Recenzja Asusa Zenfone 3 Deluxe

Asus Zenfone 3 okazał się dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem – zwłaszcza pod dwoma względami, o co raczej tego producenta bym nie podejrzewała: aparatu i wzornictwa. Tym chętniej wzięłam na warsztat jego większą, lepszą, a przez to automatycznie też droższą wersję – Asusa Zenfone 3 Deluxe. Jakie mam wnioski po ostatnich tygodniach z nim spędzonych? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji, do zapoznania z którą Was serdecznie zapraszam.

Parametry techniczne Asusa Zenfone 3 Deluxe:

  • wyświetlacz Super AMOLED 5,7” o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli, Gorilla Glass 4,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 820 z Adreno 530,
  • 6GB RAM,
  • Android 6.0 Marshmallow z ZenUI 3.0,
  • 64GB pamięci wewnętrznej,
  • aparat 23 Mpix f/2.0, OIS, Sony IMX318,
  • kamerka 8 Mpix f/2.0,
  • LTE,
  • dual SIM (hybrydowy -> nanoSIM + microSIM lub microSIM + microSD),
  • GPS,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
  • NFC,
  • Bluetooth 4.2,
  • USB typu C,
  • 3.5 mm jack audio,
  • czytnik linii papilarnych,
  • akumulator o pojemności 3000 mAh, szybkie ładowanie,
  • wymiary: 156,4 x 77,4 x 4,2-7,5 mm,
  • waga: 160 g.

Cena w momencie publikacji recenzji: 2999 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Pierwszy rzut oka na Asusa Zenfone 3 Deluxe i myśl… „gdzieś to już widziałam”. No tak, po spędzeniu ostatnich miesięcy z Huawei Mate 9 w kieszeni, biorąc do ręki produkt tajwańskiego koncernu trudno nie przywołać chińskiego rywala. Wszystko przez to, że bryła obu smartfonów jest naprawdę bardzo do siebie zbliżona. Łącznie z wymiarami (mimo różnicy 0,2” w przekątnej ekranu), które na papierze wyglądają prawie tak samo: 156,9 x 78,9 x 7,9 mm vs 156,4 x 77,4 x 7,5 mm. Różnic jest niewiele – łącznie z grubością i masą – grubszy i cięższy jest Mate 9 (7,9 vs 7,5 mm oraz 190 g vs 160 g), ale nie bez powodu, nie można zapominać, że ma większy akumulator. Podobnie zostały też rozmieszczone wszelkie przyciski i złącza. Ale, wbrew pozorom, są to dwa całkowicie różne modele. Zupełnie inaczej leżą w dłoni, oferują inny komfort użytkowania (również przez wzgląd na różne przekątne ekranów), ale za to kosztują dokładnie tyle samo – 2999 złotych.

Na początku jednak zwrócę uwagę na to, czym Asus w przypadku Zenfone 3 Deluxe mocno się chwali. Chodzi o fakt, że testowany smartfon jest pierwszym na świecie, którego obudowa to w pełni metalowe unibody, bez widocznych linii anten. I faktycznie – gdy przyjrzycie się aluminiowym urządzeniom dostępnym na rynku, każde z nich w dolnej i górnej części, przy krawędziach, ma charakterystyczne plastikowe wstawki, które mają zapobiegać zakłóceniom pracy anten. Tymczasem na obudowie Zenfone’a 3 Deluxe takowych nie uświadczymy. I muszę przyznać, że gładka, niczym niezakłócona tafla aluminium, wygląda świetnie. W przypadku tego modelu nie bez znaczenia jest jeszcze fakt, że krawędzie są smukłe – w najcieńszym miejscu mierzą 4,2 mm, a w najgrubszym też wcale nie są przesadnie grube – 7,5 mm. Niestety, taka specyficzna, nazwijmy to „łódkowa” budowa sprawia, że we wnętrzu urządzenia znalazło się miejsce dla akumulatora o pojemności tylko 3000 mAh – a przy takiej przekątnej spodziewałabym się, niestety, większego ogniwa.

Uroku samej obudowie dodaje jeszcze fakt, że jej krawędzie zostały zeszlifowane – ku przedniej, jak i tylnej części smartfona. Taki zabieg zawsze trafia w mój gust i nie inaczej jest tym razem. Ale gdy już spojrzymy na przód Zenfone’a 3 Deluxe… może czar nie pryska, ale jednak frontowy panel powoduje, że nieco osłabia się wizerunek tego smartfona w moich oczach.

Wszystko przez to, że Asus – nie wiedzieć czemu – upodobał sobie zostawianie dużych przestrzeni nad i pod ekranem, przez co 5,7-calowy smartfon ma większe wymiary, niż mógłby mieć (co świetnie pokazuje przywołany przeze mnie przykład Mate’a 9). Wzór koncentrycznych kręgów (nawiązujący do pozostałych urządzeń Asusa, między innymi nowych ZenBooków), który widoczny jest w tej wolnej przestrzeni, oczywiście może się podobać, ale nie sprawi, że smartfon będzie bardziej komfortowo leżał w dłoni. Ale nie to jest według mnie najbardziej istotne w przypadku frontu Zenfone’a 3 Deluxe.

Tym „czymś” jest rozmieszczenie przycisków systemowych. Gdy je podświetlimy, szybko można dostrzec, że nie znajdują się w połowie wysokości panelu pod ekranem, a tuż nad dolną krawędzią telefonu. Jak się pewnie domyślacie, skoro zwracam na to uwagę, to nie jest to wcale wygodne. I macie rację – niestety, przez to właśnie korzystanie z tych przycisków jest często utrudnione, bo reagują wyłącznie, gdy precyzyjnie na nie tapniemy, a często zamiast na nich, nasz palec wędruje w kierunku dolnej ramki. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Asus tak postanowił wykombinować, ale według mnie nie był to dobry pomysł, niestety.

Pozostając jeszcze w temacie przedniego panelu smartfona Asusa, nad ekranem mamy obiektyw kamerki, głośnik do rozmów telefonicznych oraz czujnik światła. Odwracając telefon ujrzymy najbardziej rzucające się w oczy dwa komponenty – podłużny czytnik linii papilarnych oraz nieco wystający z obudowy obiektyw aparatu (pokryty szafirowym szkiełkiem), po którego dwóch stronach umieszczone zostały: po lewej – dioda doświetlająca, po prawej – laserowy autofokus; na dole natomiast jest logo producenta.

Rozmieszczenie przycisków i złączy jest standardowe. Przyciski do regulacji głośności i włącznik znajdziemy na prawym boku; szufladkę na karty SIM i microSD – na lewym. Na dolnej krawędzi znalazł się głośnik mono, port USB typu C i mikrofon, z kolei na górnej – 3.5 mm jack audio (czego nie uważam, niestety, za zaletę – preferuję na dole).

Wzornictwo Asusa Zenfone 3 Deluxe jest bardzo eleganckie i muszę przyznać, że potrafi przykuć wzrok. Jakości wykonania również nie mogę mieć zupełnie nic do zarzucenia.

Wyświetlacz

Dochodzimy do najważniejszego komponentu każdego smartfona, który przy okazji potrafi być kwestią sporów. Wszystko rozchodzi się o zasadność zastosowania Full HD (1920×1080 pikseli) przy ekranie o przekątnej 5,7” zamiast QHD (2560×1440 pikseli). Jeśli producent decyduje się na niższą rozdzielczość, mamy pewność, że stawia na wydłużenie czasu pracy urządzenia, ale i końcowej ceny. Jeśli natomiast na wyższą – jest to jednoznaczne, że prędzej czy później będzie można smartfon wykorzystać w okularach VR – wirtualnej rzeczywistości. Możecie być pewni, że w obu przypadkach podczas codziennego użytkowania będziecie z ekranów zadowoleni, a przy Full HD nie będziecie zwracać uwagi na to, czy widoczne są poszarpane krawędzie ikon, czy też nie. Bo nie ma to najmniejszego znaczenia korzystając z telefonu w standardowej odległości – owszem, niedoskonałości i niskie zagęszczenie pikseli (wynoszące 386 ppi) rzuca się w oczy, ale dopiero, gdy telefon zbliżymy do nich maksymalnie blisko. Zatem nie popadajmy w przesadę. I pamiętajcie, że piszę to w przypadku każdego dużego smartfona z Full HD, nie tylko tego konkretnego.

Po przydługim wstępie trochę szczegółów. W przypadku Zenfone’a 3 Deluxe, mamy do czynienia z matrycą Super AMOLED, dzięki czemu nie musimy martwić się o kilka kwestii: odwzorowanie czerni (z bielą jest nieco gorzej), widoczność ekranu w słońcu, wysoki kontrast oraz kąty widzenia, które są doskonałe.

Początkowo może się wydawać, że wyświetlane przez ekran barwy są dość ciepłe, ale to można zmienić w ustawieniach ekranu – zarówno manewrując temperaturą kolorów, ale i zmieniając dedykowany tryb. Możemy wybierać spośród czterech trybów: superkolor, filtr światła niebieskiego (przydatny zwłaszcza nocą), standardowy (kolory stają się bardziej naturalne) oraz niestandardowy, w którym to sami dobieramy odcień i nasycenie barw.

Jak wspomniałam, widoczność ekranu w słońcu jest bardzo dobra. O jasności minimalnej również mogę powiedzieć same pozytywne słowa. Do tego dochodzi jeszcze czujnik oświetlenia, który sprawnie, bez zbędnych opóźnień, reguluje jasność ekranu w zależności od panujących warunków.

Ciekawostką, zastosowaną pierwszy raz w smartfonach Asusa, jest Always-on Panel, czyli nic innego, jak Always on Display znany z produktów Samsunga. Gdy ekran telefonu jest wygaszony, wyświetlają się na nim takie informacje, jak data, godzina, stan naładowania baterii i powiadomienia – w kilku różnych wersjach. Niestety, rozwiązanie to ma jedną sporą wadę… nie świeci z taką jasnością ekranu, jak ustawiona przed wygaszeniem, a z maksymalną, przez co np. wieczorami po prostu razi w oczy. I, nie, niestety nigdzie nie można tego zmienić. Zatem plus dla Asusa za implementację tego rozwiązania, ale minus za wykonanie.

W ustawieniach ekranu jest jeszcze jedna rzecz, o której warto wspomnieć. Jest nią opcja odpowiedzialna za ciągłe podświetlenie przycisków systemowych znajdujących się pod wyświetlaczem – domyślnie jest ona wyłączona, przez co przyciski są podświetlone wyłącznie wtedy, gdy ich używamy (gdy przestajemy – gasną).

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik. Czytnik linii papilarnych
4. Akumulator. Aparat. Podsumowanie