Recenzja Huawei P10 Plus – jednego z wielu flagowców…

Czytnik linii papilarnych

Możemy się spierać, jakie jest idealne miejsce dla czytnika linii papilarnych… Odnoszę wrażenie, że zwolenników skanerów umieszczonych z tyłu jest tyle samo, co osób preferujących je z przodu, pod ekranem. Trudno jest znaleźć złoty środek i prawda jest taka, że oba miejsca mają swoje zalety. Czytnik z tyłu znajduje się tuż pod palcem wskazującym i może pozwalać na obsługę dodatkowych gestów oprócz odblokowywania ekranu, ale za to w uchwycie samochodowym korzysta się z niego z trudem, a gdy telefon leży na płaskiej powierzchni, żeby go odblokować, należy go najpierw podnieść lub wprowadzić pin. Przy czytniku z przodu ostatni z tych problemów od razu odpada, ale przy okazji też maleje liczba dodatkowych zastosowań. Nie ma już mowy o odbieraniu połączeń za jego pomocą, przeglądania zdjęć w galerii czy ściąganiu górnej belki, do czego Huawei przyzwyczaił nas w poprzednich smartfonach.

Niezaprzeczalną zaletą czytnika z przodu jest możliwość zastąpienia nim przycisków systemowych, znajdujących się standardowo na dole ekranu, dzięki czemu zyskujemy kilka pikseli miejsca. Nie inaczej jest w przypadku Huawei P10 Plus. Możemy korzystać albo z przycisków dotykowych na belce, albo z gestów na czytniku linii papilarnych. Są to:

  • dotknięcie – wstecz,
  • przytrzymanie – powrót do ekranu głównego,
  • przesunięcie w prawo lub w lewo – ostatnie zadania,
  • przesunięcie w górę – wyszukiwanie Google.

Przyzwyczajenie się do nich zajmuje zaledwie kilka chwil, a w mojej opinii korzysta się z nich dużo wygodniej niż z przycisków dotykowych.

Przejdźmy jednak do samego skanera linii papilarnych. A ten działa, cóż, jak to w smartfonach Huawei od kilku poprzednich produktów – niezawodnie, natychmiastowo i bezproblemowo. Wystarczy dosłownie musnąć palcem po czytniku, by ekran został odblokowany – działa naprawdę rewelacyjnie. A do tego, poza samym odblokowywaniem telefonu, skaner możemy wykorzystać jako klucz do sejfu oraz blokowania dostępu do wybranych aplikacji.

Akumulator

Podczas przeprowadzania dotychczasowych testów nauczyłam się już nie mieć żadnych oczekiwań wobec czasu pracy testowanych urządzeń. Wszystko przez to, że – choć teoretycznie można go mniej-więcej oszacować – rzeczywistość potrafi wszystko maksymalnie zweryfikować. Jak było tym razem, w przypadku akumulatora o pojemności 3750 mAh, zastosowanego w Huawei P10 Plus?

Obyło się raczej bez efektu zaskoczenia, choć gdybym przed rozpoczęciem testów miała strzelać, jaki będzie średni SoT, powiedziałabym, że w okolicach 4 h. I prawie bym miała rację. Wszystko bowiem, jak zawsze, zależy od intensywności użytkowania telefonu, jasności ekranu oraz wykorzystywanych modułów.

W moich rękach Huawei P10 Plus działał średnio dzień (maksymalnie dwa dni), z czego na włączonym ekranie ok. 3,5-4 h SoT na LTE lub ok. 4,5 h (maksymalnie do 5,5 h SoT) na WiFi. Wartości te wydają się przeciętne na tle konkurencji, zwłaszcza Galaxy S8+, który oferuje średnio 4,5-6 h SoT.

Samo ładowanie telefonu jest szybkie za sprawą ładowarki dołączanej do zestawu – od 0 do procent Huawei P10 Plus naładujemy w 1,5 godziny.

Aparat

Aparat, tuż obok 6 GB RAM, to komponent, który w Huawei P10 Plus wzbudza największe emocje – chyba się ze mną zgodzicie. Wszystko za sprawą tego, że – w przeciwieństwie do P10, który miał 12 Mpix f/2.2 – tutaj zastosowano 20 Mpix f/1.8. Jeśli jesteście ciekawi różnic pomiędzy tymi dwoma aparatami, wkrótce przedstawię Wam ich bezpośrednie porównanie – oczekujcie niecierpliwie! A jeśli chodzi o przednią kamerkę, mamy tu 8 Mpix f/1.9.

Pod względem zastosowanych trybów w aparacie, znajdziemy tu standard ze smartfonów Huawei. Poza trybem profesjonalnym, pozwalającym maksymalnie dobrać manualne parametry oraz zapisywać zdjęcia w RAW, jest także: tryb portretowy, tryb małej przysłony, tryb czarno-biały, HDR, tryb nocny, malowanie światłem, tryb poklatkowy (timelapse), zwolnione tempo (slow motion), notatka audio, znak wodny, skanowanie dokumentu oraz wideo.

Wideo natomiast nagramy maksymalnie w 4K tylną kamerą oraz w Full HD – przednią.

Aparatem P10 Plus zrobiłam kilkaset zdjęć i muszę przyznać, że jestem z niego bardzo zadowolona – zarówno z samego procesu fotografowania (szybkiego ostrzenia i równie szybkiego robienia zdjęć), jak i jakości fotografii.

Pod względem detali i szczegółowości zdjęcia wypadają bardzo dobrze. Odwzorowanie barw stoi na wysokim poziomie – są bardzo zbliżone do rzeczywistych, do tego odpowiednio nasycone (nie blade, jak to czasami się zdarza), w mojej opinii po prostu przyjazne dla oka. Do tego aparat świetnie rozmazuje tło (f/1.8 robi swoje) nawet bez zastosowania trybu małej przysłony – gdy się z niego skorzysta, efekt jest dodatkowo spotęgowany, choć raczej zauważy to wyłącznie wprawne oko. Jakość zdjęć nocnych? Dobra, choć gdy dokładnie przyjrzymy się zdjęciom w oryginalnej rozdzielczości zauważyć można, że część nie jest do końca ostra, widoczne są też szumy i artefakty, cóż, widać tu wyraźnie mechanizm odszumiający zastosowany przez Huawei, który jednak niekoniecznie będzie przeszkadzał, jeśli w grę wchodzi wyłącznie publikowanie zdjęć na portalach społecznościowych.

Poniżej załączam sporo zdjęć zrobionych za pomocą Huawei P10 Plus, na podstawie których możecie sami stwierdzić, jaki w rzeczywistości jest jego aparat. Dajcie znać w komentarzach, co myślicie na jego temat! Tymczasem mogę Wam obiecać, że niebawem będzie jego porównanie z Huawei P10, Honorem 8 Pro oraz Samsungiem Galaxy S8+. Zainteresowani?

Aby zobaczyć zdjęcie w oryginalnej rozdzielczości, wystarczy je otworzyć w nowym oknie.

Selfie:

Panorama:

Podsumowanie

Jeszcze do niedawna chyba nikt nie wyobrażał sobie płacenia za smartfon Huawei kwoty wyższej niż 2000 złotych. Tymczasem mamy do czynienia z modelem za 3399 złotych. Pierwsze pytanie, jakie pojawia się w mojej głowie, to czy rynek jest już gotowy, by dać tyle za urządzenie tego chińskiego koncernu (bo przy jeszcze droższym Mate 9 Pro wydaje mi się, że nie był)? I powoli dochodzę do wniosku – patrząc na to, jak P10 Plus działa i jakie oferuje parametry względem swojej konkurencji – że tak, to jest ten moment, w którym warto zacząć się zastanawiać nad wyłożeniem takiej sumy za produkt Huawei.

Oczywiście będąc świadomym, że ekran P10 Plus nie ma warstwy oleofobowej, co w tej cenie wygląda po prostu słabo, nie spełnia żadnej normy odporności (w przeciwieństwie na przykład do LG G6 czy Samsunga Galaxy S8) oraz nie oferuje ładowania indukcyjnego, które aż się prosi o implementację we flagowcu (szkoda, że tylko Samsung to stosuje). A do tego stosuje różne typy pamięci – UFS 2.1, UFS 2.0 i eMMC 5.1…

Z drugiej strony otrzymujemy smartfon praktycznie kompletny, z którego działania trudno nie być zadowolonym. P10 Plus świetnie wygląda, działa wydajnie i szybko, ma bardzo dobry aparat i dual SIM, co dla wielu będzie kluczowe, a do tego oferuje aż 128GB pamięci, świetny czytnik linii papilarnych i szybkie ładowanie.

Pytanie tylko czy te argumenty przekonują Was do wyłożenia 3399 złotych za Huawei P10 Plus?

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik(i)
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Sprzęt do testów dostarczył Komputronik – dzięki! :)

Recenzja Huawei P10 Plus – jednego z wielu flagowców…
WYŚWIETLACZ
9.5
DZIAŁANIE - PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
9.5
OPROGRAMOWANIE
9
AKUMULATOR
7
MULTIMEDIA
9
PORTY, ZŁĄCZA, ŁĄCZNOŚĆ
9
JAKOŚĆ WYKONANIA
8.5
WZORNICTWO
10
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
szybkość i wydajność, trzymanie aplikacji w RAM-ie
aparat – działanie i jakość zdjęć
128GB pamięci wewnętrznej
dual SIM
szybkie ładowanie
port podczerwieni
świetny czytnik linii papilarnych, który może zastąpić przyciski z dolnej belki systemowej
USB typu C
3.5 mm jack audio na dolnej krawędzi (co kto lubi, dla mnie to zaleta)
niewystający obiektyw aparatu
nagrywanie wideo w 4K
Wady
brak warstwy oleofobowej
brak jakiejkolwiek normy odporności
nigdy nie wiesz na jakie kości pamięci trafisz (UFS 2.1, UFS 2.0 czy eMMC 5.1)
brak ładowania indukcyjnego
bateria mogłaby być lepsza
8.9
OCENA