Recenzja LG G6 – LG skutecznie odrobiło pracę domową

…ale startowa cena LG G6 powinna być dużo niższa

Jedni wolą zakrzywione ekrany, inni płaskie. Dla jednych pojedynczy, ale za to rewelacyjny aparat, jest szczytem marzeń, podczas gdy inni szukają czegoś więcej, w postaci np. szerokiego kąta. Na szczęście smartfonów na półkach sklepowych jest tak dużo, że każdy spośród nich może wybrać coś dla siebie. Przedwczoraj przedstawiłam Wam recenzję Samsunga Galaxy S8+, dziś natomiast zapraszam do zapoznania się z recenzją głównego rywala jego mniejszej wersji – LG G6.

Parametry techniczne LG G6:

  • wyświetlacz 5,7” o rozdzielczości 2880×1440 pikseli, 18:9, FullVision,
  • czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 821,
  • 4GB RAM,
  • 32GB pamięci wewnętrznej,
  • Android 7.0 Nougat,
  • aparat 13 Mpix – standardowy 71°, f/1.8 i szerokokątny 125°, f/2.4,
  • kamerka 5 Mpix – standardowy 82° oraz z trybem szerokokątnym 100°, f/2.2,
  • dwuzakresowe Wi-Fi 2,5GHz i 5GHz,
  • GPS,
  • NFC,
  • Bluetooth,
  • slot kart microSD,
  • port USB typu C,
  • akumulator o pojemności 3300 mAh,
  • wymiary: 148,9×71,9×7,9 mm,
  • waga: 163 gramów.

Cena LG G6 w momencie publikacji recenzji wynosi 3299 złotych.

Wideorecenzja LG G6

Wzornictwo, jakość wykonania

Nie ukrywam, że LG G6 miałam w rękach pierwszy raz jeszcze na jakiś czas przed oficjalną premierą na MWC 2017 w Barcelonie. I muszę Wam powiedzieć, że wtedy nie zrobił na mnie jakiegoś spektakularnego wrażenia. Ot, całkiem przyjemny dla oka smartfon, ale raczej nic szczególnego – bez fajerwerków.

Podczas dłuższych testów G6 nieco zyskał w moich oczach, ale nie na tyle, bym się zachwycała tym, jak się prezentuje. Zwłaszcza, że jego szklana obudowa (głównie w czarnej wersji kolorystycznej) jest lepem na odciski palców – już po dosłownie chwili korzystania z telefonu, całość jest strasznie zapalcowana. Niestety, jest też podatna na zarysowania – gdy się dobrze przyjrzycie, zwłaszcza w dolnej części obudowy dopatrzycie się kilku pomniejszych rysek.

Obudowa jest nieco zaoblona przy krawędziach, co poprawia chwyt telefonu. A z racji tego, że wymiarowo też nie jest przesadnie duży, co zawdzięcza głównie wąskim ramkom dookoła ekranu, obsługa tego telefonu jedną ręką nie stanowi większego problemu. A i czytnik linii papilarnych jest w odpowiednim miejscu – pod aparatami, dzięki czemu znajduje się dosłownie na wyciągnięcie palca wskazującego.

Obudowa, co istotne, względem poprzednich generacji przedstawicieli serii G od LG, przeszła solidny lifting. I o ile o G3, G4 czy w końcu o G5 nie mogłam powiedzieć, że mi się podobają, tak wzornictwo G6 całkiem przypadło mi do gustu. Jest dość proste, minimalistyczne, ale zarazem ma w sobie coś eleganckiego i przyciągającego wzrok. Być może jest to kwestia zeszlifowanych krawędzi oraz błyszczącej, zwracającej na siebie uwagę, obudowy.

Jeśli chodzi o rozmieszczenie przycisków, te od regulacji głośności powędrowały na lewą krawędź telefonu i są oddzielne – zapewniają odpowiedni skok i są dobrze wyczuwalne pod palcami, choć ten znajdujący się niżej wydaje się być nieco zbyt luźno osadzony w obudowie. Włącznik znajduje się z tyłu, tuż pod dwoma obiektywami aparatu przedzielonymi podwójną diodą doświetlającą LED.

Prawa krawędź skrywa w sobie wyłącznie tackę na kartę nanoSIM i microSD. U góry, poza 3,5 mm jackiem audio i mikrofonem, nie znajdziemy zupełnie nic.  Na dole natomiast umieszczono USB typu C oraz głośnik mono. Z przodu, nad taflą ekranu, mamy obiektyw kamerki, czujnik światła i głośnik do rozmów telefonicznych, z kolei pod – wyłącznie logo LG.

Obudowa LG G6 spełnia normę IP68, co oznacza, że jest wodo- i pyłoszczelna. A do tego spełnia też militarną normę odporności – MIL-STD-810G.

Wyświetlacz

LG G6, obok Samsunga Galaxy S8 (i S8+), jest kolejnym smartfonem z dużym ekranem zamkniętym w obudowie o relatywnie małych wymiarach. Patrząc na G6 z tyłu nigdy nie powiedzielibyście, że jest to urządzenie z wyświetlaczem o przekątnej 5,7”. Tymczasem wystarczy go odwrócić i podświetlić ekran, by wszystko stało się jasne. Ramki wokół matrycy są tak wąskie, że całość zdecydowanie może się podobać. A i z obsługą jedną ręką nie ma najmniejszych problemów.

G6 został wyposażony w ekran o przekątnej 5,7” i rozdzielczości 2880×1440, co przekłada się na proporcje 18:9, czyli idealne dwa kwadraty. Fakt ten sprawia, że każdą z aplikacji musimy dostosować do nowych wymogów – w ustawieniach znajdziemy opcję Skalowania aplikacji, dzięki której możemy zdecydować, jak każda z nich ma się wyświetlać – 16:9, 16,7:9 czy 18:9 (w pierwszych dwóch przypadkach na ekranie widoczne są paski u góry i na dole). Prawda jest jednak taka, że mało która aplikacja jest przystosowana do 18:9 – Samsung poradził sobie z tym dużo lepiej.

Zagęszczenie pikseli na cal wynosi tu 565 punktów, co jest równoznaczne z wyśmienitą ostrością czcionek – nie ma mowy o jakichkolwiek niedociągnięciach w tej materii.

Jak na smartfon tej klasy, brakuje mi w jego ustawieniach choćby niewielkiej możliwości ingerencji w wyświetlane barwy. Tymczasem nie ma tu żadnej opcji zmiany trybu emitowanych kolorów ani temperatury barwowej, co jest przecież bardzo często spotykane w smartfonach ze średniej, a czasem nawet i niskiej półki. Jest natomiast tryb czytania, który niweluje wyświetlanie światła niebieskiego, by nasze oczy nie męczyły się czytając treści po zmroku.

Jeśli chodzi o jasność wyświetlacza, tu nie mam zupełnie żadnych zastrzeżeń – minimalna nie razi w oczy (a dodatkowo wspomniany tryb czytania powoduje, że używanie G6 nocą jest komfortowe), z kolei maksymalna nie zawodzi; można z telefonu korzystać w pełnym słońcu. Oczywiście jasność ekranu możemy regulować zarówno ręcznie, jak i zostawić automatyce – czujnik światła w smartfonie z tej półki cenowej to oczywistość.

Wartą wspomnienia jest jeszcze możliwość zmiany rozmiaru elementów wyświetlanych na ekranie (ja preferuję jak najmniejsze) oraz rozmiaru czcionki.

Pozostając w temacie wyświetlacza, spore słowa uznania należą się LG za funkcję, za którą do tej pory nieszczególnie przepadałam. Tymczasem LG sprawiło, że się z nią bardzo mocno zaprzyjaźniłam. Jest nią Always on Display, ale w nieco innym wykonaniu niż u konkurencji. Owszem, wyświetla godzinę oraz ikony aplikacji, z jakich oczekują na nas powiadomienia, ale robi coś jeszcze – za każdym razem, gdy jakieś nowe powiadomienie pojawia się na telefonie, na ekranie powiększana jest ikona (np. Messengera czy poczty) tak, by użytkownik wiedział, co konkretnie zadziało się na telefonie. Jest to zrobione w bardzo przejrzysty i czytelny sposób, dzięki czemu nie sposób przeoczyć powiadomienie nawet wtedy, gdy włączony mamy tryb nie przeszkadzać. A jest to dość istotne, bo warto pamiętać, że w LG G6 nie uświadczymy diody powiadomień, czego osobiście całkowicie nie rozumiem.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Skaner linii papilarnych. Aparat. Akumulator. Podsumowanie