienić, ale na szczęście ta przyszłość nadejdzie później niż dotychczas sądziliśmy.
Lamborghini pracuje nad elektrycznym SUV-em
Mocarne, zbudowane z 12 cylindrów włoskie silniki, gdy są wkręcane na wysokie obroty, brzmią niesamowicie. To właśnie za ich sprawą firma Lamborghini zbudowała swoją renomę. Owszem, do tego doszedł też design samochodów, a także emocje, które te auta zapewniają. Centralnym punktem pozostają jednak silniki, wokół których budowana jest reszta samochodu.
W związku z tym, że silnik odgrywa kluczową rolę, trudno wyobrazić sobie elektryczne Lamborghini. Elektryczna jednostka może być technicznie naprawdę interesująca i może robić niemałe wrażenie oferowaną mocą, ale nie zapewni tych samych wrażeń, które kierowca czuje prawie całym ciałem w samochodzie spalinowym – od dźwięku po wibracje, które przenoszone są na ciało.
Moglibyśmy tak narzekać dalej, ale podobno przyszłość ma być elektryczna i obejmie też włoskie, mocarne samochody o sportowym zacięciu. Wcześniej usłyszeliśmy, że Lamborghini pracuje nad elektrycznym SUV-em. Nie, to nie jest żart. Nie dość, że będzie to elektryk, to jeszcze SUV. Cóż, taki mamy klimat.
Jasne, model Revuelto też ma wtyczkę, ale w jego przypadku silnik V12 jest wspomagany jednostkami elektrycznymi, aby osiągi wnieść na jeszcze wyższy poziom. To zupełnie inny samochód niż SUV z wielkim akumulatorem w podłodze.

Na elektryczne Lambo poczekamy trochę dłużej
Dotychczasowe plany zakładały, że elektryczny SUV z Sant’Agata Bolognese zadebiutuje w 2028 roku. Ta data sugerowała, że Włochom nie spieszy się z autami elektrycznymi. Okazuje się, że nie spieszy im się jeszcze bardziej niż dotychczas sądziliśmy – premiera BEV-a została przesunięta na 2029 rok.
Stephan Winkelmann, prezes Lamborghini, nie uważa, aby 2029 rok był zbyt późny na wprowadzenie pojazdu elektrycznego. Dodał, że tego typu segment, czyli składający się z aut luksusowych i sportowych, tak naprawdę może nie być gotowy na elektryki w najbliższych latach. Co więcej, producent nie ukrywa zainteresowania paliwami syntetycznymi, które mogą okazać się dobrym uzupełnieniem dla bateryjnych aut w dążeniu do redukcji emisji różnych brzydkich gazów.
Owszem, elektryczne Lamborghini w końcu się pojawi, ale nie czuję jakichkolwiek emocji związanych z tym samochodem. Naprawdę lubię elektryki, ale w formie bardziej zwykłych aut, takich jak Tesla Model 3 czy BMW i4. Z kolei nie widzę zupełnie samochodów z Sant’Agata Bolognese czy Maranello (tak, Ferarri też ma zrobić BEV-a) napędzanych tylko przez silniki elektryczne