Google w końcu zaczyna traktować poważnie ideę tworzenia urządzeń, które nie są jednorazowe. Pixel Watch 4 zrywa z tym wizerunkiem i pokazuje, że nawet kompaktowy smartwatch może być łatwy w naprawie.
Pixel Watcha 4 można rozebrać i złożyć z powrotem
Jeszcze kilka lat temu smartwatche Google uchodziły za urządzenia, których naprawa graniczyła z cudem. W przypadku modelu Pixel Watch 3 serwisanci mówili wręcz o konstrukcji „jednorazowej”, w której nawet wymiana baterii była prawie niemożliwa.
Zaprezentowany w sierpniu Pixel Watch 4 całkowicie zmienia tę narrację. Według testów iFixit, zegarek otrzymał ocenę 9/10 w skali naprawialności, co czyni go jednym z najlepiej zaprojektowanych urządzeń tego typu na rynku.
Google zdecydowało się odejść od kleju, który od lat był największym wrogiem serwisantów. W Pixel Watchu 4 poszczególne elementy są mocowane za pomocą śrubek i uszczelek, dzięki czemu dostęp do wnętrza nie wymaga agresywnego podgrzewania ani ryzykownego podważania ekranu. Co więcej, każda część jest wymienialna. To rozwiązanie, które w świecie wearables dotychczas praktycznie nie istniało.
Zamiast trwałego sklejenia, tylny panel urządzenia przymocowany jest za pomocą układu zawiasów i śrub ukrytych pod mocowaniami pasków. Całość chronią gumowe pierścienie uszczelniające, które zapewniają wodoodporność, ale jednocześnie nie utrudniają demontażu. Nawet bateria może być wymieniona w kilka minut – wystarczy odkręcić kilka śrub, bez konieczności zmagania się z warstwą silnego kleju.
Z testów iFixit wynika, że Google wreszcie zrozumiało, że trwałość nie musi oznaczać zamknięcia. Pixel Watch 4 to przykład projektu, w którym konstrukcja jest jednocześnie solidna i serwisowalna. Tego rodzaju podejście nie tylko wydłuża żywotność sprzętu, ale także ogranicza ilość elektrośmieci.
Google wreszcie odrabia lekcję z trwałości?
Pixel Watch 4 wpisuje się w szerszą zmianę strategii Google. Firma, która jeszcze niedawno krytykowana była za „jednorazowe” projekty, zaczyna systematycznie poprawiać naprawialność swoich urządzeń. Przykładem jest Pixel 10 Pro XL, w którym wymiana baterii czy portu ładowania przestała być walką z klejem i ryzykiem uszkodzenia całego telefonu.
To wyraźny znak, że firma zaczyna poważnie traktować globalny trend „right to repair”, który zakłada prawo użytkownika do samodzielnej naprawy sprzętu. W wielu krajach obowiązują już przepisy wymuszające udostępnianie części zamiennych przez producentów.
W przypadku Pixel Watcha 4 widać, że projekt od początku zakładał prosty serwis. Każdy element można wymienić, a – dzięki modułowej budowie i zastosowaniu standardowych śrub – naprawy nie wymagają specjalistycznych narzędzi.