P-Phone określany jest „pierwszym zapasowym smartfonem”. Wygląda nietuzinkowo i ma specjalne oprogramowanie.
Pierwszy zapasowy smartfon, czyli co?
Podejrzewam, że każdy z Was zna przynajmniej jedną osobę, która zgubiła smartfon lub jej urządzenie uległo poważniejszej awarii. W takich sytuacjach niektórzy decydują się na zakup nowego modelu lub – przynajmniej na pewien czas – sięgają po zapasowe urządzenie. Rolę tego drugiego często pełni starszy, używany sprzęt, który po prostu ma zapewnić możliwość kontaktu z najbliższymi.
W przypadku P-Phone mówimy o smartfonie, który już od samego początku powstaje jako zapasowy sprzęt. W związku z tym, że ma spełnić podstawowe zadania, to jego specyfikacja nie robi wrażenia. Sercem jest procesor MediaTek MT6737, któremu towarzyszy 2 GB RAM i 16 GB na dane. Tylny aparat ma 5 Mpix, przednie oczko to 2 Mpix. Przekątna ekranu wynosi 4,3 cala. Do tego dochodzi modem Wi-Fi i możliwość korzystania z opcjonalnej karty SIM.
Na pokładzie zainstalowana jest aplikacja P Phones Messenger, która jest niemal głównym elementem całego oprogramowania. Jej zadaniem jest bowiem synchronizacja danych – głównie kontaktów i zdjęć. Ponadto – jak twierdzą twórcy – umożliwia korzystanie z tego samego numeru, co na głównym smartfonie, nawet jeśli nie jest on aktualnie dostępny. Ma działać zarówno z Androidem, jak i iOS.
Zapasowy smartfon jeszcze nie powstał. Obecnie na realizację pomysłu trwa zbiórka na Kickstarterze. Poznaliśmy jednak jego ceny – 129 dolarów, gdy na zakup zdecydujemy się odpowiednio wcześnie. Później, o ile cały projekt doczeka się realizacji, P-Phone będzie kosztował 149 dolarów. Do tego mają dojść koszty wysyłki – na terenie UE prawdopodobnie wyniosą 14 dolarów.
Pomysł wzbudza sporo wątpliwości
Przede wszystkim P-Phone nie kupujemy, gdy główny smartfon został już zgubiony lub uległ poważnemu uszkodzeniu. Zresztą wątpię, aby ktoś chciał w takiej sytuacji czekać na wysyłkę. Szybciej taka osoba pójdzie wydać kilkaset złotych do najbliższego elektromarketu lub wybierze coś możliwie najtańszego i sprawnego z komisu.
Kupno P-Phone zalecane jest wcześniej, aby mieć plan B od razu, gdy coś się stanie. Tylko, że raczej jest mało osób, które kupując smartfon myślą, aby od razu sięgnąć po zapasowe urządzenie. Co prawda, może dostępna będzie opcja wcześniejszej instalacji aplikacji P Phones Messenger na głównym smartfonie, aby zsynchronizować dane, a dopiero w razie konieczności będzie można kupić bohatera tego tekstu. Tylko, że znów pojawia się kwestia czekania na przesyłkę, bowiem P-Phone pewnie nie będzie dostępny w najbliższym Media Expert.
Jedna z zalet, czyli synchronizacja kontaktów i zdjęć, nie jest niczym szczególnym i wyjątkowym. To wszystko oferują już chmury Apple czy Google, które dodatkowo pozwalają wykonać kopię zapasową znacznie szerszej ilości danych. Twórcy pomysłu na zapasowy smartfon wspominają także o funkcji znalezienia zgubionego smartfona. Tylko, że to też jest już dostępne.
Pozostaje jeszcze kwestia korzystania z tego samego numeru, co na głównym smartfonie, nawet jeśli ten nie jest dostępny. Ciekawe, na jakiej zasadzie ma to działać. Może rozwiązanie oparte na zdalnym dostępie do podstawowego smartfon, w którym P-Phone jest tylko pośrednikiem. Co jednak, gdy smartfon się rozładuje lub ktoś go wyłączy? Jedna z zalet nie będzie miała znaczenia. Chyba, że numer telefonu jest po prostu identyfikatorem w jakimś niszowym komunikatorze, co również jest rozwiązaniem wątpliwie przydatnym.
Pomysł na zapasowy smartfon jest z tych bardziej nietuzinkowych. Tylko, że nietypowe pomysły niekoniecznie muszą mieć sens.









