Recenzja Honora 10 – wzornictwo jednym z jego największych atutów (ale ma też inne)

Czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy

Honor wraz z Huawei, a może raczej powinnam napisać Huawei wraz z Honorem, przyzwyczaili nas już do tego, że ich czytniki linii papilarnych są najlepsze na rynku. I faktycznie, od kilku generacji smartfonów zawsze, przy okazji każdej kolejnej recenzji debiutującego modelu od Chińczyków wspominam o tym, że ich skanery nie mają sobie równych. Tymczasem… coś się zmieniło.

W Honorze 10 mamy bowiem nieco inny skaner, niż znajdziemy w Huawei P20. W tym przypadku jest on integralną częścią przedniego panelu (nie mylić z ekranem, bo umieszczony jest pod ekranem, a nie w nim). Nie jest tak, jak w P20, że można go wyczuć pod palcami – tutaj jest to dotykowa płytka, która reaguje na przyłożenie naszego palca. Albo i nie reaguje, co się często zdarza, bo skaner ten jest dużo mniej precyzyjny, a do tego nieco wolniejszy niż te znane z wcześniejszych modeli Huawei / Honor. Różnica jest zauważalna, niestety, na niekorzyść Honora 10.

Czytnik można wykorzystać nie tylko do odblokowywania ekranu, ale również do Sejfu plików, a także jako blokadę konkretnych aplikacji. Dodatkowo można ustawić gesty na czytniku, które zastępują androidowe przyciski systemowe – bardzo szybko można się do nich przyzwyczaić, co ma jedną główną zaletę w postaci powiększenia przestrzeni roboczej ekranu o kilka pikseli wysokości. Nawigacja systemowa za pomocą skanera a nie przycisków jest też po prostu wygodna, a jak się raz do tego przyzwyczai, to później trudno wrócić do korzystania z przycisków. Jedno dotknięcie skanera to wstecz, dłuższe przytrzymanie – przejście do ekranu głównego, a przesunięcie po nim w bok – otwarcie listy multitaskingu (otwartych aplikacji). I, tak, działa to dużo lepiej niż samo odblokowywania telefonu za pomocą skanera, ale… znowu dużo gorzej niż w P20.

Oprócz czytnika linii papilarnych, w Honorze 10 mamy jeszcze jedno zabezpieczenie biometryczne, a mianowicie wszechobecne ostatnio rozpoznawanie twarzy. Aby zadziałało należy albo dotknąć włącznika, albo włączyć funkcję wybudzania telefonu po jego podniesieniu. Wszystko przez to, że aby skorzystać z rozpoznawania twarzy, najpierw należy wybudzić telefon. Samo rozpoznawanie twarzy działa zaskakująco dobrze, ale – fakt faktem – nie zawsze i nie w każdych warunkach, więc zdecydowanie nie można o nim powiedzieć, że jest niezawodne.

Czas pracy

Jeśli myśleliście, że trafiliście na smartfon, który jest w stanie pracować z daleka od ładowarki przez dwa dni, niestety, rozczaruję Was – Honor 10 nim nie jest. Kolejne cykle rozładowywania baterii podczas typowego, codziennego użytkowania, jedynie potwierdziły pierwsze wyniki. Dzień pracy – jak najbardziej tak, ale nic więcej. Czas na włączonym ekranie, przy jasności ekranu ustawionej na automat (przez większość czasu zbliżona do maksymalnej) to średnio 4-4,5 godziny, a przypomnijmy, że mamy tu ogniwo o pojemności 3400 mAh. Co ciekawe, czas ten jest powtarzalny niezależnie od włączonych modułów i korzystania z jednej czy dwóch kart SIM.

Ładowanie Honora 10 od 0 do 100% trwa półtorej godziny, dzięki obsłudze szybkiego ładowania. Niestety, telefon nie wspiera ładowania indukcyjnego, ale to raczej dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, skoro bezprzewodowo nie można ładować nawet Huawei P20 Pro (czyli najlepszego smartfona z oferty firmy-matki Honora).

Aparat

Są dwa obiektywy (24 i 16 Mpix), jest dwukrotny zoom (w przypadku fotografowania w 16 Mpix), jest sztuczna inteligencja i nie ma optycznej stabilizacji obrazu – to w sumie wszystko, co powinniście wiedzieć na temat aparatu w Honorze 10. No dobra, nie będę taka, idźmy o krok dalej.

Jeśli czytaliście moją recenzję Huawei P20 wiecie doskonale, że tamten sprzęt może się pochwalić sztuczną inteligencją („asystentem AI”), który dobiera odpowiednie, najlepsze parametry do fotografowanej w danym momencie sceny. W przypadku Honora 10 jest dokładnie tak samo, aczkolwiek uruchamia się go z głównego widoku aplikacji aparatu, a nie w ustawieniach – to jednak jest kwestia zupełnie poboczna. Tym, na czym warto się skupić, jest fakt, że asystent nie oferuje wsparcia dla inteligentnych zdjęć nocnych. Jasne, w dalszym ciągu mamy tryb nocny, który w smartfonach Honora i Huawei zawsze był świetny robiąc zdjęcia z wykorzystaniem statywu. Ale nie ma tu zaawansowanego i inteligentnego trybu nocnego, znanego z P20 i P20 Pro, który wspierany jest przez sztuczną inteligencję i stabilizację obrazu, dzięki czemu pozwala zrobić nocne fotografie z ręki nawet z czterosekundowym naświetlaniem. Cóż, tego tu bardzo mocno brakuje. Z drugiej jednak strony – jeśli ktoś wcześniej nie miał do czynienia z P20, ani tym bardziej P20 Pro, nie zauważy, że coś tu nie gra.

Sama jakość zdjęć robionych za pomocą Honora 10 jest w porządku, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że często warto zaufać wspomnianemu asystentowi. Najczęściej podbija kontrast i nasycenie barw, wyciąga też więcej detali z cieni dzięki automatycznemu HDR-owi; ogólnie sprawia, że zdjęcia stają się bardziej przyjemne dla oka, choć niekoniecznie wiernie oddają rzeczywistość. Wtedy jednak mamy wybór – albo decydujemy się na naturalne przedstawienie tego, co widzimy, albo trochę przekłamane (ale kto lubi szarą rzeczywistość?). Super jest to, że po zrobieniu zdjęcia w trybie AI w galerii możemy sami zdecydować, czy chcemy zdjęcie „poprawione” czy może naturalne.

W przypadku zdjęć nocnych zachwytu, niestety, nie będzie. Fotografując ze statywu faktycznie można osiągnąć niezłe efekty, ale już z ręki nie ma mowy, by wyszło cokolwiek imponującego. Zdjęcia wychodzą trochę poruszone, przez co nieostre, a sama ich jakość pozostawia sporo do życzenia pod względem szumów i szczegółowości.

W samej aplikacji aparatu znajdziemy całą masę trybów, wśród nich profesjonalny (ISO 50 – 3200, wartość ekspozycji, fokus, balans bieli, czas otwarcia migawki oraz pomiar światła), tryb artystyczny (robienie zdjęć z nakładaniem filtrów w czasie rzeczywistym), HDR, malowanie światłem, skanowanie dokumentu (w ramach ciekawostki: nie udało mi się z tego skorzystać ani razu – nie chciał skanować tekstu) czy naklejki, a to jeszcze nie wszystko (jest ich naprawdę sporo).

Jeśli chodzi o selfie, muszę przyznać, że Honorem 10 zrobiłam sobie najładniejsze selfie ostatnich miesięcy. Nie jest to bynajmniej spowodowane tym, że przednia kamerka jest tak świetna, a po prostu tak się jakoś złożyło ;) Bo fakt, że na papierze liczba 24 Mpix prezentuje się dumnie nie oznacza wcale, że ta kamerka faktycznie ma tak duże możliwości, jak można by się było spodziewać. Bo nie ma – zdjęcia są co najwyżej poprawne, ale nic poza tym. Efekt bokeh działa nieźle, aczkolwiek wyraźnie nie radzi sobie z wycinaniem włosów z drugiego planu.

A poniżej jeszcze zdjęcia, które mogliście zobaczyć przy okazji pierwszych wrażeń z korzystania z Honora 10:

Wideo. Brak stabilizacji rzuca się w oczy od razu, więc jeśli ktoś chce nagrywać Honorem 10 jakieś vlogi wyjazdowe czy cokolwiek podczas chodzenia, koniecznie musi zaprzyjaźnić się z gimbalem – nie ma innej rady. Wideo nagrywane jest maksymalnie w 4K główną kamerą (w 30 kl/s) i Full HD przednią, jeśli tylko wyłączymy tryb upiększania (analogiczna sytuacja jak w przypadku P20 i P20 Pro).

Poniżej możecie zobaczyć przykładowego vloga nagranego za pomocą Honora 10:

Podsumowanie

Honor 10 w Europie zadebiutował dokładnie w połowie bieżącego miesiąca, tj. 15 maja. Wtedy dowiedzieliśmy się, że w Polsce będzie kosztował 1999 złotych za wersję tańszą (z 64 GB pamięci) i 2199 złotych za droższą (z 128 GB pamięci). Bardzo, ale to bardzo szybko (niecałe dwa tygodnie później) jego cena została obniżona do poziomu, odpowiednio, 1849 i 2049 złotych. I super, bo w pierwotnej cenie Honor 10 był po prostu za drogi. I mimo obniżki cen o 150 złotych wciąż uważam, że – aby stał się rewelacyjną propozycją – musi jeszcze stanieć o drugie tyle.

Bo aktualnie jest to smartfon całkowicie OK, ale w podobnej cenie można wyrwać chociażby HTC U11, a gdybym miała wybierać pomiędzy nimi, to moje pieniądze powędrowałyby w stronę tajwańskiego, w pełni flagowego modelu (choć faktem jest, że z zeszłego roku). I tu dochodzimy do sedna. Honor 10 określany jest flagowcem Honora, najważniejszym smartfonem w ofercie tej marki. W moich oczach jednak nazywanie Honora 10 flagowcem, podobnie jak wcześniej Honora 9 czy Honora 8, to nadużycie. To bardzo solidne przedstawiciele wyższej-średniej półki, ale do high-endu trudno jest je zaliczyć.

Sam Honor 10 ma niezaprzeczalne zalety w postaci rewelacyjnego designu (wierzcie mi, ludzie często pytali co to za telefon!), dobrego ekranu (aczkolwiek szkoda, że jego podświetlenie nie jest wyższe), niezłego aparatu (choć szkoda, że bez trybu nocnego z P20/P20 Pro), 3.5 mm jacka audio, dual SIM, portu podczerwieni, najnowszej wersji systemu Android z wieloma dodatkami w interfejsie czy 128 GB pamięci w wersji droższej (faktem jest jednak, że 64 GB pamięci dla wielu osób też okaże się całkowicie wystarczające, choć szkoda, że nie można jej rozszerzyć przez slot kart microSD).

Największym minusem Honora 10, dość paradoksalnie, jest czytnik linii papilarnych, który miał być udaną ewolucją, ale coś tu ewidentnie poszło nie tak. Do tego trzeba pamiętać, że urządzenie nie oferuje optycznej stabilizacji obrazu, nie jest pyło- ani wodoszczelne, ma tylko głośnik mono, a jakoś nagrywanego wideo w ogólnym rozrachunku nie zachwyca. Do tego mamy tu niewielką diodę powiadomień, przez którą łatwo jest przeoczyć oczekujące powiadomienie, a i interfejs miejscami nie jest w pełni dostosowany pod notcha.

Jeśli traficie Honora 10 w dobrej cenie, z całą pewnością możecie rozpatrywać go w roli swojego następnego smartfona. Pod warunkiem oczywiście, że wspomniana lista większych i mniejszych wad nie stanowi dla Was przeszkody. Faktem jest bowiem, że Honor 10 dla wielu potencjalnych użytkowników okaże się dobrym, a przede wszystkim bardzo wyróżniającym się pod względem wzornictwa, modelem.

A co Wy sądzicie na temat Honora 10? Dajcie znać w komentarzach!

Partnerem recenzji jest sklep x-kom, w ofercie którego możecie kupić Honora 10 w trzech wersjach kolorystycznych: szarej, czarnej i niebieskiej. Wersja z 64 GB pamięci kosztuje 1999 złotych, natomiast z 128 GB – 2199 złotych.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Recenzja Honora 10 – wzornictwo jednym z jego największych atutów (ale ma też inne)
Zalety
wzornictwo
najnowsza wersja Androida
3.5 mm jack audio (co za czasy, że muszę to wpisywać w plusy)
port podczerwieni
rozpoznawanie twarzy
128 GB pamięci wewnętrznej
dual SIM
silikonowe etui w zestawie
Wady
czytnik linii papilarnych mniej precyzyjni niż dotychczas
brak slotu kart microSD (ale za to 128 GB pamięci)
nie jest pyło- i wodoszczelny
zdjęcia nocne bez szału
brak OIS
Bluetooth 4.2
niewielka dioda powiadomień
palcuje się strasznie, jest również podatny na zarysowanie
interfejs nie w pełni dostosowany pod notcha
głośnik mono
brak ładowania bezprzewodowego
jakość wideo nie zachwyca
8.7
OCENA