Honor 20 Lite – doprawdy przedziwny sprzęt (recenzja)

Ostatnie miesiące przyniosły nam wysyp bardzo ciekawych smartfonów z niższej – średniej półki cenowej. W kwocie wynoszącej 1199 złotych można kupić kilka naprawdę interesujących urządzeń, wśród nich bohatera niniejszej recenzji, Honora 20 Lite. Pytanie tylko… czy warto?

Parametry techniczne Honora 20 Lite:

Cena w momencie publikacji recenzji: 1199 złotych.

Wzornictwo, jakość wykonania

Gdyby nie to, że Honor bardzo mocno przyłożył się do gradientowej obudowy, powiedziałabym, że Honor 20 Lite wygląda dokładnie tak samo, jak każdy inny smartfon z… 2018 roku. I że to brat bliźniak Huawei P30 Lite. I choć w dalszym ciągu są to słowa bardzo bliskie prawdy, najnowsze urządzenie wyróżnia się sposobem przenikania się między sobą poszczególnych kolorów na obudowie w zależności od kąta padania światła. Tylko tyle i aż tyle.

Przedziwnym faktem jest to, że spośród trzech wersji kolorystycznych, w jakich można spotkać Honora 20 Lite, najbardziej przypadła mi do gustu różowa, która mieni się w odcieniach różowo – fioletowych. Przez ów gradient obudowa wygląda doprawdy świetnie i nie zdziwię się, jeśli to właśnie ten sprzęt w tej konkretnej wersji, stanie się najchętniej wybieranym urządzeniem z tej półki cenowej wśród płci pięknej. Ja, co tu dużo mówić, nie przepadam za różowym, a co dopiero za elektroniką w tym kolorze, a tymczasem ten model bardzo mi się spodobał (może dlatego, że purpura jest mi bliska? :D). Ciekawe czy na Was też wywarł tak pozytywne wrażenie, jak na mnie – dajcie znać w komentarzach.

Przechodząc dalej, mimo swojej wielkości, Honor 20 Lite dobrze leży w dłoni, na co ma spory wpływ zaoblona po bokach obudowa. Skoro już przy niej jesteśmy, tylny panel wykonany został z tworzywa sztucznego, tak samo jak ramki, które jednak całkiem sprawnie imitują aluminium. Do jakości wykonania nie mam zastrzeżeń – wszystko jest na swoim miejscu, nic nie skrzypi, przyciski są odpowiednio wyczuwalne i nie zapadają się w obudowie. Jedyna rzecz to wystający moduł aparatu, który jest newralgicznym punktem – trudno powiedzieć jak łatwo będzie się rysował.

Przechodząc do krawędzi, na dolnej umieszczony został pojedynczy głośnik, microUSB i 3.5 mm jack audio, z kolei na przeciwległej – slot na dwie karty nanoSIM zamiennie z microSD. Na prawym boku mamy przyciski do regulacji głośności i włącznik, a lewy pozostał niezagospodarowany. Z tyłu w oczy rzuca się moduł z potrójnym aparatem i diodą doświetlającą oraz czytnik linii papilarnych, znajdujący się nieco poniżej poziomu obudowy, dzięki czemu łatwo odnaleźć go palcem. Z przodu telefonu, nad 6,21-calowym ekranem, mamy głośnik do rozmów telefonicznych, niewielką diodę powiadomień, a w ekranie wcięcie w postaci kropli wody, w którym umieszczono kamerkę 32 Mpix.

Na koniec tej części dodam jeszcze, że konstrukcja nie spełnia żadnej normy odporności. Warto też wiedzieć, że w zestawie z telefonem nie ma żadnego etui ochronnego. A szkoda, bo obudowa niestety podatna jest na zbieranie rys i już po jednym dniu korzystania z telefonu widziałam na nim takowe co najmniej trzy. Z czasem jeszcze ich kilka przybyło.

Wyświetlacz

Na frontowym panelu Honora 20 Lite umieszczony został 6,21-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli. Nie można powiedzieć, że ekran jest nieczytelny, nieostry, nie doszukałam się też poszarpanych krawędzi ikon. Dodatkowo w ustawieniach możemy włączyć inteligentną rozdzielczość, która w miarę potrzeb ma przełączać się pomiędzy HD+ a Full HD+; opcja ta jest domyślnie włączona, ale nigdy nie widziałam, by faktycznie zadziałała.

Smartfony z niskiej i średniej półki cenowej często mają to do siebie, że ich wyświetlacze są jednym z ich słabszych ogniw. Pod tym względem zdecydowanie pozytywnie wyłamują się modele Samsunga, w których znajdziemy matryce AMOLED-owe. Tymczasem w najniższych seriach Huawei i Honor nie ma się co spodziewać nad wyraz dobrego ekranu w swojej klasie cenowej. Wyraźnie widać, że kolory są dość wyblakłe, jakby nieco sprane. I nie pomaga tu zmiana trybu wyświetlanych barw z normalnego na wyrazisty – ta, co ciekawe, wpływa na balans bieli (który dodatkowo możemy regulować według własnych potrzeb). Ale to właściwie największy zarzut, jaki można do niego mieć. Do kątów widzenia nie mam zastrzeżeń, podobnie jak do responsywności i ślizgu palca po nim.

Pod względem jasności Honor 20 Lite pozytywnie mnie zaskoczył. Okazało się, że minimalna stoi na bardzo dobrym poziomie, przez co nie oślepia korzystając z telefonu nocą (a nie jest to wcale standard), z kolei maksymalna dość dobrze radzi sobie w słońcu – choć tu nie mogę powiedzieć, że nie pogardziłabym wyższą wartością. Automatyczna regulacja jasności działa poprawnie i niezawodnie – odpowiednio i szybko reaguje na zachodzące zmiany w oświetleniu.

W ustawieniach ekranu z ważniejszych rzeczy znajdziemy tryb ochrony wzroku z możliwością ustawienia harmonogramu działania i intensywności żółtego zabarwienia, a także opcję odpowiadającą za wcięcie w ekranie – z opcją jego ukrycia. W nawiązaniu do „kropli wody” jest też funkcja, która pozwala nam zdecydować, które aplikacje mają wyświetlać się na pełnym ekranie.

Pozytywny i warty odnotowania jest fakt, że ekran telefonu fabrycznie nałożoną ma folię ochronną. Mała rzecz, a cieszy. A w moim przypadku pokazała też, że się przydaje – już po kilku dniach ochroniła wyświetlacz testowego egzemplarza przed mocnym zarysowaniem.

Działanie, oprogramowanie

Co tu dużo mówić, Honor 20 Lite nie zachwycił mnie wcale tym, jak działa. Już po pierwszym dniu spędzonym z nim dał mi odczuć, że fakt, że pochodzi z niższej – średniej półki cenowej nie wziął się znikąd. I że wcale nie chce się jakoś szczególnie wyróżniać na tle konkurencyjnych urządzeń w podobnej cenie (jak choćby Motorola Moto One Vision, która powoli staje się przykładem jednego z lepszych modeli do 1300 złotych).

Być może powiecie, że jestem zbyt ostra w swoim osądzie i nie powinnam oczekiwać od tego telefonu zbyt wiele. I pewnie w pewnej części będziecie mieć rację, bo relatywnie tani sprzęt ma to do siebie, że nie działa tak, jak kilkukrotnie droższy. Tylko jednak moją rolą jest uświadomienie Wam, że tak faktycznie jest i pisanie, że czarne jest czarne a białe białe. Więc po Honorze 20 Lite nie spodziewajcie się ponadprzeciętnej wydajności. Zresztą, wystarczy zerknąć w benchmarki, by przekonać się o tym, że testowany dziś smartfon do mocnych nie należy. Całości nie ratuje też fakt, że Kirina 710 wspiera tylko 4 GB RAM – bardzo krótko trzymane są w pamięci podręcznej, przeładowywanie aplikacji jest na porządku dziennym.

Benchmarki:

Honor 20 Lite działa w oparciu o Androida 9 Pie z nakładką EMUI w wersji 9.0.1. W dniu publikacji niniejszej recenzji poprawki bezpieczeństwa datowane są na maj 2019. Nawigacja po systemie jest możliwa zarówno za pomocą trzech przycisków systemowych (wstecz, home, otwarte aplikacje), jak i gestów pełnoekranowych, do których można się bardzo szybko przyzwyczaić. Jest też tak zwany przycisk wiszący, zastępujący dolną belkę z przyciskami androidowymi niewielkim okręgiem, przypominającym bąbla z messengera.

Jeśli chodzi o jakieś ciekawsze funkcje, to tutaj mamy standardowy zestaw, jak w każdym tańszym smartfonie z EMUI:

Zaplecze komunikacyjne

Dawno mi się nie zdarzyło w tej części recenzji jakoś specjalnie narzekać. Tym razem jednak aż się o to prosi. Wszystko za sprawą tego, że… Honor 20 Lite ma tylko jednozakresowe WiFi (2,4 GHz) i Bluetooth w starszym standardzie – 4.2. Pozostałe moduły łączności nie pozostawiają pola do obiekcji – jest NFC, GPS, LTE i dual SIM, choć ten akurat tylko hybrydowy, ale w obliczu dużej ilości pamięci wewnętrznej nie powinien to być żaden problem.

Jakość rozmów telefonicznych stoi na całkowicie poprawnym poziomie, choć momentami odniosłam wrażenie, że mikron mógłby być nieco bardziej czuły – rozmówcy zwracali uwagę, że podczas szybkich rozmów w komunikacji miejskiej słyszeli mnie raczej kiepsko. W pozostałych scenariuszach wszystko w normie.

Na pokładzie Honora 20 Lite, jako w jednym z nielicznych przedstawicieli smartfonów z tej półki cenowej (poza Oppo RX17 Neo i Motorolą One Vision), mamy 128 GB pamięci wewnętrznej. Sprawdźmy jakość poszła w ślad za ilością, a to jak zawsze zadanie dla Androbench – a zatem spójrzmy na test szybkości pamięci systemowej:

Jakość audio

Na początek tak: jeden pozytyw, jeden negatyw. Tym pierwszym, jak się łatwo zorientować, jest obecność 3.5 mm Jacka audio, w dodatku na dolnej krawędzi, co według mnie jest sporym plusem. Tym drugim umieszczony nieopodal niego głośnik – pojedynczy, monofoniczny, niewielki, a to nie może zwiastować zbyt wiele dobrego.

Jakość głośnika? Odpaliłam kilka ulubionych utworów ze Spotify i niestety nic dobrego to nie wróżyło. Oddałam telefon w ręce Kuby, który ocenił ten głośnik następująco…

“Zaryzykuję stwierdzenie, że to najgorszy głośnik w telefonie, jaki słyszałem w ostatnim czasie. Zacznijmy od podstawy: głośnik mono, cichy, a jak chcemy puścić coś głośniej to olaboga. Jeżeli odpalamy na tym diabelskim urządzeniu jakąkolwiek muzykę, to tak:

Ten czarci pomiot, jakim jest głośnik w Honorze 20 Lite, jest stworzony do odtwarzania muzyki tylko dla jednej osoby – Kakofonixa (jeżeli nie wiecie kto to jest – odsyłam do Asterixa i Obelixa ;)). Mając ten telefon, polecam podłączyć słuchawki lub zadowolić się głośnikiem Bluetooth.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
2. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Biometryka

Z bardzo dobrej strony pokazały się oba zabezpieczenia biometryczne zastosowane w Honorze 20 Lite. Rozpoznawanie twarzy jest błyskawiczne – zwłaszcza, gdy w ustawieniach zmienimy odblokowanie się telefonu z pominięciem konieczności przesunięcia po ekranie palcem. W dzień radzi sobie praktycznie bez zastrzeżeń – gorzej jest natomiast po zmierzchu i nocą, gdy brakuje wystarczającej ilości światła.

Wtedy z pomocą przychodzi, cały na matowo-różowy (lub matowo-niebieski, w zależności od wersji), czytnik linii papilarnych, umiejscowiony w górnej części tylnej obudowy. Według mnie skaner mógłby zostać umieszczony nieco niżej, ale i tak faktem jest, że to właśnie mniej – więcej w tamtym miejscu ląduje palec wskazujący po wzięciu telefonu do ręki. Czytnik działa szybko i rzadko sprawia problemy – chyba, że mamy mokrego palca.

Skaner możemy wykorzystać także do blokowania dostępu do wybranych aplikacji oraz sejfu plików.

Do tego, jak to zazwyczaj w smartfonach Huawei / Honor bywa, także i tutaj mamy sporo możliwości wykorzystania czytnika odcisków palców nawet wtedy, gdy ten nie jest skonfigurowany. Za jego pomocą możemy między innymi robić zdjęcia, wyłączać budzik, odbierać połączenia czy przeglądać zdjęcia w galerii i zsuwać górną belkę systemową.

Bateria

Podczas testów śmiałam się, że bateria ma zaprogramowane 5 godzin na wyświetlaczu i po tym czasie wyłącza się telefon. Czy to na WiFi, czy to na LTE, ciągle udawało mi się uzyskiwać ok. 5 h SoT przy średnio całym dniu działania.

Z pudełkiem w telefonie znajdziemy ładowarkę 10 W (5V 2A), więc niestety nie ma co liczyć na szybkie ładowanie.

Aparat

Główny 24 Mpix f/1.8, ultraszerokokątny 8 Mpix f/2.4 120°, a do tego 2 Mpix f/2.4 do głębi – taki zestaw otrzymujemy w Honorze 20 Lite. Czas sprawdzić to, jak działa w praktyce.

Przez moje ręce przeszły dwa egzemplarze Honora 20 Lite. W pracy testera czasem zdarzają się chwile, w których dostarczony produkt odbiega parametrami i możliwościami od ostatecznego, rynkowego urządzenia. I tak było w moim przypadku – przez dziwne zawirowania trafiła do mnie sztuka testowa zamiast finalnej, co początkowo wprawiło mnie w osłupienie przez jakość zdjęć z szerokiego kąta – brak jakiejkolwiek szczegółowości, wszechobecny rozmydlony obraz, co tu dużo mówić – tragedia. Poprosiłam o wymianę modelu i, na szczęście, okazało się, że to był problem wyłącznie sztuki testowej. Nie zrozumcie mnie źle: takie sytuacje po prostu się zdarzają i ja jestem do tego przyzwyczajona. Jednocześnie cieszy mnie, że problem, który występował, w finalnym produkcie już nie zawitał. Bo było bardzo, bardzo źle.

Sprzedażowa sztuka Honora 20 Lite robi o wiele lepsze zdjęcia ultraszerokim kątem – to mogę stwierdzić z całą stanowczością. Nie mogę jednak powiedzieć, by były nad wyraz świetnej jakości, za co odpowiedzialna jest poniekąd cena smartfona. Wystarczy spojrzeć na przykładowe zdjęcia, które załączyłam do recenzji, by zauważyć, że balans bieli pomiędzy obiektywem głównym a ultraszerokim bardzo się różni. Dodatkowo krawędzie w ultraszerokim są poszarpane i nieco rozmazane – wyraźnie widać, że środkowa część zdjęć jest najbardziej ostra i szczegółowa, a im dalej w krawędzie, tym gorzej.

Ogólnie zdjęcia z Honora 20 Lite z głównego obiektywu są niezłej jakości, ale nie pozostawiają złudzeń, że zostały wykonane za pomocą smartfona relatywnie taniego. Z pozytywnej strony pokazały się ujęcia macro, od których nie oczekiwałam niczego dobrego, tymczasem udało się uzyskać ładny efekt rozmycia tła. Tryb nocny działa gorzej niż w droższych modelach, ale sama jego obecność zasługuje na odnotowanie, a to, że faktycznie pozytywnie wpływa na jakość fotografii robionych po zmroku, tym bardziej.

W aparacie mamy kilka trybów: Pro, przysłona, portret, nocny, zwolnione tempo, panorama, obiektyw AR, malowanie światłem, HDR, poklatkowy, a do tego kilka filtrów i naklejek. Jest też ruchome zdjęcie i, a jakże, sztuczna inteligencja, którą rekomenduję pozostawić włączoną, bo całkiem sprytnie podbija kolory i sprawia, że zdjęcia rzeczywiście wyglądają ciekawiej.

W komunikacji marketingowej Honor bardzo mocno podkreśla walory swojego przedniego aparatu – 32 Mpix f/2.0. Nie jestem osobą, która strzela sobie nie wiadomo jak dużo selfiaków, ale czego się nie robi na potrzeby eksperymentów. Oto, co się okazało: jasne tło (chmury, woda) jest przepalone – niezależnie od trybu czy to auto czy portretowego, choć w drugim z nich efekt zdaje się być spotęgowany. Dodatkowo w trybie portretowym rozmycie jest mocno sztuczne, a do tego zupełnie nie radzi sobie z włosami.

Jeśli chodzi o nagrywanie wideo, tutaj możemy skorzystać z opcji nagrywania maksymalnie w jakości Full HD w 60 kl/s tylnym aparatem i Full HD w 30 kl/s przednim. Jak to wygląda w rzeczywistości możecie zobaczyć na nagranych przeze mnie (podczas krótkiego urlopu!) vlogach:

i

Podsumowanie

Konkludując, jeśli chcecie kupić smartfon marki Honor, według mnie dużo ciekawszym wyborem okaże się Honor 8X. W Honorze 20 Lite, poza świetnym, zwracającym na siebie uwagę designem, trudno znaleźć jednoznaczne zalety, które by go obroniły na tle rynkowej konkurencji. Warto tu wymienić NFC, 128 GB pamięci wewnętrznej, ultraszeroki kąt, 3.5 mm jack audio, szybki czytnik linii papilarnych i obecność trybu nocnego.

Ale minusy… no jest ich tu sporo. Głośnik jest tragiczny, WiFi jednozakresowe, Bluetooth w starszym standardzie (4.2), podobnie jak złącze do ładowania – microUSB. Do tego sprzęt ten działa poniżej oczekiwań, przez co całościowa moja ocena nie może być zbyt dobra – nawet mając na względzie fakt, że ten model kosztuje 1199 złotych (i tak już zdążył stanieć o 100 złotych względem ceny premierowej).

A co Wy myślicie na temat Honora 20 Lite? Czy jest go coś w stanie wybronić? A może jestem zbyt surowa w ocenie?

Na koniec dodam jeszcze o trwającej promocji, w ramach której – kupując Honora 20 Lite do końca lipca 2019 roku, dostaniecie bilet lotniczy na podróż w dwie strony do jednego z 16 krajów. Szczegóły znajdziecie w tym wpisie.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
2. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Honor 20 Lite – doprawdy przedziwny sprzęt (recenzja)
Zalety
świetny design
128 GB pamięci
3.5 mm jack audio
NFC
tryb nocny
szybki czytnik linii papilarnych
ultraszeroki kąt
Wady
kiepskie działanie
microUSB
głośnik mono
Bluetooth 4.2
jendozakresowe WiFi
brak szybkiego ładowania
6.7
OCENA
Exit mobile version