Tablet iPad Pro 11 2020
iPad Pro 2020 (fot. Miłosz Starzewski/Tabletowo.pl)

To koniec. W 2022 wygląd wygrał z wygodą

Od prawie dziesięciu lat korzystam z tabletów. Na przemian są to zarówno urządzenia Apple, jak i sprzęt z Androidem, choć w ostatnich latach na stałe (prywatnie) użytkuję iPada. Nie zapowiada się, żebym w najbliższym czasie przestał korzystać z tego rodzaju sprzętu, choć nie ukrywam, że przyszłość tabletów w jednym aspekcie bardzo mnie niepokoi.

Tabletowo daje mi tę wygodę, że jestem na bieżąco z aktualną technologią. Oprócz tego, że po prostu czytam treści publikowane w serwisie (a czasami nawet je tworzę! – choć nie tak często, jak bym chciał ;)), to mam okazję również testować urządzenia wchodzące na rynek.

W ostatnim roku przez moje ręce przeszły trzy tablety – realme Pad mini, Blackview Tab 13 i Lenovo Tab P11 Pro (recenzja tego ostatniego pojawi się niebawem). Wszystkie te urządzenia łączy jeden trend – próba zminimalizowania ramek wokół ekranu. Bez względu na to, z jakiej cenowej pochodzi tablet. I tu pojawia się moje pytanie – dlaczego?

Pasy startowe w smartfonach – wróg numer jeden

Zacznijmy – a jakby inaczej! – od początku. Mniej więcej w 2017 roku twórcy smartfonów oficjalnie „wypowiedzieli wojnę” grubym ramkom wokół ekranu. Już wcześniej producenci, tacy jak Samsung, LG czy Huawei, starali się zwiększać stosunek ekranu do obudowy smartfona (z ang. screen to body ratio — w skrócie „STB”), ale działo się to głównie w kwestii tych dłuższych boków urządzeń. Dół i góra smartfona nadal pozostawały dość spore – w końcu trzeba było gdzieś zmieścić głośnik, przednią kamerę i przyciski funkcyjne.

iPhone SE (2022) to ostatni ze smartfonów Apple w „starym stylu” | (fot. Tabletowo.pl)

I nagle wchodzi on, cały na biało (albo czarno, w zależności od wersji kolorystycznej) – iPhone X, czyli jubileuszowy i rewolucyjny smartfon, który pozbył się ramek na praktycznie każdym boku, zostawiając „jedynie” na górze notcha – dość kontrowersyjną początkowo „wyspę” ze skanerem twarzy, głośnikiem i przednim aparatem. Kultowy dla wielu przycisk HOME z wbudowanym TouchID zniknął zastąpiony FaceID i rewolucyjnym sterowaniem gestami, którego nikt nigdy wcześniej nie zastosował.

No dobra, jak to bywa u Apple, sterowanie gestami nie pojawiło się w iPhone’ach jako pierwsze. Tak naprawdę Apple rzadko kiedy jest w czymś pionierem, choć często na taką firmę się kreuje. Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że gigant z Cupertino z sukcesem obserwuje rynek urządzeń, wybiera co ciekawsze, dopiero kiełkujące pomysły i „podkrada” je, aranżując na swój sposób i dobrze je reklamując – w szczególności z tym ostatnim ma problem konkurencja „nadgryzionego jabłka”.

Jeszcze przed iPhone’em X w Androidzie pojawiło się prototypowe sterowania gestami, ale nie przyjęło się ono za dobrze i użytkownicy smartfonów z „zielonym robocikiem” raczej woleli korzystać ze standardowych i dobrze wszystkim znanym przycisków – Google dawało tu wybór. Apple przy okazji iPhone X nie dało nikomu wyboru – dostępne były tylko gesty, ale za to dopracowane. Na tyle dobre, że zostały z nami na stałe, a Androidowi nie pozostało nic innego jak… skopiować swoje własne, ale jednak zmodyfikowane rozwiązanie od Apple.

I tak o to walka z – jak to użytkownicy smartfonów złośliwie mówią – „pasami startowymi”, nabrała rozpędu. Już w kolejnym roku najwięksi konkurenci iPhone’a pozbyli się swoich przednich klawiszy funkcyjnych i „bródki”, choć Android do dziś oferuje prostą opcję „przywrócenia” kultowych trzech guzików w postaci wirtualnych przycisków, zastępując w ten sposób gesty.

Ekrany w większości smartfonów nagle urosły, ale sama bryła urządzenia już nie – można powiedzieć, że rozpoczęła się nowa wizualna era smartfonów. Co ważne, zminimalizowanie ramek wokół ekranu nie oznaczało zmniejszenia wygody korzystania ze smartfonów – wręcz przeciwnie.

Ale jak to się ma do tabletów?

Grube ramki w tabletach – problem czy wygoda? 

Od samego początku istnienia tabletów, urządzenia te nazywa się „przerośniętymi” smartfonami. Na początku raczej nie było to pejoratywne określenie, jednak z czasem, gdy popularność tabletów spadała, miano to zaczęło mieć negatywny wydźwięk. Tablety względem smartfonów (co dla mnie dość oczywiste) były nieco „opóźnione”, nowości najpierw pojawiały się w smartfonach, a dopiero później w tabletach.

iPad 8. Fot. Miłosz Starzewski
Podstawowe iPady od zawsze korzystały ze starszych procesorów Apple – dzięki temu mogły zagwarantować dobrą wydajność i niską cenę (fot. Miłosz Starzewski | Tabletowo.pl)

Widać to chociażby po aparatach czy podzespołach, takich jak procesor – często można było zaobserwować tendencję stosowania zeszłorocznych flagowych procesorów, znanych ze smartfonów, w nowych tabletach, co moim zdaniem wcale nie było takie głupie. Starsze modele procesorów nadal zapewniały dobrą wydajność, ale ich cena była znacznie bardziej atrakcyjna względem nowych układów. Kwestią czasu było więc, by trend bezramkowości trafił również do tabletów. I tu pojawia się moje pytanie – po co?

To pewnie kwestia mojego przyzwyczajenia, ale konstrukcyjnie iPad Pro z 2017 roku to najwygodniejszy tablet, z jakiego korzystałem do tej pory. Ma on duży, 10,5-calowy ekran, względnie niską wagę (ok. 475 gramów), cienką aluminiową obudowę o grubości zaledwie 6,1 milimetra i bardzo wąskie ramki na lewym i prawym boku (trzymając urządzenie wertykalnie). Podobnie konstrukcyjnie wyglądają również popularniejsze podstawowe iPady z 2019, 2020 i 2021 roku, choć ich stosunek screen to body ratio jest nieco mniej korzystny niż we wspomnianym iPadzie Pro.

Recenzja Blackview Tab 13 Tabletowo
Blackview Tab 13 vs. iPad Pro 10,5 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Urządzenie to trzyma się idealnie. Jest wystarczająco lekkie, by móc trzymać je przez długi czas przed sobą, kładąc kciuki na przedniej obudowie na „pasach startowych”, a całą resztę dłoni trzymając na „plecach” iPada. Chwyt jest pewny i wygodny, kciuki nie zasłaniają nam ekranu i – co równie ważne – nie zagłuszamy sobie głośników na ramce urządzenia. W przypadku nowych tabletów, pozbawionych szerokich ramek, taki chwyt nie jest możliwy, przez co zmuszeni jesteśmy na któryś z kompromisów.

Możemy chociażby starać się trzymać tablet „po staremu”, zasłaniając (i przypadkowo klikając) w ten sposób ekran palcami albo oprzeć kciuki na ramie urządzenia, co niestety nie jest ani wygodne, ani praktyczne, bo w większości przypadków zasłaniamy sobie w ten sposób głośniki.

W przypadku tego drugiego sposobu, trzeba też wziąć pod uwagę coraz to szczuplejsze obudowy tabletów, co dodatkowo zmniejsza poręczność tego chwytu. Możemy też oczywiście eksperymentować z jeszcze innym ułożeniem dłoni, ale ja nie zdołałem znaleźć wygodnej alternatywy, która pozwalałby mi jednocześnie komfortowo trzymać tablet, nie zasłaniając sobie przy tym ekranu i nie zagłuszać głośników.

Oczywiście ktoś może tu rzucić pomysłem korzystania ze słuchawek lub stawiania tabletu w specjalnym etui na stole przed sobą, ale jak dla mnie są to nietrafione argumenty w wielu sytuacjach, takich jak oglądanie wideo w łóżku czy korzystanie z tabletu w autobusie.

Moim zdaniem ewolucja tabletów (i każdego innego urządzenia) powinna z modelu na model zawsze zwiększać naszą wygodę, jak i możliwości samego sprzętu. O ile bezramkowość w smartfonach nie jest dla mnie problemem (a nawet wręcz przeciwnie!), tak w przypadku tabletów jest to moim zdaniem nietrafiony trend, który przynosi więcej złego niż dobrego. I nie zapowiada się, by miało się to zmienić.

Ostatni bastion padł

W 2022 roku padł symboliczny ostatni bastion, jeśli chodzi o grube ramki w tabletach. Od lat wszyscy producenci tego rodzaju sprzętu coraz bardziej zmniejszali pasy startowe w swoich urządzeniach, przez co teraz, gdy spojrzymy na najpopularniejsze modele tabletów w sklepach, trudno znaleźć tam coś w „starym stylu”. Tak naprawdę ostatnim tego typu konstrukcyjnie tabletem jest podstawowy iPad 9. generacji (rocznik 2021).

iPad 9 generacji vs. iPad Pro (fot. Tabletowo.pl)

Apple już o dawna w najdroższych iPadach Pro, a także w średniopółkowej linii Air, stosuje „bezramkowy” design. Jedynie wspomniana seria podstawowa (lub – jak kto woli – edukacyjna) ciągle wykorzystywała stary wygląd tabletów Apple z cienkimi ramkami na dłuższych bokach i grubymi na tych krótszych. Jednak tak samo, jak jubileuszowy iPhone X zrywał z „przestarzałym” designem smartfonów Apple, tak tegoroczna dziesiąta generacja najtańszych iPadów również żegna się ze starym wyglądem. I jednocześnie też z niską ceną.

Nowy „tani” iPad nie ma już tych znienawidzonych przez większość grubych ramek, przez co oferta tabletów Apple praktycznie zrównała się, jeśli chodzi o swój design. Od teraz jedyne znaczące różnice pomiędzy modelami to wydajność i wielkość ekranu – z zewnątrz coraz trudniej odróżnić te urządzenia.

Niestety, podobnie jest również u konkurencji z Androidem – nowe tablety Samsunga, Lenovo czy Huaweia też łączy ta nielubiana przeze mnie w tabletach bezramkowość. Jedynie w budżetowych konstrukcjach (które przez swoje ograniczone możliwości interesują mnie mniej) spotkać można jeszcze na tyle grube boczne ramki, że można na nich wygodnie osadzić kciuki z przodu obudowy – choć i to się powoli zmienia.

przeglądarka wyszukiwarka Google logo tablet Apple iPad
Tak wygodne używanie tabletów szybko nie wróci – o ile w ogóle wróci (fot. Firmbee / Pixabay)

Możliwe, że cały ten tekst to opinia, z którą nikt z Was się nie zgodzi. Podejrzewam, że jestem w swoich poglądach na temat bezramkowości tabletów osamotniony, tym bardziej, że same tablety stają się niszą – tak więc nisza tej niszy staje się jeszcze mniej znacząca.

Mnie jednak przeszkadza, że nowych tabletów nie mogę, tak jak kiedyś, wygodnie trzymać w rękach, tylko muszę kombinować. Może to szczegół albo taka sama sytuacja, jak wspomniana w tekście początkowa niechęć ludzi do gestów w nowych smartfonach? Możliwa jest nawet szansa, że kiedyś zmienię swoje zdanie w tej kwestii. Jednak na ten moment…

…to koniec. W 2022 wygląd wygrał z wygodą, jeśli chodzi o tablety. I bardzo nad tym ubolewam.