Samsung Galaxy S25 FE miał być odpowiedzią na potrzeby użytkowników szukających balansu pomiędzy flagową jakością a rozsądną ceną. Na papierze wygląda to dobrze: duży wyświetlacz AMOLED 120 Hz, Exynos 2400, trzy aparaty z tyłu i aż 7 lat aktualizacji systemu. Do tego zestaw funkcji Galaxy AI, które znamy z wyższych modeli. Brzmi jak przepis na udany, średniopółkowy smartfon – z aspiracjami do czegoś więcej.
Po kilku tygodniach użytkowania czuję, że – mimo obietnic i efektownego marketingu – Galaxy S25 FE zostawia po sobie pewien niedosyt.
Specyfikacja Samsunga Galaxy S25 FE
| Ekran | 6,7″ Dynamic AMOLED 2X, Full HD+ (2340×1080 pikseli), 120 Hz, Vision Booster |
| CPU | Samsung Exynos 2400 |
| RAM | 8 GB LPDDR5X |
| Pamięć wewnętrzna | 128 / 256 / 512 GB |
| System operacyjny | Android 16 z nakładką One UI 8 |
| Aparat z tyłu #1 | główny 50 Mpix, f/1.8, OIS |
| Aparat z tyłu #2 | ultraszerokokątny 12 Mpix, f/2.2 |
| Aparat z tyłu #3 | teleobiektyw 8 Mpix z 3x zoomem optycznym, f/2.4 |
| Aparat z przodu | 12 Mpix, f/2.2, bez AF |
| Akumulator | 4900 mAh, ładowanie do 45 W + bezprzewodowe |
| Łączność i komunikacja | Wi-Fi 6e, 5G, NFC, GPS, Glonass, Beidou, Galileo, NavIC, QZSS, eSIM, Bluetooth 5.4 |
| Głośniki | głośniki stereo, wsparcie dla Dolby Atmos |
| Wymiary | 161,3×76,6×7,4 mm |
| Waga | 190 g |
| Odporność | IP68, Gorilla Glass Victus+, aluminiowa rama Armor Frame |
| Cena | 3199 złotych / 3399 złotych / 3999 złotych |
Samsung Galaxy S25 FE
Wygląda jak… dwa poprzednie modele z tej serii
W przypadku Galaxy S25 FE, Samsung po raz kolejny postawił na sprawdzone wzornictwo i to dosłownie. Już przy pierwszym kontakcie trudno oprzeć się wrażeniu, że widzieliśmy ten telefon wcześniej. I to nie jeden raz. Design jest bowiem niemal identyczny jak w Galaxy S24 FE, który z kolei… przypominał Galaxy S23 FE.
To efekt oczywiście konsekwentnej strategii producenta, który stara się utrzymać spójność wizualną w całym swoim portfolio niezależnie od tego, czy mówimy o smartfonach z serii Galaxy S, Galaxy A czy Galaxy M. Z jednej strony to podejście porządkuje ofertę i buduje rozpoznawalność marki, z drugiej jednak prowadzi do powtarzalności, która może budzić poczucie wtórności.
Testowany przeze mnie wariant kolorystyczny „Navy” to głęboki, ciemnoniebieski odcień, który – w połączeniu z półmatowym wykończeniem – wygląda nowocześnie i przyciąga wzrok. Plecki wykonano z tworzywa, które nie zbiera odcisków palców, sprawia wrażenie solidnego i daje odczucie sprzętu premium.
Całość uzupełnia aluminiowa ramka oraz metalowe obramowania obiektywów, dzięki czemu smartfon prezentuje się schludnie i estetycznie. Pod względem jakości wykonania to dokładnie to, czego można oczekiwać od Samsunga. Wszystko jest bardzo dobrze spasowane, do bólu poprawne i po prostu… typowe dla serii Galaxy FE.
Bryła Galaxy S25 FE to niemal kopia tego, co znamy z innych tegorocznych modeli Galaxy. Płaskie plecki, subtelnie zaokrąglone krawędzie i lekko spłaszczona ramka wpisują się w aktualny język projektowy Samsunga.
Na bokach i górze ekranu ramki są bardzo cienkie, bo mierzą około 2 mm, natomiast dolna jest nieco grubsza. Zmiany względem poprzednika są kosmetyczne: telefon jest odrobinę cieńszy (o 0,6 mm), nieco węższy i krótszy, ale zauważy je głównie osoba uzbrojona w suwmiarkę.
Pod względem ergonomii urządzenie wypada przyzwoicie, choć rozmiar 6,7 cala może być wyzwaniem dla osób z mniejszymi dłońmi. Sam jestem przyzwyczajony do większych ekranów, więc korzystanie z Galaxy S25 FE nie stanowiło dla mnie problemu, ale obsługa jedną ręką może nie być dla wszystkich komfortowa.
Gdybym miał go zestawić na tle tegorocznej serii flagowych smartfonów Samsunga, muszę powiedzieć, że to ten sam rozmiar ekranu, co w Galaxy S25+, jednak z rozdzielczością z modelu bazowego. Można też powiedzieć krótko – to taki sam ekran jak w Samsungu Galaxy S24 FE.
Nowy smartfon Samsunga z dopiskiem „FE” wygląda dobrze. Jest solidnie wykonany i spójny z całą resztą portfolio Samsunga. Problem w tym, że wygląda… dokładnie tak samo jak reszta. Dla jednych to zaleta, dla innych oznaka braku świeżości. Dla mnie? To dobry projekt, który jednak zdążył się już opatrzeć.





Wyświetlacz jak z flagowca?
Samsung Galaxy S25 FE został wyposażony w ekran dobrze już znany z poprzedniej generacji, co samo w sobie wcale nie jest wadą, pod warunkiem, że użytkownik nie oczekuje większych zmian. Producent zastosował tu 6,7-calowy wyświetlacz Dynamic AMOLED 2X o rozdzielczości 2340 × 1080 pikseli, z adaptacyjnym odświeżaniem do 120 Hz i szczytową jasnością dochodzącą do 1900 nitów.
Technicznie rzecz biorąc, to ekran o parametrach niemal flagowych, wystarczająco dobry, by zadowolić nawet bardziej wymagających użytkowników, ale bez efektu „wow”, który mógłby wyróżnić ten model na tle konkurencji.
Jakość obrazu stoi na bardzo wysokim poziomie. Mamy tu świetny kontrast, głęboką czerń, szerokie kąty widzenia i nasycone kolory, choć te ostatnie mogą wydawać się nieco zbyt intensywne przy domyślnym profilu „Żywy”. Na szczęście w ustawieniach znajdziemy szereg opcji dostosowania pod własne preferencje.







Jak widać na powyższych zrzutach ekranu, użytkownicy znajdą sporo ustawień – od zmiany balansu bieli, po ręczną korektę nasycenia RGB. Osoby, preferujące bardziej naturalne barwy, mogą bez problemu przełączyć się na tryb „Naturalny”.
Nieco mieszane uczucia pozostawia działanie ekranu w pełnym słońcu. Choć jasność rzeczywiście pozwala na komfortowe korzystanie ze smartfona nawet w bardzo słoneczne dni, to aktywujący się wtedy specjalny tryb „superjasności” mocno przerysowuje kolory – tak bardzo, że zaczynają wpadać w nienaturalne, wypłukane odcienie. Niestety, tej funkcji nie da się wyłączyć przy włączonej automatycznej jasności.
Z drugiej strony, adaptacyjna regulacja jasności działa wzorowo. Czujnik reaguje błyskawicznie i trafnie na zmieniające się warunki otoczenia, a dolny zakres jasności pozwala na komfortowe korzystanie ze smartfona nawet w całkowitej ciemności, bez rażenia w oczy. To detal, który w codziennym użytkowaniu naprawdę robi różnicę.
Z frontu ekran chroni szkło Gorilla Glass Victus+, które – mimo intensywnego testowania przez miesiąc – nie wykazuje żadnych widocznych zarysowań. Nie ma tu fabrycznie naklejonej folii ochronnej, ale przy tej jakości szkła trudno jej brak uznać za poważny minus.
Always On Display również znalazło się na pokładzie, choć w nieco uproszczonej wersji względem flagowych modeli. Użytkownik może wybrać podstawowy motyw oraz zaplanować godziny jego działania lub ustawić wyświetlanie ciągłe. Brakuje jednak większej personalizacji.




Możemy jedynie włączyć lub wyłączyć pasek informacyjny (Now Bar). Mimo tego, funkcja spełnia swoje zadanie i dla wielu osób może okazać się praktycznym dodatkiem.
Galaxy S25 FE oferuje świetny ekran, ale nie jest to poziom, który zaskakuje. To typowy wyświetlacz z górnej półki Samsunga.

Wydajność i działanie. Jak w codziennej pracy radzi sobie Exynos 2400?
Zacznijmy od tego, co na papierze. Samsung Galaxy S25 FE został wyposażony w niemal topowe podzespoły. Na pokładzie znajdziemy Exynosa 2400, czyli układ znany z flagowców Samsunga z zeszłego roku, np. Samsunga Galaxy S24 i Galaxy S24+. CPU jest wspierany przez 8 GB pamięci RAM typu LPDDR5X oraz 256 GB pamięci. W teorii taki zestaw powinien gwarantować wydajność na zadowalającym większość użytkowników poziomie, ale czy jest tak w praktyce – szczególnie, jeśli na smartfon spojrzymy przez pryzmat ceny?
Na co dzień Galaxy S25 FE działa dokładnie tak, jak można oczekiwać po smartfonie z tej półki: szybko, płynnie i bez większych potknięć. Przełączanie się między aplikacjami, przewijanie feedów w mediach społecznościowych czy oglądanie wideo nie sprawiało mu żadnego problemu.
Exynos 2400 – w połączeniu z ekranem 120 Hz – zapewnia przyjemne, płynne animacje i dobre tempo reakcji. Warto jednak zaznaczyć, że kilka razy zdarzyły mi się chwilowe przycięcia szczególnie wtedy, gdy w tle działało sporo aplikacji. Trudno powiedzieć, czy była to kwestia optymalizacji systemu, czy konkretnej aplikacji, ale te drobne „zamyślenia” warto odnotować.
Przy większym obciążeniu, np. podczas instalacji aplikacji, uruchamiania benchmarków czy pracy z dużą liczbą zakładek, Exynos 2400 radził sobie zaskakująco sprawnie. Wydajności nie można odmówić, ale pojawia się inna kwestia: ciepło, a w zasadzie gorąco.
Korzystając ze smartfona bez etui, nagrzewanie obudowy było bardzo odczuwalne zwłaszcza w górnej części, po dłuższych testach syntetycznych (co jest całkowicie normalne) czy podczas grania. Temperatura baterii potrafiła dojść do okolic 50°C, co nie jest wartością niebezpieczną, ale z pewnością nie wpływa pozytywnie na komfort użytkowania.
W czasie grania czy korzystania z wymagających aplikacji nie zauważyłem wyraźnych spadków wydajności. Co ważne, nawet przy dużym obciążeniu, throttling jest bardzo subtelny lub wręcz niezauważalny w codziennym scenariuszu.
System z nakładką One UI 8, do których przejdę w osobnej części recenzji, również robi swoje. Pracuje stabilnie, sprawnie i wspiera mocne podzespoły, które w większości sytuacji zapewniają bardzo dobrą kulturę pracy. Galaxy S25 FE to sprzęt, który może nie zachwyca w benchmarkach, ale w codziennym użytkowaniu sprawdza się naprawdę solidnie.

Wydajność w grach
Pod względem mobilnego gamingu ten smartfon naprawdę daje radę. W Call of Duty: Mobile mogłem ustawić wszystkie suwaki graficzne na maksimum, włączyć efekty i detale, a gra i tak trzymała stabilne 60 klatek na sekundę. Cała rozgrywka była płynna, bez przycięć, spadków animacji czy irytujących opóźnień.
Podobnie świetnie wypadło Diablo Immortal. Ustawiłem wysoką jakość grafiki i również cieszyłem się pełnymi 60 FPS-ami. Gra reaguje błyskawicznie, a nawet w najbardziej wymagających dla systemu momentach, gdy na ekranie pojawia się mnóstwo efektów, nie ma mowy o zacięciach, chociaż faktem jest, że zdarzały się spadki FPS-ów.
Jedyne, na co warto zwrócić uwagę, to nagrzewanie się obudowy. Po mniej więcej 15-20 minutach intensywnej gry telefon robi się dość ciepły. Wydajność na tym nie cierpi, ale w dłoni czuć, że urządzenie pracuje na pełnych obrotach.
Benchmarki
Subiektywne odczucia nie dają jednak pełnego obrazu tego, jaką wydajnością dysponuje smartfon, dlatego teraz warto przejść do wyników testów syntetycznych.
Samsung Galaxy S25 FE w benchmarku GeeekBench 6 uzyskał 2069 punktów podczas testowania działania jednego rdzenia i 6677 punkty podczas testów multicore. To wyniki lepsze niż osiągały Galaxy S24 i Galaxy S24+, a także zeszłoroczna wersja z dopiskiem FE.
Mamy tutaj na pokładzie Galaxy AI, które również potrzebuje sporo mocy, dlatego warto było wykonać również test Geekbench AI. Wynik testu dla CPU to 2109 punktów w „single precision score”, 2152 punktów w „half precision score” oraz 3004 punktów w „quanitzed score”, a dla GPU – odpowiednio – 1034, 2004 oraz 1471 punkty.
W benchmarku GPU OpenCL wynik wyniósł 11144 punkty, z kolei w teście GPU Vulcan uzyskał 14288 punktów. Są to jednak wyniki, które wypadają gorzej od całej serii zeszłorocznych flagowców Samsunga, pomimo tego, że użyty został tutaj ten sam procesor. W PC Mark – Work 3.0 Performance smartfon osiągnął 16125 punktów.
Na koniec jeszcze wyniki 3D Mark:
- Wild Life: Max,
- Wild Life Extreme: 3829,
- Wild Life Stress Test: 11372 / 8476 / 74,5%,
- Wild Life Stress Test Extreme: 2494 / 1875 / 75,2%.
















System i oprogramowanie. Ile Galaxy AI zmieścił Samsung w OneUI 8?
Samsung Galaxy S25 FE to pierwszy smartfon z serii Galaxy S25, który zadebiutował z systemem One UI 8 i, choć sama nakładka nie przynosi rewolucji względem poprzedników, to w codziennym użytkowaniu sprawia bardzo dobre wrażenie.
Działa stabilnie, płynnie i – co ważne – nie sprawia wrażenia przeciążonego zbędnymi animacjami czy błędami (jest za to tradycyjnie przeładowana apkami Samsunga). Całość jest przejrzysta, logicznie uporządkowana i dobrze zoptymalizowana, choć sporadycznie zdarzyło się lekkie spowolnienie, najczęściej przy wielu aplikacjach działających jednocześnie w tle.










Warto tu wspomnieć nieco o funkcjach, które pozytywnie zaskakują i robią różnicę, są to funkcje Now Bar oraz Now Brief. Pierwsza z nich to pasek informacyjny, widoczny już na ekranie blokady, który pozwala na szybki podgląd powiadomień z wybranych aplikacji, takich jak Spotify, dostawy z Pyszne.pl czy status przesyłek. Co ważne, działa to nawet bez konieczności odblokowywania smartfona.
Now Brief natomiast to inteligentny panel z podsumowaniami dnia: pogoda, przypomnienia, kalendarz czy trasa do pracy – to wszystko w jednym miejscu. To rozwiązania, które z początku mogą wydawać się zbędne, ale korzystanie z nich zaskakująco szybko wchodzi w nawyk.
Samsung bardzo mocno stawia w swoich smartfonach na Galaxy AI, czyli zestaw funkcji opartych na sztucznej inteligencji. Wśród dostępnych opcji znajdziemy m.in. tłumaczenie rozmów telefonicznych na żywo, asystenta pisania, edytor notatek z podsumowaniami i transkrypcjami, a także Circle to Search czy obsługę Gemini Live. Co ważne, funkcje obsługują język polski. Część bardziej zaawansowanych operacji nadal wymaga przesyłania danych do chmury.





Na wyróżnienie zasługują też dodatki dla osób tworzących treści np. AI-edytor dźwięku wideo, który odszumia nagrania czy dynamiczne tapety AI, zmieniające wygląd zgodnie z pogodą i porą dnia. Całość uzupełniają funkcje bezpieczeństwa, jak Knox Enhanced Encrypted Protection, Knox Matrix i Secure Wi-Fi z postkwantowym szyfrowaniem, które chronią dane użytkownika zarówno lokalnie, jak i w sieci.
Galaxy S25 FE ma zagwarantowanych 7 lat wsparcia aktualizacyjnego, co oznacza, że przynajmniej teoretycznie będzie dostawał nowe wersje Androida i poprawki bezpieczeństwa aż do 2032 roku. Nawet, jeśli nie każdy użytkownik korzysta ze smartfona tak długo, to i tak jest to mocny argument za wyborem tego modelu. Na minus? Nadal obecny jest dość rozbudowany zestaw aplikacji Samsunga, które dublują funkcje systemowe Google. Na szczęście większość z nich można odinstalować lub wyłączyć.
One UI 8 z Galaxy AI to oprogramowanie kompletne, nowoczesne i funkcjonalne, choć miejscami Samsung zdaje się zbyt nachalnie promować swoje inteligentne funkcje. Dla wielu użytkowników będą one wartością dodaną – zwłaszcza, że w tym przypadku nie musimy za nie dodatkowo dopłacać.

Moduły łączności i zabezpieczenia biometryczne
Samsung Galaxy S25 FE to smartfon, który nie rozczarowuje, jeśli chodzi o zestaw modułów łączności. Znajdziemy tutaj wszystko, czego można oczekiwać od nowoczesnego urządzenia tej klasy. Mamy pełne wsparcie dla 5G, obsługę dwuzakresowego Wi-Fi 6E (czyli bez najnowszego Wi-Fi 7), Bluetooth 5.4, NFC (działające z Google Pay bez problemu), a także dokładny i szybki moduł lokalizacji GPS z obsługą systemów Glonass, Beidou, Galileo, NavIC, QZSS.
Mamy tutaj zarówno wsparcie dla klasycznych, fizycznych kart SIM, jak i eSIM. W codziennym użytkowaniu połączenia były stabilne – zarówno, jeśli chodzi o transmisję danych, jak i jakość połączeń telefonicznych. VoWiFi i VoLTE działają bez zarzutu, a jakość rozmów telefonicznych jest bardzo dobra.
W Galaxy S25 FE nie znajdziemy niestety portu IRDA, który pozwalałby wykorzystać telefon jako pilot do urządzeń domowych. To jednak funkcja, która dziś trafia się raczej sporadycznie (głównie w telefonach chińśkich marek) i trudno uznać jej brak za poważny minus.
Jeśli chodzi o zabezpieczenia biometryczne, Samsung zastosował sprawdzony duet: czytnik linii papilarnych w ekranie oraz rozpoznawanie twarzy. Czytnik działa w oparciu o technologię optyczną, czyli wymaga podświetlenia palca, ale jest szybki, celny i niezawodny. Nie zauważyłem problemów z odblokowywaniem, nawet np. przy lekko wilgotnym palcu.
Rozpoznawanie twarzy również działa poprawnie, choć – podobnie jak w większości urządzeń z Androidem – opiera się ono na klasycznym skanowaniu 2D z użyciem przedniej kamerki, ale działa całkiem dobrze, oczywiście pod warunkiem odpowiedniej ilości światła. Jeśli jest nieco ciemniej, smartfon musi trochę pomyśleć, żeby być w stanie odblokować nam dostęp.
Galaxy S25 FE nie zaskakuje, ale też nie zawodzi. Wszystko działa dokładnie tak, jak powinno. Choć nie jest to najbardziej futurystyczny zestaw, to solidność i niezawodność to w tym przypadku najtrafniejsze określenia.



Głośniki, czyli jak gra Samsung Galaxy S25 FE?
Samsung Galaxy S25 FE został wyposażony w głośniki stereo z obsługą Dolby Atmos. Mamy tu klasyczny układ – jeden głośnik znajduje się na dolnej krawędzi, obok portu USB-C, a drugi pełni funkcję słuchawki nad ekranem.
Taki zestaw gra wystarczająco głośno i – szczególnie przy niższych poziomach – dość czysto i zaskakująco przestrzennie. Dźwięk w filmach czy podcastach jest klarowny, a dialogi pozostają dobrze zrozumiałe. Nieco gorzej robi się przy wyższych poziomach głośności.
Mniej więcej po przekroczeniu 80% skali brzmienie zaczyna tracić na jakości. Dźwięk staje się bardziej płaski, czasem pojawiają się lekkie przestery, zwłaszcza w ostrzejszych partiach muzyki czy intensywnych efektach dźwiękowych. Nie są to wady, które psują cały odbiór, ale wyraźnie dają znać, że to nie jest sprzęt audiofilskiego kalibru, a po prostu smartfon.
Jeśli chodzi o bas, ten jest słyszalny, co w przypadku smartfona trzeba uznać za plus, choć jakość niskich tonów pozostaje dość przeciętna. Wystarczy do filmów, muzyki w tle czy YouTube’a, ale nie ma tu mowy o głębi znanej z wyższej półki.
Na plus trzeba zaliczyć obecność Dolby Atmos i korektora dźwięku, który działa jako parametryczny equalizer. Można nie tylko samodzielnie dostosować brzmienie, ale też skorzystać z gotowych profili, takich jak „podbicie basów”, „czysto”, „gładkość” czy „dynamiczne”. To miły dodatek, szczególnie, jeśli ktoś faktycznie używa telefonu do słuchania muzyki bez słuchawek.
Czy to mocna strona Galaxy S25 FE? Raczej nie. Dźwięk jest po prostu „w porządku”, zgodny z oczekiwaniami wobec tej półki cenowej.




Większa bateria = dłuższy czas pracy? Niekoniecznie
Samsung Galaxy S25 FE został wyposażony w akumulator o pojemności 4900 mAh. To zauważalny krok naprzód względem poprzednika (4700 mAh w Galaxy S24 FE). W teorii brzmi to jak przepis na dłuższy czas pracy, ale praktyka szybko pokazuje, że nie wszystko zależy od samych mAh. Kluczowe znaczenie mają tu także optymalizacja oprogramowania, zastosowany procesor (w tym przypadku Exynos 2400) oraz – jak zawsze – sposób użytkowania.
W codziennym użytkowaniu Galaxy S25 FE radzi sobie dobrze, choć trudno powiedzieć, by w jakikolwiek sposób imponował. Przy standardowym scenariuszu (Wi-Fi, LTE/5G, media społecznościowe, przeglądarka, aparat) czas pracy na ekranie oscyluje wokół 5-6 godziny SoT. Jeśli zdecydujemy się na intensywniejsze korzystanie z danych mobilnych lub często sięgamy po aparat, wynik ten potrafi spaść. U mnie raz czas pracy na ekranie wyniósł jedynie około 4 godzin.
W trybie Wi-Fi smartfon potrafi dociągnąć do 7 godzin SoT, co już jest bardzo przyzwoitym rezultatem. Jednak korzystając przez cały dzień głównie z sieci komórkowej i z włączonym ekranem 120 Hz, można odczuć, że Galaxy S25 FE nie jest demonem energooszczędności.








Na plus należy zapisać zachowanie urządzenia w stanie spoczynku. Gdy smartfon leży nieużywany, zużycie energii niemal zamiera. Nie ma tu efektu „drenażu” baterii przez procesy w tle, co oznacza, że system zarządzania energią działa po prostu dobrze.
Nowością i ogromnym plusem względem poprzedników jest obsługa ładowania przewodowego do 45 W. Wprawdzie Samsung nadal nie dorównuje takim markom, jak OnePlus, Vivo czy Xiaomi, ale trzeba oddać, że postęp jest odczuwalny (przynajmniej na papierze).
W rzeczywistości ładowanie 0–50% to nadal około 30 minut, a 0–100%: około 1 godziny i 10-15 minut. Z pełnego ładowania można więc w nieco ponad godzinę przygotować urządzenie do całego dnia pracy.
Galaxy S25 FE oferuje również ładowanie bezprzewodowe, ale o mocy zaledwie 15 W.

Aparat. Zdjęcia są okej, ale do flagowca sporo brakuje
Samsung Galaxy S25 FE, podobnie jak jego bezpośredni poprzednik, oferuje zestaw trzech aparatów: główny obiektyw 50 Mpix (f/1.8, OIS), ultraszerokokątny 12 Mpix oraz teleobiektyw 8 Mpix z 3-krotnym zbliżeniem optycznym. To dokładnie ten sam zestaw, który poznaliśmy wcześniej w Galaxy S24 FE. To widać zarówno w specyfikacji, jak i efektach, bo sporo moich wniosków zbieżnych jest z tym, co rok temu pisał Kuba w recenzji Galaxy S24 FE.
Żadnym zaskoczeniem nie powinien być fakt, że główny obiektyw to najmocniejszy punkt całego układu. Jasna przysłona i wysoka rozdzielczość pozwalają uzyskać szczegółowe i wyraźne zdjęcia w dobrym świetle. Kolory są mocno nasycone, czasami wręcz przerysowane, ale dla wielu użytkowników będzie to zaleta.
HDR działa skutecznie i wyrównuje ekspozycję w kontrastowych scenach, nie zabijając przy tym detali. Autofocus spisuje się bardzo dobrze, błyskawicznie łapiąc ostrość, nawet w dynamicznych scenach. Warto też dodać, że całkiem nieźle radzi sobie tutaj tryb portretowy – dobrze odcina pierwszy plan od drugiego i całość wygląda w miarę naturalnie.































Tryb nocny w Galaxy S25 FE działa w sposób zbliżony do tego, co widzieliśmy już wcześniej. Potrafi uratować zdjęcia wykonane w słabszym świetle, rozjaśniając kadr bez przesadnego „robienia dnia z nocy”. Sztuczna inteligencja Samsunga często sama decyduje, kiedy aktywować dłuższe naświetlanie, choć… nie zawsze trafnie.
Zdarzają się sytuacje, w których efekt byłby lepszy po ręcznym włączeniu trybu nocnego. Szczególnie zauważalne jest to przy zdjęciach z ultraszerokiego kąta, gdzie zdarza się, że algorytmy odpuszczają sobie nocny processing, a my zostajemy z dość zaszumionym kadrem. Trzeba jednak dodać, że tryb nocny możemy także wywołać sami, bezpośrednio w menu aparatu.






























Teleobiektyw, połączony z 8 Mpix matrycą, oferuje 3-krotne zbliżenie optyczne i maksymalnie 30x zoom cyfrowy. W praktyce zdjęcia do około 10x można jeszcze uznać za użyteczne, ale powyżej tej wartości jakość wyraźnie spada.
Co więcej, kolory z teleobiektywu potrafią się różnić od tych z głównego sensora. Widać to zwłaszcza przy fotografii miejskiej lub pejzażowej. Nie jest to coś, co kompletnie psuje ujęcie, ale różnice bywają zauważalne.

















































30x zoom to raczej ciekawostka, bo nie wiem, w jakim scenariuszu komuś mogłoby przydać się zdjęcie takiej jakości. Poza tym widać, że od 10x w górę algorytmy muszą już mocno walczyć o jakość zdjęcia, dlatego część rzeczy na ujęciu może wyglądać nienaturalnie, np. być dziwnie wygładzone lub rozmyte.












12-megapikselowy ultraszeroki kąt radzi sobie przyzwoicie, ale bez rewelacji. W dobrym świetle oferuje podobną kolorystykę do głównego aparatu, choć szczegółowość jest zauważalnie niższa. W rogach kadru pojawiają się lekkie zniekształcenia i szumy, zwłaszcza gdy światła jest mniej.
W trybie nocnym ultraszeroki obiektyw niestety nie błyszczy. Owszem, tryb działa, ale efekty są dalekie od ideału. W takim wypadku lepiej będzie zdecydować się na inny kard i użyć do nocnego zdjęcia np. obiektywu głównego.














Aparat do selfie w Galaxy S25 FE przeszedł upgrade względem poprzednika. Teraz ma rozdzielczość 12 Mpix. Choć nie ma tu żadnych fajerwerków, zdjęcia są po prostu dobre. Kolory skóry są naturalne, detali nie brakuje, a tryb portretowy z rozmyciem tła działa przyzwoicie. Do wideorozmów, Instagrama, TikToka czy okazjonalnego selfie zupełnie wystarczy.








Galaxy S25 FE pozwala na nagrywanie wideo w maksymalnej rozdzielczości 8K przy 30 kl./s, ale wyłącznie z głównego aparatu. Przełączenie na 4K przy 30 kl./s daje już pełny dostęp do wszystkich ogniskowych i pozwala swobodnie zmieniać obiektywy w trakcie nagrania. Jakość materiałów wideo jest bardzo dobra jak na klasę urządzenia. Kolory są nasycone, ostrość wysoka, a przejścia ekspozycji i autofocus działają bez większych zastrzeżeń.
Poniżej dwie „rolki” nagrane za pomocą najnowszego członka rodziny Samsung Galaxy S25:
Stabilizacja optyczna również radzi sobie sprawnie, choć przy szybszym ruchu obraz może chwilami „płynąć” lub drgać. Nieco gorzej wypadają nagrania z ultraszerokiego kąta oraz przedniego aparatu. Tutaj maksymalna jakość to 4K przy 30 fps, bez większych możliwości poprawy.
Galaxy S25 FE dziedziczy wiele funkcji Galaxy AI z flagowych modeli także w obszarze fotografii. Mamy tutaj m.in. możliwość usuwania obiektów ze zdjęć, redukcję odblasków czy wyostrzanie poruszonych kadrów, rozszerzanie ujęcia itd. Działa to nieźle, szczególnie usuwanie obiektów ze zdjęcia, a także odblasków przy fotografowaniu przez szybę potrafi zdziałać cuda.
Oczywiście, nie jest to poziom Photoshopa czy Lightrooma, ale jako narzędzie codzienne, które nie wymaga zaawansowanej wiedzy z zakresu obsługi programów graficznych, zdecydowanie zasługuje na spory plus.












Samsung Galaxy S25 FE z pewnością nie jest smartfonem stricte fotograficznym, ale w swojej klasie wypada więcej niż przyzwoicie. Główny aparat to jego najmocniejszy punkt, a – jeśli nie oczekujesz cudów po ultraszerokim kącie i teleobiektywie – będziesz zadowolony. To aparat do codziennego użytku, który w dobrych rękach potrafi wycisnąć naprawdę dobre ujęcie.

Podsumowanie. Jak Samsung Galaxy S25 FE wypada na tle konkurencji?
Samsung Galaxy S25 FE to smartfon, który aspiruje do miana „tańszego flagowca”, ale zbyt wiele rzeczy każe postawić przy nim znak zapytania. Oferuje solidną jakość wykonania, bardzo dobry ekran, stabilną wydajność w codziennym użytkowaniu i zestaw aparatów, który – mimo braku wyraźnego progresu – wciąż daje radę. Do tego 7 lat aktualizacji i funkcje Galaxy AI to coś, co dla wielu może być niebagatelnym argumentem stanowiącym za jego zakupem.
Jednak zbyt wiele elementów pozostawia niedosyt (przynajmniej dla mnie). To m.in. powtarzalny design, momentami zbyt mocno nagrzewające się plecki, przeciętna szczegółowość zdjęć z teleobiektywu czy średnia wydajność energetyczna mimo większej baterii. Galaxy S25 FE to bardzo poprawny smartfon, ale tylko poprawny. I właśnie to, w połączeniu z jego ceną, sprawia, że trudno go polecić z pełnym przekonaniem. Zwłaszcza patrząc na konkurencję.
W cenie 3499 złotych za wersję 256 GB naprawdę można mieć coś ciekawszego. Pierwszym skojarzeniem jest dla mnie OnePlus 13R, którego testowałem niedawno. Ten smartfon oferuje bardzo podobny poziom fotograficzny, bardziej wyróżniający się design, wyświetlacz z odświeżaniem 144 Hz, lepsze wyniki w niektórych bechmarkach, aż 12 GB RAM-u i kosztuje około 2500 złotych za wersję z 256 GB pamięci.
W podobnej cenie dostępny jest również Google Pixel 9, który – choć wypada nieco słabiej w syntetycznych testach – nadrabia świetnym oprogramowaniem i kompaktowym wyświetlaczem 6,3 cala OLED 120 Hz. W zestawie znajdziemy 12 GB RAM, flagowy zestaw aparatów z zaawansowaną obróbką zdjęć i bardzo dopracowany software prosto od Google.
Kolejny przykład to Honor 400 Pro 5G (12/512 GB), którego kupimy dziś za około 2899 złotych, a oferuje aż 512 GB pamięci, 12 GB RAM i główny aparat o rozdzielczości 200 Mpix. Z kolei za 2999 złotych dostaniemy realme GT 7 5G (12/512 GB). To smartfon, który pod kątem wydajności dorównuje lub przewyższa Galaxy S25 FE, a do tego zapewnia ogromną przestrzeń na dane i równie dobre wsparcie aktualizacyjne.
Przykłady można mnożyć, dlatego jeśli szukasz urządzenia, które oferuje podobny poziom specyfikacji, koniecznie zajrzyj do naszego rankingu smartfonów do 3000 złotych, a także smartfonów do 2500 złotych. Każdy z nas zwraca uwagę na coś innego.
Galaxy S25 FE jest solidny, ale w tej cenie… to trochę za mało.











