grafika-call-of-duty
Call of Duty: Black Ops 6 sezon 2 (źródło:callofduty.com)

Chciałeś wrócić do Call of Duty? Nowy sezon to dobry powód!

Wystartował drugi sezon w Call of Duty: Black Ops 6, który oferuje kilka nowych broni, trybów gry, karnet bojowy, a także mapy do multiplayer oraz trybu zombie. Jak wypadają zmiany i czy warto ograć ten sezon? Postanowiłem to dla Was sprawdzić!

Zmiany w drugim sezonie Call of Duty: Black Ops 6

Drugi sezon Call of Duty: Black Ops 6 oferuje graczom nieco zmian i jest dobrym powodem, żeby powrócić do gry. Zacznijmy od tego, że twórcy oddali w ręce graczy trzech operatorów: Nocturne, Vortexa i Terminatora. Do tego dostępne są również cztery nowe bronie, ale ich odblokowanie trochę Wam zejdzie, ponieważ robi się to za pomocą karnetu bojowego, a ten się wbija mozolnie jak zawsze.

Spędziłem w nowym sezonie Call of Duty blisko 10 godzin i najbardziej spodobał mi się nowy Feng 82, który jest świetnym RKM-em, bo stanowi idealną hybrydę pomiędzy klasycznym RKM a karabinem szturmowym. Oprócz tej broni dostępne są również: PPSz-41, Cypher 091 oraz TR2. Udostępniono też kolejne dodatki do sprzętu, a także dwa wydarzenia: The Terminator i Shadow Hunt.

call of duty black ops 6 feng 82
Feng 82 w Call of Duty (źródło: Maciej Paszkiewicz | Tabletowo.pl)

Nowe mapy i tryby gry

To, co jednak powinno być najciekawsze dla graczy, to nowe mapy oraz tryby gry. Deweloperzy dodali aż pięć aren: Bounty, Dealership, Lifeline, Bullet i Grind. Niestety, pomimo tego, że zagrałem już w tym sezonie kilkadziesiąt spotkań, dane mi było ograć tylko Bounty. Pomysł z tym, aby mapy były losowe w Call of Duty, bez możliwości wybrania dokładnie tej, na której chce się grać, jest absurdalnie głupi. Miejcie to na uwadze, gdy będziecie testować ten sezon. Zanim traficie na nową mapę, może minąć kilka dobrych godzin, a jeżeli Wam się spodoba, to wcale nie oznacza, że szybko na nią wrócicie…

A jak wypada Bounty? Cóż, mapa akurat skradła moje serce. Jest ciekawie zaprojektowana, składa się głównie z wąskich korytarzy i jednej otwartej przestrzeni. Twórcy postawili tutaj na kompaktowość, przez co świetnie sprawdzają się PM-y i karabiny szturmowe, za to o wiele gorzej RKM i snajperki. Sama charakterystyka jest również czymś innym, mocno odbiegającym od tego, co dotychczas znaliśmy w BO6, co jest akurat na plus.

Oprócz tego twórcy dodali również dwa nowe atuty, czyli cień aerodynamiczny i instynkt łowcy. Atuty, jak atuty, przy zwykłej grze nie są gamechangerem. Activision Blizzard zdecydował się również na cztery nowe tryby gry, przy czym w czasie, gdy ja ogrywałem ten sezon, dostępne były jedynie dwa: „przesterowany” i „zabawa bronią”. Oprócz tego są jeszcze „taneczne starcie par” i „trzeci do pary”. Warto podkreślić jeszcze, że twórcy oddali też nową mapę do trybu zombie – The Tomb.

Wrażenia z nowego sezonu Call of Duty: Black Ops 6

Drugi sezon Call of Duty: Black Ops 6 jest świetnym powodem, żeby wrócić na chwilę do CoD-a. Jasne, jeżeli opuściliście ten FPS po premierze z powodu stanu trybu multiplayer, to trudno Wam się dziwić i raczej ten sezon nie wciągnie Was na więcej niż 20 czy 30 godzin rozgrywki, ale jednak wprowadza pewne odświeżenie. Myślę, że jest idealny na właśnie około 15-20 godzin grania.

Do odkrycia są nowe bronie, mapy, a także karnet bojowy, który ma fajne skórki do broni i schematy. Nie podobają mi się za to nowi operatorzy, skutecznie uśmiercający realizm rozgrywki. Może to być nieco złudne, ale mam wrażenie, że gameplay jest nieco wolniejszy niż to było na premierę, przez co gra się przyjemniej.

call of duty black ops 6 zabawa bronia
Zabawa bronią w Call of Duty (źródło: Maciej Paszkiewicz | Tabletowo.pl)

Jeżeli chodzi o „zabawę bronią”, to uważam ten tryb za bardzo przyjemny. Za każdą eliminację dostajemy nową broń, a gra się w trybie każdy na każdego. Wygrywa osoba, która pierwsze zdobędzie 20 zabójstw. Wymaga to od gracza wszechstronności, ponieważ zaczyna się od zwykłych pistoletów, przez karabinki, aż po nieco „cięższe” zabawki. Świetna zabawa – bardzo mi się spodobał ten tryb.

Z kolei „przesterowany” jest po prostu deathmatchem na sterydach. Nie wyróżnia się on jakoś specjalnie i jest raczej ciekawostką, a nie czymś, co przyciągnie na długie godziny, jak np. Nuketown 24/7, który niezmiennie jest najpopularniejszym trybem. Generalnie wygrywa drużyna z większą liczbą punktów, a te zdobywa się poprzez eliminowanie rywali w różny sposób i zdobywanie gwiazdek.

Na koniec sobie zostawiłem tryb zombie, gdzie do sprawdzenia miałem grobowiec. To arena mocno osadzona w egipskich klimatach, idealnie pasująca właśnie do klimatu zombie. Szczerze mówiąc nawet urzekła mnie. Mamy tutaj wąskie przestrzenie, zombiaków z każdej strony i zupełnie inny klimat niż dotychczas. Jeżeli kolejne mapy również będą mocno odbiegały od tych już istniejących, to jest to zdecydowanie ten kierunek, w którym powinna się rozwijać gra.

Reasumując, jeżeli szukasz gry na tydzień czy dwa, bo czekasz na jakąś większą bądź mniejszą premierę, to na pewno warto dać szansę drugiemu sezonowi Call of Duty: Black Ops 6.