chat gpt search
ChatGPT Search (źródło: Maciej Paszkiewicz / Tabletowo.pl)

Wyszukiwarka Google, ChatGPT Search czy Perplexity? Mówię: sprawdzam!

Słowo “googlowanie” stało się synonimem wyszukiwania informacji w sieci. Przez lata wyszukiwarka amerykańskiego giganta technologicznego miała ponad 95% udziału w rynku. Teraz jednak pojawiła się konkurencja, a ja postanowiłem sprawdzić każdy z najpopularniejszych produktów. Wyszukiwarka Google czy ChatGPT Search? A może Perplexity? Co jest najlepszym wyborem do szukania informacji?

Google to kolos na glinianych nogach

Wyszukiwarka Google powstała w 1998 roku, a więc nie tak dawno obchodziła 26. urodziny. To szmat czasu, a mimo to przez ten okres była niekwestionowanym liderem na rynku. Zdominowała konkurencję w postaci Binga czy Yandexa tak bardzo, że słowo powstałe od jej nazwy, “googlowanie”, stało się synonimem wyszukiwania informacji w internecie. Zaczęło się od niebieskich linków, później były wizytówki, mapy, reklamy, więcej reklam, organiczne pozycje przedzielone reklamami, nowy rodzaj reklam itd. 

Obecnie Google jest już jednak kolosem na glinianych nogach. Amerykański gigant ma poważne problemy nie tylko technologiczne, ale przede wszystkim produktowe. Państwowi urzędnicy chcą dobrać im się do skóry, zarzucając monopol i próbując zmusić do sprzedaży przeglądarki Google Chrome czy usług związanych z searchem. To jednak jeden z kilku problemów, ponieważ na horyzoncie pojawiły się też zagrożenia związane ze sztuczną inteligencją – głównie w postaci ChataGPT i Perplexity.

Postanowiłem więc sprawdzić, czy na ten moment jest już możliwe, aby “googlowanie” móc w pełni zamienić na “czatowanie”. Zanim jednak zestawię najpopularniejszą wyszukiwarkę z generatywnymi modelami językowymi, porównam ją jeszcze z Bingiem, największym “klasycznym” konkurentem, abyśmy mieli pełen obraz.

W przeprowadzonych “badaniach” korzystałem z wersji incognito oraz unikałem zapytań brandowych, ponieważ wtedy jeszcze mocniej w temat mieszają się reklamy, które mogą zaburzać wyniki. Co ważne, przedstawione poniżej przykłady są tylko wycinkiem tego jak wiele zapytań porównywałem w ostatnim czasie, ale nie sposób było zmieścić wszystkie w jednym wpisie. Niemniej, te przykłady dobrze pokazują obraz sytuacji i są zbiorem wszystkiego, czego szukałem w sieci przez ostatnie dwa miesiące.

Google vs. Bing

Na zadanie pytanie pt. “najlepsze słuchawki tws do 500 zł” Google zwrócił mi wyniki w kolejności jak na screenie poniżej, czyli najpierw“organiczne” wyniki zdominowane przez eksperckie strony, przeplatane sklepami oraz karuzelą produktową. Całkiem konkretne i pomagające znaleźć odpowiedź na zadane pytanie. A jak sytuacja wygląda w Bingu?

Tutaj otrzymałem jeszcze więcej reklam i karuzeli produktowych. Do tego w prawej kolumnie dostałem link do naszego wpisu. Na pierwszy rzut oka, UX-owo wygląda to strasznie. Nie wiem, gdzie mam patrzeć i które elementy ekranu są dla mnie ważne, a które nie. Poza tym lewa kolumna wygląda bliźniaczo podobnie do tej z Google. Werdykt? 1:0 dla Google.

Generyczne zapytania sprawdzone, więc czas na wyszukiwanie lokalne. Uczciwie muszę przyznać, że sam coraz częściej sięgam po rozwiązania typu Booksy czy ZnanyLekarz, ale czasem sprawdzę, jak sytuacja wygląda w wyszukiwarce.

Akurat przed świętami chciałem się obciąć u lokalnego barbera. Jak wyglądał proces jego szukania w Google?

Najpierw dostałem reklamę Booksy, niżej wizytówki firm z rodzimego miasta, a następnie kolejne wyniki z Booksy, Facebooka oraz Instagrama. Pojawiła się również karuzela, ale proponowane przez nią miejsca lepiej przemilczę. Jest więc w czym wybierać, ale taki proces… jest długi. Po przedarciu się przez gąszcz niebieskich linków musiałbym jeszcze sprawdzić opinie. Jeżeli zaś chodzi o Binga, zwrotny wynik jest niemal identyczny, tylko inaczej zaprojektowany graficznie i, znowu… moim zdaniem gorszy.

Nie dziwi więc mnie, że Google ma aż taką dominację na rynku klasycznych wyszukiwarek. Ponad 90-procentowy udział nie wziął się z niczego, a synergie, pomiędzy konkretnymi usługami, robią dobrą robotę.

Problem jest w tym, że generatywna sztuczna inteligencja bardzo mocno przyczyniła się do zasypania sieci, a – co za tym idzie – wyników wyszukiwania, słabymi, wręcz fatalnymi treściami, które w dodatku często mijają się z prawdą. To sprawiło, że szukanie takich rzeczy, jak “ranking najlepszych słuchawek” czy “ranking najlepszych telewizorów”, jest coraz trudniejsze i coraz trudniej jest nam podjąć decyzję zakupową.

Na koniec tej nierównej walki Google z Bingiem sprawdziłem jeszcze zapytanie “jak zrobić amerykańskiego burgera w domu”. W przypadku pierwszej z wyszukiwarek dostałem od razu linki do sprawdzonych przepisów. Skąd wiem, że sprawdzonych? Bo wiele razy z nich korzystałem i burgery wyszły przednie. Niebieskie linki przeplatane są filmikami z YouTube’a.

To samo zapytanie w Bingu zwraca mi najpierw wyniki wideo na cały ekran i ponownie zostało to tak fatalnie zaprojektowane, że nie wiem, na co mam patrzeć i gdzie szukać informacji. Niżej dopiero dostaję prawdziwe przepisy. Część wyników powtarza się z tymi z Google, a część jest zupełnie nowa i wygląda co najmniej podejrzanie.

Google vs. sztuczna inteligencja

Aby zachować rzetelność ten sam zestaw zapytań przedstawiłem modelom językowym, szumnie nazywanym sztuczną inteligencją. Na pierwszy ogień poszedł ChatGPT i na pytanie o najlepsze słuchawki z marszu odpowiedział… bzdury. Po prostu. Wymienił m.in. Samsung Galaxy Buds 2, a w cenie do 500 złotych w momencie pisania tekstu można było dorwać już “trójki”, które są po prostu lepsze.

Przypomnę, że model językowy, z którego korzystałem, ma dostęp do internetu, więc powinien podać NAJLEPSZE słuchawki. Oprócz linków do źródeł ChatGPT pokrótce streścił mi też specyfikę tych słuchawek. Zabrakło mi jednak linków prowadzących bezpośrednio do zakupu produktu.

Tutaj moim zdaniem zdecydowanie wygrywa Google, gdyż dzięki niemu mogę znaleźć więcej informacji o najlepszych słuchawkach TWS do podanej kwoty, a także mam od razu dostępne linki do kupienia produktu.

Perplexity z kolei zaprezentowało się jeszcze gorzej niż ChatGPT. Co prawda opis każdego z produktów był podany w bardziej przystępnej formie, ale za to wybrane produkty mocno odstawały od tego, co zaproponowała mi usługa OpenAI.

W ostatnich dwóch miesiącach szukałem też dobrego telewizora do 3000 złotych dla teściowej. Były konkretne wymagania, które musiał spełnić taki sprzęt. Googlowanie zajęło mi jakieś 30-40 minut i miałem wybrany model. Głównie dlatego, że orientuję się w matrycach i tym, jaki ekran wybrać, więc miałem łatwiej. No ale uzbrojony w taką wiedzę powinienem załatwić temat z pomocą AI w jakieś 5 minut, prawda?

Cóż, nic bardziej mylnego. Zarówno ChatGPT, Perplexity, jak i nawet Gemini nie potrafiły mi pomóc. Każdy z tych AI albo proponował mi okropnie przestarzałe modele, albo podawał nieprawdziwe informacje lub stare ceny. No jednym słowem po prostu tragedia. Osoba mniej obeznana w temacie mogłaby nadziać się na zakup sugerowany przez sztuczną inteligencję, bo na pierwszy rzut oka wygląda to przecież „legitnie”.

Zupełnie inaczej to wygląda w przypadku poszukiwania lokalnego barbera. Tutaj – zarówno ChatGPT, jak i Perplexity – wypadły o wiele lepiej niż Google. Obie sztuczne inteligencje podały mi ten sam zestaw barberów z krótką analizą każdego z nich. ChatGPT zrobił to bardziej opisowo i z linkami do Booksy lub wizytówki Google, a Perplexity w punktach podało oceny oraz dane kontaktowe. Efekt? 5 sekund generowania odpowiedzi i znalazłem to, czego potrzebowałem. W klasycznej wyszukiwarce zajęłoby mi to o wiele więcej czasu.

Bardzo ciekawy byłem, jak ChatGPT i Perplexity poradzą sobie z przepisem na burgera. No i tutaj nastąpiła prawdziwa deklasacja, ponieważ w kilkanaście sekund dostałem listę składników, instrukcję przygotowania oraz podania, a na koniec filmik z YouTube’a, o tym, jak to zrobić. Rewelacja.

Co ciekawe, obie usługi podały ten sam filmik, a sam przepis wygląda bliźniaczo podobnie do tych, które wcześniej już używałem, więc przypuszczam, że wyjdzie z tego dobre danie.

O wiele gorzej jednak radzą sobie generatywne modele językowe, gdy szukamy świeżych informacji i to pomimo tego, że mają dostęp do internetu. Świeże newsy idealnie pokazują, jak bardzo upośledzone są na ten moment (i jeszcze długo będą) czaty oparte o sztuczną inteligencję.

Pokażę to na przykładzie nowego cennika na pakiet Premium+ na X. Google zwraca zarówno starsze, jak i nowsze wyniki, w tym nasz wpis informujący o podwyżkach. Na to samo zapytanie ChatGPT wprowadza w błąd i nie daje alternatywy, podobnie zresztą jak Perplexity. Kpina. A, co gorsze, jest tak w przypadku zdecydowanej większości.

AI czy ajajajaj?

Gdy ponad rok temu porównywałem Barda z ChatemGPT nie sądziłem, że to wszystko zawędruje w tę stronę. Barda już z nami nie ma, niech śpi słodko. W jego miejsce mamy Gemini, które jest tak mierne, że nawet nie zasługiwało na to, żeby znaleźć się w gronie testowym. Zresztą, Google bardzo mocno ociąga się z wdrożeniem AI Overwiews w Europie (głównie za sprawą Unii Europejskiej), a ocenianie Gemini bez AIO byłoby bez sensu.

Minęło 1,5 roku, a generatywne modele językowe, zamiast radzić sobie coraz lepiej, są zdecydowanie coraz gorsze. Nie radzą sobie już nie tylko z rozwiązywaniem zadań, ale bardzo często serwują mi halucynacje. ChatGPT jest absolutnie fatalny, jeśli chodzi o rozwiązywanie trudniejszych, technicznych zagadnień. Przykładem niech będzie renderowanie elementów opartych o kod JS.

Jest tutaj kilka nieścisłości, kilka istotnych rzeczy pominiętych i generalnie bardzo mało „know-how”. Już nawet nie wspomnę o tym, że najpierw z jakiegoś powodu wygenerował mi meta tagi do rzekomego artykułu, a był to świeży czat. Come on, Open AI. Dla porównania Google podało mi linki do branżowych artykułów, gdzie specjaliści rozwinęli temat o wiele lepiej.

Z wykorzystywaniem ChataGPT do pracy kreatywnej jest podobnie, jak z rozwiązywaniem technicznych zagadnień. Ogólny szkic? Spoko. Cały artykuł skopiowany kropka w kropkę i opublikowany? No tak średnio bym powiedział. Głównie dlatego, że niosą niską wartość dla użytkownika, a Google wreszcie zaczęło za to karać. Po drugie, gołym okiem widać, kiedy treść jest zrobiona tylko i wyłącznie przez ChataGPT, bez ingerencji ludzkiej, a to powoli zaczyna przeszkadzać coraz większej liczbie użytkowników.

Jedyny progres, który jest zauważalny gołym okiem, to własne GPT’s w ChatGPT. Możliwość stworzenia wielu agentów to był dla mnie mini przełom. Dzięki temu zwiększyłem produktywność w pracy, a sztuczna inteligencja wyręczyła mnie w prostych i powtarzalnych czynnościach. To akurat jest super. Szkoda tylko, że z całej masy „zalet”, sprzedawanych nam przez marketerów firm trudniących się w AI, tylko ta jedna działa jak należy.

Na ten moment dla mnie jest to bardziej „ajajajaj” niż AI. Widać to szczególnie w biznesie, gdzie zaciągnięty na poczet sztucznej inteligencji dług technologiczny zaczyna dawać się we znaki. Zobaczymy, co przyniesie nam 2025 rok, kolejne iteracje ChataGPT i Gemini, a także AI Overwiews.

Gdzie szukać informacji?

No więc jako użytkownik zapewne zastanawiasz się, gdzie szukać informacji w sieci. Czy lepszym wyborem będzie Google, Bing, Perplexity czy może ChatGPT Search? Cóż, to zależy :)

Generalnie z tej czwórki odrzuciłbym Binga. Być może zastąpi go lepsze Gemini w formie AI Overwiews, gdy to zawita wreszcie do Polski. Na razie jednak, na szczęście, nie możemy korzystać z tego produktu amerykańskiego giganta. Jeżeli szukasz informacji o produktach lub co kupić, zdecydowanie bardziej polecam wyszukiwarkę Google. Znajdziesz tam świeższe informacje i będzie ich po prostu więcej. ChatGPT i Perplexity podają przestarzałe wiadomości i trudno jest dokopać się do szczegółych danych. Google wygrywa też w serwowaniu najświeższych wiadomości ze świata, niezależnie od tego, o jakiej kategorii mówimy.

Z kolei jeśli np. chciałbyś poznać przepis na sernik z rodzynkami lub bez, lepszym wyborem będzie ChatGPT bądź Perplexity. Sztuczne modele językowe wygrywają również w przypadku szukania lokalnych usług pokroju barbera czy makijażystki. Natomiast absolutnie nie polegałbym na nich, gdy chcemy znaleźć lekarza lub inną, równie wrażliwą usługę.

Wniosek? Dywersyfikacja. Korzystaj z głową z obu rozwiązań, ale absolutnie nie polegaj tylko na sztucznej inteligencji. Może Ci się wydawać, że odpowiada z sensem, ale często to będą bzdury.

Weryfikuj wiadomości w sprawdzonych źródłach.