Recenzja Honora 10 – wzornictwo jednym z jego największych atutów (ale ma też inne)

Poprawny smartfon, ale bez efektu WOW – dokładnie tymi słowami określiłam Honora 10 w pierwszych wrażeniach, którymi podzieliłam się z Wami po pięciu dniach korzystania z niego. Co o nim sądzę po ponad dwóch tygodniach użytkowania? I czy w cenie wynoszącej ok. 2000 złotych uważam, że to dobry wybór?

Pozwólcie, że w niniejszej recenzji będę trochę nawiązywała do P20, aczkolwiek powstrzymam się z nadmiernym zestawianiem obu modeli ze sobą, by zostawić sobie pole manewru przy bezpośrednim porównaniu Honora 10 z Huawei P20, które już dla Was przygotowuję.

Parametry techniczne Honora 10:

Partnerem recenzji jest sklep x-kom, w ofercie którego możecie kupić Honora 10 w trzech wersjach kolorystycznych: szarej, czarnej i niebieskiej. Wersja z 64 GB pamięci kosztuje 1849 złotych, natomiast z 128 GB – 2049 złotych.

Jakie były moje pierwsze wrażenia? Proszę:

Wzornictwo, jakość wykonania

Po premierze Huawei P20 i P20 Pro zastanawiałam się, co Honor może wymyślić takiego, co będzie nawiązywało do wspomnianych modeli, ale nie w sposób bezpośredni. Śmiałam się w pewnym momencie, że może rzucić gradient na obudowę w przeciwnym kierunku, niż zrobił to Huawei w swoich modelach i… cóż, prawie trafiłam. Co prawda Honor 10 nie jest dostępny w wersji z gradientem, ale można go nabyć w dwóch wersjach, które mienią się podobnie do P20 Twilight, tyle że nie w poziomie, a w pionie. I jednak w nieco inny sposób, niektórzy sądzą nawet, że w ładniejszy, bo załamując światło padające pod różnym kątem na obudowę. Jakkolwiek, wygląd to tyko kwestia gustu, ale sporo osób zwracało na niego uwagę.

Muszę przyznać, że z czterech wersji kolorystycznych, które trafiły do sprzedaży, a spośród trzech, które są dostępne w Polsce, najbardziej przypadł mi do gustu model niebieski, który akurat miałam okazję testować. Niebieski, gdy patrzymy na wprost – w świetle mieni się na różne kolory, najczęściej wpadając w różne odcienie fioletu. Przyznaję, ciekawie to wygląda i zdecydowanie przyciąga wzrok. A przez to wzornictwo Honora 10 jest jednym z największych jego atutów. Na szczęście nie jedynym.

Honor 10 jest kolejnym smartfonem, którego obudowa została wykonana ze szkła. Jest tak bardzo śliski, że już po chwili dziękowałam producentowi za to, że w opakowaniu z telefonem dołącza silikonowe etui, które nie dość, że chroni smartfon przed zarysowaniami i zbieraniem odcisków palców, to jeszcze podwyższa komfort trzymania go w rękach, sprawiając, że jego przyczepność jest zwiększona. Wierzcie mi, ma to spore znaczenie nie tylko podczas użytkowania Honora 10, ale nawet wtedy, gdy go położymy na jakiejś płaskiej, niekoniecznie równej powierzchni – bez wspomnianego etui szybko zacznie Wam stamtąd „uciekać”, czyli zsuwać się, co może skończyć się dla niego nieprzyjemnym spotkaniem z podłogą.

W przypadku Honora 10 mam jedno zastrzeżenie, ale może to być akurat kwestia mojego egzemplarza testowego – przyciski regulacji głośności może nie, ale włącznik jest jakoś nienaturalnie nisko osadzony w obudowie, przez co jest kiepsko wyczuwalny pod palcem. Na całe szczęście wcale nie trzeba z niego korzystać, zwłaszcza mając ustawioną blokadę ekranu czytnikiem linii papilarnych lub odblokowywaniem twarzy.

A skoro już o przyciskach mowa, zostały one ulokowane na prawym boku telefonu. Na lewym znajdziemy jedynie szufladę na dwa sloty kart nanoSIM. Na górnej krawędzi mamy port podczerwieni i jeden z mikrofonów, natomiast na dolnej – głośnik mono, drugi mikrofon, port USB typu C oraz 3.5 mm jack audio. Z tyłu na obudowie swoje miejsce znalazły dwa nieco wystające obiektywy aparatu i dioda doświetlająca. Z przodu z kolei, w cięciu (tzw. notchu) znajdziemy kamerkę do połączeń wideo i selfie, głośnik do połączeń głosowych, czujnik światła oraz doprawdy niewielką diodę powiadomień, którą łatwo przeoczyć; pod ekranem jest dotykowy skaner odcisków palców.

Jakość wykonania Honora 10 oceniam bardzo pozytywnie, aczkolwiek jego trwałość stoi dla mnie pod dużym znakiem zapytania – ale to jak w przypadku każdego smartfona w większości wykonanego ze szkła (w większości, bo przecież sama ramka, przedzielająca dwie tafle szkła, jest aluminiowa).

Wyświetlacz

Kolejny smartfon z ekranem o dużej przekątnej, ale dzięki proporcjom 18:9 i wąskim ramkom wokół, zamkniętym w relatywnie niewielkiej obudowie. Do naszej dyspozycji został oddany wyświetlacz o przekątnej 5,84” i rozdzielczości Full HD+, czyli 2280 x 1080 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 432 punktów. W rzeczywistości oznacza to, że jakość wyświetlanych czcionek jest całkowicie OK i trudno dopatrzeć się poszarpania krawędzi ikon czy jakichś nieostrości.

Honor 10 jest urządzeniem, w którym zastosowano wcięcie w ekranie, czyli tak zwanego notcha, w którym umieszczone są czujniki, głośnik i kamerka. „Uszy” można zostawić włączone lub, jeśli ktoś nie lubi tego rozwiązania, wyłączyć w ustawieniach – tu raczej nie ma powodów do narzekań. Faktem jest jednak, że interfejs wciąż nie do końca jest przystosowany pod notcha i miewa te same problemy, o których wspominałam przy okazji recenzji Huawei P20 – np. podczas otwierania dymka czatu Messengera, który najpierw wyświetla się na mniejszej przestrzeni ekranu, by po chwili dopiero przeskoczyć na widok z notchem.

Do ekranu Honora 10 tak naprawdę mam jedno główne zastrzeżenie – jest relatywnie ciemny. Tak się składa, że w ostatnich dniach często jednocześnie z Honorem 10 miałam przy sobie Xiaomi Redmi Note 5, czyli smartfon ponad dwukrotnie tańszy, a – paradoksalnie – mający dużo jaśniejszy ekran, przez co dużo bardziej komfortowo korzystało mi się z niego w słoneczne dni niż właśnie z „dziesiątki”. Jasność minimalna natomiast jest już w porządku, a po włączeniu filtra światła niebieskiego faktycznie nie męczy wzroku korzystanie z telefonu po zmroku.

Wyświetlacz Honora 10 charakteryzuje się bardzo dobrymi kątami widzenia, a wyświetlane kolory są zbliżone do naturalnych, bez zbędnego podbijania ich czy przesycania. Jeśli komuś to nie odpowiada, w ustawieniach ekranu można zmienić tryb koloru (normalny lub wyrazisty) oraz temperaturę barwową.

Warto jeszcze wspomnieć, że domyślnie na ekranie Honora 10 znajduje się folia ochronna, którą bardzo trudno jest zdjąć – jest dość mocno przyklejona. Polecam jednak ją zachować, bo dzięki niej zarysowania nie będą widoczne na ekranie, a właśnie na rzeczonej folii. W połączeniu z silikonowym etui dokładanym w pudełku z telefonem, daje nam to całkiem fajne podstawowe zabezpieczenie urządzenia.

Co cieszy to brak problemów z polaryzacją. A wspominam o tym, bo Honor 9, niestety, nie pozwalał mi korzystać z niego w okularach polaryzacyjnych w pionie (problem występował przy wybranych okularach).

https://www.tabletowo.pl/2017/07/21/recenzja-test-honora-9/

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Działanie, oprogramowanie

Nie tak dawno testowałam Huawei P20, który działa dzięki dokładnie tym samym komponentom, co Honor 10. W obu modelach zastosowano procesor Kirin 970 z Mali-G72 MP2 z 4 GB RAM, a systemem operacyjnym jest Android 8.1 Oreo z EMUI 8.1 (w dniu publikacji niniejszej recenzji wersja kompilacji to COL-L29 8.1.0.104(C320)). I oba urządzenia działają prawie tak samo, to znaczy szybko, ale nie na flagowym poziomie i nie bez zdarzających się przycinek i delikatnych spowolnień.

Już przy okazji pierwszych wrażeń z użytkowania Honora 10 zwracałam uwagę na to głównie w ujęciu dłuższego uruchamianiu aplikacji aparatu w chwilach, gdy zależy nam na szybkim uchwyceniu jakiegoś ujęcia. Kolejne dni testów wyłącznie potwierdziły te objawy. Podobnie jest zresztą podczas przełączania się pomiędzy aplikacjami czy nawet przechodzenia pomiędzy ekranami domowymi – momentami widoczne są nieznaczne lagi, które jednak – wierzcie mi – dostrzegą wyłącznie osoby najbardziej wymagające. Dla zdecydowanej większości użytkowników Honor 10 okaże się smartfonem spełniającym oczekiwania – zarówno w kwestii płynności działania, jak i wydajności.

Benchmarki:
AnTuTu: 201131
Geekbench 4:
single core: 1894
multi core: 6477
3DMark:
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Unlimited: 30693

Korzystając z telefonu rzadko zdarza się, by stał się choćby ciepły, ale muszę zwrócić uwagę na to, że podczas przeprowadzania testów syntetycznych i grania w bardziej wymagające gry (Asphalt 8: Airborne, GTA San Andreas, etc.) jego plecki potrafią się dość mocno (odczuwalnie) nagrzać.

Tym, co może się podobać w smartfonach Honor / Huawei jest fakt, że niezależnie od tego, ile wydamy na urządzenie, w większości przypadków otrzymamy te same rozbudowane funkcje w interfejsie. I nie inaczej jest w Honorze 10, gdzie w ustawieniach znajdziemy całą masę przydatnych (lub mniej) dodatków, mających usprawniać korzystanie z telefonu. Wśród nich warto wymienić:

Zaplecze komunikacyjne:
– LTE / jakość rozmów / dual SIM: zasięg sieci komórkowej raczej standardowy – nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus; jakość rozmów w porządku, nie mogłam narzekać na słyszalność rozmówców pod drugiej stronie, jak i oni nie stwierdzali żadnych niedogodności podczas rozmów ze mną; dual SIM nie jest hybrydowy, co oznacza, że jednocześnie można korzystać z dwóch kart SIM; dual SIM jest nieaktywny,
– Bluetooth, WiFi, GPS, NFC: brak problemów z działaniem modułów, a w przypadku GPS brak jakichkolwiek objawów niedziałania z Endomondo (o co wciąż wielu potencjalnych użytkowników się martwi w przypadku smartfonów Honor / Huawei). Swego czasu występował problem z mapami Google w usługach firm trzecich, ale został szybko naprawiony przez samo Google w postaci aktualizacji usług Google,
– IrDA, popularnie zwana portem podczerwieni: za sprawą aplikacji pilot pozwala kontrolować urządzenia elektroniczne, w tym telewizory,
– port USB typu C: za jego pomocą podłączymy smartfon do ładowania, podepniemy pendrive’a, a także prześlemy dane z telefonu na komputer i odwrotnie,
– slot kart microSD: brak, ale za to mamy 111 GB (które zostaje z 128 GB UFS 2.1) pamięci wewnętrznej w droższej wersji (jak ta testowana przeze mnie) lub 64 GB pamięci w tańszej wersji. Jak możecie zobaczyć poniżej, wyniki szybkości są porównywalne z tymi z Huawei P20 / P20 Pro, a więc zdecydowanie nie można na nie narzekać. Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 769,97 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 181,89 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 131,41 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 136,05 MB/s.

Audio

Podczas prezentacji Honora 10, ani później w materiałach promocyjnych w internecie, producent nigdzie nie chwali się żadnymi informacjami na temat możliwości audio rzeczonego smartfona, co oznaczać może tylko jedno: po prostu nie ma się czym chwalić. Choć chyba jednak jest: tym, że ma 3.5 mm jacka audio. Do niedawna był to standard, tymczasem okazuje się, że coraz mniej nowych smartfonów nie ma wyjścia słuchawkowego niż go ma, zatem duży plus dla Honora 10. Zwłaszcza w obliczu tego, że Huawei P20, stawiany jako główny jego konkurent, ma jedynie port USB typu C i przejściówkę na 3.5 mm jacka w zestawie z telefonem. Tutaj górą Honor 10. Choć sama jakość dźwięku na słuchawkach już zdecydowanie nie powala – dźwięk jest lekko metaliczny, ale do okazjonalnego słuchania muzyki nadaje się.

Nie inaczej jest w przypadku głośników. A raczej jednego, bo w Honorze 10 znajdziemy głośnik mono, w dodatku umieszczony na dolnej krawędzi telefonu, co oznacza, że bardzo łatwo jest go zagłuszyć wewnętrzną stroną dłoni, trzymając go poziomo. Dźwięk nie jest najgłośniejszy, ale zarazem trudno przegapić połączenie przychodzące. Jakość dźwięku na głośniku jest bardzo mocno przeciętna – do mniej-więcej 2/3 skali głośności jeszcze da się tego słuchać, a im głośniej, tym niestety większe zniekształcenia.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie


Czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy

Honor wraz z Huawei, a może raczej powinnam napisać Huawei wraz z Honorem, przyzwyczaili nas już do tego, że ich czytniki linii papilarnych są najlepsze na rynku. I faktycznie, od kilku generacji smartfonów zawsze, przy okazji każdej kolejnej recenzji debiutującego modelu od Chińczyków wspominam o tym, że ich skanery nie mają sobie równych. Tymczasem… coś się zmieniło.

W Honorze 10 mamy bowiem nieco inny skaner, niż znajdziemy w Huawei P20. W tym przypadku jest on integralną częścią przedniego panelu (nie mylić z ekranem, bo umieszczony jest pod ekranem, a nie w nim). Nie jest tak, jak w P20, że można go wyczuć pod palcami – tutaj jest to dotykowa płytka, która reaguje na przyłożenie naszego palca. Albo i nie reaguje, co się często zdarza, bo skaner ten jest dużo mniej precyzyjny, a do tego nieco wolniejszy niż te znane z wcześniejszych modeli Huawei / Honor. Różnica jest zauważalna, niestety, na niekorzyść Honora 10.

Czytnik można wykorzystać nie tylko do odblokowywania ekranu, ale również do Sejfu plików, a także jako blokadę konkretnych aplikacji. Dodatkowo można ustawić gesty na czytniku, które zastępują androidowe przyciski systemowe – bardzo szybko można się do nich przyzwyczaić, co ma jedną główną zaletę w postaci powiększenia przestrzeni roboczej ekranu o kilka pikseli wysokości. Nawigacja systemowa za pomocą skanera a nie przycisków jest też po prostu wygodna, a jak się raz do tego przyzwyczai, to później trudno wrócić do korzystania z przycisków. Jedno dotknięcie skanera to wstecz, dłuższe przytrzymanie – przejście do ekranu głównego, a przesunięcie po nim w bok – otwarcie listy multitaskingu (otwartych aplikacji). I, tak, działa to dużo lepiej niż samo odblokowywania telefonu za pomocą skanera, ale… znowu dużo gorzej niż w P20.

Oprócz czytnika linii papilarnych, w Honorze 10 mamy jeszcze jedno zabezpieczenie biometryczne, a mianowicie wszechobecne ostatnio rozpoznawanie twarzy. Aby zadziałało należy albo dotknąć włącznika, albo włączyć funkcję wybudzania telefonu po jego podniesieniu. Wszystko przez to, że aby skorzystać z rozpoznawania twarzy, najpierw należy wybudzić telefon. Samo rozpoznawanie twarzy działa zaskakująco dobrze, ale – fakt faktem – nie zawsze i nie w każdych warunkach, więc zdecydowanie nie można o nim powiedzieć, że jest niezawodne.

Czas pracy

Jeśli myśleliście, że trafiliście na smartfon, który jest w stanie pracować z daleka od ładowarki przez dwa dni, niestety, rozczaruję Was – Honor 10 nim nie jest. Kolejne cykle rozładowywania baterii podczas typowego, codziennego użytkowania, jedynie potwierdziły pierwsze wyniki. Dzień pracy – jak najbardziej tak, ale nic więcej. Czas na włączonym ekranie, przy jasności ekranu ustawionej na automat (przez większość czasu zbliżona do maksymalnej) to średnio 4-4,5 godziny, a przypomnijmy, że mamy tu ogniwo o pojemności 3400 mAh. Co ciekawe, czas ten jest powtarzalny niezależnie od włączonych modułów i korzystania z jednej czy dwóch kart SIM.

Ładowanie Honora 10 od 0 do 100% trwa półtorej godziny, dzięki obsłudze szybkiego ładowania. Niestety, telefon nie wspiera ładowania indukcyjnego, ale to raczej dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, skoro bezprzewodowo nie można ładować nawet Huawei P20 Pro (czyli najlepszego smartfona z oferty firmy-matki Honora).

Aparat

Są dwa obiektywy (24 i 16 Mpix), jest dwukrotny zoom (w przypadku fotografowania w 16 Mpix), jest sztuczna inteligencja i nie ma optycznej stabilizacji obrazu – to w sumie wszystko, co powinniście wiedzieć na temat aparatu w Honorze 10. No dobra, nie będę taka, idźmy o krok dalej.

Jeśli czytaliście moją recenzję Huawei P20 wiecie doskonale, że tamten sprzęt może się pochwalić sztuczną inteligencją („asystentem AI”), który dobiera odpowiednie, najlepsze parametry do fotografowanej w danym momencie sceny. W przypadku Honora 10 jest dokładnie tak samo, aczkolwiek uruchamia się go z głównego widoku aplikacji aparatu, a nie w ustawieniach – to jednak jest kwestia zupełnie poboczna. Tym, na czym warto się skupić, jest fakt, że asystent nie oferuje wsparcia dla inteligentnych zdjęć nocnych. Jasne, w dalszym ciągu mamy tryb nocny, który w smartfonach Honora i Huawei zawsze był świetny robiąc zdjęcia z wykorzystaniem statywu. Ale nie ma tu zaawansowanego i inteligentnego trybu nocnego, znanego z P20 i P20 Pro, który wspierany jest przez sztuczną inteligencję i stabilizację obrazu, dzięki czemu pozwala zrobić nocne fotografie z ręki nawet z czterosekundowym naświetlaniem. Cóż, tego tu bardzo mocno brakuje. Z drugiej jednak strony – jeśli ktoś wcześniej nie miał do czynienia z P20, ani tym bardziej P20 Pro, nie zauważy, że coś tu nie gra.

Sama jakość zdjęć robionych za pomocą Honora 10 jest w porządku, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że często warto zaufać wspomnianemu asystentowi. Najczęściej podbija kontrast i nasycenie barw, wyciąga też więcej detali z cieni dzięki automatycznemu HDR-owi; ogólnie sprawia, że zdjęcia stają się bardziej przyjemne dla oka, choć niekoniecznie wiernie oddają rzeczywistość. Wtedy jednak mamy wybór – albo decydujemy się na naturalne przedstawienie tego, co widzimy, albo trochę przekłamane (ale kto lubi szarą rzeczywistość?). Super jest to, że po zrobieniu zdjęcia w trybie AI w galerii możemy sami zdecydować, czy chcemy zdjęcie „poprawione” czy może naturalne.

W przypadku zdjęć nocnych zachwytu, niestety, nie będzie. Fotografując ze statywu faktycznie można osiągnąć niezłe efekty, ale już z ręki nie ma mowy, by wyszło cokolwiek imponującego. Zdjęcia wychodzą trochę poruszone, przez co nieostre, a sama ich jakość pozostawia sporo do życzenia pod względem szumów i szczegółowości.

W samej aplikacji aparatu znajdziemy całą masę trybów, wśród nich profesjonalny (ISO 50 – 3200, wartość ekspozycji, fokus, balans bieli, czas otwarcia migawki oraz pomiar światła), tryb artystyczny (robienie zdjęć z nakładaniem filtrów w czasie rzeczywistym), HDR, malowanie światłem, skanowanie dokumentu (w ramach ciekawostki: nie udało mi się z tego skorzystać ani razu – nie chciał skanować tekstu) czy naklejki, a to jeszcze nie wszystko (jest ich naprawdę sporo).

Jeśli chodzi o selfie, muszę przyznać, że Honorem 10 zrobiłam sobie najładniejsze selfie ostatnich miesięcy. Nie jest to bynajmniej spowodowane tym, że przednia kamerka jest tak świetna, a po prostu tak się jakoś złożyło ;) Bo fakt, że na papierze liczba 24 Mpix prezentuje się dumnie nie oznacza wcale, że ta kamerka faktycznie ma tak duże możliwości, jak można by się było spodziewać. Bo nie ma – zdjęcia są co najwyżej poprawne, ale nic poza tym. Efekt bokeh działa nieźle, aczkolwiek wyraźnie nie radzi sobie z wycinaniem włosów z drugiego planu.

A poniżej jeszcze zdjęcia, które mogliście zobaczyć przy okazji pierwszych wrażeń z korzystania z Honora 10:

Wideo. Brak stabilizacji rzuca się w oczy od razu, więc jeśli ktoś chce nagrywać Honorem 10 jakieś vlogi wyjazdowe czy cokolwiek podczas chodzenia, koniecznie musi zaprzyjaźnić się z gimbalem – nie ma innej rady. Wideo nagrywane jest maksymalnie w 4K główną kamerą (w 30 kl/s) i Full HD przednią, jeśli tylko wyłączymy tryb upiększania (analogiczna sytuacja jak w przypadku P20 i P20 Pro).

Poniżej możecie zobaczyć przykładowego vloga nagranego za pomocą Honora 10:

Podsumowanie

Honor 10 w Europie zadebiutował dokładnie w połowie bieżącego miesiąca, tj. 15 maja. Wtedy dowiedzieliśmy się, że w Polsce będzie kosztował 1999 złotych za wersję tańszą (z 64 GB pamięci) i 2199 złotych za droższą (z 128 GB pamięci). Bardzo, ale to bardzo szybko (niecałe dwa tygodnie później) jego cena została obniżona do poziomu, odpowiednio, 1849 i 2049 złotych. I super, bo w pierwotnej cenie Honor 10 był po prostu za drogi. I mimo obniżki cen o 150 złotych wciąż uważam, że – aby stał się rewelacyjną propozycją – musi jeszcze stanieć o drugie tyle.

Bo aktualnie jest to smartfon całkowicie OK, ale w podobnej cenie można wyrwać chociażby HTC U11, a gdybym miała wybierać pomiędzy nimi, to moje pieniądze powędrowałyby w stronę tajwańskiego, w pełni flagowego modelu (choć faktem jest, że z zeszłego roku). I tu dochodzimy do sedna. Honor 10 określany jest flagowcem Honora, najważniejszym smartfonem w ofercie tej marki. W moich oczach jednak nazywanie Honora 10 flagowcem, podobnie jak wcześniej Honora 9 czy Honora 8, to nadużycie. To bardzo solidne przedstawiciele wyższej-średniej półki, ale do high-endu trudno jest je zaliczyć.

Sam Honor 10 ma niezaprzeczalne zalety w postaci rewelacyjnego designu (wierzcie mi, ludzie często pytali co to za telefon!), dobrego ekranu (aczkolwiek szkoda, że jego podświetlenie nie jest wyższe), niezłego aparatu (choć szkoda, że bez trybu nocnego z P20/P20 Pro), 3.5 mm jacka audio, dual SIM, portu podczerwieni, najnowszej wersji systemu Android z wieloma dodatkami w interfejsie czy 128 GB pamięci w wersji droższej (faktem jest jednak, że 64 GB pamięci dla wielu osób też okaże się całkowicie wystarczające, choć szkoda, że nie można jej rozszerzyć przez slot kart microSD).

Największym minusem Honora 10, dość paradoksalnie, jest czytnik linii papilarnych, który miał być udaną ewolucją, ale coś tu ewidentnie poszło nie tak. Do tego trzeba pamiętać, że urządzenie nie oferuje optycznej stabilizacji obrazu, nie jest pyło- ani wodoszczelne, ma tylko głośnik mono, a jakoś nagrywanego wideo w ogólnym rozrachunku nie zachwyca. Do tego mamy tu niewielką diodę powiadomień, przez którą łatwo jest przeoczyć oczekujące powiadomienie, a i interfejs miejscami nie jest w pełni dostosowany pod notcha.

Jeśli traficie Honora 10 w dobrej cenie, z całą pewnością możecie rozpatrywać go w roli swojego następnego smartfona. Pod warunkiem oczywiście, że wspomniana lista większych i mniejszych wad nie stanowi dla Was przeszkody. Faktem jest bowiem, że Honor 10 dla wielu potencjalnych użytkowników okaże się dobrym, a przede wszystkim bardzo wyróżniającym się pod względem wzornictwa, modelem.

A co Wy sądzicie na temat Honora 10? Dajcie znać w komentarzach!

Partnerem recenzji jest sklep x-kom, w ofercie którego możecie kupić Honora 10 w trzech wersjach kolorystycznych: szarej, czarnej i niebieskiej. Wersja z 64 GB pamięci kosztuje 1999 złotych, natomiast z 128 GB – 2199 złotych.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Recenzja Honora 10 – wzornictwo jednym z jego największych atutów (ale ma też inne)
Zalety
wzornictwo
najnowsza wersja Androida
3.5 mm jack audio (co za czasy, że muszę to wpisywać w plusy)
port podczerwieni
rozpoznawanie twarzy
128 GB pamięci wewnętrznej
dual SIM
silikonowe etui w zestawie
Wady
czytnik linii papilarnych mniej precyzyjni niż dotychczas
brak slotu kart microSD (ale za to 128 GB pamięci)
nie jest pyło- i wodoszczelny
zdjęcia nocne bez szału
brak OIS
Bluetooth 4.2
niewielka dioda powiadomień
palcuje się strasznie, jest również podatny na zarysowanie
interfejs nie w pełni dostosowany pod notcha
głośnik mono
brak ładowania bezprzewodowego
jakość wideo nie zachwyca
8.7
OCENA
Exit mobile version