Recenzja Xiaomi Mi Note 10 z aparatem 108 Mpix. Co na tak, co na nie?

Patrząc na parametry techniczne Xiaomi Mi Note 10 można odnieść wrażenie, że to smartfon “wszystkomający”. Ja jednak nie podeszłam do niego aż tak hurraoptymistycznie, dzięki czemu miał spore pole do popisu – mógł mnie zarówno bardzo pozytywnie zaskoczyć, jak i potężnie rozczarować. Jak to ostatecznie było? Wszystkiego dowiecie się z poniższej recenzji, do lektury której serdecznie zapraszam.

Parametry techniczne Xiaomi Mi Note 10:

Cena Xiaomi Mi Note 10 w momencie publikacji recenzji: 2199 zł

Xiaomi Mi Note 10

Pierwsze co: gruby i ciężki

Przez moje ręce ciągle przechodzi mnóstwo smartfonów. Jedne są cieńsze, inne grubsze. Jedne lżejsze, inne cięższe. Ale Xiaomi Mi Note 10 pobił wszelkie rekordy – jest najcięższym i najgrubszym smartfonem, który w ostatnim czasie przeszedł przez moje ręce. Jego waga to aż 208 g, co – wierzcie mi – czuć w porównaniu z innymi modelami. Grubość obudowy to prawie 10 mm.

Nie wiem dlaczego, ale od razu nasunęła mi się myśl o konieczności porównania obu wymiarów do Samsunga Galaxy Note 10+, który – nie dość, że też jest sporych rozmiarów, to jeszcze musi zmieścić rysik S Pen w obudowie. Okazuje się, że smartfon koreańskiego konkurenta jest zarówno cieńszy (7,9 mm), jak i sporo lżejszy (168 g). Trudno zatem powiedzieć dlaczego Xiaomi pod tym względem tak rozczarowuje. O ile grubość zbytnio mi nie przeszkadza (chyba że dodamy do tego straszliwie wystający z obudowy moduł z aparatami!), tak waga już zdecydowanie tak. Ciekawe czy też macie takie zdanie na ten temat – dajcie znać w komentarzach.

Xiaomi Mi Note 10

Wzornictwo, jakość wykonania

Samo wzornictwo to już raczej nic szczególnie wyróżniającego się na rynku. Szklana obudowa mieniąca się w świetle wygląda nieźle, ale jedynie, gdy jest czysta (a wierzcie mi, po chwili korzystania z telefonu jest cała w odciskach palców). Krawędzie obudowy są zakrzywione, podobnie zresztą, jak wyświetlacz. Nie każdy polubi to rozwiązanie, ale kwestia znajomości swoich potrzeb i przekonania się do niego lub też nie.

Testowany smartfon Xiaomi został wykonany bardzo porządnie – nie poddaje się żadnym próbom uginania czy wyginania. Przy tym wszystkim też nie wydaje z siebie żadnych niepożądanych odgłosów skrzypienia. Pod względem jakości jest naprawdę dobrze, a jedyne zastrzeżenie mogę mieć do włącznika umieszczonego na prawej krawędzi, który jest dość luźny (podobnej charakterystyki nie mają za to przyciski do regulacji głośności znajdujące się nad powerem).

Mi Note 10 nie spełnia żadnej normy odporności na uszkodzenia mechaniczne czy zachlapania. W zestawie z telefonem otrzymujemy silikonowe etui, które chroni obudowę przed zarysowaniami i nadmiernym palcowaniem się, ale też potrafi uchronić przed poważniejszymi skutkami nieszczęśliwych zdarzeń. Przyznaję, raz Mi Note 10 wyślizgnął mi się z ręki wyjmując go z kieszeni i wylądował na gresie. Na szczęście telefon się nie poobijał (wciąż jest cały!), a dzięki etui na krawędziach nie pojawiły się żadne uszczerbki. Uffff.

Inna rzecz, że podczas testów udało mi się zarysować wyświetlacz – nie wiem czy podczas wspomnianego upadku czy po prostu to wpływ codziennego użytkowania, ale na ekranie pojawiła się wielka ryska, na szczęście płytka (nie do wyczucia pod paznokciem) i widoczna jedynie pod słońce.

Xiaomi Mi Note 10

Szybki rzut oka na krawędzie i ujawnia się fajna cecha Xiaomi Mi Note 10 – dolna i górna krawędź jest płaska, dzięki czemu smartfon potrafi stać ma płaskich powierzchniach. Raczej zbyt często Wam się to nie przyda, ale ja akurat czasem lubię tak trzymać telefon na biurku czy stole. U góry znajdziemy port podczerwieni, który możemy wykorzystać jako pilot np. do telewizora, natomiast na dole – USB typu C, 3.5 mm jacka audio (!) oraz głośnik.

Lewy bok smartfona pozostał niezagospodarowany, natomiast na prawym mamy wspomniane już przyciski regulacji głośności i włącznik, jak również tackę na dwie karty nanoSIM. Niestety, jak łatwo wywnioskować z tych słów, urządzenie nie oferuje slotu kart microSD. Dodam też od razu, że nie ma diody powiadomień, ale zasygnalizuję jednocześnie, że rozwiązano ją w bardzo ciekawy sposób – o tym dalej.

Xiaomi Mi Note 10

Wyświetlacz

Jednym z ważniejszych komponentów, o ile nie najważniejszym, w każdym smartfonie jest wyświetlacz. I muszę przyznać, że w modelu Mi Note 10 Xiaomi stanęło na wysokości zadania, oferując matrycę, o której trudno powiedzieć cokolwiek negatywnego.

Zastosowano w nim ekran AMOLED o przekątnej 6,47” i rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli, co daje nam 398 punktów na cal (ppi). Zagęszczenie pikseli jest zatem całkowicie wystarczające do komfortowego korzystania z telefonu na co dzień. Jasne, można się przyczepić, że to nie QHD+, a “tylko” Full HD+, ale nie popadajmy w przesadę – raz, że cena urządzenia by wzrosła, a dwa – naprawdę niewiele jest na rynku smartfonów z takimi ekranami (a jeśli już, to flagowce).

Xiaomi Mi Note 10

Z dobrej strony Mi Note 10 pokazał się również pod względem jasności – maksymalna daje radę w słoneczne dni, a minimalna nie razi w oczy po zmroku. Czujnik natężenia światła w połączeniu z automatyczną jasnością dobrze radzi sobie ze zmianą jasności ekranu, z czym miał problem testowany niedawno przeze mnie Xiaomi Mi 9T Pro. Tutaj zmiana jasności następuje faktycznie chwilę po tym, jak wejdziemy do ciemniejszego pomieszczenia czy przejedziemy przez tunel – nie trzeba na nią zbyt długo czekać.

Xiaomi Mi Note 10

Ekran Mi Note 10 jest zakrzywiony, więc rozważając go jako swój następny smartfon trzeba brać to pod uwagę – nie każdemu zakrzywienie pasuje. Od razu mogę Was uspokoić, że nie zdarzało mi się podczas trzech tygodni korzystania z Mi Note 10 nacisnąć coś przypadkiem wewnętrzną stroną dłoni.

Faktem jest jednak, że czasem zakrzywiony wyświetlacz daje się we znaki – w moim przypadku “podpadł” mi jedynie podczas ręcznej zmiany jasności – gdy chcę zmienić na najniższą lub najwyższą wartość – czasem muszę się z nim trochę “posiłować”, bo pasek regulacji jasności zachodzi na zakrzywioną krawędź. Oprócz tego nie mam do niego uwag. Nie musicie się też martwić i wpisywanie skrajnych liter z klawiatury – wszystko działa OK.

W ustawieniach wyświetlacza znajdziemy tryb czytania (ograniczający emisję światła niebieskiego, powodujący zmianę temperatury kolorów na cieplejsze), możliwość zmiany trybu kolorów (automatyczny, nasycony, standardowy), tryb ciemny (działający cały czas lub według ustawionego harmonogramu) oraz opcje związane z wcięciem w ekranie (ukrywanie wcięcia, wyświetlanie ikon powiadomień przychodzących czy wskaźnika baterii).

Na uwagę zasługuje też dostępność Always on display, który znajdziemy tutaj pod nazwą standardową dla Xiaomi – ekran zgodny z otoczeniem. Wyświetla on powiadomienia o nieodebranych połączeniach, wiadomościach SMS i e-mail, ale również np. z Messengera.

A skoro już o powiadomieniach mowa – wspominałam, że w Mi Note 10 zabrakło diody powiadomień. Jest za to inny sposób powiadamiania – podświetlenie krawędziowe dostępne w dodatku w trzech rodzajach. Niestety, choć rozwiązanie to jest miłe dla oka, to jednak łatwo jest przeoczyć takie powiadomienie – pojawia się tylko raz, a nie pulsuje dopóki go nie odczytamy.

Podsumowując ekran: jest naprawdę dobrze. Kolory są żywe, czerń – piękna, ślizg palca po ekranie nienaganny, a reakcja na dotyk – bezproblemowa.

Xiaomi Mi Note 10

Działanie, oprogramowanie

“2400 złotych za smartfon ze Snapdragonem 730G?!” – takie głosy pojawiały się tuż po premierze Xiaomi Mi Note 10 w Polsce. I to właśnie procesor uznawany jest za największą bolączkę tego smartfona. Czy słusznie? Odpowiem w swoim stylu: i tak, i nie.

Patrząc przez pryzmat ceny – faktycznie, średniopółkowa jednostka centralna wygląda raczej kiepsko. Dodając do tego pozostałe parametry okazuje się jednak, że to wciąż propozycja co najmniej warta rozważenia – zwłaszcza teraz, gdy doczekała się obniżki ceny o 300 złotych.

Ale działanie smartfona to nie sucha specyfikacja, a rzeczywistość, w której warto sprawdzić to, jak dany sprzęt sobie radzi z codziennymi zadaniami. No i tu muszę stwierdzić, że generalnie źle nie jest. Ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 730 2,2 GHz w połączeniu z 6 GB RAM i systemem Android 9.0 Pie z MIUI 11 radzą sobie bardzo dobrze.

Bezpośrednie porównanie Mi Note 10 z Mi 9T Pro (ze Snapdragonem 855) jednoznacznie pokazuje, że drugi z nich szybciej otwiera aplikacje i przełącza się pomiędzy nimi. Podczas codziennego, typowego użytkowania nie jest to już jednak aż tak widoczne, choć momentami się zdarza. Najbardziej popularne jest lekkie zawieszanie się aplikacji aparatu – nie zawsze, ale bardzo często kliknięcie ikony aparatu powoduje chwilowy namysł telefonu zanim faktycznie uruchomi aplikację i pozwoli zrobić zdjęcie.

Wyniki uzyskane przez Mi Note 10 jednoznacznie dają znać, że komponenty znajdujące się wewnątrz niego pochodzą ze średniej półki – do flagowców im jeszcze daleko. Zerknijcie na popularne benchmarki:

Mi Note 10 jest pierwszym smartfonem z nową wersją autorskiego oprogramowania Xiaomi – MIUI 11, jaki przeszedł przez moje ręce, z czego – nie ukrywam – bardzo się cieszę. Aktualizacja ta wprowadziła powiew świeżości, którego, moim zdaniem, było potrzeba tej androidowej nakładce. Niby zmieniło się niewiele, bo zmiany są czysto kosmetyczne, ale dzięki nim jest bardziej przejrzyście i po prostu schludniej. To odświeżenie MIUI oceniam jak najbardziej pozytywnie. Choć wciąż irytujące reklamy podczas pobierania aplikacji oczywiście pozostały…

Aktualizacja MIUI w żaden sposób nie wpłynęła na zachowywanie się powiadomień z aplikacji – dymki czatu z Messengera wciąż trzeba włączyć ręcznie, podobnie jak ustawienia powiadomień poszczególnych aplikacji wraz z ich priorytetowaniem. Niestety, niezależnie od wszelkich ustawień, bardzo często nie otrzymywałam powiadomień z Discorda lub dostawałam je z dużym opóźnieniem.

Zaplecze komunikacyjne

Na minus – brak slotu kart microSD. Na plus – płatności zbliżeniowe przez NFC, GPS, dwuzakresowe WiFi, LTE, dual SIM – wszystkie moduły są na miejscu i odpowiednio dobrze działają.

Problem początkowo pojawił się w Yanosiku, który działał dobrze, dopóki był otwarty jako główna aplikacja. Gdy działał w “dymku” ciągle wyświetlał komunikat o wyszukiwaniu sygnału GPS. Okazało się, że to moje niedopatrzenie, bo wymuszenie współpracy Google Maps z Yanosikiem ukryte jest w ustawieniach w Ułatwieniach dostępu – nie jest to zbyt intuicyjne.

Jakość połączeń telefonicznych jak najbardziej w porządku – nie mam do nich żadnych zastrzeżeń.

Xiaomi Mi Note 10 ma 128 GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje 109 GB.

Test pamięci systemowej, przeprowadzony w aplikacji AndroBench:

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Audio

Głośnik… średnio-średni. Zazwyczaj w telefonach za 2000 zł montowane są już dość przyzwoite propozycje, jeśli chodzi o doznania dźwiękowe. Smartfony mają już stereo, słychać już bas… tymczasem tutaj: jest źle. I jest mono :(

Xiaomi Mi Note 10

Tony średnie są w porządku, wysokie, jeśli słuchamy na głośności maksymalnej, owszem, są donośne, ale aż charczą, przez co dźwięk się zniekształca (nie powinno mieć to miejsca w urządzeniu z tej półki cenowej). Basu po prostu nie ma.

W opinii mojej i Kuby: lepiej skorzystać ze słuchawek.

Xiaomi Mi Note 10

Biometryka

Xiaomi Mi Note 10 jest jednym z tych smartfonów, które poszły z duchem czasu i zostały wyposażone w czytnik linii papilarnych zintegrowany z ekranem. Skaner jest aktywny, więc nie wymaga od użytkownika konieczności wybudzenia ekranu, by następnie z niego skorzystać. Tu wszystko odbywa się szybko i bezproblemowo – przykładamy palec w odpowiednim miejscu, moment przytrzymujemy i gotowe. Moment, bo zbyt szybko podniesiony palec może nie zostać odczytany poprawnie, więc warto mieć to na uwadze.

Moim zdaniem sam czytnik mógłby być umieszczony nieco niżej – podświadomie sięgałam palcem w miejsce bezpośrednio pod tym, w którym faktycznie znajduje się skaner. Po jakimś czasie jednak celowanie w odpowiedni kawałek ekranu wchodzi w nawyk.

Do naszej dyspozycji jest też rozpoznawanie twarzy 2D, które działa bardzo sprawnie – momentami szybciej niż skaner odcisków palców.

Akumulator

Xiaomi Mi Note 10 to smartfon, który naprawdę trudno jest rozładować w ciągu jednego dnia. Wszystko to zawdzięcza akumulatorowi o pojemności 5260 mAh. A teraz do rzeczy.

W mniej intensywne dni, kiedy po smartfon sięgam rzadziej niż częściej, na liczniku o północy często widywałam ok. 50% naładowania baterii, z czego już ok. 5 godzin SoT. Rekordowym wynikiem, jaki udało mi się uzyskać pod względem długości pracy bez jakiegoś wybitnego starania się o to, był jeden z weekendów – łącznie Mi Note 10 pracował trzy dni, osiągając 7 h SoT (po pierwszym dniu 50% i 4h29’, po drugim – 28% i 5h50’, po trzecim – 0% i 7h).

Jeśli chodzi o najdłuższy czas na włączonym ekranie, do jakiego dobiłam, było to dziewięć godzin z niewielkim haczykiem. Wynik ten można zrobić spokojnie w jeden dzień, oglądając Netfliksa lub siedząc za kółkiem z ciągle odpalonym GPS-em (trasy Warszawa – Kraków – Warszawa nie polecam w tę pogodę).

Żeby jednak nie było tak pięknie – czas pracy Mi Note 10 może być też dużo krótszy. Wystarczy korzystać z Always on display, który dość mocno drenuje baterię oraz słuchać muzyki w tle – podczas takiego scenariusza użytkowania, telefon rozładuje się w ciągu jednego dnia, mając na liczniku zaledwie 4-5 godzin SoT (ostatnie dwa screeny powyżej przedstawiają właśnie taką sytuację).

Xiaomi Mi Note 10

Do Mi Note 10 dołączana jest 30-Watowa ładowarka. Jeśli chodzi o ładowanie, proces przebiega następująco: pierwsze 15% w 10 minut. Naładowanie do 50% trwa zaledwie pół godziny. Po godzinie na liczniku pojawia się 86%. Pełny cykl natomiast trwa 1,5 godziny. Nieco dłużej niż deklaruje producent (65 minut), ale to wciąż imponujący wynik przy tak sporej baterii – przypomnę, 5260 mAh.

Xiaomi Mi Note 10

Aparat

Z aparatem to Xiaomi w Mi Note 10 trochę poszalało. Łącznie jest ich pięć:

Xiaomi Mi Note 10

Główna matryca pozwala fotografować w dwóch trybach – automatycznym, w którym jest skalowanie w dół, za sprawą łączenia czterech pikseli w jeden, dzięki czemu plik wynikowy ma 27 Mpix oraz w trybie 108 Mpix, wykorzystującym w pełni jej możliwości. Tylko czy aby na pewno?

Zdjęcie zrobione w trybie 108 Mpix jest wielkie – w bardzo wielu przypadkach potrafi zajmować po 30 MB, a nawet 40 MB (największe, jakie mam zapisane na dysku, ma 43,3 MB), podczas gdy zdjęcia wykonane w trybie automatycznym ważą po ok. 15-17 MB – to wciąż dużo, ale zauważalnie mniej (wspomniane zdjęcie w automacie waży 13,6 MB). Co ważne jednak, ich jakość nie jest zauważalnie lepsza.

Zdjęcia robione w trybie automatycznym mają piękną, żeby nie powiedzieć zachwycającą rozpiętość tonalną. Ładnie radzą sobie z odwzorowaniem kolorów, są naturalne i mają sporo detali. Zdjęcia w trybie 108 Mpix z kolei charakteryzują się sporo większym zaszumieniem. Nie można w nim skorzystać z pomocy sztucznej inteligencji ani z trybu HDR, przez co zdjęcia wynikowe mogą być mniej miłe dla oka niż te pochodzące z trybu automatycznego.

Zresztą, możecie zerknąć na małe porównanie przygotowane przeze mnie na wycinkach ze 108 Mpix i 27 Mpix (zwróćcie uwagę choćby na przepalone niebo na pierwszym przykładzie czy nieostry napis na drugim):

Warto też pamiętać, że sam proces wykonywania zdjęć w trybie 108 Mpix jest wydłużony, a i samo zapisywanie zdjęcia po zrobieniu trwa kilka sekund – w mojej opinii gra nie jest warta świeczki. Dlatego też podczas testów Xiaomi Mi Note 10 fotografowałam głównie z wykorzystaniem aparatu w trybie automatycznym. I muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z rezultatów, jakie otrzymywałam.

Przede wszystkim – piękne, naturalne rozmycie za fotografowanym obiektem (tzw. bokeh), możliwy dzięki zastosowaniu przez Xiaomi bardzo dużej (jak na smartfon) matrycy. Na poniższych przykładach możecie zobaczyć, że wygląda to naprawdę dobrze.

Najmniej korzystałam z obiektywu makro, ale nie mogę powiedzieć, by mi się nie zdarzyło. Przez wspomnianą właściwość głównego aparatu zrobienie nim ostrego zdjęcia z bliskiej odległości jest dość utrudnione, przez co mogę uznać za wytłumaczalne dodanie przez Xiaomi obiektywu makro. Choć, niestety, ten robi zdjęcia ledwo zadowalające, bo w marnej jakości (przypomnę: tylko 2 Mpix). Ciekawostką jest natomiast 5-krotny zoom obiecujący 5-megapikselowe zdjęcia, podczas gdy w rzeczywistości są skalowane w górę – do 8 Mpix, trudno powiedzieć dlaczego.

Tryb nocny radzi sobie nieźle – szkoda tylko, że nie można z niego korzystać w trybie ultraszerokim, w efekcie czego zdjęcia robione nim po zmroku są fatalne, ale to najlepiej widać w porównaniu z innym smartfonem (nieco niżej).

Jako że o Huawei P30 Pro wciąż mówi się, jakoby był królem mobilnej fotografii, stwierdziłam, że to właśnie do niego porównam Xiaomi Mi Note 10, który aspiruje do podobnego miana – a na pewno w średniej-wyższej półce nowej. Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia zrobione za pomocą obu smartfonów chwilę po sobie z zachowaniem możliwie tych samych kadrów. W obu przypadkach tryb automatyczny miał włączone wspomaganie przez sztuczną inteligencję.

Zdjęcia zrobione przednią kamerką (32 Mpix) wychodzą niezłe niezależnie od warunków oświetleniowych. Sam efekt rozmazywania tła w trybie portretowym jest niezły – efekty mogą się podobać.

Wideo nagramy maksymalnie w jakości 4K w 30 kl./s. Jest też opcja nagrywania slow motion – 960 fps w jakości HD (720p).

Xiaomi Mi Note 10

Podsumowanie

Uważam, że w początkowym okresie dostępności na rynku Xiaomi Mi Note 10 był trochę “przehype’owany” (wybaczcie to słowo, ale idealnie oddaje to, co chciałabym przekazać). Wszyscy robili szum wokół jego pięcio-obiektywowego aparatu o oszałamiającej rozdzielczości 108 Mpix. Tymczasem okazało się, że poza aparatem ten smartfon ma też wiele innych cech wartych uwagi. Zwłaszcza teraz, gdy jego cena spadła o 300 złotych względem pierwotnej. I pewnie wciąż będzie spadać, ale nie sądzę, by tak drastycznie.

Xiaomi Mi Note 10 okazał się smartfonem bardzo przyjemnym w użytkowaniu – pomimo Snapdragona 730G, do którego po prostu trzeba przywyknąć. Oferuje rewelacyjny czas pracy, działa po prostu dobrze (choć czasem można odczuć krótkie trzymanie aplikacji w pamięci podręcznej czy problemy z powiadomieniami – standard u Xiaomi), ma też 3.5 mm jacka audio i niezły czytnik linii papilarnych w ekranie.

Xiaomi Mi Note 10

Do tego ładuje się naprawdę szybko, mając z tyłu głowy akumulator o pojemności aż 5260 mAh. Nie można też zapomnieć o ekranie AMOLED, diodzie podczerwieni, dual SIM oraz, oczywiście, aparatach, o których już sporo rozpisałam się wyżej i nie widzę sensu powtarzania się.

No dobrze, ale Mi Note 10 nie jest idealnym smartfonem – ma też liczne wady. Do największych muszę zaliczyć głośnik mono o przeciętnej jakości, brak czytnika kart microSD oraz wagę i grubość urządzenia – nie każdemu będą one odpowiadały. Podobnie zresztą, jak moduł aparatu bardzo mocno wystający ponad obudowę.

Standardowo: jeśli jesteście zainteresowani Xiaomi Mi Note 10, musicie sobie zdawać sprawę z jego wad czy ograniczeń. Ale jeśli się z nimi liczycie i dorwiecie go w dobrej cenie, jestem przekonana, że będziecie z niego zadowoleni.

Bo to, mimo wszystko, naprawdę fajny smartfon.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Exit mobile version