Recenzja Asusa Zenfone 3 Deluxe

Asus Zenfone 3 okazał się dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem – zwłaszcza pod dwoma względami, o co raczej tego producenta bym nie podejrzewała: aparatu i wzornictwa. Tym chętniej wzięłam na warsztat jego większą, lepszą, a przez to automatycznie też droższą wersję – Asusa Zenfone 3 Deluxe. Jakie mam wnioski po ostatnich tygodniach z nim spędzonych? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji, do zapoznania z którą Was serdecznie zapraszam.

Parametry techniczne Asusa Zenfone 3 Deluxe:

Cena w momencie publikacji recenzji: 2999 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Pierwszy rzut oka na Asusa Zenfone 3 Deluxe i myśl… „gdzieś to już widziałam”. No tak, po spędzeniu ostatnich miesięcy z Huawei Mate 9 w kieszeni, biorąc do ręki produkt tajwańskiego koncernu trudno nie przywołać chińskiego rywala. Wszystko przez to, że bryła obu smartfonów jest naprawdę bardzo do siebie zbliżona. Łącznie z wymiarami (mimo różnicy 0,2” w przekątnej ekranu), które na papierze wyglądają prawie tak samo: 156,9 x 78,9 x 7,9 mm vs 156,4 x 77,4 x 7,5 mm. Różnic jest niewiele – łącznie z grubością i masą – grubszy i cięższy jest Mate 9 (7,9 vs 7,5 mm oraz 190 g vs 160 g), ale nie bez powodu, nie można zapominać, że ma większy akumulator. Podobnie zostały też rozmieszczone wszelkie przyciski i złącza. Ale, wbrew pozorom, są to dwa całkowicie różne modele. Zupełnie inaczej leżą w dłoni, oferują inny komfort użytkowania (również przez wzgląd na różne przekątne ekranów), ale za to kosztują dokładnie tyle samo – 2999 złotych.

Na początku jednak zwrócę uwagę na to, czym Asus w przypadku Zenfone 3 Deluxe mocno się chwali. Chodzi o fakt, że testowany smartfon jest pierwszym na świecie, którego obudowa to w pełni metalowe unibody, bez widocznych linii anten. I faktycznie – gdy przyjrzycie się aluminiowym urządzeniom dostępnym na rynku, każde z nich w dolnej i górnej części, przy krawędziach, ma charakterystyczne plastikowe wstawki, które mają zapobiegać zakłóceniom pracy anten. Tymczasem na obudowie Zenfone’a 3 Deluxe takowych nie uświadczymy. I muszę przyznać, że gładka, niczym niezakłócona tafla aluminium, wygląda świetnie. W przypadku tego modelu nie bez znaczenia jest jeszcze fakt, że krawędzie są smukłe – w najcieńszym miejscu mierzą 4,2 mm, a w najgrubszym też wcale nie są przesadnie grube – 7,5 mm. Niestety, taka specyficzna, nazwijmy to „łódkowa” budowa sprawia, że we wnętrzu urządzenia znalazło się miejsce dla akumulatora o pojemności tylko 3000 mAh – a przy takiej przekątnej spodziewałabym się, niestety, większego ogniwa.

Uroku samej obudowie dodaje jeszcze fakt, że jej krawędzie zostały zeszlifowane – ku przedniej, jak i tylnej części smartfona. Taki zabieg zawsze trafia w mój gust i nie inaczej jest tym razem. Ale gdy już spojrzymy na przód Zenfone’a 3 Deluxe… może czar nie pryska, ale jednak frontowy panel powoduje, że nieco osłabia się wizerunek tego smartfona w moich oczach.

Wszystko przez to, że Asus – nie wiedzieć czemu – upodobał sobie zostawianie dużych przestrzeni nad i pod ekranem, przez co 5,7-calowy smartfon ma większe wymiary, niż mógłby mieć (co świetnie pokazuje przywołany przeze mnie przykład Mate’a 9). Wzór koncentrycznych kręgów (nawiązujący do pozostałych urządzeń Asusa, między innymi nowych ZenBooków), który widoczny jest w tej wolnej przestrzeni, oczywiście może się podobać, ale nie sprawi, że smartfon będzie bardziej komfortowo leżał w dłoni. Ale nie to jest według mnie najbardziej istotne w przypadku frontu Zenfone’a 3 Deluxe.

Tym „czymś” jest rozmieszczenie przycisków systemowych. Gdy je podświetlimy, szybko można dostrzec, że nie znajdują się w połowie wysokości panelu pod ekranem, a tuż nad dolną krawędzią telefonu. Jak się pewnie domyślacie, skoro zwracam na to uwagę, to nie jest to wcale wygodne. I macie rację – niestety, przez to właśnie korzystanie z tych przycisków jest często utrudnione, bo reagują wyłącznie, gdy precyzyjnie na nie tapniemy, a często zamiast na nich, nasz palec wędruje w kierunku dolnej ramki. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Asus tak postanowił wykombinować, ale według mnie nie był to dobry pomysł, niestety.

Pozostając jeszcze w temacie przedniego panelu smartfona Asusa, nad ekranem mamy obiektyw kamerki, głośnik do rozmów telefonicznych oraz czujnik światła. Odwracając telefon ujrzymy najbardziej rzucające się w oczy dwa komponenty – podłużny czytnik linii papilarnych oraz nieco wystający z obudowy obiektyw aparatu (pokryty szafirowym szkiełkiem), po którego dwóch stronach umieszczone zostały: po lewej – dioda doświetlająca, po prawej – laserowy autofokus; na dole natomiast jest logo producenta.

Rozmieszczenie przycisków i złączy jest standardowe. Przyciski do regulacji głośności i włącznik znajdziemy na prawym boku; szufladkę na karty SIM i microSD – na lewym. Na dolnej krawędzi znalazł się głośnik mono, port USB typu C i mikrofon, z kolei na górnej – 3.5 mm jack audio (czego nie uważam, niestety, za zaletę – preferuję na dole).

Wzornictwo Asusa Zenfone 3 Deluxe jest bardzo eleganckie i muszę przyznać, że potrafi przykuć wzrok. Jakości wykonania również nie mogę mieć zupełnie nic do zarzucenia.

Wyświetlacz

Dochodzimy do najważniejszego komponentu każdego smartfona, który przy okazji potrafi być kwestią sporów. Wszystko rozchodzi się o zasadność zastosowania Full HD (1920×1080 pikseli) przy ekranie o przekątnej 5,7” zamiast QHD (2560×1440 pikseli). Jeśli producent decyduje się na niższą rozdzielczość, mamy pewność, że stawia na wydłużenie czasu pracy urządzenia, ale i końcowej ceny. Jeśli natomiast na wyższą – jest to jednoznaczne, że prędzej czy później będzie można smartfon wykorzystać w okularach VR – wirtualnej rzeczywistości. Możecie być pewni, że w obu przypadkach podczas codziennego użytkowania będziecie z ekranów zadowoleni, a przy Full HD nie będziecie zwracać uwagi na to, czy widoczne są poszarpane krawędzie ikon, czy też nie. Bo nie ma to najmniejszego znaczenia korzystając z telefonu w standardowej odległości – owszem, niedoskonałości i niskie zagęszczenie pikseli (wynoszące 386 ppi) rzuca się w oczy, ale dopiero, gdy telefon zbliżymy do nich maksymalnie blisko. Zatem nie popadajmy w przesadę. I pamiętajcie, że piszę to w przypadku każdego dużego smartfona z Full HD, nie tylko tego konkretnego.

Po przydługim wstępie trochę szczegółów. W przypadku Zenfone’a 3 Deluxe, mamy do czynienia z matrycą Super AMOLED, dzięki czemu nie musimy martwić się o kilka kwestii: odwzorowanie czerni (z bielą jest nieco gorzej), widoczność ekranu w słońcu, wysoki kontrast oraz kąty widzenia, które są doskonałe.

Początkowo może się wydawać, że wyświetlane przez ekran barwy są dość ciepłe, ale to można zmienić w ustawieniach ekranu – zarówno manewrując temperaturą kolorów, ale i zmieniając dedykowany tryb. Możemy wybierać spośród czterech trybów: superkolor, filtr światła niebieskiego (przydatny zwłaszcza nocą), standardowy (kolory stają się bardziej naturalne) oraz niestandardowy, w którym to sami dobieramy odcień i nasycenie barw.

Jak wspomniałam, widoczność ekranu w słońcu jest bardzo dobra. O jasności minimalnej również mogę powiedzieć same pozytywne słowa. Do tego dochodzi jeszcze czujnik oświetlenia, który sprawnie, bez zbędnych opóźnień, reguluje jasność ekranu w zależności od panujących warunków.

Ciekawostką, zastosowaną pierwszy raz w smartfonach Asusa, jest Always-on Panel, czyli nic innego, jak Always on Display znany z produktów Samsunga. Gdy ekran telefonu jest wygaszony, wyświetlają się na nim takie informacje, jak data, godzina, stan naładowania baterii i powiadomienia – w kilku różnych wersjach. Niestety, rozwiązanie to ma jedną sporą wadę… nie świeci z taką jasnością ekranu, jak ustawiona przed wygaszeniem, a z maksymalną, przez co np. wieczorami po prostu razi w oczy. I, nie, niestety nigdzie nie można tego zmienić. Zatem plus dla Asusa za implementację tego rozwiązania, ale minus za wykonanie.

W ustawieniach ekranu jest jeszcze jedna rzecz, o której warto wspomnieć. Jest nią opcja odpowiedzialna za ciągłe podświetlenie przycisków systemowych znajdujących się pod wyświetlaczem – domyślnie jest ona wyłączona, przez co przyciski są podświetlone wyłącznie wtedy, gdy ich używamy (gdy przestajemy – gasną).

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik. Czytnik linii papilarnych
4. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Działanie, oprogramowanie

Zenfone 3 Deluxe dostępny jest w kilku wersjach, co akurat w przypadku Asusa nie powinno dziwić – do dziś nie potrafię się połapać w poszczególnych modelach Zenfone’a 2… Na szczęście Zenfone’a 3 Deluxe można spotkać tylko z dwoma różnymi procesorami firmy Qualcomm – Snapdragonem 820 i Snapdragonem 821. Mi w udziale do testów przypadła pierwsza z wersji, która działa przy współpracy 6GB pamięci operacyjnej RAM i systemu Android w wersji 6.0 Marshmallow z nakładką ZenUI 3.0 (nie wiadomo kiedy dostanie aktualizację do 7.0 Nougat…).

I muszę przyznać, że działa naprawdę świetnie. W porównaniu np. z Asusem Zenfone 3 (tak, tak, wiem, że tu są gorsze parametry: Snap 625 i 4GB RAM, ale nic lepszego aktualnie nie mam pod ręką), Zenfone 3 Deluxe aplikacje otwiera błyskawicznie i lepiej, tj. dłużej, trzyma w pamięci podręcznej, dzięki czemu się nie przeładowują.

Zresztą, świetną wydajność potwierdzają też same wyniki uzyskane w testach syntetycznych.

Benchmarki:
AnTuTu: 138644
Quadrant: 40890
GeekBench 4:
single core: 1486
multi core: 3886
3DMark:
Ice Storm: 14087
Ice Storm Extreme: 13845
Ice Storm Unlimited: 29440

W recenzji Zenfone’a 3 mogliście przeczytać, że zawsze byłam zwolenniczką interfejsu ZenUI ze smartfonów Asusa, ale zmieniło się to w momencie, w którym włączyłam przywołany smartfon. I teraz będę się nieco powtarzać -> bo o ile wcześniej, przy poprzednich Zenfone’ach, to kolorowe oprogramowanie współgrało z ogólną stylistyką samych smartfonów (kolorowe obudowy z tworzywa sztucznego), tak teraz… mamy do czynienia z eleganckim opakowaniem (Zenfone 3: szklany, Zenfone 3 Deluxe – aluminiowy) i trochę cukierkowym, przekombinowanym środkiem. Jedno do drugiego mi wybitnie nie pasuje. Jasne, można zmieniać motywy, ale to wciąż nie to samo.

Dodatkowo, pozostając w klimacie czepiania się, poszczególne elementy interfejsu są nienaturalnie duże. Nie wiem czym to jest spowodowane – zwłaszcza, że w poprzednich testowanych przeze mnie urządzeniach Asusa tego nie zauważyłam. Mam tu na myśli głównie belkę systemową wysuwaną z góry, na której ikony są wręcz ogromne, podobnie jak sam przycisk „wyczyść”, odpowiadający za usunięcie powiadomień z belki. No ale dobrze, kwestię wyglądu interfejsu zostawmy już z boku. Mi się pewne elementy nie podobają, ale może się okazać, że Wam tak – i nic z tym nie zrobimy. Kwestia gustu. Sam układ i rozmiar ikon na ekranie czy też rozmiar czcionki można zmieniać w ustawieniach.

Pora przyjrzeć się najważniejszym funkcjom dostępnych w ZenUI – a trochę ich jest.

Na uwagę przede wszystkim zasługuje aplikacja Menadżer urządzenia, z którą nowym użytkownikom Zenfone’a 3 Deluxe polecam się zapoznać w pierwszej kolejności. A to dlatego, że to właśnie w tym miejscu maksymalnie można spersonalizować wszystkie ustawienia aplikacji, ich autostartu i optymalizacji baterii, czyli najbardziej istotnych kwestii w smartfonie. Mamy tu takie funkcje, jak: użycie danych (z możliwością ustawienia limitu danych komórkowych na SIM1 i SIM2), bateria (tryb wydajności, normalny, oszczędzanie energii i bardzo oszczędny), przyśpiesz (zwiększenie szybkości przez zwolnienie pamięci podręcznej), powiadomienia (zarządzenie aplikacjami mogącymi wyświetlać powiadomienia oraz ich blokowanie), czyszczenie (automatyczne usuwanie „śmieci” w celu zwolnienia miejsca w pamięci) oraz prywatność i bezpieczeństwo.

I to tak naprawdę jedyna potrzebna aplikacja, spośród wszystkich preinstalowanych domyślnie na smartfonie. Asusie, wybacz mi, ale to najprawdziwsza prawda… Cała reszta to zupełnie nieistotne programy, które użytkownik mógłby sobie sam pobrać z Google Play, jeśli tylko wykazałby odrobinę ochoty. Ale wątpię, by tak było.

Zostawmy programy, a skupmy się na funkcjach dostępnych w ustawieniach:

Dodatkowo mamy kilka innych ciekawostek w ZenUI – najważniejsze, według mnie:
– będąc na ekranie domowym, wystarczy przesunąć palec w dół ekranu, by włączyć szybkie wyszukiwanie,
– zdjęcia można przenosić do folderu Kosz, zamiast od razu usuwać,
– aplikacje na ekranach domowych mogą być inteligentnie grupowane w foldery,
– rozmiar ikon na ekranie głównym może być zmieniony – ze standardowych 100% możemy zejść do 50% lub zwiększyć do maksymalnie 130% (o 10% różni się każdy kolejny rozmiar ikon),
– można zmieniać efekt przewijania ekranów głównych, ale to raczej już standard.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik. Czytnik linii papilarnych
4. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Zaplecze komunikacyjne:

Test pamięci systemowej – AndroBench:
szybkość ciągłego odczytu danych: 424,72 MB/s,
szybkość ciągłego zapisu danych: 157,91 MB/s,
szybkość losowego odczytu danych: 91,98 MB/s,
szybkość losowego zapisu danych: 14,27 MB/s.

Głośnik

Asus jest jednym z niewielu producentów, który na dolnej krawędzi nie zastosował zmyłki – bardzo popularne jest umieszczanie w tym miejscu dwóch maskownic, z czego jedna skrywa w sobie głośnik, a druga – mikrofon. W przypadku Zenfone’a 3 Deluxe układ jest ten sam, ale grill głośnika jest jeden – po lewej stronie USB C (patrząc na telefon tyłem). Jak doskonale wiecie, takie umiejscowienie sprawia, że dźwięk jesteśmy w stanie zagłuszyć trzymając telefon poziomo (np. podczas grania) lub gdy znajduje się w uchwycie samochodowym.

O ile się nie mylę (a jeśli tak jest, poprawcie mnie, proszę), rodzina Zenfone 3 zawiera w sobie pierwsze smartfony Asusa, które obsługują audio 24 bit 192kHz, w tym oczywiście Zenfone 3 Deluxe. Za jakość dźwięku odpowiada tu technologia SonicMaster 3.0 i Smart AMP, ale nazwy nazwami, a nas bardziej interesuje, jak głośnik radzi sobie podczas rzeczywistego odtwarzania dźwięku.

Warto też wspomnieć, że wśród aplikacji znajdziemy Kreator audio, a w nim sześć różnych trybów audio: film, gry, muzyka, wokal (we wszystkich czterech jest dodatkowa opcja podbicia głośności, niskich i wysokich tonów, a także equalizer) oraz na zewnątrz i tryb inteligentny. Ale domyślnie nie spodziewajcie się rewelacyjnych możliwości audio – dźwięk wydobywający się z głośnika jest przytłumiony i spłaszczony; do okazjonalnego słuchania muzyki się nadaje, ale nic więcej. Przydatny natomiast jest tryb „na zewnątrz”, który dodatkowo zwiększa głośność głośnika – w tym również, oczywiście, wszelkiej maści powiadomień, dzięki czemu nie sposób je przeoczyć.

Ale zdecydowanie lepiej (DUŻO lepiej!) jest na słuchawkach. Dźwięk jest dużo bardziej przestrzenny i pełny, instrumenty nie zlewają się ze sobą – można je bez problemu odróżnić, a i wokal jest dobrze słyszalny. Do tego dodajmy fakt, że maksymalna głośność na słuchawkach jest naprawdę wysoka.

Czytnik linii papilarnych

Jeśli czytaliście recenzję Asusa Zenfone 3, a mam nadzieję, że tak było (jeśli nie – odsyłam do niej), doskonale wiecie już, czego spodziewać się po skanerze linii papilarnych znajdującym się na obudowie Zenfone’a 3 Deluxe. Bo to dokładnie ten sam czytnik. Tej samej wielkości, tak samo wyglądający i umieszczony w tym samym miejscu. Działa też identycznie, a funkcje, które oferuje – nie będzie to dla Was zaskoczeniem – też się niczym nie różnią względem mniejszej wersji Zenfone’a trzeciej generacji. Ale żeby kronikarskiego obowiązku dopełnić… będę się powtarzać ;).

Czytnik linii papilarnych w Zenfonie 3 Deluxe znajduje się na tylnej obudowie urządzenia, tuż pod wystającym z obudowy obiektywem aparatu. Jest podłużny, umieszczony poniżej poziomu obudowy, dzięki czemu widoczne krawędzie mogą przykuwać nasz wzrok swoim błyszczącym, charakterystycznym szlifem. Skaner z tyłu telefonu ma swoje zalety – między innymi fakt, że trzymając go palec wskazujący naturalnie kładzie się na nim, ale ma też sporo wad. Wśród nich warto wymienić choćby fakt, że trudno się z niego korzysta w uchwycie samochodowym lub gdy smartfon leży na płaskiej powierzchni (choć to poniekąd można obejść, jeśli telefon obsługuje wybudzanie ekranu podwójnym tapnięciem w ekran – a ten, jak już wiecie, takową funkcję ma).

Funkcje czytnika linii papilarnych:

Czego mi brakuje? Dwóch rzeczy: możliwości blokowania odciskiem wybranych aplikacji (można tylko PINem, jak widać na screenach powyżej), a także folderów z multimediami. Ale z racji tego, że Zenfone’y 3 to pierwsze smartfony Asusa ze skanerami linii papilarnych, myślę, że w kolejnej generacji wspomnianych funkcji możemy się już spodziewać.

No dobrze, wiemy już praktycznie wszystko, poza najbardziej istotną kwestią – jak działa sam skaner? Odniosłam wrażenie, że nieco gorzej niż w Zenfonie 3. Ale prawdopodobnie jest to spowodowane faktem, że Zenfone 3 Deluxe jest większy, przez co naturalnie trudniej jest sięgnąć do czytnika, a to z kolei ma znaczenie – jeśli nieprecyzyjnie przyłożymy do niego palec, to po prostu nie zadziała. Ale w rzeczywistości rzadko się myli i jest skuteczny.

Podkreślę jeszcze oczywisty fakt, o którym nie można zapominać, że jeśli mamy mokry palec, żaden skaner nie zadziała, więc nie o takich sytuacjach piszę. Sama szybkość działania czytnika jest w zupełności zadowalająca, choć najbardziej wymagający użytkownicy zauważą, że odblokowuje ekran z delikatnym opóźnieniem względem najlepszych czytników na rynku (z droższych flagowców).

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik. Czytnik linii papilarnych
4. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Akumulator

Chciałabym powiedzieć, że ogniwo o pojemności 3000 mAh, które znalazło zastosowanie w Asusie Zenfone 3 Deluxe, spełniło moje oczekiwania, ale… niestety, nie jest tak. Jestem wymagającym użytkownikiem smartfonów i wychodzę z założenia, że właśnie tego typu osoby są zainteresowane modelami za trzy tysiące złotych – a przecież do nich właśnie należy testowany sprzęt. I cóż mogę powiedzieć…

Kilkanaście godzin działania, z czego 3-4.5 godziny na włączonym ekranie (SoT – Screen on Time), to maksimum jego możliwości. Korzystając z telefonu z włączonymi danymi komórkowymi, 3-4h SoT to najwięcej, co możemy z niego wycisnąć – przy intensywnym korzystaniu z urządzenia wiąże się to z koniecznością podpięcia ładowarki już ok. 17, a czasem i wcześniej. Gdy przerzucimy się na WiFi, czas ten można wydłużyć, ale wciąż tylko do 4,5h SoT przy całym dniu działania. Wszystko możecie zobaczyć na screenach poniżej.

Pełne naładowanie Zenfone’a 3 Deluxe trwa niecałe 1,5 godziny.

Aparat

Jeśli myśleliście, że Zenfone 3 Deluxe od Zenfone’a 3 różni się jedynie szczegółami i wielkością, byliście w błędzie. Spora różnica widoczna jest w aparacie, a na pewno na papierze. W mniejszej wersji flagowca mamy bowiem matrycę Sony IMX298 16 Mpix, natomiast w większym modelu jest już Sony IMX318 23 Mpix; podobnie jak w Zenfonie 3 – z optyczną stabilizacją obrazu (OIS) i laserowym autofokusem.

Moje spostrzeżenia głównie dotyczą działania aplikacji aparatu niż samego aparatu i jakości zdjęć, bo do nich nie mam zastrzeżeń – są po prostu dobre, o czym możecie przekonać się oglądając poniższą galerię zdjęć. Ale samo działanie aparatu… „nie dowozi” to najłagodniejsze określenie, jakie przychodzi mi na myśl.

Pierwsza rzecz jest taka, że domyślnie ustawiony jest włączony dźwięk migawki, który aktywuje się z opóźnieniem względem faktycznego zrobienia zdjęcia, przez co nieco wydłuża cały proces – ale można to wyłączyć. Druga rzecz, najważniejsza – po włączeniu aparatu, głównie w trybie profesjonalnym, ale nie tylko; zazwyczaj w gorszych warunkach oświetleniowych, próba wykonania fotografii często kończy się rozmytym zdjęciem, nie wiedzieć dlaczego – błąd ten bardzo często występował na poprzedniej wersji oprogramowania, na najnowszej, po dodatkowym przywróceniu ustawień fabrycznych, jest nieco lepiej, ale wciąż występuje zbyt często. A trzecia rzecz to automatyczne podbijanie jasności ekranu w momencie wejścia w aplikację aparatu – to też, na szczęście, można wyłączyć w ustawieniach.

Aparat zdecydowanie można zaliczyć do zalet Zenfone’a 3 Deluxe. Zdjęcia wychodzą przede wszystkim ostre, a kolory nieźle odwzorowane – w większości są zbliżone do rzeczywistych, naturalnych, z lekką tendencją do podwyższania nasycenia. Do tego fotografie charakteryzują się dużą szczegółowością – jak na smartfon Asusa, jestem naprawdę zaskoczona. Tym bardziej, że dodatkowo ładnie wyostrza pierwszy plan, rozmazując przy tym plan dalszy. Radzi sobie w każdych warunkach oświetleniowych – zwłaszcza korzystając z trybu profesjonalnego – ale, tak jak wspomniałam wyżej, czasem ma problemy z działaniem aparatu (nie tylko na domyślnej aplikacji, na innych również), czasem próbuje podwójnie wyostrzać, jak ma to miejsce w smartfonach Sony.

Przednia kamerka (8 Mpix, f/2.0) sprawdza się dobrze, choć cierpi na tą samą przypadłość, co większość smartfonowych frontowych aparatów – im ciemniej, tym zdjęcia mają więcej szumów.

Kilka słów należy się również samym trybom, których jest od groma, ale pozwólcie, że nie będę się rozpisywać na ich temat – wszystko macie na screenach powyżej. Dostępne tryby: HDR Pro, upiększanie, duża rozdzielczość, dzieci, słabe oświetlenie, kod QR, noc, głębia ostrości, efekt, selfie, animacja gif, panorama, miniatura, cofanie w czasie, usuwanie inteligentne, z uśmiechem, zwolnienie (slow motion) oraz  upływ czasu (time lapse). Jest też tryb profesjonalnym, w którym możemy dowolnie modyfikować takie parametry, jak ostrość, ISO (50 – 3200), wartość ekspozycji, balans bieli oraz czas otwarcia migawki (od 32 s do 1/50000).

Na koniec wspomnę jeszcze tylko, że sam obiektyw aparatu nieco wystaje z obudowy, ale na szczęście pokryty został szafirowym szkłem, które zapobiega wszelkim zarysowaniom.

Przykładowe zdjęcia – jak zawsze w oryginalnej rozdzielczości (wystarczy otworzyć w nowej karcie):

Selfie:

Podsumowanie

Asus Zenfone 3 Deluxe jest dla mnie urządzeniem bardzo trudnym w jednoznacznej ocenie. Z jednej strony świetnie się prezentuje (ale głównie z tyłu, z przodu, przez wzgląd na dziwnie umieszczone przyciski, nie jest już tak pięknie), a do jego działania nie można mieć zupełnie żadnych zastrzeżeń. Do tego ma 64GB pamięci, NFC, dual SIM (choć hybrydowy i standby), czytnik linii papilarnych i bardzo dobry aparat, czyli wszystko to, czego wymagający użytkownik smartfona potrzebuje. Ale z drugiej strony z kolei czas pracy trudno określić jako zadowalający (na szczęście sytuację mocno ratuje szybkie ładowanie), a problemy z działaniem aplikacji aparatu są irytujące.

Sytuacji nie ratuje również fakt, że Asus Zenfone 3 Deluxe kosztuje 2999 złotych, czyli tyle samo, co Huawei Mate 9 – z nowszą wersją Androida, dużo dłuższym czasem pracy i, przede wszystkim, większym ekranem zamkniętym w obudowie o zbliżonych wymiarach.

Co sądzicie na jego temat? Dajcie znać w komentarzach!

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik. Czytnik linii papilarnych
4. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Exit mobile version