Smartfony dla melomanów, czyli który flagowiec gra najlepiej? Sprawdziliśmy

Odkąd smartfony prawie całkowicie wyparły z rynku kompaktowe aparaty fotograficzne, prawie każdy producent, wypuszczając nowe urządzenie na rynek, usiłuje przekonać klientów, że będzie ono wyjątkowe. Fotografia mobilna jest bodaj jednym z najważniejszych pól rywalizacji, zaraz po tabelkach z suchymi parametrami. Audio pozostaje z reguły na trzecim planie, choć i w tej kategorii pojawiają się urządzenia cieszące się opinią lepszych od innych.

Przygody Barda Kakofonixa

Poniżej przyjrzę się pod kątem jakości dźwięku pięciu urządzeniom: LG V30, Apple iPhone X, Sony Xperia XZ2, Huawei P20 Pro i Samsung Galaxy Note 8. Najważniejszy będzie oczywiście sprawdzian możliwości urządzeń podczas współpracy ze słuchawkami, ale nie tylko: wbudowane głośniki co prawda nie są najlepszym medium do muzyki, jednakże zdarza się, że mimo to są tak używane. Warto zatem wiedzieć, co potrafią.

Co i jak porównywałem

Podstawowym źródłem dźwięku do testów jak zwykle był serwis Apple Music i playlista używana podczas recenzowania słuchawek. Ponieważ rozrosła się ona już dość znacznie, wybrałem z niej osiem utworów, które stanowiły podstawę do porównania:

  1. Loreena McKennitt – Ages Past, Ages Hence
  2. Pink Floyd – Comfortably Numb
  3. Dire Straits  – Money for Nothing
  4. Hans Zimmer – 2049
  5. Pearl Jam – Of the Girl
  6. Hiromi & Edmar Castaneda – Cantina Band
  7. Duran Duran – Ordinary World
  8. Krzysztof Penderecki – Polonaise (Simfonia Warsovia/Jacek Kasprzyk)

Dodatkowo do odsłuchu wykorzystałem także:

W tej części testu wykorzystane zostały słuchawki AKG Y30 jako podstawowe oraz Koss Porta Pro jako pomocnicze. Ponieważ trzy z pięciu urządzeń nie mają portu jack, tam, gdzie to było konieczne, użyłem przejściówek dostarczonych przez producenta.

Głośniki wbudowane

Moje prywatne zdanie na temat słuchania muzyki na głośnikach smartfonów jest wybitnie negatywne. Uważam to za formę gwałtu na muzyce – muzyka nie ma prawa grać dobrze na piszczałkach wielkości koniuszka palca i zdarzało mi się proponować katującym ją w ten sposób młodzieńcom zakup słuchawek. O jakiejkolwiek wierności dźwięku można zapomnieć, bas jest zasadniczo nieistniejący, wysokie tony najczęściej syczą i trzeszczą. Niemniej, pomiędzy poszczególnymi modelami były i tak znaczne różnice.

I tak, na samej górze stawki uplasował się iPhone X. Ma stereofoniczne głośniki, gra najgłośniej i przy tym nie chrypi, ma delikatną sugestię basu, czytelny wokal i w miarę akceptowalne wysokie tony. Co więcej, mimo że jeden głośnik jest skierowany wprost do przodu, a drugi w bok, zbalansowanie kanałów jest prawidłowe i daje w efekcie niezłą, jak na tak małą bazę, stereofonię.

Drugie miejsce należy bezapelacyjnie do Xperii XZ2 – gra co prawda ciszej, a „bas” jest słabszy niż w iPhonie X, jednak wokale są odwzorowane całkiem przyzwoicie. Także i tutaj jeden głośnik jest skierowany do przodu, a drugi w bok. Zbalansowanie jest poprawne, choć słabsze niż w iPhonie – głośnik skierowany do przodu gra nieco ciszej niż drugi. Pobocznie warto wspomnieć jeszcze o systemie dynamicznych wibracji, który jest ciekawym (acz czy potrzebnym?) dodatkiem.

Stawkę urządzeń stereofonicznych zamyka Huawei P20 Pro, wyposażony w podobne ustawienie głośników jak poprzednicy, jednak z bardzo słabym zbalansowaniem. Głośnik boczny jest wyraźnie głośniejszy niż przedni. W tej sytuacji, mimo nieco lepszej reprodukcji basu niż w Xperii, zajmuje on trzecie miejsce.

Czwarte miejsce należy się LG V30. Monofoniczny głośnik nie jest w stanie poprawnie zagrać, choć bardzo próbuje. Trochę pseudobasu, średnica i wysokie tony, które jednak są bardzo nieczytelne i szeleszczące. Najlepiej szybko wyłączyć.

Piąte miejsce zajmuje Samsung Galaxy Note 8 – mogę go polecić jedynie miłośnikom studziennych pogłosów, pozbawionych zarówno basów, jak i tonów wysokich. Zająłby miejsce szóste, gdyby była taka możliwość. Puszczanie na tym czegoś innego niż dźwięku budzika może podpadać pod przepisy Kodeksu Karnego dotyczące tortur.

A zatem:

  1. Apple iPhone X
  2. Sony Xperia XZ2
  3. Huawei P20 Pro
  4. LG V30
  5. Samsung Galaxy Note 8

Słuchawki

Z pięciu modeli tylko dwa urządzenia, LG V30 i Samsung Galaxy Note 8 mają gniazda typu jack. Huawei P20 Pro i Sony Xperia XZ2 wymagały skorzystania z przejściówki USB–C – Jack (można było używać ich wymiennie), a iPhone X własnej przejściówki Lightning – Jack. Większość modeli ma możliwość użycia różnego rodzaju wspomagaczy, mających poprawić dźwięk w przewodowych słuchawkach; tylko iPhone oferuje na wyjściu jedynie surowy dźwięk.

Sony chwali się użytym w Xperii XZ2 systemem DSEE HX. Zgodnie z obietnicami producenta ma on przywracać na drodze interpolacji częstotliwości utracone podczas kompresji stratnej plików MP3 czy AAC. Brzmi to bardzo pięknie, choć producent milczy, skąd bierze dane do interpolacji i na czym ona polega, skoro najczęściej te częstotliwości są całkowicie odcinane filtrami dolnoprzepustowymi. Interpolacja niczego da w efekcie również nic i szczerze mówiąc takie właśnie mam wrażenia z odsłuchu: podczas odtwarzania strumienia z Apple Music (AAC 256 kbps) nie byłem w stanie się doszukać żadnych różnic w jakości dźwięku niezależnie czy DSEE HX było włączone czy nie. Osobną sprawą jest to, że system ten ma działać w obszarze pasma częstotliwości, który wymaga słuchu nietoperza albo bardzo, bardzo młodego człowieka. A ja nie jestem ani jednym, ani drugim ;)

Samsung Galaxy Note 8 także ma podobny tryb, nazywający się Skalerem UHQ. Różni się o tyle od użytego w Xperii, że byłem w stanie usłyszeć efekt, który sprowadzał się do podbicia basów i tonów wysokich kosztem średnicy. Działanie jest dość subtelne, a użyteczność praktyczna znikoma. Znacznie lepiej prezentuje się funkcja AdaptSound, która na bazie presetów lub pomiarów parametrów naszego słuchu próbuje kompensować zmiany charakterystyki wynikające z wieku bądź chorób użytkownika. I robi to lepiej niż ręczne regulacje korektorem graficznym. Chociaż w moim przypadku wolałem akurat dźwięk niemodyfikowany, jednak sposób działania AdaptSound zasługuje na szczególne wyróżnienie. Pozostałe tryby to raczej ciekawostki: symulacja brzmienia lampowego czy pogłosu sali koncertowej. Praktyczne zastosowania moim zdaniem żadne, ot włączyć, pobawić się chwilę, wyłączyć. No chyba, że ktoś lubi taki dźwięk.

Huawei P20 Pro to z kolei jedyny smartfon w zestawieniu z certyfikacją Dolby Atmos. Efekt działania ustawień Dolby Atmos dla muzyki jest taki sobie, uprzestrzennienie, jakie oferuje, wydaje mi się zbyt nienaturalne, by warto go używać. Warto jednak włączyć Atmos podczas oglądania filmów, zwłaszcza ze ścieżką dźwiękową w tym standardzie – sporo produkcji dostępnych w serwisie Netflix  (np. Altered Carbon) taką właśnie ma i tam korzyść będzie słyszalna.

iPhone X (fot. Tabletowo.pl)

iPhone X jest pod wieloma względami specyficzny. Po pierwsze, DAC dla słuchawek został całkowicie usunięty z urządzenia i umieszczony w przejściówce. Po drugie, iPhone oferuje na wyjściu surowy dźwięk bez żadnych możliwości poprawienia go. Ma to swoje wady, ma zalety. Mi to podejście odpowiada.

Na sam koniec zostawiłem LG V30. Model ten wyposażony jest w wysokiej klasy DAC ESS Sabre  ES9218P i system Hi–Fi Quad DAC. Poza wbudowanymi popularnymi presetami korektora (które mi nie odpowiadają), system ten daje dostęp do bardzo ciekawych cyfrowych filtrów modyfikujących pogłos przed i po mocnych impulsach. W zależności od ustawienia daje to efekt zaakcentowania lub lekkiego uprzestrzennienia dźwięku. Efekt jest bardzo ciekawy i szczerze mówiąc jest to jedyny z systemów poprawiania brzmienia, który zostawiłbym włączony na stałe, jako że naprawdę robi coś pożytecznego i nie zniekształca muzyki. Działa oczywiście tylko na słuchawkach przewodowych.

Muzyka, muzyka, muzyka

Po kilku godzinach słuchania coraz bardziej zaczynało wyglądać, że rankingu podobnego do tego z części poświęconej muzyce na głośnikach nie będę w stanie zrobić. Wszystkie urządzenia po podłączeniu słuchawek grały bardzo dobrze i słuchanie muzyki to była przyjemność, niezależnie od tego, który model miałem właśnie w ręku. Remis, nawet bez wskazania. Sytuacja uległa zmianie w momencie, gdy zacząłem eksperymentować z opisywanymi wcześniej systemami poprawy jakości dźwięku. Urządzenia dalej grały doskonale, ale już nie tak samo. Nie miałem nigdy wielkiej wiary w takie modyfikowanie surowego sygnału, ponieważ zbyt często efektem gorliwości programistów było zepsucie muzyki zamiast jej poprawienia. Cóż, wciąż preferuję na wyjściu dźwięk niemodyfikowany. Niemniej nie sposób nie zauważyć ogromnego postępu, jaki w tej dziedzinie nastąpił. Efekty są coraz lepsze i bardziej przekonujące. Szczególnie muszę tu pochwalić pracę wykonaną przez inżynierów dźwięku LG – ich filtry Hi–Fi Quad DAC działają najlepiej ze wszystkich, niezależnie od rodzaju muzyki, z którym je sprawdzałem. Każde z ustawień grało dobrze, choć przecież każde inaczej. Raz jeszcze napiszę, że to jedyny system, który mógłbym zostawić włączony na stałe. Po pierwszej części testu moja rekomendacja właśnie z tego powodu miała być przyznana modelowi LG V30.

Raz jeszcze doceniam także i chwalę AdaptSound z Samsunga Galaxy Note 8 – chociaż na szczęście wciąż go nie potrzebuję, to prawidłowe skonfigurowanie systemu pozwoli cieszyć się muzyką osobom, których słuch z powodu wieku lub choroby nie jest w pełni sprawny, szczególnie, że dopasowanie można przeprowadzić niezależnie dla każdego ucha. Nie spotkałem się z tym u innych producentów, a szkoda, bo rzecz jest warta uwagi.

Najgorzej sprawdził się w muzyce Dolby ATMOS z Huawei P20 Pro. Siłą tego systemu na pewno nie jest jakość muzyki; nie mam natomiast wątpliwości, że warto go użyć oglądając film ze ścieżką dźwiękową kompatybilną z systemem.

Turniej

Ponieważ w mojej opinii wszystkie smartfony w pierwszym teście zagrały doskonale i nie byłem w stanie wskazać zdecydowanego zwycięzcy, postanowiłem przeprowadzić turniej między urządzeniami – zrealizowany na zasadach podwójnego systemu kołowego: dwie rundy po pięć kolejek, spotkania każdy z każdym. Pozyskałem współpracę mocno zaciekawionej żony, która bardzo lubi muzykę i przy różnych okazjach potrafiła powybrzydzać wybierając dla siebie słuchawki. Ma drugi stopień muzykalności, czyli wie nie tylko, że grają, ale też czy grają dobrze, czy źle. Wykorzystaliśmy do testu parę identycznych słuchawek AKG K430 z przedłużaczami i dwie krótkie playlisty, które zmieniliśmy w połowie całego turnieju dla uniknięcia znudzenia. Co ważne, aby uniknąć zasugerowania się producentem, wyglądem czy innymi czynnikami, podczas rozgrywek żona w żadnym momencie nie znała rozpisanej tabeli rozgrywek i nie wiedziała, jakie urządzenia w danym momencie toczą pojedynek. Wskazywała zwycięską parę słuchawek, nie wiedząc, co jest przyczepione do nich po drugiej stronie :)

A zwycięzcą jest… No cóż, tak to tu położę. Oto tabela. Nie bijcie.

Po skończonych rozgrywkach omówiliśmy wyniki i wrażenia na bazie notatek, które sobie moja pani robiła w trakcie. Także w opinii żony różnice między urządzeniami były minimalne, zarazem jednak tylko dwa razy nie była w stanie wskazać, który ze smartfonów gra w jej opinii lepiej. I ani razu przegranym nie został iPhone X, wygrywając cały turniej z ogromną przewagą. Szczerze mówiąc nie wiem, jak to skomentować, zwłaszcza w kontekście naprawdę słabego wyniku V30, który był moim faworytem. Nie zdziwiła mnie natomiast druga pozycja Xperii – gra naprawdę dobrze i chyba na to miejsce zasłużyła. 

Po turnieju

Słuchawki z zestawów

Jako że z pięciu telefonów jedynie trzy miały słuchawki w zestawie (telefony były wcześniej używane i nie wszystkie przyjechały w komplecie), to wspomnę tylko, że najlepsze słuchawki, produkcji Bang & Olufsen, w zestawie POWINIEN mieć LG V30. Chętnie bym ich posłuchał, ale cóż… może innym razem. AKG z zestawu Galaxy Note 8 miały całkiem przyjemne brzmienie – nie przepadam za słuchawkami dokanałowymi, więc skoro mi się spodobały, to chyba nieźle to o nich świadczy. iPhone ma w zestawie oczywiście swoje EarPodsy – dość dobre pchełki, które cudów nie dokonają, ale zawsze wydawało mi się, że grają raczej przyjemnie (choć nie dla miłośników basu) i są przy tym wygodne, zwłaszcza latem.

Osobne słowo należy się słuchawkom od Huawei P20 Pro – w zasadzie nie sposób ich nazwać inaczej niż chamską podróbką EarPodsów. Różnią się w zasadzie tylko elementem mocującym słuchawkę do przewodu. Reszta, z pilotem włącznie, mogła by być efektem użycia CTRL+C, CTRL+V. Ba, nawet grają bardzo podobnie. Naprawdę nie da się zrobić telefonu bez kopiowania w każdym możliwym miejscu Apple?

Podsumowanie podsumowania, czyli pokładowy bard umili dalszą podróż nie śpiewając dłużej pieśni

Jakość dźwięku w konstrukcjach z najwyższej półki stoi na tyle wysoko, że nie ma większego sensu jej brać pod uwagę jako cechy kluczowej przy wyborze smartfona. Co nie znaczy, że wszystkich urządzeń używało mi się równie przyjemnie. Wykracza to zdecydowanie poza główny temat artykułu, dotykając ogólnych kwestii związanych z wyglądem i szeroko pojętym User eXperience. Cztery Androidy, każdy w innej wersji i różniący się sposobem obsługi. Odnalezienie się w tym momentami nie było intuicyjne. Ot, takie Piekiełko. Wybierając urządzenie dla siebie warto o tym pamiętać. W tym samym czasie skonfigurowanie do testów iPhone’a X sprowadziło się do włączenia go, położenia obok prywatnego iPhone’a 7 Plus i wyrażenia zgody na automatyczną konfigurację. Taki drobiazg.

Swego rodzaju ubocznym dla tematu zawodem okazał się dla mnie Huawei P20 Pro – jako że miałem nadzieję pobawić się zdjęciami i zrobić podobną analizę RAW-ów jak zrobiłem niedawno dla Samsunga Galaxy S9+. Nic z tego – ten nie mający sobie równych fotograficznie smartfon praktycznie nie współpracuje z mobilnym Lightroomem CC. RAW-y, wczytane do desktopowej wersji wprawdzie da się obejrzeć, ale z racji braku oficjalnego wsparcia Adobe dla tego modelu, próby obróbki dają wyniki mocno nieprzewidywalne. To niby drobiazg, większości wystarczą doskonałe zdjęcia prosto z telefonu. Pozostaje pytanie, dlaczego takie wsparcie niemal z marszu mają Pixele od Google, Samsungi, no i oczywiście iPhone…

Więcej narzekać nie będę. Posłucham jeszcze trochę muzyki.

_

Już niebawem możecie spodziewać się kolejnego materiału tego typu. Tym razem jednak pod lupę weźmiemy wszystkie najważniejsze flagowce, łącznie z tymi, które właśnie wchodzą do sprzedaży, tj. HTC U12+, LG G7 i OnePlus 6. Będzie też Samsung Galaxy S9+, Sony Xperia XZ2, iPhone X i, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Pixel 2 XL.