aplikacja Google YouTube logo
fot. Szabó Viktor / Pexels

Przyszłość zakupów? Będziesz mówić do ekranu

Tak chyba wygląda przyszłość zakupów. YouTube umożliwi kupowanie produktów wyświetlanych na wideo, za pomocą wydawania komend głosowych. Wprawdzie przedsiębiorstwo samo nic takiego nie sugeruje, ale jest firma, która głośno to zapowiada. I – co najważniejsze – opiera to wszystko na patencie Google.

Mówisz i kupujesz na platformie YouTube

Australijska firma Calibre Cleaning zajmuje się oferowaniem usług związanych z profesjonalnym sprzątaniem domów. Co ma wspólnego z nowymi technologiami? Ano to, że (z pomocą xleaks7 w serwisie X) niedawno ogłosiła chęć wykorzystania patentu przyznanego firmie Google 8 lutego 2024 roku. Zakłada on możliwość kupowania produktów na platformie YouTube za pomocą komend głosowych.

Schemat jest następujący: oglądasz sobie dany film lub reklamę. Jeśli zainteresuje Cię wyświetlany produkt lub usługa, mówisz na głos, że chcesz to kupić lub zarezerwować. YouTube automatycznie przenosi Cię wówczas na stronę sklepu i składa za Ciebie zamówienie. Musisz już tylko uzupełnić dane i sfinalizować transakcję.

Australijczycy chcą wykorzystać patent Google

Firma Calibre Cleaning zapowiedziała głośno, że chce umożliwić zamawianie usługi sprzątania domu właśnie w taki sposób. Twierdzi, że dzięki temu cały proces będzie szybszy, łatwiejszy i wygodniejszy dla klienta. Nie trzeba też raczej dodawać, że może być opłacalny dla usługodawcy (jak również – w innych przypadkach – sprzedawcy), bo konsument nie zdąży zapomnieć o tym, że czegoś takiego chce.

Dzięki wdrożeniu takiego patentu użytkownicy mogą spodziewać się znacznej poprawy jakości zakupów online. Integracja poleceń głosowych z procesem zakupowym nie tylko zwiększy wygodę, ale też zapewni bardziej intuicyjne i efektywne doświadczenie. Wraz z ciągłym rozwojem technologii możemy spodziewać się dalszych postępów w dziedzinie handlu głosowego, a ostatecznie zredefiniowania sposobu, w jaki dokonujemy zakupów online. Calibre Cleaning

Cały pomysł wydaje się też bardzo atrakcyjny dla firmy Google, która wciąż szuka kolejnych sposobów na wzrost przychodów z platformy YouTube. Tymczasem dysponuje już technologią sterowania głosowego, więc całość sprowadza się tylko do przystosowania jej do jednej dodatkowej funkcji. Jak na razie jednak nie padły ze strony Amerykanów żadne konkretne informacje na temat potencjalnej daty premiery. Na dobrą sprawę nie wiadomo, czy w ogóle do niej dojdzie – wszak póki co jest to tylko patent.

Oczywiście na całość można też spojrzeć z drugiej strony. Brzmi to wszystko jak mokry sen miłośników konsumpcjonizmu. Mówisz „chcę to” i kupujesz, zanim zdąży nadejść jakakolwiek refleksja.

Zresztą i same technikalia mogą tu wzbudzać pewne kontrowersje. Otóż do poprawnego działania takiego systemu konieczna jest ciągła praca mikrofonu. Urządzenie musi stale nasłuchiwać, czy aby użytkownik nie wypowie „magicznych” słów. To jeden z powodów, dla których urzeczywistnienie projektu może nie dojść do skutku.